Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Problem malzenski

Grupy

Szukaj w grupach

 

Problem malzenski

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 45


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2010-01-12 22:22:56

Temat: Problem malzenski
Od: kajetan1979 kajetan <k...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Witam,

mam problem, tzn. problem nie jest moj, a znajomego, ktorego
malzenstwo wisi na wlosku. Problemy zaczely sie zaraz przed slubem,
ciagle klotnie, raczej dosyc spokojnie przebiegajace. Pozniej nastapil
slub, zaraz po nim dziecko. Zyja tak juz od ponad roku, przy czym
klotnie przerodzily sie w prawdziwe wojny. Zona kolegi calkowicie go
zdominowala, krzyczy, wpada w furie, wyzywa go, uzywajac wulgarnych
slow. Grozi rozwodem, wyrzuceniem z domu, mowiac, ze nie ma tam nic do
szukania (zyja u niej w domu jednorodzinnym z tesciami). Nie ma mowy o
wyporowadzeniu sie, ona na pewno nigdzie nie pojdzie. Jej rodzina juz
jest negatywnie nastawiona na niego, choc wczesniej bardzo go lubila.
Zona podobno chodzila do psychologa, ale ten nastawial ja negatywnie.
Dziwne, bo nigdy nie zaproponowal jej, by poszli tam razem, co mnie
wydaje sie naturalna koleja rzeczy. Z jego opowiesci wynika, ze mowi
jej to, co ona chce uslyszec i dodatkowo utwierdza ja w tej jej chorym
przekonaniu. Oczywiscie o wszystkim wiem tylko z jego opowiesci, jak i
z jej zagran (wydzwanianie do innych osob i narzekanie, oczernianie
kolegi), przy czym sam potrafie podejsc krytycznie do niego samego,
gdyz nie jest do konca latwa osoba i tez potrafi wyprowadzic czlowieka
z rownowagi, ale na pewno jest dobra i uczuciowa osoba, ma po prostu
serce. Szkoda mi go bardzo, jednak sam nie wiem co mu doradzic. Wiem,
ze zle doradzanie moze bardziej zepsuc niz pomoc dlatego mam pare
pytan. Czy poradnia malzenska ma jakikolwiek sens, co jesli ona nie
bedzie tam chciala z nim isc? On sam mowi, ze jej decyzja o odejsciu
jest juz pewna, choc mnie sie raczej wydaje, ze go jedygnie straszy,
choc z drugiej strony moze ma swoj plan i potrzebne jej jest to
wszytko do usprawiedliwienia odejscia. Dziwne jest to, ze miedzy nimi
chwilowo moze byc dobrze, by niedlugo po tym rozpetala sie burza. Jego
zona ma doradczynie, stare panny i dziewczyny, ktorym sie nei ulozylo
i same wychowuja swoje dzieci. Dla nich taka kolej rzeczy jest
normalna. Zarzuca mu, ze nic nie robi, obija sie, nic nie potrafi, a
chlopak sam zrobil remont w domu, itd. Kurcze, zal mi go, gdyz jest to
moj bardzo dobry kumpel, z ktorym znamy sie od najmlodszych lat.
Widze, jak sie meczy i w ogole nie wie co poczac. Moze ktos cos
doradzi, a moze pokieruje w dobrym kierunku? Co robic, co dalej, jaka
postawe, czy strategie obrac?

Dzieki

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2010-01-13 03:49:35

Temat: Re: Problem malzenski
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


kajetan1979 kajetan napisał(a):
> Witam,
>
> mam problem, tzn. problem nie jest moj, a znajomego, ktorego
> malzenstwo wisi na wlosku. Problemy zaczely sie zaraz przed slubem,
> ciagle klotnie, raczej dosyc spokojnie przebiegajace. Pozniej nastapil
> slub, zaraz po nim dziecko. Zyja tak juz od ponad roku, przy czym
> klotnie przerodzily sie w prawdziwe wojny. Zona kolegi calkowicie go
> zdominowala, krzyczy, wpada w furie, wyzywa go, uzywajac wulgarnych
> slow. Grozi rozwodem, wyrzuceniem z domu, mowiac, ze nie ma tam nic do
> szukania (zyja u niej w domu jednorodzinnym z tesciami). Nie ma mowy o
> wyporowadzeniu sie, ona na pewno nigdzie nie pojdzie. Jej rodzina juz
> jest negatywnie nastawiona na niego, choc wczesniej bardzo go lubila.
> Zona podobno chodzila do psychologa, ale ten nastawial ja negatywnie.
> Dziwne, bo nigdy nie zaproponowal jej, by poszli tam razem, co mnie
> wydaje sie naturalna koleja rzeczy. Z jego opowiesci wynika, ze mowi
> jej to, co ona chce uslyszec i dodatkowo utwierdza ja w tej jej chorym
> przekonaniu. Oczywiscie o wszystkim wiem tylko z jego opowiesci, jak i
> z jej zagran (wydzwanianie do innych osob i narzekanie, oczernianie
> kolegi), przy czym sam potrafie podejsc krytycznie do niego samego,
> gdyz nie jest do konca latwa osoba i tez potrafi wyprowadzic czlowieka
> z rownowagi, ale na pewno jest dobra i uczuciowa osoba, ma po prostu
> serce. Szkoda mi go bardzo, jednak sam nie wiem co mu doradzic. Wiem,
> ze zle doradzanie moze bardziej zepsuc niz pomoc dlatego mam pare
> pytan. Czy poradnia malzenska ma jakikolwiek sens, co jesli ona nie
> bedzie tam chciala z nim isc? On sam mowi, ze jej decyzja o odejsciu
> jest juz pewna, choc mnie sie raczej wydaje, ze go jedygnie straszy,
> choc z drugiej strony moze ma swoj plan i potrzebne jej jest to
> wszytko do usprawiedliwienia odejscia. Dziwne jest to, ze miedzy nimi
> chwilowo moze byc dobrze, by niedlugo po tym rozpetala sie burza. Jego
> zona ma doradczynie, stare panny i dziewczyny, ktorym sie nei ulozylo
> i same wychowuja swoje dzieci. Dla nich taka kolej rzeczy jest
> normalna. Zarzuca mu, ze nic nie robi, obija sie, nic nie potrafi, a
> chlopak sam zrobil remont w domu, itd. Kurcze, zal mi go, gdyz jest to
> moj bardzo dobry kumpel, z ktorym znamy sie od najmlodszych lat.
> Widze, jak sie meczy i w ogole nie wie co poczac. Moze ktos cos
> doradzi, a moze pokieruje w dobrym kierunku? Co robic, co dalej, jaka
> postawe, czy strategie obrac?
>
> Dzieki

To się da zmienić, powinien zacząć od teściowej, np; podczas prania ,
gdy teściowa pierze ubrania ....wybrać się na rozmowę na poważnie
razem z nią i ....... uprać wszystkie swoje ubrania, bo napewno nie
dba o czystość i......teściowa będzie zadowolona, bo przecież się
zmienił i zacznie przekonywać do niego swoją córkę, już będzie miał
jednego po swojej stronie......a teściowa ma ogromny wpływ na
domowników i sąsiadki, koleżanki....w tydzień będzie wszystko jak w
raju.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2010-01-13 07:21:25

Temat: Re: Problem malzenski
Od: Iza <f...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 12 Sty, 23:22, kajetan1979 kajetan <k...@g...com> wrote:
> Witam,
>
> mam problem, tzn. problem nie jest moj, a znajomego, ktorego
> malzenstwo wisi na wlosku. Problemy zaczely sie zaraz przed slubem,
> ciagle klotnie, raczej dosyc spokojnie przebiegajace. Pozniej nastapil
> slub, zaraz po nim dziecko. Zyja tak juz od ponad roku, przy czym
> klotnie przerodzily sie w prawdziwe wojny. Zona kolegi calkowicie go
> zdominowala, krzyczy, wpada w furie, wyzywa go, uzywajac wulgarnych
> slow. Grozi rozwodem, wyrzuceniem z domu, mowiac, ze nie ma tam nic do
> szukania (zyja u niej w domu jednorodzinnym z tesciami). Nie ma mowy o
> wyporowadzeniu sie, ona na pewno nigdzie nie pojdzie. Jej rodzina juz
> jest negatywnie nastawiona na niego, choc wczesniej bardzo go lubila.
> Zona podobno chodzila do psychologa, ale ten nastawial ja negatywnie.
> Dziwne, bo nigdy nie zaproponowal jej, by poszli tam razem, co mnie
> wydaje sie naturalna koleja rzeczy. Z jego opowiesci wynika, ze mowi
> jej to, co ona chce uslyszec i dodatkowo utwierdza ja w tej jej chorym
> przekonaniu. Oczywiscie o wszystkim wiem tylko z jego opowiesci, jak i
> z jej zagran (wydzwanianie do innych osob i narzekanie, oczernianie
> kolegi), przy czym sam potrafie podejsc krytycznie do niego samego,
> gdyz nie jest do konca latwa osoba i tez potrafi wyprowadzic czlowieka
> z rownowagi, ale na pewno jest dobra i uczuciowa osoba, ma po prostu
> serce. Szkoda mi go bardzo, jednak sam nie wiem co mu doradzic. Wiem,
> ze zle doradzanie moze bardziej zepsuc niz pomoc dlatego mam pare
> pytan. Czy poradnia malzenska ma jakikolwiek sens, co jesli ona nie
> bedzie tam chciala z nim isc? On sam mowi, ze jej decyzja o odejsciu
> jest juz pewna, choc mnie sie raczej wydaje, ze go jedygnie straszy,
> choc z drugiej strony moze ma swoj plan i potrzebne jej jest to
> wszytko do usprawiedliwienia odejscia. Dziwne jest to, ze miedzy nimi
> chwilowo moze byc dobrze, by niedlugo po tym rozpetala sie burza. Jego
> zona ma doradczynie, stare panny i dziewczyny, ktorym sie nei ulozylo
> i same wychowuja swoje dzieci. Dla nich taka kolej rzeczy jest
> normalna. Zarzuca mu, ze nic nie robi, obija sie, nic nie potrafi, a
> chlopak sam zrobil remont w domu, itd. Kurcze, zal mi go, gdyz jest to
> moj bardzo dobry kumpel, z ktorym znamy sie od najmlodszych lat.
> Widze, jak sie meczy i w ogole nie wie co poczac. Moze ktos cos
> doradzi, a moze pokieruje w dobrym kierunku? Co robic, co dalej, jaka
> postawe, czy strategie obrac?
>
> Dzieki

Klasyczna modliszka...
Zakopulować stricte prokreacyjnie, a potem odgryść łepek...żal mi go
___
Iza

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2010-01-13 09:30:37

Temat: Re: Problem malzenski
Od: "Magdulińska" <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Iza" <f...@o...pl> napisał w wiadomości
news:e856742c-9941-4aaf-9722-71b05b270187@u7g2000yqm
.googlegroups.com...
On 12 Sty, 23:22, kajetan1979 kajetan <k...@g...com> wrote:
> Witam,
>
> mam problem, tzn. problem nie jest moj, a znajomego, ktorego
> malzenstwo wisi na wlosku. Problemy zaczely sie zaraz przed slubem,
> ciagle klotnie, raczej dosyc spokojnie przebiegajace. Pozniej nastapil
> slub, zaraz po nim dziecko. Zyja tak juz od ponad roku, przy czym
> klotnie przerodzily sie w prawdziwe wojny. Zona kolegi calkowicie go
> zdominowala, krzyczy, wpada w furie, wyzywa go, uzywajac wulgarnych
> slow. Grozi rozwodem, wyrzuceniem z domu, mowiac, ze nie ma tam nic do
> szukania (zyja u niej w domu jednorodzinnym z tesciami). Nie ma mowy o
> wyporowadzeniu sie, ona na pewno nigdzie nie pojdzie. Jej rodzina juz
> jest negatywnie nastawiona na niego, choc wczesniej bardzo go lubila.
> Zona podobno chodzila do psychologa, ale ten nastawial ja negatywnie.
> Dziwne, bo nigdy nie zaproponowal jej, by poszli tam razem, co mnie
> wydaje sie naturalna koleja rzeczy. Z jego opowiesci wynika, ze mowi
> jej to, co ona chce uslyszec i dodatkowo utwierdza ja w tej jej chorym
> przekonaniu. Oczywiscie o wszystkim wiem tylko z jego opowiesci, jak i
> z jej zagran (wydzwanianie do innych osob i narzekanie, oczernianie
> kolegi), przy czym sam potrafie podejsc krytycznie do niego samego,
> gdyz nie jest do konca latwa osoba i tez potrafi wyprowadzic czlowieka
> z rownowagi, ale na pewno jest dobra i uczuciowa osoba, ma po prostu
> serce. Szkoda mi go bardzo, jednak sam nie wiem co mu doradzic. Wiem,
> ze zle doradzanie moze bardziej zepsuc niz pomoc dlatego mam pare
> pytan. Czy poradnia malzenska ma jakikolwiek sens, co jesli ona nie
> bedzie tam chciala z nim isc? On sam mowi, ze jej decyzja o odejsciu
> jest juz pewna, choc mnie sie raczej wydaje, ze go jedygnie straszy,
> choc z drugiej strony moze ma swoj plan i potrzebne jej jest to
> wszytko do usprawiedliwienia odejscia. Dziwne jest to, ze miedzy nimi
> chwilowo moze byc dobrze, by niedlugo po tym rozpetala sie burza. Jego
> zona ma doradczynie, stare panny i dziewczyny, ktorym sie nei ulozylo
> i same wychowuja swoje dzieci. Dla nich taka kolej rzeczy jest
> normalna. Zarzuca mu, ze nic nie robi, obija sie, nic nie potrafi, a
> chlopak sam zrobil remont w domu, itd. Kurcze, zal mi go, gdyz jest to
> moj bardzo dobry kumpel, z ktorym znamy sie od najmlodszych lat.
> Widze, jak sie meczy i w ogole nie wie co poczac. Moze ktos cos
> doradzi, a moze pokieruje w dobrym kierunku? Co robic, co dalej, jaka
> postawe, czy strategie obrac?
>
> Dzieki

Klasyczna modliszka...
Zakopulować stricte prokreacyjnie, a potem odgryść łepek...żal mi go
___
Iza

Widziały gały, co brały!!!


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2010-01-13 09:39:50

Temat: Re: Problem malzenski
Od: "Przemyslaw Debski" <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Uzytkownik "kajetan1979 kajetan" <k...@g...com> napisal w
wiadomosci
news:26b9b494-c379-4c47-9c11-d03fce48db70@k17g2000yq
h.googlegroups.com...

> Widze, jak sie meczy i w ogole nie wie co poczac. Moze ktos cos
> doradzi, a moze pokieruje w dobrym kierunku? Co robic, co dalej, jaka
> postawe, czy strategie obrac?

Wyprowadzic sie, wynajac prawnika, wniesc o rozwód. A jesli chodzi o
strategie, to proponuje - w zadnej nawet najmniejszej kwestii i pod zadnym
pozorem w niczym nie ustepowac ... nawet miejsca w tramwaju :)

Na post po zbóju zaprosil
P.D.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2010-01-13 09:41:01

Temat: Re: Problem malzenski
Od: Yxel <y...@u...org> szukaj wiadomości tego autora

kajetan1979 kajetan wrote:
> Witam,
>
> mam problem, tzn. problem nie jest moj, a znajomego, ktorego
> malzenstwo wisi na wlosku. Problemy zaczely sie zaraz przed slubem,
> ciagle klotnie, raczej dosyc spokojnie przebiegajace. Pozniej nastapil
> slub, zaraz po nim dziecko. Zyja tak juz od ponad roku, przy czym
> klotnie przerodzily sie w prawdziwe wojny. Zona kolegi calkowicie go
> zdominowala, krzyczy, wpada w furie, wyzywa go, uzywajac wulgarnych
> slow. Grozi rozwodem, wyrzuceniem z domu, mowiac, ze nie ma tam nic do
> szukania (zyja u niej w domu jednorodzinnym z tesciami). Nie ma mowy o
> wyporowadzeniu sie, ona na pewno nigdzie nie pojdzie. Jej rodzina juz
> jest negatywnie nastawiona na niego, choc wczesniej bardzo go lubila.
> Zona podobno chodzila do psychologa, ale ten nastawial ja negatywnie.
> Dziwne, bo nigdy nie zaproponowal jej, by poszli tam razem, co mnie
> wydaje sie naturalna koleja rzeczy. Z jego opowiesci wynika, ze mowi
> jej to, co ona chce uslyszec i dodatkowo utwierdza ja w tej jej chorym
> przekonaniu. Oczywiscie o wszystkim wiem tylko z jego opowiesci, jak i
> z jej zagran (wydzwanianie do innych osob i narzekanie, oczernianie
> kolegi), przy czym sam potrafie podejsc krytycznie do niego samego,
> gdyz nie jest do konca latwa osoba i tez potrafi wyprowadzic czlowieka
> z rownowagi, ale na pewno jest dobra i uczuciowa osoba, ma po prostu
> serce. Szkoda mi go bardzo, jednak sam nie wiem co mu doradzic. Wiem,
> ze zle doradzanie moze bardziej zepsuc niz pomoc dlatego mam pare
> pytan. Czy poradnia malzenska ma jakikolwiek sens, co jesli ona nie
> bedzie tam chciala z nim isc? On sam mowi, ze jej decyzja o odejsciu
> jest juz pewna, choc mnie sie raczej wydaje, ze go jedygnie straszy,
> choc z drugiej strony moze ma swoj plan i potrzebne jej jest to
> wszytko do usprawiedliwienia odejscia. Dziwne jest to, ze miedzy nimi
> chwilowo moze byc dobrze, by niedlugo po tym rozpetala sie burza. Jego
> zona ma doradczynie, stare panny i dziewczyny, ktorym sie nei ulozylo
> i same wychowuja swoje dzieci. Dla nich taka kolej rzeczy jest
> normalna. Zarzuca mu, ze nic nie robi, obija sie, nic nie potrafi, a
> chlopak sam zrobil remont w domu, itd. Kurcze, zal mi go, gdyz jest to
> moj bardzo dobry kumpel, z ktorym znamy sie od najmlodszych lat.
> Widze, jak sie meczy i w ogole nie wie co poczac. Moze ktos cos
> doradzi, a moze pokieruje w dobrym kierunku? Co robic, co dalej, jaka
> postawe, czy strategie obrac?
>
> Dzieki
Znam podobny przypadek. W tych trudnych czasach zaraz po slubie dostali
nowe i ladne mieszkanie, a mimo to ona nie chciala wyprowadzic sie od
mamusi. On nazwijmy to normalny,zwykly, przecietny czlowiek, ona
dokladnie jak opisales. Oboje wyzsze wyksztalcene z wyjatkowo dobrze
platnymi zawodami.
Jak sie zakonczy sprawa Twojego znajomego nie wiem. W znanym mi
przypadku, a ciagnie sie on juz jakies 25 lat, oboje zmarnowali swoje
zycia. Mowiac dokladniej, ona napedzana przez mamusie zmarnowala zycie
swoje i jego i ich dziecka. On probowal na rozne sposoby unormalnic
malzenswo,bez skutku .

Moim zdaniem pieklo w domu jakie sobie zrobili to wszystkich, babki i
matki i niezdolnego do podjecia trudnej decyzji ojca. To ich wszystkich
wina ze dziecko fizycznie normalne i sprawne i bardzo zdolne - latwo sie
uczylo-skonczylo trudny wydzial na politechnice jest niezdolne do
samodzielnego zycia i podjecia jakiejkolwiek pracy do tego stopnia ze (w
wieku chyba 23 lata) otrzymuje rente inwalidzka.

Nie wdajac sie w opisy obecnie sprawa ma sie tak: on (maz) zostal
zniszczony do tego stopnia ze zupelnie stracil zainteresowanie i
zdolnosc do zycia, juz dawno stracil prace i jest wrakiem czlowieka na
glodowej rencie i mieszka u swojej staruszki matki.

Jego zona jest umyslowo chora (2 moze nawet 3 razy sila ja wsadzono do
szpitala dla umyslowo chorych) bez pracy od lat, na tabletkach. Rozpila
sie. Alkohol w polaczeniu z tabletkami i jest po prostu nieobliczalna w
swoich poczynaniach. Robila i robi dalej dzikie awantury i rekoczyny
wszedzie, w domu, w sklepie, urzedach na ulicy. Policja byla u nich
czestym gosciem do czasu az ja mamusia wyrzucila z domu.
Babka zamiast spokojnej strosci od lat ma pieklo w domu i szczerze
mowiac musi byc z lepszego materialu niz stal, ze to wszytko w jej wieku
przez 20 lat wytrzymuje.
Z moich obserwacji wine za wszystko ponosi jej matka ktora swiadomie lub
podswiadomie (nie wiem) z obawy przed samotna staroscia (moje zdanie)
starajac sie zatrzymac corke u siebie juz od poczatku wskazywala corce
na prawadziwe lub urojone "braki" w osobowosci i poczynaniach ziecia.
Przez lata byli i psychologowie i psychiatrzy i policja i sady i
doradzcy i znajomi, nic z tego nie wyszlo. Moim zdanem jest jedno
wyjscie odlaczyc sie od starych i zaczac zyc swoim zyciem. Z tego co
piszesz wyglada ze ona uznala, ze on jest bez wartosci (tak sie zaczelo
w znanym mi przpadku) i od tego momentu byla juz tylko "rownia pochyla".
Patrzac na tragedie znanej mi "rodziny" zycze Twojemu znajomemu podjecia
wlasciwej decyzji jak najszybciej.
Czlowiek o ktorym pisze nie byl wystarczajaco zdecydowany, ciagle mial
nadzieje i zaplacil za to swoim i swojego dziecka zmarnowanym zyciem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2010-01-13 09:52:55

Temat: Re: Problem malzenski
Od: J-23 <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 13 Sty, 10:39, "Przemyslaw Debski" <p...@g...pl> wrote:
> Uzytkownik "kajetan1979 kajetan" <k...@g...com> napisal w
> wiadomoscinews:26b9b494-c379-4c47-9c11-d03fce48db70@
k17g2000yqh.googlegroups.com...
>
> > Widze, jak sie meczy i w ogole nie wie co poczac. Moze ktos cos
> > doradzi, a moze pokieruje w dobrym kierunku? Co robic, co dalej, jaka
> > postawe, czy strategie obrac?
>
> Wyprowadzic sie, wynajac prawnika, wniesc o rozwód. A jesli chodzi o
> strategie, to proponuje - w zadnej nawet najmniejszej kwestii i pod zadnym
> pozorem w niczym nie ustepowac ... nawet miejsca w tramwaju :)
>
> Na post po zbóju zaprosil
> P.D.

Po rozwodzie odniesc jakis sukces.
Niech babe cholera ciska po katach.

J-23 itede...

PS. facio sam jest sobie winien, po pierwsze zlego dokonal wyboru, po
drugie przyjal postawe pasywna, takie "cieple kluchy" z niego. bo cos
tam remontuje... itede. powinien postawic na swoja niezaleznosc.
kobiecie trzeba zaimponowac, i robic to okresowo i cyklicznie. obrac
marchewke, albo zalewajke ugotowac to on sama potrafi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2010-01-13 10:04:16

Temat: Re: Problem malzenski
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Bym sobie darował taki związek.
I to szybko.

Jeśli ją kocha i ona jest z nim nieszczęśliwa, to powinno mu chyba zależeć,
aby jej nie unieszczęśliwiać na siłę tym związkiem.
Jeśli zależy mu na dziecku to prawdopodobnie lepsza będzie tzw separacja
do czasu, gdy dziecko będzie większe.
Później oczywiście rozwód.

Czasem rozstanie to najlepsze wyjście z czegoś zupełnie bezsensownego.

--
CB


Użytkownik "kajetan1979 kajetan" <k...@g...com> napisał w
wiadomości
news:26b9b494-c379-4c47-9c11-d03fce48db70@k17g2000yq
h.googlegroups.com...

> mam problem, tzn. problem nie jest moj, a znajomego, ktorego
> malzenstwo wisi na wlosku. Problemy zaczely sie zaraz przed slubem,
> ciagle klotnie, raczej dosyc spokojnie przebiegajace. Pozniej nastapil
> slub, zaraz po nim dziecko. Zyja tak juz od ponad roku, przy czym
> klotnie przerodzily sie w prawdziwe wojny. Zona kolegi calkowicie go
> zdominowala, krzyczy, wpada w furie, wyzywa go, uzywajac wulgarnych
> slow. Grozi rozwodem, wyrzuceniem z domu, mowiac, ze nie ma tam nic do
> szukania (zyja u niej w domu jednorodzinnym z tesciami).
> [...]
> Widze, jak sie meczy i w ogole nie wie co poczac. Moze ktos cos
> doradzi, a moze pokieruje w dobrym kierunku? Co robic, co dalej, jaka
> postawe, czy strategie obrac?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2010-01-13 10:04:58

Temat: Re: Problem malzenski
Od: "Przemyslaw Debski" <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Uzytkownik "J-23" <k...@g...pl> napisal w wiadomosci
news:dd9f4864-8125-4847-99be-71b1488837d1@c34g2000yq
n.googlegroups.com...

> > Wyprowadzic sie, wynajac prawnika, wniesc o rozwód. A jesli chodzi o
> > strategie, to proponuje - w zadnej nawet najmniejszej kwestii i pod
> > zadnym
> > pozorem w niczym nie ustepowac ... nawet miejsca w tramwaju :)
>
> Po rozwodzie odniesc jakis sukces.
> Niech babe cholera ciska po katach.

Nie ma powodu by czekac z tym do rozwodu. Wystarczy sie wyprowadzic i zlozyc
pozew.

> kobiecie trzeba zaimponowac, i robic to okresowo i cyklicznie. obrac
> marchewke, albo zalewajke ugotowac to on sama potrafi

Z opisu wnosze, ze ta kobieta wogóle zadnego faceta nie potrzebuje - taki
typ.

Na post po zbóju zaprosil
P.D.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2010-01-13 10:09:10

Temat: Re: Problem malzenski
Od: J-23 <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 13 Sty, 08:21, Iza <f...@o...pl> wrote:
> On 12 Sty, 23:22, kajetan1979 kajetan <k...@g...com> wrote:
>
>
>
> > Witam,
>
> > mam problem, tzn. problem nie jest moj, a znajomego, ktorego
> > malzenstwo wisi na wlosku. Problemy zaczely sie zaraz przed slubem,
> > ciagle klotnie, raczej dosyc spokojnie przebiegajace. Pozniej nastapil
> > slub, zaraz po nim dziecko. Zyja tak juz od ponad roku, przy czym
> > klotnie przerodzily sie w prawdziwe wojny. Zona kolegi calkowicie go
> > zdominowala, krzyczy, wpada w furie, wyzywa go, uzywajac wulgarnych
> > slow. Grozi rozwodem, wyrzuceniem z domu, mowiac, ze nie ma tam nic do
> > szukania (zyja u niej w domu jednorodzinnym z tesciami). Nie ma mowy o
> > wyporowadzeniu sie, ona na pewno nigdzie nie pojdzie. Jej rodzina juz
> > jest negatywnie nastawiona na niego, choc wczesniej bardzo go lubila.
> > Zona podobno chodzila do psychologa, ale ten nastawial ja negatywnie.
> > Dziwne, bo nigdy nie zaproponowal jej, by poszli tam razem, co mnie
> > wydaje sie naturalna koleja rzeczy. Z jego opowiesci wynika, ze mowi
> > jej to, co ona chce uslyszec i dodatkowo utwierdza ja w tej jej chorym
> > przekonaniu. Oczywiscie o wszystkim wiem tylko z jego opowiesci, jak i
> > z jej zagran (wydzwanianie do innych osob i narzekanie, oczernianie
> > kolegi), przy czym sam potrafie podejsc krytycznie do niego samego,
> > gdyz nie jest do konca latwa osoba i tez potrafi wyprowadzic czlowieka
> > z rownowagi, ale na pewno jest dobra i uczuciowa osoba, ma po prostu
> > serce. Szkoda mi go bardzo, jednak sam nie wiem co mu doradzic. Wiem,
> > ze zle doradzanie moze bardziej zepsuc niz pomoc dlatego mam pare
> > pytan. Czy poradnia malzenska ma jakikolwiek sens, co jesli ona nie
> > bedzie tam chciala z nim isc? On sam mowi, ze jej decyzja o odejsciu
> > jest juz pewna, choc mnie sie raczej wydaje, ze go jedygnie straszy,
> > choc z drugiej strony moze ma swoj plan i potrzebne jej jest to
> > wszytko do usprawiedliwienia odejscia. Dziwne jest to, ze miedzy nimi
> > chwilowo moze byc dobrze, by niedlugo po tym rozpetala sie burza. Jego
> > zona ma doradczynie, stare panny i dziewczyny, ktorym sie nei ulozylo
> > i same wychowuja swoje dzieci. Dla nich taka kolej rzeczy jest
> > normalna. Zarzuca mu, ze nic nie robi, obija sie, nic nie potrafi, a
> > chlopak sam zrobil remont w domu, itd. Kurcze, zal mi go, gdyz jest to
> > moj bardzo dobry kumpel, z ktorym znamy sie od najmlodszych lat.
> > Widze, jak sie meczy i w ogole nie wie co poczac. Moze ktos cos
> > doradzi, a moze pokieruje w dobrym kierunku? Co robic, co dalej, jaka
> > postawe, czy strategie obrac?
>
> > Dzieki
>
> Klasyczna modliszka...
> Zakopulować stricte prokreacyjnie, a potem odgryść łepek...żal mi go
> ___
> Iza

Kompleks ape regina, krolowa pszczol.

"Ape Regina" - jest taki film wloski.
Rezyser Marco Ferreri
aktorzy: Marina Vlady, Ugo Tognazzi, Riccardo Fellini, Walter Giller
rok prod. 1963

Bohater w srednim wieku jest dealerem samochodow, dobrze mu sie
powodzi.
Zeni sie z duzo mlodsza piekna kobieta. Ktora po slubie nie wypuszcza
go z lozka,
bo koniecznie chce zajsc w ciaze. Chlopina ledwo daje rade sprostac
wymaganiom seksualnym swojej zony.
Podupada na zdrowiu i przezywa zawal serca. Po wyjsciu ze szpitala,
dowiaduje sie ze zona jest brzemienna.
Niestety, stracila on wszelkie zainteresowanie do jakichkolwiek
kontaktow z nim. Nie jest jej juz potrzebny.
Osiagnela to o co jej chodzilo w malzenstwie, bedzie miala dziecko.
Nasz bohater, znajduje ukojenie w pokoju milej i lagodnej pokojowki.

J-23 itede...

PS. w necie nie udalo mi sie nic znalezc na temat tego filmu, moze na
stronach wloskich, ktore jak sadze ogladasz, cos znajdziesz, bo film
fajny

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Trzy filary Bytu: ja - JA - Chaos
tworcza niemoc
Wschód Zachód
Patelnia twflonowa i inne ftalany a płeć mózgu ;)
Re: Romans - dobre praktyki?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »