Data: 2005-02-15 10:38:42
Temat: Re: Problemy psychiczne a małżeństwo.
Od: "karola" <h...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sprawa jest bardzo skomplikowana. Zetknęłam się z podobnymi przypadkami.
Jedna moja przyjaciółka ma schizofrenię. Mąż wiedział i przed ślubem
podpisywał jakiś papier, że będzie się nią opiekował i że bierze za nią
wszelką odpowiedzialność. Efekt jest taki, że mają troje dzieci (już
dorastające), ona ciągle zmaga się z nawrotami choroby (wiem jak one
wyglądają, bo nieraz byłam przy tym - są przerażające), on zaś jest
alkoholikiem wielokrotnie próbującym leczenia. Niestety w związku z jego
alkoholizmem ona nie ma od niego wsparcia; wręcz przeciwnie jako żona
współuzależniona doszedł jej jeszcze jeden poważny problem. Dzieci nie
funkcjonują prawidłowo, ale to też było nie do uniknięcia. Moim zdaniem
problem polega na braku fachowej i kompleksowej pomocy dla całej rodziny.
Chodziła na spotakania żon alkoholików, dzieci jakiś czas uczestniczyły w
zajęciach terapeutycznych, ale z czasem to się rozmyło. Niestety jej mąż nie
brał udziału w tym czasie w tych zajęciach. Nie mówiąc już o tym, żeby
kontaktował się z jej psychiatrą i próbował jej jakoś pomóc- tu był i jest
ciągle kompletnie bezradny. Nie próbuję jej radzić w rozwiązywaniu jej
problemów, raczej słucham i staram się rozumieć.
Druga moja przyjaciółka jest lekomanką. Stała się nią już w małżeństwie.
Zaczęło się od leków przeciwdepresyjnych, gdy dotknęła ją tragedia utraty
córki, za tym poszły konflikty z mężem i problemy wychowawcze oraz zdrowotne
z synem. Teraz ona wychodzi z lekomanii prowadzona przez psychiatrę. Mąż
jest przy niej i stara się wszelkimi siłami jej pomóc. Kontaktuje się z
psychiatrą i postępuje zgodnie z jego sugestiami. Ona zaś teraz narzeka na
jego nadopiekuńczość i mówi, że on ją ubezwłasnowalnia. Nie wiem jak to
jest, ale po rozmowie z nim jakoś jestem bliżej zrozumienia dla niego niż
dla niej. Starałam jej się tłumaczyć, że powinna robić to, co lekarz jej
radzi i że jej mąż ją wspiera. Ale ona czuje się głęboko nieszczęśliwa. A tu
jeszcze trzeba stawić czoła problemom ekonomicznym, wychowawczym i innym.
Więc jaki wniosek z tych historii? Jeden facet uciekł w alkoholizm przed
chorobą żony, drugi stara się jak może a i tak jest źle. Nie wiem co Ty
możesz zrobić. Napewno nie wchodź w ich życie z "buciorami". Słuchaj,
rozmawiaj, możesz doradzić dobrego psychiatrę lub psychologa. I, co
najważniejsze rób to wobec nich obojga. Nigdy nie próbuj uszczęśliwiać
swojej chorej przyjaciółki na siłę. Ona sama musi znaleźć w sobie motywację
do szukania szczęścia, a tym bardziej wyjścia z choroby. Wszystko to jest
bardzo delikatne i trudne, tak i dla nich jak i dla Ciebie. pozdrawiam i
życzę spokoju ducha. A.
Użytkownik "ola" <o...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cuned4$haj$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Witam grupowiczów,
> proszę o wypowiedzi na opisany poniżej temat. Sprawa dotyczy mojej
> przyjaciółki.
>
> Żona ma problemy psychiczne, okresy obniżonego nastroju, nadwrażliwość na
> dźwięki (wyrzuciła z domu lodówkę bo ją denerwowała), nie pracuje
> zawodowo,
> ma trudności z koncentracją. Po lekach jest jeszcze gorzej - chodzi
> nieprzytomna - nic nie jest w stanie zrobić. Widzę że walczy z sobą i
> stara
> się z tego wyjść, wykonuje wszystkie prace domowe, szuka pracy, dobrze
> zajmuje się dzieckiem.
> Nie jestem pewna ale ich pożycie intymne chyba też nie jest najlepsze.
>
> Mąż przyjmuje postawę bierną, nie wspiera jej w niczym ale też znosi jej
> dziwne zachowanie w spokoju. Mało ze sobą rozmawiają. On mało przebywa w
> domu ze względu na charakter pracy.
> Ona utrzymuje kontakt właściwie tylko ze mną, nie ma kontaktu ze swoją
> rodziną.
> Ostatnio mi powiedziała że wolała by żyć w separacji ponieważ czuje się
> źle
> że ma te swoje dziwactwa i fobie i gdyby była sama, nie musiała by się
> tego wstydzić przed mężem. Powiedziała mi też że i tak czuje się samotna i
> chciała by mieszkać sama z dzieckiem ale z powodu swoich braków nie może
> znaleźć pracy.
> Zasmuciło mnie to ponieważ bardzo ją lubię, pamiętam z czasów kiedy była
> w
> lepszym stanie - jest bardzo sympatyczną i bystrą dziewczyną.
> Chciałam więc zapytać: czy waszym zdaniem mąż ma obowiązek wspierać żonę w
> chorobie psychicznej, czy może dla ich obojga faktycznie było by lepiej
> gdyby żyła sama ?
>
> Olka
>
>
|