| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-02-13 11:43:58
Temat: Problemy psychiczne a małżeństwo.Witam grupowiczów,
proszę o wypowiedzi na opisany poniżej temat. Sprawa dotyczy mojej
przyjaciółki.
Żona ma problemy psychiczne, okresy obniżonego nastroju, nadwrażliwość na
dźwięki (wyrzuciła z domu lodówkę bo ją denerwowała), nie pracuje zawodowo,
ma trudności z koncentracją. Po lekach jest jeszcze gorzej - chodzi
nieprzytomna - nic nie jest w stanie zrobić. Widzę że walczy z sobą i stara
się z tego wyjść, wykonuje wszystkie prace domowe, szuka pracy, dobrze
zajmuje się dzieckiem.
Nie jestem pewna ale ich pożycie intymne chyba też nie jest najlepsze.
Mąż przyjmuje postawę bierną, nie wspiera jej w niczym ale też znosi jej
dziwne zachowanie w spokoju. Mało ze sobą rozmawiają. On mało przebywa w
domu ze względu na charakter pracy.
Ona utrzymuje kontakt właściwie tylko ze mną, nie ma kontaktu ze swoją
rodziną.
Ostatnio mi powiedziała że wolała by żyć w separacji ponieważ czuje się źle
że ma te swoje dziwactwa i fobie i gdyby była sama, nie musiała by się
tego wstydzić przed mężem. Powiedziała mi też że i tak czuje się samotna i
chciała by mieszkać sama z dzieckiem ale z powodu swoich braków nie może
znaleźć pracy.
Zasmuciło mnie to ponieważ bardzo ją lubię, pamiętam z czasów kiedy była w
lepszym stanie - jest bardzo sympatyczną i bystrą dziewczyną.
Chciałam więc zapytać: czy waszym zdaniem mąż ma obowiązek wspierać żonę w
chorobie psychicznej, czy może dla ich obojga faktycznie było by lepiej
gdyby żyła sama ?
Olka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2005-02-13 14:49:55
Temat: Re: Problemy psychiczne a małżeństwo."ola" <o...@w...pl> wrote in message news:cuned4$haj$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Chciałam więc zapytać: czy waszym zdaniem mąż ma obowiązek wspierać żonę w
> chorobie psychicznej, czy może dla ich obojga faktycznie było by lepiej
> gdyby żyła sama ?
mysle, ze o tym powinien zadecydowac maz. w przysiedze
malzenskiej slubowal ja wpierac w zle i dobre dni.
odbierasz jej sytuacje "jej oczyma" bo jak widze, z nim
nie za bardzo na ten temat rozmawiasz, a wiec masz opinie
tylko jednej osoby, w dodatku chorej.
mysle, ze maz dobrze robi, iz jest z zona. ciekawa jestem, czy
zona bylaby rzeczywiscie szczeliwa, gdyby byla sama, bez
srodkow do zycia, czy tez bezsilna w wychowaniu dziecka w okresach
pogorszenia w chorobie. Moze maz sam jest w dolku psychicznym
widzac jak negtywnie na zycie wplywa choroba zony. byc moze
i on potrzebuje pomocy, jakiegos wsparcia psychicznego,
bo nie jest latwo i jemu zapewne. moze ty jako przyjaciolka
powinnas powiedziec "zonie", ze dla niego to tez jest stres
i mozliwe, ze on sie sam nie umie znalesc z tej sytuacji.
Podejscie twojej przyjaciolki jest "chore" nawet nie
z powodu, iz nie jest teraz zdrowa, ale i gdyby nawet,
to jak sobie wyobraza, zeby ona sama wychowywala dziecko
kiedy ma zaburzenia psychiczne. dla dziecka, na pewno
nie jest to pozytywne. Dlatego, niech raczej przyjaciolka
jest wdzieczna mezowi, iz ja nie zostawil sama a ma gdzie
zyc, ma co jesc, i moze sie w bezpiecznym srodowisku leczyc.
Dziecko potrzebuje zdrowych rodzicow, i ma teraz choc jedno.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2005-02-13 15:56:25
Temat: Re: Problemy psychiczne a małżeństwo.
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
zgadzam się z większą częścią twojej wypowiedzi poza jednym
> Dlatego, niech raczej przyjaciolka
> jest wdzieczna mezowi, iz ja nie zostawil sama a ma gdzie
> zyc, ma co jesc, i moze sie w bezpiecznym srodowisku leczyc.
z tego co wyczułam to chyba ta właśnie "wdzięczność " ją najbardziej dołuje,
choć moim zdaniem niepotrzebnie ponieważ, z tego co wiem, on przed ślubem
zdawał sobie sprawę z jej kondycji psychicznej i ślub brał świadomy że może
być gorzej
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2005-02-13 17:16:53
Temat: Re: Problemy psychiczne a małżeństwo."ola" <o...@w...pl> wrote in message news:cunt6f$ejv$1@nemesis.news.tpi.pl...
> z tego co wyczułam to chyba ta właśnie "wdzięczność " ją najbardziej dołuje,
> choć moim zdaniem niepotrzebnie ponieważ, z tego co wiem, on przed ślubem
> zdawał sobie sprawę z jej kondycji psychicznej i ślub brał świadomy że może
> być gorzej
generalnie nkit nie lubi byc czyims ciezarem, i
zapewne dotyczy to tez twojej przyjaciolki.
niestety "niebycie ciezarem" w jej przypadku
jest trudne do zrealizowania, z czego zapewne
tez zdaje sobie twoja kolezanka, i co tez pewno do
przyjemnych nie nalezy. mysle, ze jako jej przyjaciolka
po prostu tlumacz jej, ze zapenwe ciezraem dla niego nie
jest skoro jak sama piszesz juz byla chora przed
slubem. moze porozmawiaj z mezem kolezanki, o ile
znasz, ze nie pogorszyloby to niczego. i powiedz mu
jak czuje sie jego zona, moze jego zwykle slowo
wparcia, juz bedzie recepta na jej bolaczki.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2005-02-15 10:38:42
Temat: Re: Problemy psychiczne a małżeństwo.Sprawa jest bardzo skomplikowana. Zetknęłam się z podobnymi przypadkami.
Jedna moja przyjaciółka ma schizofrenię. Mąż wiedział i przed ślubem
podpisywał jakiś papier, że będzie się nią opiekował i że bierze za nią
wszelką odpowiedzialność. Efekt jest taki, że mają troje dzieci (już
dorastające), ona ciągle zmaga się z nawrotami choroby (wiem jak one
wyglądają, bo nieraz byłam przy tym - są przerażające), on zaś jest
alkoholikiem wielokrotnie próbującym leczenia. Niestety w związku z jego
alkoholizmem ona nie ma od niego wsparcia; wręcz przeciwnie jako żona
współuzależniona doszedł jej jeszcze jeden poważny problem. Dzieci nie
funkcjonują prawidłowo, ale to też było nie do uniknięcia. Moim zdaniem
problem polega na braku fachowej i kompleksowej pomocy dla całej rodziny.
Chodziła na spotakania żon alkoholików, dzieci jakiś czas uczestniczyły w
zajęciach terapeutycznych, ale z czasem to się rozmyło. Niestety jej mąż nie
brał udziału w tym czasie w tych zajęciach. Nie mówiąc już o tym, żeby
kontaktował się z jej psychiatrą i próbował jej jakoś pomóc- tu był i jest
ciągle kompletnie bezradny. Nie próbuję jej radzić w rozwiązywaniu jej
problemów, raczej słucham i staram się rozumieć.
Druga moja przyjaciółka jest lekomanką. Stała się nią już w małżeństwie.
Zaczęło się od leków przeciwdepresyjnych, gdy dotknęła ją tragedia utraty
córki, za tym poszły konflikty z mężem i problemy wychowawcze oraz zdrowotne
z synem. Teraz ona wychodzi z lekomanii prowadzona przez psychiatrę. Mąż
jest przy niej i stara się wszelkimi siłami jej pomóc. Kontaktuje się z
psychiatrą i postępuje zgodnie z jego sugestiami. Ona zaś teraz narzeka na
jego nadopiekuńczość i mówi, że on ją ubezwłasnowalnia. Nie wiem jak to
jest, ale po rozmowie z nim jakoś jestem bliżej zrozumienia dla niego niż
dla niej. Starałam jej się tłumaczyć, że powinna robić to, co lekarz jej
radzi i że jej mąż ją wspiera. Ale ona czuje się głęboko nieszczęśliwa. A tu
jeszcze trzeba stawić czoła problemom ekonomicznym, wychowawczym i innym.
Więc jaki wniosek z tych historii? Jeden facet uciekł w alkoholizm przed
chorobą żony, drugi stara się jak może a i tak jest źle. Nie wiem co Ty
możesz zrobić. Napewno nie wchodź w ich życie z "buciorami". Słuchaj,
rozmawiaj, możesz doradzić dobrego psychiatrę lub psychologa. I, co
najważniejsze rób to wobec nich obojga. Nigdy nie próbuj uszczęśliwiać
swojej chorej przyjaciółki na siłę. Ona sama musi znaleźć w sobie motywację
do szukania szczęścia, a tym bardziej wyjścia z choroby. Wszystko to jest
bardzo delikatne i trudne, tak i dla nich jak i dla Ciebie. pozdrawiam i
życzę spokoju ducha. A.
Użytkownik "ola" <o...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cuned4$haj$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Witam grupowiczów,
> proszę o wypowiedzi na opisany poniżej temat. Sprawa dotyczy mojej
> przyjaciółki.
>
> Żona ma problemy psychiczne, okresy obniżonego nastroju, nadwrażliwość na
> dźwięki (wyrzuciła z domu lodówkę bo ją denerwowała), nie pracuje
> zawodowo,
> ma trudności z koncentracją. Po lekach jest jeszcze gorzej - chodzi
> nieprzytomna - nic nie jest w stanie zrobić. Widzę że walczy z sobą i
> stara
> się z tego wyjść, wykonuje wszystkie prace domowe, szuka pracy, dobrze
> zajmuje się dzieckiem.
> Nie jestem pewna ale ich pożycie intymne chyba też nie jest najlepsze.
>
> Mąż przyjmuje postawę bierną, nie wspiera jej w niczym ale też znosi jej
> dziwne zachowanie w spokoju. Mało ze sobą rozmawiają. On mało przebywa w
> domu ze względu na charakter pracy.
> Ona utrzymuje kontakt właściwie tylko ze mną, nie ma kontaktu ze swoją
> rodziną.
> Ostatnio mi powiedziała że wolała by żyć w separacji ponieważ czuje się
> źle
> że ma te swoje dziwactwa i fobie i gdyby była sama, nie musiała by się
> tego wstydzić przed mężem. Powiedziała mi też że i tak czuje się samotna i
> chciała by mieszkać sama z dzieckiem ale z powodu swoich braków nie może
> znaleźć pracy.
> Zasmuciło mnie to ponieważ bardzo ją lubię, pamiętam z czasów kiedy była
> w
> lepszym stanie - jest bardzo sympatyczną i bystrą dziewczyną.
> Chciałam więc zapytać: czy waszym zdaniem mąż ma obowiązek wspierać żonę w
> chorobie psychicznej, czy może dla ich obojga faktycznie było by lepiej
> gdyby żyła sama ?
>
> Olka
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |