Dnia Tue, 11 Mar 2008 00:35:38 +0100, Krystyna*Opty* napisał(a):

> Użytkownik "son" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:fr4aj5$o96$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>> Dnia Mon, 10 Mar 2008 21:25:58 +0100, medea napisał(a):
>>
>> Z tym, że nie sądze aby udało mi się tak nagle kogoś spotkać.
>> Kobiety, które by mnie interesowały raczej nie już istnieją ;-)
> (nie w tych czasach, może w XIX wieku było by mi lżej heh). Dlatego też
> pozostaje mi skoczyć po
>> magnez, B6. No i czas odkurzyć przyrządy do ćwiczeń co to w domu
>> stoją i
>> już dawno nie czuły ciepła ludzkiego ciała :D Do tego w planach mam
>> juĹź jeden wyjazd (wysoko relaksacyjny :-)) i spotkania ze starymi
>> znajomymi,
>> jakoś może odżyje ;)
>
> 1. Nadciśnienie lubi współwystępować z miażdżycą (np. naczyń mózgowych?).
> 2. Znamienne jest, że dyskutanci zwracają uwagę na przeróżne ewentualne
> przyczyny, ale NIKT nie wiąże Twoich problemów z Twoim odżywianiem...
> a przecież w ostatnich czasach temat DIET (odżywiania) jest na medialnym
> topie w kwestii zdrowia i samopoczucia, czyż nie?
> Zatem mam pytanie - Jak wygląda Twoja codzienna dieta?
> Czego jesz/pijesz najwięcej, a czego unikasz?
> 3. Co do kobiety, słusznie zauważyłeś, że kobieta zwykle oczekuje uwagi
> i pewnego zaangażowania (adoracji i poświęcenia jej części swego czasu).
> Obawiam się, że przy Twoim oddaniu firmie i informatyce, niewielkie ma
> ona szanse na spełnienie się jej oczekiwań, nie wspomnę o Twoich... ;]
> Może bardziej potrzebna jest Ci pomoc domowa, niż życiowa partnerka? 8)
>
> Krystyna

1. Dlatego też zaopatrzę się w ciśnieniomierz na dobry początek, a później
zobaczymy - może przejdę do lekarza po jakieś leki na ustabilizowanie
ciśnienia, jeśli będzie źle.

2. Moja dieta nie jest jeszcze najgorsza. Choć przydało by się więcej
witamin, dlatego też ostatnimi czasy spożywam smażone warzywa ;) jem sporo
owoców. Obawiam się tylko tego, że spożywam zbyt wiele pikantnych
posiłków, które to rzekomo ;) źle wpływają na wątrobę - to też spróbuję
się ograniczyć.

3. No i powracając do tego nieszcznęsnego tematu kobiet ;) zwykle, gdy
zakochanie mija tj. kończą się nasze wspaniałe zasoby fenyloetyloaniny (co
mija po mniej więcej 1,5 roku) i pozostaje już tylko dopalacz w postaci
endorfiny to ludziom spadają klapki miłości z oczu. Wtedy zaczyna się
prawdziwa próba - miłośc przybiera nowe znaczenie, bardziej przypominające
przywiązanie i zaufanie. Do tego potrzeba ludzi, którzy mają o tym
świadomość. Do tego dochodzi uczucie znudzenia partnerem... zasadniczo
trafić na miłość swojego życia wymaga albo wielkiego szczęścia albo dużej
wiedzy na temat samej miłości oraz psychologii, żeby znaleźć sobie
partnera/partnerkę odpowiednią. Wliczając jednak w to wszystko czynniki
zewnętrzne, odporność na nieprzewidywalne zdarzenia. Ogólnie mówiąc do
miłości nadają się osoby o silnej woli, potrafiące kochać. Nie mówią tu
już o luźnych związkach i innych wytworach dzisiejszych czasów, które mnie
nie interesują. ;)