Data: 2008-10-17 19:53:01
Temat: Re: Proponujdz? odpowiedzialnodz?dz?.
Od: i...@g...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
On 17 Paź, 13:42, glob <r...@g...com> wrote:
> JanB wrote:
>
> Chrystus-czlowieczeństwo.Papiez-czlowieczeństwo.Egzy
stencjalizm-
> czlowieczeństwo.
Ciotka, szcziotka i zmiotka - trzy pojęcia, a nazwy też brzmią niemal
tak samo :->
Chrystus i papież, skróćmy: Kościół, mówią o czymś zupełnie innym,
jako człowieczeństwie, niż egzystencjaliści.
Egzystencjaliści propagują nicość po śmierci, strach przed nicością
zmusza ich do gorączkowego zastanawiania się nad bezcelowością i
przypadkowością kolei losu, życia, narodzin, życie traktują jako
urywek czasu dany człowiekowi, taki od chwili A do chwili B - wcale
się więc nie dziwię, że nie wiedza, czym go zapełnić, aby miał sens i
był należycie wykorzystany. Wiedza tylko, że nie zdażą wybrać, więc wg
nich należy skupić się tylko na sobie - dać sobie jakąś kaleką wolność
wyboru, prowadząca tylko! do rozważania własnego ja i kierowania sie
tylko własnym dobrem czy perspektywami. Ładna mi wolność - pośpiech i
strach w oczach, każdy w swoim "kredowym kółku" oddzielającym go od
oddziaływań innych. Sartre i inni stawiają człowieka jako byt sam dla
siebie.
A idź z takim egzystencjalizmem i człowieczeństwem!
Człowieczeństwo Chrystusa jest zupełnym przeciwieństwem, sam przykład
męki Chrystusa o tym świadczy - jego człowieczeństwo dokonało sie w
fizycznym, śmiertelnym poświęceniu się dla innych ludzi, w
"niemysleniu" tylko o swoim bycie i nie szukaniu tylko własnego sensu
w tym, co robił i jak żył, a własnie w robieniu wszystkiego pod kątem
dobra innych. W dodatku niczego nikomu nie narzucając. I śmierć
Chrystusa nie była wynikiem jego przeświadczenia o bezcelowości życia,
lecz własnie o tym, że w życiu celem jest działanie z myślą o innych,
chocby sama smierć miała być dla nich ostatnią nauką powięcenia.
jednoczesnie Chrystus miał poczucie własnej wartości (jak ja ;-PPP),
skoro dał sobie prawo do nauczania innych. Sam siebie wyróżnił. Nie
mozna mówic, żeby był fałszywie skromny: wiedział, co sobą
reprezentuje i znał swą wartość, inaczej nie odważyłby sie stawac
przed obcymi i wypowiadac swoje racje i nauki do nich... a
jednoczesnie liczył się z ich człowieczestwem i nie przekreslał ich,
kiedy rzucali kamieniami. To było jego człowieczeństwo ponad wszystko,
a zwłaszcza ponad własną boskość, z której nie miał zamiaru
skorzystać, poza jedną małą chwila załamania - jakże był w tym
ludzki!!!
|