Data: 2003-11-18 23:46:04
Temat: Re: Propozycja
Od: "Adam Pietrasiewicz" <t...@p...adres.e-mail>
Pokaż wszystkie nagłówki
We wtorek, 18 listopada 2003 22:13:37 Zbigniew Andrzej Gintowt napisał/a w
wiadomości news:bpe22m$sjk$1@atlantis.news.tpi.pl
Uwaga - adres ANTISPAM - zobacz stopkę listu!
> To nie jest wystarczające dla stworzenia partii politycznej.
> Jest
>> to doskonała podstawa do stworzenia organizacji NIEPOLITYCZNEJ,
> która
>> będzie walczyła o likwidacje schodów, budowy wind, oznaczanie
> przycisków
>> brajlem i uczenie dzieci języka migowego.
>
>> Ludzi można grupować w różny sposób i zastanawiać się, jakie mają
> wspólne
>> interesy. Twierdzę, że w swej masie inwalidzi mają mniej wspólnych
>> interesów niż na przykład pracownicy najemni w swej masie, a jak
> można
>> zauważyć, pracownicy najemni nie stworzyli własnej partii
> politycznej,
>> tylko grupują się w związki zawodowe. MNÓSTWO związków zawodowych.
> ------------------------------------------
> Do powyższego mogę dorzucić tylko niewielki komentarz. Wydaje mi się,
> że Waść galopujesz na oślep. Skoro nic nas nie łączy , to po kiego
> diabła te wszystkie fundacje i stowarzyszenia?
Ależ stowarzyszenia i fundacje powstają właśnie dlatego, że sprawy
niepełnosprawnych są sprawami, którymi powinny zajmować się fundacje i
stowarzyszenia. Przecież ja właśnie TO napisałem - cytat powyżej!
Przeczytałem uważnie to, co Pan napisał, zrozumiałem jak myślę to, co Pan
napisał, i zupełnie nie czuję się przekonany.
To wszystko, co Pan napisał jest skondensowanym dowodem na to, że inwalidzi
powinni postarać się lepiej dbać o swoje sprawy. W moim przekonaniu dbanie
o swoje sprawy poprzez zakładanie partii politycznych NIE JEST dobrym
pomysłem.
Zastanowiłem się nad tym wszystkim. Wychodzi mi coś takiego:
Zakładamy partię. Znajdujemy 1000 osób, zaczynamy się reklamować, inni
inwalidzi zaczynają się nami interesować. Naszym hasłem jest "Dość
żebrania, weźmy nasz los we własne ręce - kulawy na prezydenta, niemowa na
premiera!"
Załóżmy teraz, że w jakichś wyborach wychodzimy poza margines błędu
statystycznego i zaczynamy się liczyć.
CO mamy do zaproponowania Polsce? Bo już w tym momencie musimy zaproponować
COŚ wszystkim, nie tylko ślepym i kulawym. Jedni proponują zabranie rent,
inni proponują obowiązkowe dolewanie mleka do benzyny, jeszcze inni są za
obowiązkowym chodzeniem do kościoła, a my co? W jakiej OGÓLNEJ kwestii,
dotyczącej CAŁEGO państwa mamy coś do zaproponowania?
Moim zdaniem nie mamy NIC do zaproponowania. Tworzymy partię taką jak
Polska Partia Przyjaciół Piwa. Sprawy takie, jak kwestie kłopotów inwalidów
powinny być moim zdaniem załatwiane za pomocą grup nacisku, lobbyingu. Ja
nie chcę, żeby kulawy był prezydentem DLATEGO, że wylansowała go partia
kulawych.
W zasadzie to, co Pan proponuje, to stwierdzenie, że skoro różni
nieudacznicy i źli ludzie dobrali się do koryta, to my też powinniśmy, a
nawet należałoby nam się to, bośmy kulawi. No więc ja tak nie uważam. Ja
uważam, że jak najbardziej powinniśmy walczyć o nasze, ale z pewnością nie
aspirować do rządzenia państwem pod sztandarem niesionym przez niewidomego
na wysoko wzniesionej kuli.
Tak się składa, że otarłem się w swojej karierze o różne kręgi blisko
związane z polityką. Zobaczyłem, jak obrzydliwy jest ten świat i zapewniam,
że lepiej się trzymać odeń z dala. Swego czasu znałem dość dobrze kilku
ludzi, którzy są dziś sławnymi politykami i widzę, jak bardzo udział we
władzy, czy nawet jej sama bliskość niszczą, dzielą i zmieniają ludzi na
gorsze. Widzę, jak bardzo władza demoralizuje, psuje i koniec końców
niszczy tych ludzi i sprawy, o które chcieli walczyć, bądź wydawało im się,
że zrealizują. Mam ten "komfort", że znam ludzi z tzw "lewicy" jak i z tzw
"prawicy" - to są moi koledzy z NZS i ze studiów. Widzę, jak polityka
zniszczyła nie tylko sprawy, które kiedyś wydawały im się najważniejsze,
ale nawet doprowadziła do zerwania przyjaźni z młodości.
Równocześnie widzę, jak bardzo środowisko inwalidów nie potrafi się
dogadać, mówić jednym głosem i gdy wyobrażę sobie, co byłoby, gdyby
pojawiła się jeszcze możliwość udziału we władzy, to aż ciarki mi po
plecach chodzą.
Ale tak naprawdę to nie sądzę, by w ogóle jakakolwiek wspólna działalność
polityczna mogła się pojawić. Myślę, że tak jak ma to miejsce w innych
działaniach związanych z inwalidami, zanim byśmy cokolwiek powiedzieli, to
już by nas uciszono, a tam, gdzie by tego nie zrobił ktoś inny, to byśmy
się sami pozagryzali.
Partia kulawych byłaby takim folklorem, jak partia emerytów. Elementem
przetargowym w różnych awanturach politycznych.
Nie chciałbym być folklorem.
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Redaktor Biuletynu Sceptycznego
http://www.biuletynsceptyczny.z.pl
Mój adres priv http://www.cerbermail.com/?DQr0g2Y88R
---
Ten list został wysłany przy użyciu Gołąbka
http://www.amsoft.com.pl/golabek
|