Data: 2002-10-08 16:00:11
Temat: Re: Prostytucja - charakter czy zawod
Od: "tren R" <t...@2...achtung.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Korzystajac z mojej nieobecnosci osobnik <Amnesiac> osmielil sie napisac:
> Oczywiście, że tak. I w ten sposób od stuleci toczy się życie
> społeczne.
i od stuleci sie kodyfikuje rozne rzeczy - bez tego ani rusz
> jednak zasady etyczne nigdy tak naprawdę nie zostały skodyfikowane!
choćby katechizm kościoła katolickiego
wiekszość religii ma skodyfikowane zasady
mniej czy bardziej jasne ale ma
> Istotne uściślenie. Formy językowe stają się regułami nie w wyniku
> nagminnego stosowania, tylko w wyniku ich akceptacji społecznej.
istotne uscislenie 2. w wyniku nagminnego stosowania
co jest skutkiem akceptacji społecznej.
> Złodziejstwo jest nagminne, a jednak nie jest akceptowane w naszej
> społeczności.
jestes pewien? sadze ze nie dalej jak 15 lat temu bylo akceptowane
i podnoszone do rangi zaszczytnego miana. ze nazywalo sie "zalatwianiem"?
to juz kwestia nagminnego stosowania zaslony jezykowej
ktora zaakceptowało spoleczeństwo ;-))
> > wiec uzalezniasz wartosci od czasow? a to ci dopiero!
> A co Cię tak dziwi? W starożytnej Grecji największą wartością była
> nieśmiertelna sława. W epoce wczesnego chrześcijaństwa dążenie do
> takiej sławy zostało uznane za wielki grzech.
przecież co społeczeństwo to inne wartości.
Najlepszą formą życia
> było życie odizolowane od świata społecznego i poświęcone kontemplacji
> oraz modlitwie. Mniej więcej od XVI wieku taki sposób życia był
> zdecydowanie potępiany. Największą wartość uzyskała realizacja w życiu
> rodzinnym i zawodowym (ku chwale Boga). Mniej więcej od Oświecenia
> "dobre życie" to takie, które umożliwia samorealizację jednostki. Czy
> w dalszym ciągu zaprzeczasz, że wartości nie zmieniają się w czasie?
nie zaprzeczam ale i nie potwierdzam. ;-)
nie zmieniają się wartości. zmieniają się ich nazwy, sposoby ich osiagania.
od zawsze w chrzescijanstwie wartoscią jest unikanie grzechu.
ale zmienialo się patrzenie na sam grzech.
> Praktycznie każde z przykazań Dekalogu musi zostać zinterpretowane w
> taki lub inny sposób. Weźmy takie "nie zabijaj". Dziś zwykle twierdzi
> się, że zabrania ono człowiekowi jakiegokolwiek unicestwiania
> ludzkiego życia przez człowieka. To samo przykazanie nie przeszkadzało
> jednak w przeszłości palić ludzi na stosie.
no tak, ale kosciół przyznał się do błedów,więc o co kły szczerzysz? ;-)
> A zatem rozstrzygająca jest jego interpretacja, a
> nie ono samo.
a ty jak interpretujesz "nie zabijaj"?
dodam ku ułatwieniu iż łysiak pisze:
"Piąte przykazanie mówi: "Nie zabijaj!". Mówi tak wszakże tylko tłumaczone
piąte przykazanie, bo oryginał hebrajski mówi coś innego. Użyte tam słowo
"rasah" znaczy: mordować, więc oryginalna treść piątego przykazania to: "Nie
morduj!" ("Nie dopuszczaj się mordu!"). Dla zabójstw wojennych, tudzież dla
kary śmierci, język hebrajski ma czasowniki inne: dla pierwszych "harag",
dla drugich "hemit"."
> Prawa stanowione - zwłaszcze te, które dotyczą
> funkcjonowania władzy - są z reguły bardzo jasne i odpowiednio
> szczegółowe, aby wyeliminować problemy z ich interpretacją.
kpisz czy o droge pytasz?
> >może powinienem wymagać aby był aniołem, a nie politykiem..?
> Abstahując już od LW, tak sobie myślę, że aniołowi wybaczyłbym brak
> szacunku do prawa. Politykowi - nie.
a jak sprawa ma sie w odniesieniu do aniołów stróży?
jeśli twój anioł fałszował by statystyki czuwań nad tobą?
> >i nie istnieja "zlozone sploty wydarzen"
> Zupełnie nie podzielam tej teorii.
i moze o to chodzi.
> >> Nie, zdążyłem już Cię trochę poznać :-))
> >i wicewersja ;-))
> No nie wiem ;-)))
ale ja wiem ;-))
pzdr
--
tren R
gg #1290613
e-mail antispam achtung!
http://trener.blog.pl
|