Data: 2002-08-11 10:07:44
Temat: Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "FeLicja (Kasia)" <i...@h...com> napisał
> Przepraszam, ze tak dlugo czekaliscie na ciag dalszy losow Nowakow, juz
> staram sie nadrobic co nieco.
Bardzo długo .... już myślałam, że zapomniałaś, że tu coś na ten temat
napisałaś ;-)
> Molnarko, to ostatnie zdanie mnie przerazilo, bo od kogo jak kogo, ale od
> Ciebie nie spodziewalabym sie takiej odpowiedzi.
Już Ci mówiłam, że nie jestem idealna ;-)
> Zawsze wydawalo mi sie, ze
> jestes kobieta z zasadami, ktora roznych rzeczy nie toleruje,
I to wszystko prawda.
Ale nie ufam opowieściom osób trzecich - chcę się sama przekonać jak jest i
stąd moje zdanie o dopuszczeniu do spotkania rodzin.
> po prostu
> nigdy bym nie pomyslala, ze takie rzeczy, tak istotne, ignorujesz na calej
> linii.
A co mam zrobić ?
Wychodzę z założenia, że skoro ona (bita żona) to toleruje (jeszcze w takich
kraju jak USA gdzie pomoc dla maltretowanych jest na wyciągnięcie ręki) to
ja kompletnie nic nie mogę (ani prawdę mówiąc nie chcę) zrobić.
I zapewniam Cię, że także nie chciałabym utrzymywac kontaktów z takich
facetem, (który żonę bije) ale :
* IMO uważam, że powinnaś ich przynajmniej poznać (tzn. tak uważałam jak
była mowa o ich przeprowadzce)
* może Tobie udałoby się pomóc tej bitej żonie (ale najpierw musiałabyś ją
poznać)
* może to są stosunki sado - maso i nam-obserwatorom nic do tego bo oni są w
tym układzie szczęśliwi
> Biorac pod uwage zamieszanie, jakie mialabym w domu, nie jestem pewna czy
> mialabym okazje o tym dowiedziec sie w czasie wizyty i czy moglabym
> odpowiednio zareagowac.
Nie przesadzaj ... nawet w największym zamieszaniu jak Twoje dziecko
zaczęłoby płakać to zauważyłabyś to.
> czy to tylko ja tak czuje, czy tylko ja
> poczuwam sie do tego, by nie tolerowac przemocy przeciwko kobietom, bo
skoro
> nie mnie bije, i nie przy mnie, to mnie to tyka?
Kasiu ... nie zbawisz świata. To ją (tą bitą żonę) ma to obchodzić .... i
ona powinna od niego odejść. Jeśli w tym trwa, rodzi mu kolejne dzieci i nie
chce sobie pomóc (jeszcze raz podkreślę kraj w jakim żyjecie bo w Polsce to
wygląda trochę inaczej) to naprawdę nic Ci do tego. Można jej współczuć
(choć właściwie dlaczego .... skoro sama nie robi nic by sobie pomóc ?), ale
co można innego zrobić ?
Poza tym - jak Ciebie to "tyka" ? Nawet nie chcesz poznać tej kobiety, żeby
jej ewentualnie pomóc ?
Ty po prostu chronisz swoją rodzinę ale nie pomagasz jej ! Też tolerujesz
sytuację "mąż bije żonę - ja nic na ten temat nie chcę wiedzieć i nie chcę
ich w swoim domu".
Więc nie mów o znieczulicy ... bo IMO Ty reprezentujesz taką samą postawę.
Pozdrawiam
MOLNARka
|