Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 4


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-07-30 12:21:05

Temat: Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: Maria Miller <m...@b...net.pl> szukaj wiadomości tego autora

MOLNARka wrote:
>
> Myślę, że jesteś troche przewrażliwiona. Tzn. rozumiem doskonale, że z
> różnych względów nie chcesz utrzymywać z nimi kontaków ale:
> * tak naprawdę ich nie znasz
> * daj im szansę - może nie są tacy źli
> * to że sie biją i przeklinaja ... może wcale nie robią tego przy ludziach
> * nie sądzę by na pierwszej wizycie synek Nowaków zaczął bić Twoją córkę (a
> jeśli nawet tfu, tfu ... to natychmiast możesz zareagować
>
Po co to wszystko? Jesli nie chce z nimi utrzymywac kontaktu, to niech
robi tak jak jej podsuwa intuicja i rozum. Nie ma zadnego obowiazku
nawiazywac z nimi znajomosci, a juz z raz zawartej trudniej jest sie
wyplatac. Musi raczej chronic wlasna rodzine a nie 'dawac szanse'
jakiemus psychopacie.
Zreszta w ogole nie rozumiem argumentu - "moze ten Nowak nie robi tego
przy ludziach" - co z tego, ze nie przy ludziach, wazne, ze w ogole to
robi.
A nawet jakby nie robil i byl super spokojnym czlowiekiem, to skoro cos
Felicji nie pasuje, to nie ma najmniejszego obowiazku
nawiazywania z nimi kontaktu.

>
> A jeśli naprawdę nie chcesz się spotkać (i sprawdzić co to za ludzie) to
> najnormalniej w świecie powiedz to Nowakowej - bez owijania w bawełnę.

Otoz to. Ale chyba Kowalskiej a nie Nowakowej.

M.M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-08-11 01:49:32

Temat: Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: "FeLicja \(Kasia\)" <i...@h...com> szukaj wiadomości tego autora

Przepraszam, ze tak dlugo czekaliscie na ciag dalszy losow Nowakow, juz
staram sie nadrobic co nieco.
Odpowiem pod tym postem, bo z jednej strony chcialam odpowiedziec Molnarce,
a z drugiej podziekowac Marii za wspanialy post.

"Maria Miller" <m...@b...net.pl> wrote in message
news:3D4684B1.4A2AE865@biz.net.pl...
> MOLNARka wrote:
> >
> > Myślę, że jesteś troche przewrażliwiona. Tzn. rozumiem doskonale, że z
> > różnych względów nie chcesz utrzymywać z nimi kontaków ale:
> > * tak naprawdę ich nie znasz
> > * daj im szansę - może nie są tacy źli
> > * to że sie biją i przeklinaja ... może wcale nie robią tego przy
ludziach

Molnarko, to ostatnie zdanie mnie przerazilo, bo od kogo jak kogo, ale od
Ciebie nie spodziewalabym sie takiej odpowiedzi. Zawsze wydawalo mi sie, ze
jestes kobieta z zasadami, ktora roznych rzeczy nie toleruje, po prostu
nigdy bym nie pomyslala, ze takie rzeczy, tak istotne, ignorujesz na calej
linii.

> > * nie sądzę by na pierwszej wizycie synek Nowaków zaczął bić Twoją córkę
(a
> > jeśli nawet tfu, tfu ... to natychmiast możesz zareagować

Biorac pod uwage zamieszanie, jakie mialabym w domu, nie jestem pewna czy
mialabym okazje o tym dowiedziec sie w czasie wizyty i czy moglabym
odpowiednio zareagowac.

> Po co to wszystko? Jesli nie chce z nimi utrzymywac kontaktu, to niech
> robi tak jak jej podsuwa intuicja i rozum. Nie ma zadnego obowiazku
> nawiazywac z nimi znajomosci, a juz z raz zawartej trudniej jest sie
> wyplatac. Musi raczej chronic wlasna rodzine a nie 'dawac szanse'
> jakiemus psychopacie.

Wiesz Mario, juz sie zastanawialam, czy to tylko ja tak czuje, czy tylko ja
poczuwam sie do tego, by nie tolerowac przemocy przeciwko kobietom, bo skoro
nie mnie bije, i nie przy mnie, to mnie to tyka? Jestem przerazona postawa
wielu tu kobiet, ich opinia na temat, ich znieczulica jest dla mnie
niezrozumiala. :-/

> Zreszta w ogole nie rozumiem argumentu - "moze ten Nowak nie robi tego
> przy ludziach" - co z tego, ze nie przy ludziach, wazne, ze w ogole to
> robi.

j.w.

> A nawet jakby nie robil i byl super spokojnym czlowiekiem, to skoro cos
> Felicji nie pasuje, to nie ma najmniejszego obowiazku
> nawiazywania z nimi kontaktu.

Kurcze, no wlasnie. Gdy bylam w ciazy z corka postanowilam, ze dom bedzie
zawsze ostoja, ucieczka od swiata, miejscem dla niej bezpiecznym,
schronieniem. Jezeli wiec tolerowalabym takie i inne kfiotki czy faktycznie
dom moj bylby miejscem bezpiecznym dla moich dzieci?

> > A jeśli naprawdę nie chcesz się spotkać (i sprawdzić co to za ludzie) to
> > najnormalniej w świecie powiedz to Nowakowej - bez owijania w bawełnę.
>
> Otoz to. Ale chyba Kowalskiej a nie Nowakowej.

No a teraz jak bylo: Kowalscy przyjechali z Nowakami.... w jedym
samochodzie... :-/ 4 doroslych i 5 dzieci w zwyklym samochodzie osobowym.
Czyz to juz za siebie nie przemawia... :( Maz przywital sie z nimi przed
domem, ale ich nie zapraszal. Kowalscy weszli do domu sie ze mna zobaczyc,
ja wykrecilam sie usypianiem syna, wiec nie mialam okazji zobaczyc sie z
Nowakami.
Nocowali w motelu. Nawet nie wiem kiedy wyjechali. Dzwonilam do
Kowalskiej, powiedziala mi, ze nie chciala mi zawracac glowy, bo byla z
towarzystwem, i jestem jej za to wdzieczna.
W ubieglym tygodniu Nowakowie z Kowalska i dziecmi odbyli jeszcze jedna
podroz w nasze strony (i znowu jedym samochodem - po zwroceniu uwagi przez
nas, i innych znajomych, nazwijmy ich Malinowskimi - celowo ich tu
przedstawiam).
Malinowscy i moj maz pracuja w tej samej firmie. Malinowska poswiadczyla w
pracy za Nowaka, wiec przyjeto go do pracy, pomogla zalatwic im mieszkanie,
podczas drugiej wizyty Nowakowie i Kowalska nocowali u Malinowskich.
W miniona srode Nowak mial stawic sie do pracy. To Malinowska do niego
dzwonila by dowiedziec co sie stalo (choc wydaje mi sie,z e to bylo w jego
interesie, ale pomijajac). Otoz Nowakowej ojciec byl troche przerazony
wyjazdem corki, wiec Nowakowie... nie beda sie juz przeprowadzac. I
szczerze mowiac przeczucia mnie nie mylily: osoby te nie sa warte zabiegania
i pomocy, Malinowska jedynie postawila sie w pracy w glupiej sytuacji, bo to
ona musiala powiedziec szefowi, ze osoba przez nia polecana godna polecenia
nie jest.
Co do Kowalskiej, nie mialam okazji z nia porozmawiac, mam wrazenie, ze nie
jest obrazona, ale to - mam nadzieje - wyjasnimy sobie z czasem. Ja sie
jedynie ciesze, ze przeczucie mnie nie mylilo, i ze nie bede zmuszona
widywac sie z tymi ludzmi.
Przepraszam, ze tak chaotycznie odpisuje, jezeli cos wyszlo niezrozumiale,
to dajcie znac. Przepraszam rowniez, ze tak dlugo zajelo mi odpisywanie: z
jednej strony czekalam na punkt kulminacyjny wydarzen, z drugiej moj syn
ostatnio zabkowal, co bardziej doswiadczeni wiedza jak to jest ;)
pozdrawiam serdecznie i dziekuje wszystkim za odpowiedzi :)
Kasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-08-11 10:07:44

Temat: Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "FeLicja (Kasia)" <i...@h...com> napisał

> Przepraszam, ze tak dlugo czekaliscie na ciag dalszy losow Nowakow, juz
> staram sie nadrobic co nieco.

Bardzo długo .... już myślałam, że zapomniałaś, że tu coś na ten temat
napisałaś ;-)


> Molnarko, to ostatnie zdanie mnie przerazilo, bo od kogo jak kogo, ale od
> Ciebie nie spodziewalabym sie takiej odpowiedzi.

Już Ci mówiłam, że nie jestem idealna ;-)


> Zawsze wydawalo mi sie, ze
> jestes kobieta z zasadami, ktora roznych rzeczy nie toleruje,

I to wszystko prawda.
Ale nie ufam opowieściom osób trzecich - chcę się sama przekonać jak jest i
stąd moje zdanie o dopuszczeniu do spotkania rodzin.


> po prostu
> nigdy bym nie pomyslala, ze takie rzeczy, tak istotne, ignorujesz na calej
> linii.

A co mam zrobić ?
Wychodzę z założenia, że skoro ona (bita żona) to toleruje (jeszcze w takich
kraju jak USA gdzie pomoc dla maltretowanych jest na wyciągnięcie ręki) to
ja kompletnie nic nie mogę (ani prawdę mówiąc nie chcę) zrobić.
I zapewniam Cię, że także nie chciałabym utrzymywac kontaktów z takich
facetem, (który żonę bije) ale :
* IMO uważam, że powinnaś ich przynajmniej poznać (tzn. tak uważałam jak
była mowa o ich przeprowadzce)
* może Tobie udałoby się pomóc tej bitej żonie (ale najpierw musiałabyś ją
poznać)
* może to są stosunki sado - maso i nam-obserwatorom nic do tego bo oni są w
tym układzie szczęśliwi


> Biorac pod uwage zamieszanie, jakie mialabym w domu, nie jestem pewna czy
> mialabym okazje o tym dowiedziec sie w czasie wizyty i czy moglabym
> odpowiednio zareagowac.

Nie przesadzaj ... nawet w największym zamieszaniu jak Twoje dziecko
zaczęłoby płakać to zauważyłabyś to.


> czy to tylko ja tak czuje, czy tylko ja
> poczuwam sie do tego, by nie tolerowac przemocy przeciwko kobietom, bo
skoro
> nie mnie bije, i nie przy mnie, to mnie to tyka?

Kasiu ... nie zbawisz świata. To ją (tą bitą żonę) ma to obchodzić .... i
ona powinna od niego odejść. Jeśli w tym trwa, rodzi mu kolejne dzieci i nie
chce sobie pomóc (jeszcze raz podkreślę kraj w jakim żyjecie bo w Polsce to
wygląda trochę inaczej) to naprawdę nic Ci do tego. Można jej współczuć
(choć właściwie dlaczego .... skoro sama nie robi nic by sobie pomóc ?), ale
co można innego zrobić ?

Poza tym - jak Ciebie to "tyka" ? Nawet nie chcesz poznać tej kobiety, żeby
jej ewentualnie pomóc ?
Ty po prostu chronisz swoją rodzinę ale nie pomagasz jej ! Też tolerujesz
sytuację "mąż bije żonę - ja nic na ten temat nie chcę wiedzieć i nie chcę
ich w swoim domu".
Więc nie mów o znieczulicy ... bo IMO Ty reprezentujesz taką samą postawę.

Pozdrawiam
MOLNARka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-08-19 18:34:44

Temat: Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: "FeLicja \(Kasia\)" <i...@h...com> szukaj wiadomości tego autora

MOLNARka wrote:
> Użytkownik "FeLicja (Kasia)" <i...@h...com> napisał
>
>> Przepraszam, ze tak dlugo czekaliscie na ciag dalszy losow Nowakow,
>> juz staram sie nadrobic co nieco.
>
> Bardzo długo .... już myślałam, że zapomniałaś, że tu coś na ten temat
> napisałaś ;-)

Nie, nie zapomnialam. Z jednej strony chcialam zaczekac na dalszy rozwoj
calej tej sytuacji, z drugiej strony - mam rodzine i czasami, gdy dochodzi
do sytuacji, w ktorych musze zdecydowac czy wolna chwile wole spedzic z
dziecmi i mezem, czy na odpisywanie w grupach i korespondencje -
zdecydowanie wole to pierwsze.

>> Molnarko, to ostatnie zdanie mnie przerazilo, bo od kogo jak kogo,
>> ale od Ciebie nie spodziewalabym sie takiej odpowiedzi.
>
> Już Ci mówiłam, że nie jestem idealna ;-)

Z przykroscia stwierdzam, ze zauwazylam.

>> Zawsze wydawalo mi sie, ze
>> jestes kobieta z zasadami, ktora roznych rzeczy nie toleruje,
>
> I to wszystko prawda.
> Ale nie ufam opowieściom osób trzecich - chcę się sama przekonać jak
> jest i stąd moje zdanie o dopuszczeniu do spotkania rodzin.

Tylko ze w opowiesciach osob trzecich zawsze jest troche prawdy, nie
sadzisz? Zreszta znam na tyle moja znajoma, ze wiem, ze nie mowilaby mi
czegos, co prawda nie jest. A juz tym bardziej nie zmyslalaby historii o
biciu _w_czasie_szukania_informacji_ na temat pomocy matkom z dziecmi z
domow, w ktorych uzywa sie przemocy.

> Wychodzę z założenia, że skoro ona (bita żona) to toleruje (jeszcze w
> takich kraju jak USA gdzie pomoc dla maltretowanych jest na
> wyciągnięcie ręki) to ja kompletnie nic nie mogę (ani prawdę mówiąc
> nie chcę) zrobić.

Tylko ze z pomoca to jest jeszcze tak, ze nikt tak naprawde jej nie otrzyma,
jezeli jej nie szuka. Innymi slowy mowiac - mozesz namawiac alkoholika do
odwyku, mozesz ofiarowac mu wszelka pomoc, wsparcie, nawet pomoc finansowa -
ale tak dlugo jak ten alkoholik nie jest *sam* gotowy do skonczenia z piciem
i jest gotowy do otrzymania pomocy - Twoje wysilki sa nic nie warte.

> I zapewniam Cię, że także nie chciałabym utrzymywac
> kontaktów z takich facetem, (który żonę bije)

Uff. Juz mi lzej.

> ale :
> * IMO uważam, że powinnaś ich przynajmniej poznać (tzn. tak uważałam
> jak była mowa o ich przeprowadzce)

Hmm... zdecydowanie dziekuje. Cale towarzystwo przyjechalo jednym
samochodem - 4 doroslych i 5 dzieci - majac trzy(sic!) do dyspozycji
pomiedzy obiema rodzinami. O takich zagrywkach *slyszalam* wczesniej od
Kowalskiej, tym razem przekonalam sie na wlasne oczy (widzialam przez okno)
i uszy (rozmowa z Kowalskim).

> * może Tobie udałoby się pomóc tej bitej żonie (ale najpierw
> musiałabyś ją poznać)

Jezeli jej przyjaciolka (Kowalska) nie byla jej w stanie pomoc - jak
moglabym ja, osoba ktorej Malinowska wcale nie zna? Zreszta pisalam
wczesniej - jezeli Malinowska sama nie jest gotowa do zycia bez przemocy ja,
ani nikt inny, nie jestem w stanie jej pomoc.

> * może to są stosunki sado - maso i nam-obserwatorom nic do tego bo
> oni są w tym układzie szczęśliwi

I niech beda - jezeli taka jest prawda. Moj dom jest jednak moim domem i
mam prawo wybrac towarzystwo, ktore tu zapraszam i goszcze. I o to glownie
mi chodzilo.

>> Biorac pod uwage zamieszanie, jakie mialabym w domu, nie jestem
>> pewna czy mialabym okazje o tym dowiedziec sie w czasie wizyty i czy
>> moglabym odpowiednio zareagowac.
>
> Nie przesadzaj ... nawet w największym zamieszaniu jak Twoje dziecko
> zaczęłoby płakać to zauważyłabyś to.

Moze. O ile by plakalo. 3 latki maja to do siebie, ze wiele juz probuja
rozwiazywac na wlasna reke, i nie ze wszystkim leca do mamusi. Przynajmniej
taka jest moja 3-latka.

>> czy to tylko ja tak czuje, czy tylko ja
>> poczuwam sie do tego, by nie tolerowac przemocy przeciwko kobietom,
>> bo skoro nie mnie bije, i nie przy mnie, to mnie to tyka?
>
> Kasiu ... nie zbawisz świata. To ją (tą bitą żonę) ma to obchodzić
> .... i ona powinna od niego odejść. Jeśli w tym trwa, rodzi mu
> kolejne dzieci i nie chce sobie pomóc (jeszcze raz podkreślę kraj w
> jakim żyjecie bo w Polsce to wygląda trochę inaczej) to naprawdę nic
> Ci do tego. Można jej współczuć (choć właściwie dlaczego .... skoro
> sama nie robi nic by sobie pomóc ?), ale co można innego zrobić ?

Zgadzam sie.

> Poza tym - jak Ciebie to "tyka" ? Nawet nie chcesz poznać tej
> kobiety, żeby jej ewentualnie pomóc ?

Nie chce, gdyz...

> Ty po prostu chronisz swoją rodzinę

dokladnie!

> ale nie pomagasz jej !

Zdaje sobie sprawe z tego, ze poprzez moja decyzje nienawiazywania
znajomosci z ta rodzina automatycznie pozbawiam ja jedna wiecej szansy na
normalne zycie, ale...

Też
> tolerujesz sytuację "mąż bije żonę - ja nic na ten temat nie chcę
> wiedzieć i nie chcę ich w swoim domu".

I tu sie nie zgodze. Nie zapraszam ich do domu nie ze wzgledu na
znieczulice, a ze wzgledu na moja corke. Nie chce, by za kilkanascie lat
tolerowala u swojego chlopaka przemoc, bo przeciez rodzice maja tez takich
znajomych, i to toleruja, a wiec nie jest nic zlego w spotykaniu sie z takim
debilem. Natomiast calkowicie (od lat) jestem swiadoma tego, ze predzej czy
pozniej zapoznam sie z Malinowskimi i moze nie raz bedziemy gdzies we
wspolnym gronie.
Czyli nie jest to kwestia tolerowania, a kwestia priorytetow, ktorymi od
paru lat jest moja rodzina.

> Więc nie mów o znieczulicy ... bo IMO Ty reprezentujesz taką samą
> postawę.

Ponad rok temu moja byla sasiadka, ktora rowniez ma w domu nie najlepsza
sytuacje (do rekoczynow tam nie dochodzi - choc zdarzaja sie przepychanki -
z obu stron), potrzebowala mojej pomocy. Poklocila sie ze swoim mezem,
zdecydowala sie na zycie z dziecmi bez niego i probowala od niego odejsc. U
nas schowala wszelkie dokumenty, wartosciowe rzeczy, zdjecia. Gdy maz sie
zorientowal, ze wiele rzeczy z domu przewedrowalo do nas, przybiegla do nas
z dziecmi i tak obie siedzialysmy razem, dwie kobiety z 3 dzieci, ja w
ciazy, w strachu co bedzie dalej. Moj maz (byl w pracy) zadzwonil do swego
kumpla policjanta, ten poinformowal nasza lokalna policje, by wzmozono
czujnosc w naszej okolicy. I takich pare godzin mialam okazje przekonac sie
na wlasnej skorze czym jest strach, czym jest obawa o wlasna rodzine, ale
dlatego, ze dziewczyna powoli przygotowuje sie do odejscia (nie pierwsze i
nie ostatnie podejscie) wiedzialam, ze musze jej pomoc.
Nie zarzucaj wiec mi znieczulicy. Wiem kiedy i komu moge pomoc, wiem na ile
mnie stac i wiem, na ile moge ryzykowac bezpieczenstwo mojej rodziny.
A, zeby nie bylo watpliwosci - maz mojej sasiadki _ani_razu_ nie
przekroczyl progu mego domu.
pozdrawiam
Kasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
slub-dlugie
Czy moge sie oswiadczyc? (Troche dlugie)
Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »