Data: 2007-12-18 08:29:45
Temat: Re: Przyjaciółki
Od: "LukaszS" <l...@p...onet.WYTNIJpl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> ...w ten właśnie sposób ma dobrego kompana do słuchania i może się wygadać do
> bólu! :)
Brzmi bardzo sensownie
> U mężczyzn jest identycznie w biorąc pod uwagę taką samą sytuacje... .
Tutaj już bym sie nie zgodził. Meżczyźni są przewrażliwieni na punkcie
wyższości. Dobierają się raczej jak równy z równym. Jeszcze się nie spotkałem,
żeby "macho" przyjaźnił sie z "nieudacznikiem". Natomiast kobietom - jak widać
to wogóle nie przeszkadza, a może i pomaga.
Czemu zapytałem? Otóż powód jest następujący: w pewnym zarządzie ds
"technicznych" wybieranym demokratycznie jest nastepujący układ:
1). Mocna kobieta - lider. Skuteczna i pracowita. Praktycznie nie o ruszenia.
Sam bym na nią głosował, gdyby nie poniższe.
2). Jej przyjaciółka. Może i pracowita, ale niezbyt bystra.
3). Mężczyzna. Inteligentny, z doświadczeniem, ale... bezradny.
Jak widać, nr 1 jest niekwestionowanym przywódcą: co powie, zostanie
przytaknięte przez nr 2. Dzięki czemu nr 3 nie ma wogóle głosu przygnieciony
przez kobiety.
Zarząd podejmuje decyzje w sprawach technicznych. Meżczyzna ma naturalne większe
predyspozycje: np. dobrałby lepszy zamek, podczas, gdy panie w tym wypadku
kierują się bardziej emocjami i wybieraja kiepski, ale kupiony, od miłego
dostawcy. Płot lepiej, żeby był z farby ładniejszej, ale słabej, niż odrobinę
brzydszy, ale z niezniszczalnej itp.
Oczywiście mężczyzna po roku poddał się. Wkurzył się, że nie ma wpływu na nic i
istnieje tylko jako figurant bez znaczenia.
Idealnie byłoby pozbyć się nr 2 i dobrac kogoś rozsądnego, kto w razie potrzeby
przeważyłby szalę. Moim zdaniem najlepiej mężczyznę. Ale... pani nr 1 nie chce
pracować bez 2 (wcale jej się nie dziwię).
Zaproponowano mi udział w zarządzie jako nr 3. Jednak oczywiście w takim
układzie nie ma mowy. I zastanawiam się, jak rozbić ten bank...
--
Pozdrawiam,
Lukasz
|