Data: 2005-05-26 17:48:59
Temat: Re: Przyroda
Od: "Ja" <j...@n...tpi.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
locke wrote:
> Ale nauczyciel - chcąc wytłumaczyć DLACZEGO ryba pływa a deszcz pada i
> paruje - MUSI znać te prawa. I na tym polega cała sztuczka, że prawa
> te pochodzą z różnych dziedzin wiedzy, posługują się innym językiem,
> mają inny opis matematyczny (jeśli w ogóle mają). Trudno jest
> samodzielnie opanować je wszystkie.
Nie widzę w tym żadnego problemu. I nigdy nie widziałem
Znani mi nauczyciele biologii i geografii również
(może nie wiesz, ale na biologii - na studiachj uczy się również
chemii i fizyki - zdając z nich egzaminy. Może to nie teoria kwantów,
ale dla potrzeb szkoły wystarczy;
I pracownię fizyczną- by skończyć ją wcześniej - robiłem z biologami
Ale to może była słaba uczelnia, że tak mieszała przedmioty na studiach
(Kraków, ul Reymonta 4 i Ingardena (dawniej Krupnicza))
> Zaskoczyłeś mnie muszę przyznać. Według posiadanych przeze mnie
> informacji przygotowujące do nauki przyrody podyplomówki ruszyły w
> tym samym roku, w którym przyroda weszła do szkół. Ale nawet jeśli
> jakieś uczelnie zaczęły prowadzić te kierunki wcześniej, to i tak
> było ich zbyt mało, by przygotować kadrę do każdej szkoły.
Zdaje się, że równolegle miały być prowadzone szkolenia uczące nauczycieli
(gimnazjów!) do uczenia np fizyki po zmianie sposobu uczenia...
>> Nie musiałem niczego _nowego_ opanowywać - bo tę wiedzę zyskiwałem
>> w trakcie pracy - choćby dla dobierania przykładów
>
> No właśnie - NIC NOWEGO. Co innego uczyć się razem z dzieciakami na
> szlaku kajakowym, a co innego podczas lekcji przyrody...
Taaakkk. Widać nigdy nie widziałeś lekcji przyrody... na szlaku...
Pokazania różnic między wschodnimi i zachodnimi zboczami
jurajskich dolinek, obserwacji chmur i deszczu (nie mówiąc już o śniegu i
lodzie...
(Przykłady mogę mnożyć)
>> Czy do uczeniia tych przedmiotów (poza fizyką) ukończyłeś dodatkowe
>> studia? Bo jeśłi nie - to sam robisz to, o co masz do innych
>> pretensje
>
> Był to epizod. Ale zauważ, że piszę iż UCZYŁEM. Tymczasem wielu
> nauczycieli przyrody NIE UCZY fizyki czy chemii (chociaż powinni) -
> więc moja sytuacja była raczej odwrotna.
Dlaczego zakładasz, że ONI tego NIE robią?
A może masz po prostu za małą próbkę losową?
(+ oczywiście założenie, że samokształcenie jest nic niewarte)
To może jednak warto odświeżyć definicję STUDIOWANIA?...
>>> w wolnych chwilach tworzę strony internetowe (takie, niezbyt
>>> rewelacyjne, ale zawsze coś);
>>
>> Moje są w internecie od 1996.
>
> Jakby nie było - przyznałeś się do dłuższego stażu... :))
Nie pierwszy raz. W szkole jestem od 20 sierpnia 1979
I ciągle się uczę (wiedza niekoniecznie związana z moimi
przedmiotami)
> I w ten sposób mogę poprowadzić kilka lekcji - np. zastępując innego
> nauczyciela. Ale nie podjąłbym się na takich podstawach
> przygotowywaćdo matury czy choćby egzaminu gimnazjalnego. Że o np.
> uczestniku konkursu przedmiotowego nie wspomnę.
To tylko kwestia konieczności (jeśli jest) i czasu
(chęci są tu oczywiste)
> Samokształcenie jest czasem koniecznością, np. w sytuacji doraźnej,
> gdy trzeba zastąpić nieobecnego nauczyciela.
Swego czasu zostałem zmuszony do uczenia języka polskiego w 4 klasie SP
Niezupełnie zastępstwo, raczej złośliwość dyrektora.
Ku memu zaskoczeniu - miałem największe postępy w szkole...
(trochę pracy - własnej - mnie to kosztowało... ale okazało się możliwe)
> Ale przygotowywanie się
> w ten sposób do samodzielnej pracy z uczniami i przygotowywanie ich
> do dalszej nauki czy egzaminów to raczej zły pomysł. I zgadzam się,
> że przeciętny nauczyciel w końcu opanuje w ten sposób nowy przedmiot
> - błyskotliwy nauczyciel może to zrobićnawet szybko - ale upłynie
> parę lat, które będą stratą dla uczniów.
Dlatego nauczyciel m,a tylko 18 godzin dydaktycznych etatu - by mieć
czas na przygotowanie KAŻDEJ lekcji z KAŻDEGO przedmiotu
Czasu na przeczytanie podręcznika i poradnika wystarczy...
Nie uważaj studiów.za panaceum na wszystko
/ chyba że... "repetitia mater studiorum est"/
>> A studia (uczelnia) z założenie nie powinny być tylko "szkółką" a
>> jednak tylko wskazaniem drogi, którą trzeba iść dalej
>
> No, jakąś tam podstawową wiedzę i umiejętności też powinny
> przekazywać.
ano powinny...
Ale KTO ma to zrobić?
Praktyki w szkołach prowadzą nauczyciele z doświadczeniem, którzy
wiedzę czerpią z praktyki, a nie z świeżo ukończonych studiów...
> Ale ci fachowcy wcześniej odebrali dobrą edukację w czasie studiów.
Takiś tego pewien?
I same wykłady na uczelni to robią?...
> Przypominam - pisałem o stosowaniu jako JEDYNEGO kryterium opartego
> na stażu pracy. A ten niekoniecznie oznacza bycie dobrym nauczycielem.
Niezupełnie. JEDYNIE to kryterium wymieniłeś. Wybacz, nie potrafię czytac w
myślach
Natomiast ciągle przedkładasz sucha wiedzę uczelnianą nad doświadczenie
w UCZENIU
>> Tyle że z istnienia złych kursów nie wynika, że metoda "kursowa"
>> nie da kwalifikacji
>
> Zależy od zakresu kwalifikacji. Kwalifikacje kierownika wycieczek -
> tak. Ale już kwalifikacji do uczenia fizyki w liceum - nie.
Zaczałeś od nauczania przyrody w SP...
I to w odniesieniu do nauczycieli z kwalifikacjami do nauczania np
biologii, geografii czy fizyki - uczacych przyrody...
(Rzecz jasna mowa tu tylko o nauczycielach mających _udokumentowane_
kwalifikacje do nauczania _przyrody_)
Pretensje masz, że nie mają wiedzy fizycznej (weż pod uwagę, że to
absolwenci 6 klasy - w której i tak przedtem były tylko początki nauczania
fizyki)
Gimnazjum - to dawna 7 i 8 klasa - więc... jeśli odwołać sie do dawniejszych
programó - to na poziomie 7 i 8 klasy SP (czylio obecnych 1 i 2 gimnazjum
to Ty masz ich nauczyć fizyki...
> Mam do zrealizowania podstawę programową. Nie ja ją ustalam - nie ja
> też będę na końcu sprawdzał jej opanowanie. Gdyby ode mnie zależało -
> byłaby zupełnie inna. Ale nie zależy to ode mnie - ja muszę
> realizować to, co wymyślił MENiS i w takim czasie, jaki dostałem.
Masz doi zrealizowania wybrany przez _Ciebie_ program zawierający
podstawę programową
A kształt podstawy programowejteż może od Ciebie zależeć
- jeśli włączysz sie w prace zespołu przygotowującego te podstawy
>> A jeśli czegoś nie wiedzą - to co robisz?
>
> Martwię się... :(
> A poważnie. To zależy czego dotyczą te braki. Jeśli są to istotne a
> do tego dość trudne wiadomości czy umiejętności to poświęcam lekcję,
> żeby to nadrobić (klnąc w duchu na nieodpowiedzialnego "przyrodnika"
A może zmodyfikowac swój program tak, by powtarzając potrzebne
wiadomości jednocześnie pokazywać nowe?
>> A jeśli trafisz na podstawówkę, w której 20% uczniów ma orzerczenia
>> z Poradni o obniżeniu wymagań?
>
> To ja RÓWNIEŻ stosuję siędo tych orzeczeń. A inna sprawa, że
> orzeczenie z poradni nie oznacza w ogóle braku wymagań. Jeśli uczeń
> nie ma orzeczenia o kształceniu specjalnym, to obowiązuje go minimum
> programowe.
Więc zaczynasz od _egzekwowania_ tego,co uczeń powinien według podstawy
wiedzieć?
>> A w innej masz np 30% uczniów z Domu Dziecka? (taki rejon)
>> Bierzesz to pod uwagę w plaowaniu realizowanego programu?
>
> A co ma wspólnego dom dziecka z inteligencją? Zdarzyło mi się kiedyś
> pracowaćz grupką dzieciaków z domu dziecka - było wśród nich nieco
> więcej trudności wychowawczych (wynikających z rozchiwania emocji),
> ale intelektualnie były w normie.
Ja tu niczego nie łączę - co najwyżej jako sumę logiczną
Ale meritum sprawy to nie zmienia
> A co do pracy
> ze słabszymi - też tej pracy DOWOLNIE dużo włożyć nie mogę. Jest
> pewien limit czasu, który mogę poświęcić uczniom i tego się nie
> przeskoczy.
A jeśłi dokładnie z tym problemem zetknęli się nauczyciele przyrody?
(mogę Cię zapewnić, że tak jest)
> A poważnie - to chyba normalne, że nauczyciel przygotowuje się do
> lekcji uwzględniając w jakiej klasie będzie ją prowadził.
Więc i uwzględniając opanowaną przez uczniów wcześniej wiedzę
(a nie tylko wymogi podstawy programowej)
> Ale nie pisaliśmy o uczniach, tylko o zmianie koncepcji. Dla dobrego
> nauczyciela taka zmiana koncepcji to żadna zmiana, bo powinien być
> jednakowo dobrze przygotowany do obu sposobów prowadzenia lekcji.
Czyli potwierdzasz moje zdanie - boto samo dotyczy uczenia przyrody
> Jeśli - jak twierdzisz - wprowadzenie przyrody było przygotowane
> (poważnie - tj. z odpowiednimi działaniami, a nie tylko mówieniem o
> jej wprowadzeniu, bo często tak w Polsce wygląda przygotowywanie
> nowych koncepcji),
Tak było. Miałem w rękach spis możliwych szkoleń za okres kilku lat
iu z racji zawodowych zainteresowań widziałem to też w skali całej Polski
> to coś jest nie tak, że poziom spadł i dopiero po
> kilku latach zaczyna się podnosić.
"Tak krawiec kraje, jak mu materii staje"
= i tak o wszystkim decydują uczniowie...
> To czemu było tak źle?! Czemu dzieciaki przychodzą z podstawówki z
> brakiem elementarnych wiadomości z fizyki czy chemii?!
Podstawówka to max dawna klasa VI (reszta była w klasie VII i VIII,
czyli w obecnym gimnazjum)
Chemia była w klasach VII i VIII - więc i tak absolwent klasy VI
nie miał prawa nic wiedzieć z chemii, bo się jej w ogóle nie uczył
Nie wiedziałeś o tym?
Może formułując wymagania wobec absolwenta klasy VI sprawdź,
co powinien umieć...
|