Data: 2003-06-02 23:54:19
Temat: Re: Psycholog w Warszawie - smutne, ale prawdziwe
Od: Kalgary <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Marsel wrote:
> Gdyby niedoszly pacjent nie osadzal pospiesznie nie mialby problemu.
>
>>Żeby ludzie byli tacy sami - to zgodze się z lekarką, ale kazdy jest inny
>>i jednemu mozna dać 5 minut, a innemu aż całe dwa dni, aby pomogło. Więc
> .....
>>zrozumieć.
>
> Uwazam ze nalezy wspierac sie w naprawianiu bledow, a nie poprzestawac
> tylko na wzajemnym zrozumieniu.
Masz rację, patrząc na to z twojego punktu widzenia - zgadzam się z tym co
mówisz. Niestety dalej mam mieszane uczucia.
Bo skąd wiem, czy autor tego tematu naprawde nie potrzebuje pomocy, z regóły
gdy komus grozi śmierć jest przyjmowany poza kolejnością!, jeśli chodzi o
psychologa, czyli bardziej lekarza duszy niz ciała, czy nie ma takich
chorób w tym temacie, które zagrażają zyciu, fakt - trudno zauważyc to na
poierwszy rzut oka, bo wszystko dzieje się w środku, w umyśle, dlatego
uważam, że coś tu jest nie tak! Nie chciałbym być odpowiedzialny za kogos
tylko dlatego, że brakuje mi chęci i czasu aby z kims pogadać chwilkę,
jeśli już oczywiście biorę się za coś takiego.
Uważam, że jesli już ktoś wybiera sobie jakiś zawód to z jakichś konkretnych
powodów, a kazdy zawód od czlowieka czegoś wymaga, każdy wymaga jakiejś
określonej odpowiedzialności, nie wszyscy byli by dobrymi lekarzami, każdy
ma profesje w swoim kierunku, mówię o tym - ale nie wiem jak to bardziej
wyrazić, po prostu coś mi tutaj nie gra.
Wszystko co napisałem - jest treścią, która ma zastosowanie takie jak
tematyka tego postu, nie wchodzę w to, czy autor podaje prawdę, czy też
nie, biorę to za sytuację która mogła się zdarzyć i może zdarzyć się w
przyszłości. Nie miałem i nie mam zamiaru nikogo tutaj osądzać i potępiać,
ale jeśli juz ten temat wystąpił - oddałem tutaj swój głos, do sytuacji
takiej jak ją sam zrozumiałem uważam go za dosyć prawidłowy, wierzę, że
wszyscy inni wyciągną odpowiednie wnioski i podzielą się swoimi, tak jak ja
to zrobiłem. Pozdrawiam wszystkich. KL.
|