Data: 2003-02-27 08:41:51
Temat: Re: Psychologiczny aspekt modlitwy
Od: Paweł Niezbecki <t...@p...neostrada.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
patrycja. <p...@K...pl>
news:b3jhqq$6tv$1@atlantis.news.tpi.pl:
> Paweł Niezbecki
>> E tam, nie będę go pytał - nie lubię go:
>> w dniu, w którym wyśmiałem pomysł o jego istnieniu, spotkałem po ponad
>> siedmiu latach_przypadkiem_pewną kurewkę, która 8 lat temu nieciekawie
>> zaważyła na moim życiu
>> Stary miał pewnie ubaw
>
> dostrzegam pewną niekonsekwencję ;)
> jak ktoś kto nie istnieje może mieć ubaw? :)
>
> ja tam myślę że "Ktoś" przez duże K musi istnieć bo to wszystko jest zbyt
> skomplikowane :)
Chyba nie aż tak :)
Człowiek doskonale sam sobie radzi z komplikowaniem (obrazu) świata i można
to zrozumieć - bycie dziełem Boga, elementem jego wielkiego planu,
nobilituje Homo sapiens sapiens w jego własnych oczach. Niektórym to jest
potrzebne.
A moje "zdarzenie"? Jeden ciąg przyczynowo-skutkowy sprawił, że znalazłem
się w tym samym miejscu co ona. Drugi, niezależny od niego, sprawił, że ona
znalazła się w tym samym miejscu co ja. W miejscu nie aż tak zadziwiającym,
bo tam, gdzie ja pracuję, a gdzie ona kiedyś pracowała. Czego było trzeba,
żeby przemknęła myśl o ubawie Boga? Tego, żebym tego samego dnia, w ramach
trzeciego nie związanego ciągu przyczynowo-skutkowego, dyskutował na tematy
ocierające się o Boga na psp. Równie dobrze mogłem to robić po spotkaniu.
Ludzki zmysł łączenia zdarzeń i wyszukiwania w ich konstelacjach wyższych
sensów poradziłby sobie z zamianą kolejności albo pewnym odstępem czasu.
Takie są właśnie bezdroża ludzkiej skądinąd wspaniałej umiejętności
kojarzenia faktów. Jedno ze źródeł wiary w Boga.
P.
|