Data: 2010-05-09 21:38:14
Temat: Re: Qro, zobacz, czy lepiej....
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea wrote:
> Ikselka pisze:
>
>> Inwestować (wychowawczo i finansowo) w obce dziecko można, ale kiedy
>> ma się
>> gwarancję, że ta inwestycja nie stanie się kiedyś przyczyną kłopotów -
>> wyobraźmy sobie, że dziecko otrzymuje od nowego ojca wychowanie i
>> wykształcenie, warunki socjalne i finansowe na przyszłość (np.
>> dziedziczenie), a tu się nagle zgłasza po alimenty (lub jeśli z powodu
>> braku praw rodzicielskich to niemożliwe - po inne świadczenia, odwołując
>> się ciągle do sumienia dziecka itp gierki) od dziecka jego biologiczny
>> ojciec. Czyli co: jeden mężczyzna zainwestował, zaopatrzył dziecko, a
>> drugi zgarnia
>> to, co należy do dziecka. Nie mówiąc już o notorycznym zaburzeniu całej
>> sfery emocjonalnej w stosunkach między dzieckiem a nowym ojcem.
>
>
> Obrzydliwe dość. No ale wcale mnie nie dziwi, bo czytałam już o
> dzieciach adoptowanych, tego samego autorstwa.
>
> Ewa
Pomysł wydaje mi się potencjalnie mało skuteczny - i tak ojciec
biologiczny może się pojawić w życiu dziecka i "zrobić swoje". Możliwe
jednak, że facet miał sensowne intencje - np.: chciał zaistnieć w
świadomości dziecka jako "jedyny ojciec" i skasować problem ewentualnego
poczucia "gorszości" dziecka w stosunku do kolejnych dzieci które
zapewne będzie miał z tą panną. Uzasadnione jeśli dziecko jest bardzo
małe. Jeśli nie, to chyba bardziej dba o siebie. Podsumowałbym ten
pomysł tak: facet bierze sobie "pannę z przeszłością" i chce udawać, że
przeszłości nie było. Ponieważ jednak była, ta "PRAWDA" pewnie kiedyś go
wyzwoli...
Jednak życzyłbym mu dobrze i nie odsądzał od czci i wiary, a przeszłość
jakoś się do nich zgłosi i będą musieli sobie z tym poradzić.
pozdrawiam
vonBraun
|