Data: 2000-06-12 17:28:46
Temat: Re: Re: samotnosc
Od: "psychopatol" <f...@k...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>Zapytalam bo myslalam ze moze faktycznie ktos robil badania w celu
>przesledzenia tego typu zaleznosci/korelacji z czyms tam jeszcze. Ale
>widze, ze nie.
Tego nie da się udowodnić. Bo to już za bardzo by trzeba wnikać w
pojęcia... takie jak: Co to znaczy wiara w Boga... co to znaczy 'Bóg'.. Więc
takich badań nie można przeprowadzić!
Osobiście nie podejrzewam aby ateista i 'wierny' różnili się odczuciami
co do samotności.
To wszystko kwestia podejścia do samotności. A nie do 'Boga'.... (tutaj to
słowo występuje jako klucz! tak jak wskaźnik odwołujący do czegoś (czego
nikt chyba w pełni nie rozumie) )
Jak ktoś rozumie Boga to dostrzegł by tu związek... i wiedziałby, że w
taki sam sposób oddziałuje na wszystkich ludzi! Ale wiem, wiem to już NTG
;), po za tym tekst 'nie wypowiadaj imienia pana Boga swego nadaremnie'
właśnie tego dotyczy! (to znaczy nie mów o Bogu jeśli to słowo nie odwołuje
się do Niego)
Z Bogiem jest jak ze szczęściem (nie dosłownie), w tym względzie, że nie
udowodni się komuś, że jest szczęśliwy lub nie! Można tylko sądzić tylko po
wyrazie jego twarzy, a tu też niczego się nie udowodni bo pozory mylą! Za to
można powiedzieć, że jest się szczęśliwym, bo to czujesz... Nie ważne jak to
nazwiesz... radość, szczęście... ale nie to słowo będzie dla ciebie ważne...
tylko to co odczuwasz! Jedni mówią na to Bóg inni co innego, ale
rzeczywistość jest jedna! I każdy człowiek zbudowany tak samo, więc i ten i
ten musi przecież tak samo odczuwać ;) Może inaczej patrzą na kwestię
istnienia i na życie, ale tak na prawdę na tym polu oboje nie mogą nic
sensownego powiedzieć. Zresztą i tak każdy widzi to co chce widzieć. O
naturze Boga trudno jest co kolwieć powiedzieć! ( i tu jest właśnie ta
różnica ateiści nie zgadzają się z 'wierzącymi' co do poglądu na naturę Boga
a nie czy On istnieje czy nie)
A samotność to klucz! To nie tak, że wszyscy kogoś opuczą i zostanie sam
w domu i stanie się samotny! Dopiero gdy sobie to uświadomi!
A co to znaczy uświadomi? To znaczy skoncentruje mechanizm uwagi na
danym pojęciu... skąd dalszymi drogami asocjacji uwaga dojdzie do
wszystkiego co jest z tym związane.
Więc myślę, że samotność człowiekowi może kojarzyć się z alarmem. Buduje w
pamięci operacyjnej skojarzenia do odpowiednich doświadczeń i na tej
podstawie jeśli natrafi na doświadczenia zabarwione pejoratywne (nie muszą
być mocno emocjonalnie zabarwione! Więc nawet nie kompleksy)
to wywołuje w człowieku alarm, że coś jest nie tak i powinien dążyć do
opanowania sytuacji. To go motywuje do działania.... może szukać w innych
doświadczeniach potwierdzenia tego, że sytuacja wyszła spod kontroli co
powiększa jego panikę... a to z kolei tworzy następne negatywne
doświadczenie (może doprowadzić do kompleksów ~ nie wiem czy dobrze tym
pojęciem operuję, dla mnie to po prostu doświadczenia mocno zabarwione
emocjonalnie wywołane przez emocje awersywne o dużym natężeniu... ~ ).
i tu pokazują się drogi wyboru, że powinien zrobić to to i
to.... by nie być samotnym... wówczas będzie spokojny, inaczej zwariuje i
popadnie w nerwicę, depresję itp!
Dlatego nie przed samotnością jako taką się ucieka... !
Ale przede wszystkim, człowiek może sterowć swoją uwagą i nie dopuścić
do wywołania tego motywu... oraz może zmieniać skojarzenia... Trzeba mocno
uświadomić sobie, że żadnej kontroli się nie straciło.
j...
ps. To wszystko wiąże się też z ucieczką od wolności w celu pogoni za
szczęściem!
|