Data: 2008-09-08 20:13:31
Temat: Re: Rodzina zastępcza
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 08 Sep 2008 21:29:42 +0200, medea napisał(a):
> Ikselka pisze:
>
>> itp. Chłopiec póki mały - w porządku - rodzice wspaniali, wszystko działa,
>> dziecko super.
>
>> A ona, kiedy mój mąż był u niej w tym szpitalu, cały czas powtarzała: "to
>> nie jego wina, on się taki urodził". Kochała go w sposób bezgraniczny.
>> Mówiła o nim ciągle, tęskniła.
>
> A jaką masz pewność, że jego "ekscesy" spowodowane były genami, a nie
> wychowaniem? Może chcieli "wynagrodzić" mu niesprawiedliwości losu i
> zagłaskali go, nie pokazując, że trzeba dawać coś w zamian?
No mam pewność, bo z relacji rodziny wynika, że ludzie ci byli wzorcowo
odpowiedzialnymi rodzicami. Dlatego w rodzinie takie zaskoczenie tym, co
się tam działo i stało.
>
>> Nie mówię, że nigdy, ale jednak nie zawsze i należy mieć to na względzie,
>> adoptując dziecko, mając już własne.
>
> Owszem, adopcja to wielkie przedsięwzięcie i z pewnością nie dla
> wszystkich. Dla Ciebie - na pewno nie. Podobnie jak nie dla mojego męża,
> który nawet poruszać tego tematu ze mną nie chce.
>
Myślę, że on o prostu czuje ogrom odpowiedzialności. Jego stosunek do
problemu nie jest świadectwem tchórzostwa czy egoizmu, lecz wielkiej
dojrzałości.
--
"Ludzki mózg jest zbyt skomplikowany, aby dał się poznać
samemu sobie... A gdyby taki nie był, byłby po prostu zbyt głupi, aby
siebie poznać."
S. Lem
|