Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Rodzinne komplikacje

Grupy

Szukaj w grupach

 

Rodzinne komplikacje

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 177


« poprzedni wątek następny wątek »

121. Data: 2004-11-03 17:45:44

Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: Lia <L...@a...poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2004-11-03 18:21:38 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Kaszycha* skreślił te oto słowa:


>> Sklasyfikuj mnie jako osobę złośliwą - łatwiej Ci będzie odczytywać moje
>> intencje :]
> A szkoda, bo sprawiałaś wrażenie osoby logicznej i pozbawionej nadmiernych
> emocji. No ale skoro tego sobie właśnie życzysz...

A bycie złośliwą wyklucza bycie logiczną i nielabilną emocjonalnie?


> I spokojnie zwalnia się z troski o nich.

Dlaczego zwalnia?
Troska to IMO coś innego niż panikowanie, bo nie ma z kimś kontaktu przez 4
godziny. Dlatego też trudno mi uznać za troskę szukanie gdzie tylko się
dapracownika, który nie zjawił się w pracy.


> To po ilu dniach a może tygodniach
> albolatach budzi się w Tobie niepokój gdy ktoś kto zazwyczaj nie zawalał
> zawala i nie odpowiada na telefony?

Spokojnie bez nerwów mogę spędzić z tą świadmością 24 godziny.



>>> A nachodził Cię?
>> A niechby spróbował :]
> Ochroniarz już sobie z nim poradzi :)

Niestety od pewnego czasu ochroniarzy widuję tylko w firmie :]


> Zauważyłam po sobie, że co jakiś czas przerwa w pracy pomaga a nie szkodzi.
> Myśli trzeba oderwać od problemu, nabrać dystansu aby go skutecznie
> rozwiązać.No chyba, że się kroi kurczaki na akord i za każda sztukę masz 2
> zł- to faktycznie- trzeba robić a nie gadać. Dwa zdania i kurcze 4 zł mniej
> :(

Jak potrzebujesz przerwy popatrz sobie w okno albo zrób herbatę. Nie
wymagaj od współpracowników, żeby robili sobie przerwy na pogaduszkę
relaksacyjną wtedy kiedy Ty jej potrzebujesz.


>> Najprostsza droga do zepsucia atmosfery w pracy - ścięcie się z kimś komu
>> się powierzało sekrety swojego życia.
>
> A kto mówi o powierzaniu sekretów życia? Dla Ciebie przyjaźn to spowiedź?

Nasz rozbieżności co do traktowania przyjaciół już sobie kiedyś omówiłyśmy.
To teraz uzupełnienie - tak, moi przyjaciele wiedzą baaaaaardzo dużo o moim
życiu. Dlatego też nazywam ich przyjaciółmi, bez cudzysłowia.

> Poza tym co to niby oznacza ścięcie w pracy?

Z tego co pisałaś - nie pracujesz obecnie... po ilu latach niepracowania
zanika pamięć o specyfice pracy w zespołach?

> W przyjaznym środowisku
> zazwyczaj jest problem do rozwiązania a nie "ścięcia".

Taaaaak, oczywiścieeeee. Dlatego też znajomości na gruncie prywatnym
potrafią się ludziom rozpaść ze sporym hukiem... a na zawodowym nigdy w
życiu... <-ironia


> Może przez gadanie o
> katarach i kupkach dzieci unikniesz ścięć, spróbuj powodzenia:)

Rozumiem, że to klasyczne przeniesienie :] Spróbuj rozwiązać swoje problemy
świadomie, nie przenosząc ich na innych :]



> Taaa i jak wyrobisz swoje obowiązki za dwie godziny to po prostu
> wychodzisz zamiast siedzieć 8 przepisowych godzin.

Szczęśliwie nigdy nie musiałam siedzieć na tyłku przy biurku jak nie miałam
nic do zrobienie.
Nie lubie czegoś takiego, źle bym się czuła w takiej firmie - szczęśliwie
mam wybór, i pracuję tam gdzie nie będę się zmuszać do patrzenia w sufit :]

> Patrząc z góry na
> rozplotkowane koleżanki,

Koleżanki mogą sobie plotkować dopóki mi to nie przeszkadza, moi podwładni
mogą się umówić na plotki jak skończą swoją pracę.

> biegniesz do domu i wyłączasz komórkę, ignorujesz
> sąsiadki i oddajesz się do dyspozycji mężowi i przyjaciołom.

Ładna projekcja - niestety nie przystaje do rzeczywistosci :]

> Moje doświadczenie jest takie, że zdarzają się dni, że nie masz czasu iść do
> WC, ale są i spokojniejsze.

Odkrywcze.

>>> Może Ty jesteś gwiazda estradową i nazwisko Twoje Górniak?
>>
>> Nie, ja mam zaspokojone potrzeby afiliacyjne, i nie potrzebuję
>> zainteresowania ze strony obojętnych mi ludzi.
>> (A pani Górniak nie otworzyła Ci drzwi jak się dobijałaś do jej domofonu?
>> ;])
>
> Nie! Poszczuła mnie 6 wilkami - do dziś czuję zęby jednego na 4- literach!

A w gazetach o tym nie napisali... straszne :]


> Nie możesz chyba o sobie powiedzieć, że lubisz ludzi, co? Nie masz w
> zwyczaju bezinteresownie uśmiechnąć się do nieznajomej na ulicy....

Hmmm, ja zwykle jestem uśmiechnięta - więc nie wiem jak to jest ze
szczególnym wyróznianiem kogoś... no pewnie śliczne dzieci wyrózniam :]
A ludzi... to zbyt obszerna kategoria jak dla mnie. Znajomych lubię,
pewnych typów ludzi nie lubię, wspolpracownikow i podwladnych szanuje
niezaleznie od poziomu sympatii, usługodawców cenię, szanuję, czasem lubię.

Lubienie ogółu ludzkości byłoby rozdrabnianiem się. Może też dlatego Ci
kochający wszystkich pozbywają się przyjaciół, którzy potrzebują nagle
więcej czasu, bo im życie dowaliło...

--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@h...pl
O wszystkim decyduje środowisko. Dlatego anioły fruwające w niebie mają
piękne skrzydła, natomiast anioły chodzące po ziemi mają piękne nogi.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


122. Data: 2004-11-03 18:36:29

Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Lia" <L...@a...poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:ply3qn8g2038$.dlg@iska.from.poznan...
>
> A bycie złośliwą wyklucza bycie logiczną i nielabilną emocjonalnie?
Wszakże złość jest emocją i to zazwyczaj silną. Moim zdaniem nie da się
myśleć logicznie pod wpływem emocji.

> > To po ilu dniach a może tygodniach
> > albolatach budzi się w Tobie niepokój gdy ktoś kto zazwyczaj nie zawalał
> > zawala i nie odpowiada na telefony?
>
> Spokojnie bez nerwów mogę spędzić z tą świadmością 24 godziny.

A potem co? Naruszasz cudzą prywtaność?
Czyli robisz to co zarzucasz Monice. Jej i mój próg czułości jest po prostu
niżej- Ty potrzebujesz 24 godziny a ona 4 godziny. Ot i wyjaśniło się :)


masz 2
> > zł- to faktycznie- trzeba robić a nie gadać. Dwa zdania i kurcze 4 zł
mniej
> > :(
>
> Jak potrzebujesz przerwy popatrz sobie w okno albo zrób herbatę. Nie
> wymagaj od współpracowników, żeby robili sobie przerwy na pogaduszkę
> relaksacyjną wtedy kiedy Ty jej potrzebujesz.

Już wiem czemu tak ciężko nam się dyskutuje. Gdzie ja napisałam, że WYMAGAM
czekolwiek od kogolwiek? Nie wkładaj mi w usta słów, których nie
wypowiedziałam bo nie WYMAGAM i ode mnie nie WYMAGAJĄ.
Rozumiem, że zgodziłaś się, że przerwy są przydatne.

> > A kto mówi o powierzaniu sekretów życia? Dla Ciebie przyjaźn to
spowiedź?
>
> Nasz rozbieżności co do traktowania przyjaciół już sobie kiedyś
omówiłyśmy.
> To teraz uzupełnienie - tak, moi przyjaciele wiedzą baaaaaardzo dużo o
moim
> życiu. Dlatego też nazywam ich przyjaciółmi, bez cudzysłowia.

Czyli przyjaźn równa się spowiedź- dobrze rozumiem?


> > Poza tym co to niby oznacza ścięcie w pracy?
>
> Z tego co pisałaś - nie pracujesz obecnie... po ilu latach niepracowania
> zanika pamięć o specyfice pracy w zespołach?

Nie pracuję rok a z moim zespołem mam bardzo przyjazne i miłe kontakty,
wspópracujemy nadal przy pewnych projektach. Pamięć mam świetną. Pomimo, że
nie pracuję zawodowo jestem aktywna w pewnych zespołach ludzi - i co jestem
dla Ciebie bardziej wiarygodna. Ale nadal nie wiem co dla Ciebie oznacza
ścięcie?
Unikasz odpowiedzi i uciekasz w nowe wątki- brak odpowiedzi to też odpowiedź
:)
>
> > W przyjaznym środowisku
> > zazwyczaj jest problem do rozwiązania a nie "ścięcia".
>
> Taaaaak, oczywiścieeeee. Dlatego też znajomości na gruncie prywatnym
> potrafią się ludziom rozpaść ze sporym hukiem... a na zawodowym nigdy w
> życiu... <-ironia

No dla mnie to oczywiste jak na początku jest spowiedź a potem wyłączony
telefon i domofon na który nie reagujesz. Wcale się nie dziwię, ze z
hukiem....

> > Może przez gadanie o
> > katarach i kupkach dzieci unikniesz ścięć, spróbuj powodzenia:)
>
> Rozumiem, że to klasyczne przeniesienie :] Spróbuj rozwiązać swoje
problemy
> świadomie, nie przenosząc ich na innych :]

No i znowu nie wiem o jakie problemy Ci chodzi? A już w ogóle o które moje?
Gdzie tu sens i logika?


> > Taaa i jak wyrobisz swoje obowiązki za dwie godziny to po prostu
> > wychodzisz zamiast siedzieć 8 przepisowych godzin.
>
> Szczęśliwie nigdy nie musiałam siedzieć na tyłku przy biurku jak nie
miałam
> nic do zrobienie.
> Nie lubie czegoś takiego, źle bym się czuła w takiej firmie - szczęśliwie
> mam wybór, i pracuję tam gdzie nie będę się zmuszać do patrzenia w sufit
:]

Czyli po prostu wychodzisz po dwóch godzinach i finał! Dobrze pojęłam?

> > Patrząc z góry na
> > rozplotkowane koleżanki,
>
> Koleżanki mogą sobie plotkować dopóki mi to nie przeszkadza,
moi podwładni
> mogą się umówić na plotki jak skończą swoją pracę.
Jestem pod wrażeniem Twojej łaskawości- a podania przypadkiem nie muszą do
Ciebie w tej sprawie? (złośliwość)


> > biegniesz do domu i wyłączasz komórkę, ignorujesz
> > sąsiadki i oddajesz się do dyspozycji mężowi i przyjaciołom.
>
> Ładna projekcja - niestety nie przystaje do rzeczywistosci :]
Ależ to jasno wynika z tego co piszesz więc gdzie tu projekcja? Chciałaś
pokazć jakie znasz fajne słowo? Szkoda, ze się nie udąło bo kompletnie tutaj
nie pasuje :(

> > Moje doświadczenie jest takie, że zdarzają się dni, że nie masz czasu
iść do
> > WC, ale są i spokojniejsze.
>
> Odkrywcze.
Mam wrażnie, że dla Ciebie powinno być nawet BARDZO odkrywcze. Bo jak masz
czas załatwić wszystkie sprawy w szalone dni to tak samo pozałatwiasz
wszystko w spokojniejsze. Wtedy bez problemu znajdziesz czas na pogaduszki i
gadanie o braku czasu to po prostu bzdury. Nie masz ochoty- ok. Masz do tego
prawo. Ale po co robić zamieszanie a tym jak to szkoda każdej minuty..... bo
praca. Śmieszne.

> > Nie! Poszczuła mnie 6 wilkami - do dziś czuję zęby jednego na 4-
literach!
>
> A w gazetach o tym nie napisali... straszne :]
Pisali- w 4 codziennych, dwóch kolorowych i w jednym miesięczniku. za
nieługo będzie tez relacja w telewizji. Nie czytałaś?
Zajęta byłaś pracą?

> > Nie możesz chyba o sobie powiedzieć, że lubisz ludzi, co? Nie masz w
> > zwyczaju bezinteresownie uśmiechnąć się do nieznajomej na ulicy....
>
> Hmmm, ja zwykle jestem uśmiechnięta
I jak to pozory mogą mylić :)


- więc nie wiem jak to jest ze
> szczególnym wyróznianiem kogoś... no pewnie śliczne dzieci wyrózniam :]
A te brzydsze?

> A ludzi... to zbyt obszerna kategoria jak dla mnie. Znajomych lubię,
> pewnych typów ludzi nie lubię, wspolpracownikow i podwladnych szanuje
> niezaleznie od poziomu sympatii, usługodawców cenię, szanuję, czasem
lubię.

A tę sąsiadkę co przychodzi pożyczyc mąkę to lubisz czy nie? Może jakby tak
przysłała śliczną córkę to byś pomogła?


> Lubienie ogółu ludzkości byłoby rozdrabnianiem się. Może też dlatego Ci
> kochający wszystkich pozbywają się przyjaciół, którzy potrzebują nagle
> więcej czasu, bo im życie dowaliło...

Ale przynajmniej nic się nie rozwala z hukiem, telefony odbieram, i zawsze
reaguje na domofon. Gapię sie w okna sąsiadki z nadciśnieniem i czytam z
uwagą to co dyskutant na liście pl. soc. rodzina pisze ( to tak a propos
wątku o przyjaciołach z którego jak widać nie zrozumiałaś kompletnie nic i
nadal nie rozóżniasz co dla mnie oznacza przyjaciel a co wieczny narzekacz)

Kaśka



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


123. Data: 2004-11-03 19:30:16

Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: Lia <L...@a...poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2004-11-03 19:36:29 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Kaszycha* skreślił te oto słowa:


>> A bycie złośliwą wyklucza bycie logiczną i nielabilną emocjonalnie?
> Wszakże złość jest emocją i to zazwyczaj silną. Moim zdaniem nie da się
> myśleć logicznie pod wpływem emocji.

Złość i złośliwość to dwie różne rzeczy...
Dzieci może wierzą, że złośliwość to *zło*, ale nie ja :]


>> Spokojnie bez nerwów mogę spędzić z tą świadmością 24 godziny.
>
> A potem co? Naruszasz cudzą prywtaność?

Tak, śmiem wziąć klucze i pojechac do rodziców. Bo na ich przykładzie
omawialismy moje niepokoje i wyobrażenia.

> Czyli robisz to co zarzucasz Monice. Jej i mój próg czułości jest po prostu
> niżej- Ty potrzebujesz 24 godziny a ona 4 godziny. Ot i wyjaśniło się :)

Wrrrong. Nie zamierzam poszukiwać pracownika jeśli nie posiada przy sobie
materiałów niezbednych do pracy innym pracownikom.
Nie pojawia się - zapewne ma ważny powód.
Jeśli to jestważny powód zapewne dostarczy do kadr odpowiednie papierki.
Ja mogę sprawdzać co najwyzej w kadrach czy już usparwiedliwił swoją
nieobecność.


>> Jak potrzebujesz przerwy popatrz sobie w okno albo zrób herbatę. Nie
>> wymagaj od współpracowników, żeby robili sobie przerwy na pogaduszkę
>> relaksacyjną wtedy kiedy Ty jej potrzebujesz.
>
> Już wiem czemu tak ciężko nam się dyskutuje. Gdzie ja napisałam, że WYMAGAM
> czekolwiek od kogolwiek? Nie wkładaj mi w usta słów, których nie
> wypowiedziałam bo nie WYMAGAM i ode mnie nie WYMAGAJĄ.
> Rozumiem, że zgodziłaś się, że przerwy są przydatne.

Oczywiście, że tak. Dlatego jest coś takiego jak przerwa śniadaniowa,
przerwa na "lunch", możliwośc zrobienia herbaty - co tylko człowiek zechce,
dopóki nie przeszkadza innym, i nie odciąga ich od pracy. Jednak
zamienienie z kimś paru zdań o których wspominałaś wymaga partnera...
chyba, że mówisz sama do siebie - w takim razie przepraszam.


>> Nasz rozbieżności co do traktowania przyjaciół już sobie kiedyś
> omówiłyśmy.
>> To teraz uzupełnienie - tak, moi przyjaciele wiedzą baaaaaardzo dużo o
> moim
>> życiu. Dlatego też nazywam ich przyjaciółmi, bez cudzysłowia.
> Czyli przyjaźn równa się spowiedź- dobrze rozumiem?

Spowiedź to wyznawanie swoich grzechów... nie jestem chrześcijanką, są to
pojęcia mi obce, więc przyjaźń nie równa się spowiedź.



>> Z tego co pisałaś - nie pracujesz obecnie... po ilu latach niepracowania
>> zanika pamięć o specyfice pracy w zespołach?
>
> Nie pracuję rok a z moim zespołem mam bardzo przyjazne i miłe kontakty,
> wspópracujemy nadal przy pewnych projektach. Pamięć mam świetną. Pomimo, że
> nie pracuję zawodowo jestem aktywna w pewnych zespołach ludzi - i co jestem
> dla Ciebie bardziej wiarygodna.

Tu nie chodziło o wiarygodność. Dziwne, że tak odebrałaś to pytanie...

> Ale nadal nie wiem co dla Ciebie oznacza
> ścięcie?
> Unikasz odpowiedzi i uciekasz w nowe wątki- brak odpowiedzi to też odpowiedź
> :)

Ścięcie następuje wtedy gdy muszą zacząć ze sobą współpracować np skrajne
osobowosci, osoby z dwóch róznych działów, które za sobą nie przepadają. W
takim momencie atmosfera w całym zespole staje się napięta i o iskry bardzo
łatwo...
Wystarczy, że przy projekcie potrzebni są w jednym momencie ludzie z dwóch
zwykle nie wspolpracujących ściśle działów. W każdym z zespołów jest np
naturalny lider, zwykle mocna osobowosc - przy ustalaniu ról w nowym
zespole "scięcia" bywają nieuniknione.


>>> W przyjaznym środowisku
>>> zazwyczaj jest problem do rozwiązania a nie "ścięcia".
>>
>> Taaaaak, oczywiścieeeee. Dlatego też znajomości na gruncie prywatnym
>> potrafią się ludziom rozpaść ze sporym hukiem... a na zawodowym nigdy w
>> życiu... <-ironia
>
> No dla mnie to oczywiste jak na początku jest spowiedź a potem wyłączony
> telefon i domofon na który nie reagujesz. Wcale się nie dziwię, ze z
> hukiem....

Wyobraźnia Ci pracuje... ciekawe co Cię tak pobudziło nagle... o izłośliwa
usiłujesz być - a to podobno tak obce Ci jest :] Nie powinnaś chyba sie
angazowac w takie dyskusje bo Twój image sypie się jak stłuczone lustro :]


>>> Może przez gadanie o
>>> katarach i kupkach dzieci unikniesz ścięć, spróbuj powodzenia:)
>>
>> Rozumiem, że to klasyczne przeniesienie :] Spróbuj rozwiązać swoje
> problemy
>> świadomie, nie przenosząc ich na innych :]
>
> No i znowu nie wiem o jakie problemy Ci chodzi? A już w ogóle o które moje?
> Gdzie tu sens i logika?

Słowo klucz - przeniesienie. Zacznij od tego - wtedy dalsza część ułozy się
w logiczną całość :]



>> Szczęśliwie nigdy nie musiałam siedzieć na tyłku przy biurku jak nie
> miałam
>> nic do zrobienie.
>> Nie lubie czegoś takiego, źle bym się czuła w takiej firmie - szczęśliwie
>> mam wybór, i pracuję tam gdzie nie będę się zmuszać do patrzenia w sufit
> :]
> Czyli po prostu wychodzisz po dwóch godzinach i finał! Dobrze pojęłam?

Wychodziłam, bo teraz to nawet na dwie godziny nie musze się pojawiać jeśli
projekty są zrobione na czas (no i net w domu nagle nie padnie) :]


>> Koleżanki mogą sobie plotkować dopóki mi to nie przeszkadza,
> moi podwładni
>> mogą się umówić na plotki jak skończą swoją pracę.
> Jestem pod wrażeniem Twojej łaskawości- a podania przypadkiem nie muszą do
> Ciebie w tej sprawie? (złośliwość)

Ćwiczysz się, ćwiczysz - jeszcze kilka postów i będziesz musiała przyznać
się przed samą sobą, że jesteś złą osobą, bo prawisz złośliwosci :] Choc
taki pozytek z tej dyskusji - przestaniesz oszukiwac samą siebie :]


>>> biegniesz do domu i wyłączasz komórkę, ignorujesz
>>> sąsiadki i oddajesz się do dyspozycji mężowi i przyjaciołom.
>>
>> Ładna projekcja - niestety nie przystaje do rzeczywistosci :]
> Ależ to jasno wynika z tego co piszesz więc gdzie tu projekcja?

Cóz... ubzdurałaś sobie coś w głowce. Chcesz w to wierzyć to Twoja sprawa,
ale lepiej widzieć rzeczy takie jakimi są, a nie takimi jakimi Ci się
wydają być.

> Chciałaś
> pokazć jakie znasz fajne słowo? Szkoda, ze się nie udąło bo kompletnie tutaj
> nie pasuje :(

A to ulubiony argument osób, których codzienny zasób słownictwa nie zawiera
słów używanych przez współdyskutantów.
Powinnaś była użyc tego argumentu - już przy "przeniesieniu" :]


>>> Moje doświadczenie jest takie, że zdarzają się dni, że nie masz czasu
> iść do
>>> WC, ale są i spokojniejsze.
>>
>> Odkrywcze.
> Mam wrażnie, że dla Ciebie powinno być nawet BARDZO odkrywcze.

Jakby Ci to napisać... nie pierwszy już raz Twoje wrażenia są mylne...

> Bo jak masz
> czas załatwić wszystkie sprawy w szalone dni to tak samo pozałatwiasz
> wszystko w spokojniejsze.

Nie jestem specjalistką od pracy "urzędniczej" - choć po obserwacjach
wnoszę, że oni zawsze zdążą wszystko pozałatwiać niezależnie od ilości
zjedzonych ciastek, wypitych kawek i ilości telefonów wykonanych do
psiapsiółek.

> Wtedy bez problemu znajdziesz czas na pogaduszki i
> gadanie o braku czasu to po prostu bzdury.

Uuuuu, Twój spokojniejszy dzień nie równa się zwykle spokojniejszemu dniu
osób pracujących z Tobą w jednym pomieszczeniu... a do pogaduszek potrzebna
jest więcej niż 1 osoba.

> Nie masz ochoty- ok. Masz do tego
> prawo. Ale po co robić zamieszanie a tym jak to szkoda każdej minuty..... bo
> praca. Śmieszne.

Widać mamy inną specyfikę pracy. Ty nie wiesz o czym ja piszę, ja o tym co
dla Ciebie oznaczają spokojniejsze dni...

>>> Nie! Poszczuła mnie 6 wilkami - do dziś czuję zęby jednego na 4-
> literach!
>>
>> A w gazetach o tym nie napisali... straszne :]
> Pisali- w 4 codziennych, dwóch kolorowych i w jednym miesięczniku. za
> nieługo będzie tez relacja w telewizji. Nie czytałaś?
> Zajęta byłaś pracą?

To wielce prawdopodobne. Nie czytam pism dla gospodyn domowych...


>>> Nie możesz chyba o sobie powiedzieć, że lubisz ludzi, co? Nie masz w
>>> zwyczaju bezinteresownie uśmiechnąć się do nieznajomej na ulicy....
>> Hmmm, ja zwykle jestem uśmiechnięta
> I jak to pozory mogą mylić :)

A co w X-face dojrzałaś brak uśmiechu? ;]


> - więc nie wiem jak to jest ze
>> szczególnym wyróznianiem kogoś... no pewnie śliczne dzieci wyrózniam :]
> A te brzydsze?

Nie przykuwają mojej uwagi, więc nie obdarzam ich szczegolnym uśmiechem.


>> A ludzi... to zbyt obszerna kategoria jak dla mnie. Znajomych lubię,
>> pewnych typów ludzi nie lubię, wspolpracownikow i podwladnych szanuje
>> niezaleznie od poziomu sympatii, usługodawców cenię, szanuję, czasem
> lubię.
>
> A tę sąsiadkę co przychodzi pożyczyc mąkę to lubisz czy nie? Może jakby tak
> przysłała śliczną córkę to byś pomogła?

A sąsiadka jest mi obojętna. Tak jak większośc ludzi.


>> Lubienie ogółu ludzkości byłoby rozdrabnianiem się. Może też dlatego Ci
>> kochający wszystkich pozbywają się przyjaciół, którzy potrzebują nagle
>> więcej czasu, bo im życie dowaliło...
>
> Ale przynajmniej nic się nie rozwala z hukiem, telefony odbieram, i zawsze
> reaguje na domofon.

Było takie doświadczenie... dzownek - ślinotok, dzwonek - ślinotok.
Swiat by się zawalił gdybys nie odebrała telefonu albo domofonu?
Siedze w wannie - nie widzę powodu, by przerywac sobie relaks i reagować na
dzwonek.
Czytam książkę - też mi się nie chce, i się nie zmuszam.
Niedziela rano - mam gdzieś, że ktoś się dobija, ja wolę zajmowac się
przyjemniejszymi rzeczami w łóżku.
No ale można jak pies Pawłowa reagowac na dzwonki, i nie wybierac na które
i kiedy chce się reagowac...

> Gapię sie w okna sąsiadki z nadciśnieniem

Jesteś typem "poduszkowca" spędzającego życie z łokciami na parapecie? :]

> i czytam z
> uwagą to co dyskutant na liście pl. soc. rodzina pisze

I wyobraźnia Ci wtedy pracuje na dużych obrotach :]

> ( to tak a propos
> wątku o przyjaciołach z którego jak widać nie zrozumiałaś kompletnie nic i
> nadal nie rozóżniasz co dla mnie oznacza przyjaciel a co wieczny narzekacz)

Trudno się połapać, bo masz przyjaciół, "przyjaciół", przyjaciół, którym
się nie "spowiadasz" z własnego życia, i liche wie ile jeszcze kategorii
masz w zanadrzu.

Dla mnie EOT.


--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@h...pl
O wszystkim decyduje środowisko. Dlatego anioły fruwające w niebie mają
piękne skrzydła, natomiast anioły chodzące po ziemi mają piękne nogi.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


124. Data: 2004-11-03 21:20:57

Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: Agnieszka Krysiak <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza Hanka Skwarczyńska
<anias@[asiowykrzyknik]wasko.pl> mówiąc:

>H. (dziś nie w nastroju, bo mi dziecko ukradli)

Jak nam ukradli w ten długi weekend to żeśmy do poniedziałku balowali.

Agnieszka
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


125. Data: 2004-11-03 21:32:02

Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Lia" <L...@a...poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:ujnb0mhkd1vn$.dlg@iska.from.poznan...
> Dnia 2004-11-03 19:36:29 w sprzyjających i niepowtarzalnych
okolicznościach
> przyrody grupowicz *Kaszycha* skreślił te oto słowa:
>
>
> >> A bycie złośliwą wyklucza bycie logiczną i nielabilną emocjonalnie?
> > Wszakże złość jest emocją i to zazwyczaj silną. Moim zdaniem nie da się
> > myśleć logicznie pod wpływem emocji.
>
> Złość i złośliwość to dwie różne rzeczy...
> Dzieci może wierzą, że złośliwość to *zło*, ale nie ja :]

Rozumiem, że według Ciebie złośliwośc i złośc nie mają ze soba kompletnie
nic wspólnego, czy coś pomieszałam?

>
> >> Spokojnie bez nerwów mogę spędzić z tą świadmością 24 godziny.
> >
> > A potem co? Naruszasz cudzą prywtaność?
>
> Tak, śmiem wziąć klucze i pojechac do rodziców. Bo na ich przykładzie
> omawialismy moje niepokoje i wyobrażenia.
Ty omawiałaś na przykładzie własnych rodziców- ja znacznie szerzej. Tak dla
jasności.

>
> > Czyli robisz to co zarzucasz Monice. Jej i mój próg czułości jest po
prostu
> > niżej- Ty potrzebujesz 24 godziny a ona 4 godziny. Ot i wyjaśniło się
:)
>
> > Rozumiem, że zgodziłaś się, że przerwy są przydatne.
>
> Oczywiście, że tak. Dlatego jest coś takiego jak przerwa śniadaniowa,
> przerwa na "lunch", możliwośc zrobienia herbaty - co tylko człowiek
zechce,
> dopóki nie przeszkadza innym, i nie odciąga ich od pracy. Jednak
> zamienienie z kimś paru zdań o których wspominałaś wymaga partnera...
> chyba, że mówisz sama do siebie - w takim razie przepraszam.
Wymaga partnera nie znaczy, że ja WYMAGAM aby ktoś ze mną rozmawiał gdy jest
zajęty. Widzisz różnicę?


> >> Nasz rozbieżności co do traktowania przyjaciół już sobie kiedyś
> > omówiłyśmy.
> >> To teraz uzupełnienie - tak, moi przyjaciele wiedzą baaaaaardzo dużo o
> > moim
> >> życiu. Dlatego też nazywam ich przyjaciółmi, bez cudzysłowia.
> > Czyli przyjaźn równa się spowiedź- dobrze rozumiem?
>
> Spowiedź to wyznawanie swoich grzechów... nie jestem chrześcijanką, są to
> pojęcia mi obce, więc przyjaźń nie równa się spowiedź.
>
Z tego co pisałaś wynika co innego- ale ok. Przyjmuje Twoje wyjaśnienie. Mam
przyjaciółkę z lat szkolnych, która wie dużo o mim życiu bo po prostu od
wielu lat jest w nim obecna. Ci co pojawili się później wiedza mniej. Rzadko
omawiam swoją historię. To, że Twoi przyjaciele wiedzą baaaaaaardzo dużo o
Twoim kojarzy mi z ze spowiedzią. Wtedy i wtedy to mi się zdarzyło to i to a
potem jeszcze tamto itd, itp. Czy nadal chcesz się ze mną przyjaźnić? Tak mi
się skojarzyło.
>
> >> Z tego co pisałaś - nie pracujesz obecnie... po ilu latach
niepracowania
> >> zanika pamięć o specyfice pracy w zespołach?
> >
> > Nie pracuję rok a z moim zespołem mam bardzo przyjazne i miłe kontakty,
> > wspópracujemy nadal przy pewnych projektach. Pamięć mam świetną.
Pomimo, że
> > nie pracuję zawodowo jestem aktywna w pewnych zespołach ludzi - i co
jestem
> > dla Ciebie bardziej wiarygodna.
>
> Tu nie chodziło o wiarygodność. Dziwne, że tak odebrałaś to pytanie...

To mnie oświeć i powiedz prosto o co Ci chodziło?


> > Ale nadal nie wiem co dla Ciebie oznacza
> > ścięcie?
> > Unikasz odpowiedzi i uciekasz w nowe wątki- brak odpowiedzi to też
odpowiedź
> > :)
>
> Ścięcie następuje wtedy gdy muszą zacząć ze sobą współpracować np skrajne
> osobowosci, osoby z dwóch róznych działów, które za sobą nie przepadają. W
> takim momencie atmosfera w całym zespole staje się napięta i o iskry
bardzo
> łatwo...
> Wystarczy, że przy projekcie potrzebni są w jednym momencie ludzie z dwóch
> zwykle nie wspolpracujących ściśle działów. W każdym z zespołów jest np
> naturalny lider, zwykle mocna osobowosc - przy ustalaniu ról w nowym
> zespole "scięcia" bywają nieuniknione.

Zarządzanie personelem się kłąnia. Mądry szef wie jak to wykorzystać na plus
dla projektu :) I jest to mocna strona a nie słaba, że różni ludzie ze sobą
współpracują. Ja to nazywam problemem do rozwiązania, wyzwaniem a na pewno
nie "ścięciem" . Dla mnie "ścięcie" to jak ktoś intryguje i kopie pod innym
dołki a potem następuje konfrontacja i dawaj....... leci wszystko jak w
maglu, łącznie z powierzanymi przyjaciołom w największym zaufaniu
tajemnicami....I sądzę, że właśnie o takim czyms pisałaś komentując moje
przyajźnie z dziewczynami z pracy. Chyba nie sądzisz, że byłyby jakieś
kłopoty ze wzajemnym porozumieniem gdybyś miały we trójkę współpracować?
> > No dla mnie to oczywiste jak na początku jest spowiedź a potem wyłączony
> > telefon i domofon na który nie reagujesz. Wcale się nie dziwię, ze z
> > hukiem....
>
> Wyobraźnia Ci pracuje... ciekawe co Cię tak pobudziło nagle... o izłośliwa
> usiłujesz być - a to podobno tak obce Ci jest :]
Tak jak już pisałam nie czytasz postów- dla ludzi złośliwych jestem
złośliwa a dla wrednych wredna...... Gdybyś czytała nie byłabyś zdziwiona :)
ale wolisz pisać- czy trzeba czy nie trzeba, prawda?



> >>> Może przez gadanie o
> >>> katarach i kupkach dzieci unikniesz ścięć, spróbuj powodzenia:)
> >>
> >> Rozumiem, że to klasyczne przeniesienie :] Spróbuj rozwiązać swoje
> > problemy
> >> świadomie, nie przenosząc ich na innych :]
> >
> > No i znowu nie wiem o jakie problemy Ci chodzi? A już w ogóle o które
moje?
> > Gdzie tu sens i logika?
>
> Słowo klucz - przeniesienie. Zacznij od tego - wtedy dalsza część ułozy
się
> w logiczną całość :]

Nie mam zamiaru w Twoich postach szukac moich problemów :)
Wolę rozwiązać logiczny obrazek (uwiebiam)- przynajmniej jest sens i
logika.
>

> > Czyli po prostu wychodzisz po dwóch godzinach i finał! Dobrze pojęłam?
>
> Wychodziłam, bo teraz to nawet na dwie godziny nie musze się pojawiać
jeśli
> projekty są zrobione na czas (no i net w domu nagle nie padnie) :]

Wreszcie jasna odpowiedź. Dziękuję :)

> >> Koleżanki mogą sobie plotkować dopóki mi to nie przeszkadza,
> > moi podwładni
> >> mogą się umówić na plotki jak skończą swoją pracę.
> > Jestem pod wrażeniem Twojej łaskawości- a podania przypadkiem nie muszą
do
> > Ciebie w tej sprawie? (złośliwość)
>
> Ćwiczysz się, ćwiczysz - jeszcze kilka postów i będziesz musiała przyznać
> się przed samą sobą, że jesteś złą osobą, bo prawisz złośliwosci :] Choc
> taki pozytek z tej dyskusji - przestaniesz oszukiwac samą siebie :]
Już zmówiłam dwa pacierze z podziękowaniem, że przepastnej światowej
pajęczynie spotkałam subtelną Lię.... Ale jeszcze troche potrwa zanim będę
taka zła jak Ty.


>
> >>> biegniesz do domu i wyłączasz komórkę, ignorujesz
> >>> sąsiadki i oddajesz się do dyspozycji mężowi i przyjaciołom.
> >>
> >> Ładna projekcja - niestety nie przystaje do rzeczywistosci :]
> > Ależ to jasno wynika z tego co piszesz więc gdzie tu projekcja?
>
> Cóz... ubzdurałaś sobie coś w głowce. Chcesz w to wierzyć to Twoja sprawa,
> ale lepiej widzieć rzeczy takie jakimi są, a nie takimi jakimi Ci się
> wydają być.

Lia- ja czytam to co piszesz a Ty chyba nie bardzo wiesz napisałaś.


Chciałaś
> > pokazć jakie znasz fajne słowo? Szkoda, ze się nie udąło bo kompletnie
tutaj
> > nie pasuje :(
>
> A to ulubiony argument osób, których codzienny zasób słownictwa nie
zawiera
> słów używanych przez współdyskutantów.
> Powinnaś była użyc tego argumentu - już przy "przeniesieniu" :]
To, że czegoś nie znam to jeszcze nic złego bo zawsze można się dokształcić
ale jak się udaje, że się zna i używa nie tam gdzie należy to prawdziwa
kompromitacja!


> >>> Moje doświadczenie jest takie, że zdarzają się dni, że nie masz czasu
> > iść do
> >>> WC, ale są i spokojniejsze.
> >>
> >> Odkrywcze.
> > Mam wrażnie, że dla Ciebie powinno być nawet BARDZO odkrywcze.
>
> Jakby Ci to napisać... nie pierwszy już raz Twoje wrażenia są mylne...

Nie pierwszy raz nie wiesz co piszesz jak widać....

> > Bo jak masz
> > czas załatwić wszystkie sprawy w szalone dni to tak samo pozałatwiasz
> > wszystko w spokojniejsze.
>
> Nie jestem specjalistką od pracy "urzędniczej" - choć po obserwacjach
> wnoszę, że oni zawsze zdążą wszystko pozałatwiać niezależnie od ilości
> zjedzonych ciastek, wypitych kawek i ilości telefonów wykonanych do
> psiapsiółek.
>
> > Wtedy bez problemu znajdziesz czas na pogaduszki i
> > gadanie o braku czasu to po prostu bzdury.
>
> Uuuuu, Twój spokojniejszy dzień nie równa się zwykle spokojniejszemu dniu
> osób pracujących z Tobą w jednym pomieszczeniu... a do pogaduszek
potrzebna
> jest więcej niż 1 osoba.

WOW! Odkrywcze!


>> > nieługo będzie tez relacja w telewizji. Nie czytałaś?
> > Zajęta byłaś pracą?
>
> To wielce prawdopodobne. Nie czytam pism dla gospodyn domowych...
Gdybyś czasem poplotkowała to nie musiałbyś się zawracać kapelusza
Grupowiczom....
>
> >>> Nie możesz chyba o sobie powiedzieć, że lubisz ludzi, co? Nie masz w
> >>> zwyczaju bezinteresownie uśmiechnąć się do nieznajomej na ulicy....
> >> Hmmm, ja zwykle jestem uśmiechnięta
> > I jak to pozory mogą mylić :)
>
> A co w X-face dojrzałaś brak uśmiechu? ;]

Czytam co piszesz- który raz to już w tym poście powtarzam?
>

> > - więc nie wiem jak to jest ze
> >> szczególnym wyróznianiem kogoś... no pewnie śliczne dzieci wyrózniam :]
> > A te brzydsze?
>
> Nie przykuwają mojej uwagi, więc nie obdarzam ich szczegolnym uśmiechem.
Przynajmniej szczerze i to Ci się chwali!

> >> A ludzi... to zbyt obszerna kategoria jak dla mnie. Znajomych lubię,
> >> pewnych typów ludzi nie lubię, wspolpracownikow i podwladnych szanuje
> >> niezaleznie od poziomu sympatii, usługodawców cenię, szanuję, czasem
> > lubię.
> >
> > A tę sąsiadkę co przychodzi pożyczyc mąkę to lubisz czy nie? Może jakby
tak
> > przysłała śliczną córkę to byś pomogła?
>
> A sąsiadka jest mi obojętna. Tak jak większośc ludzi.
I znów szczerze! A możesz sobie wyobrazić, że to być może niezwykle
interesującą osoba i warto ją poznać?

>>
> Było takie doświadczenie... dzownek - ślinotok, dzwonek - ślinotok.
Myślisz, że mój pies tak reaguje na dzwonek?


> Swiat by się zawalił gdybys nie odebrała telefonu albo domofonu?

Mój nie- ale tego przyjaciela, który akurat chce się wyżalic może sie
właśnie wali....


> Siedze w wannie - nie widzę powodu, by przerywac sobie relaks i reagować
na
> dzwonek.
Na szczęście nie mieszkam sama i zawsze ktoś otworzy i odbierze telefon gdy
jestem w wannie.


> Czytam książkę - też mi się nie chce, i się nie zmuszam.
> Niedziela rano - mam gdzieś, że ktoś się dobija, ja wolę zajmowac się
> przyjemniejszymi rzeczami w łóżku.
> No ale można jak pies Pawłowa reagowac na dzwonki, i nie wybierac na które
> i kiedy chce się reagowac...

Ja to nazywam egoizmem do 10 potęgi. I jak tu pogodzić to z watkiem o
przyjaciołach. Za nic nie gra. Śmierdzi z daleka. Lia- superprzyjaciółka -
pod wyżej wymienionymi warunkami. I pomyślę, że to ja pisałam, że szkoda mi
czasu i to tylko na narzekaczy!

>
> > Gapię sie w okna sąsiadki z nadciśnieniem
>
> Jesteś typem "poduszkowca" spędzającego życie z łokciami na parapecie? :]

Projekcja? Twoje ukryte marzenie?


> > i czytam z
> > uwagą to co dyskutant na liście pl. soc. rodzina pisze
>
> I wyobraźnia Ci wtedy pracuje na dużych obrotach :]

Przynajmniej ją mam.

> > ( to tak a propos
> > wątku o przyjaciołach z którego jak widać nie zrozumiałaś kompletnie nic
i
> > nadal nie rozóżniasz co dla mnie oznacza przyjaciel a co wieczny
narzekacz)
>
> Trudno się połapać, bo masz przyjaciół, "przyjaciół", przyjaciół, którym
> się nie "spowiadasz" z własnego życia, i liche wie ile jeszcze kategorii
> masz w zanadrzu.
>
> Dla mnie EOT.

Szkoda, że tak późno. Szkoda czasu- idę na parapet!

Kaśka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


126. Data: 2004-11-04 10:13:10

Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Lia wrote:

> Jak postarasz się zrozumieć, że ta przyczyna nie powinna była u Was
> wywoływać tego co zrobiliście to wszystko stanie się prostsze...

Lia, dlaczego dajesz sobie prawo do decydowania, co się powinno w firmie
Moniki?
Może ona pracuje w takiej firmie, jaką ma mój mąż - jak się pracownik
spodziewa, że coś mu wypadnie, albo już mu wypadło, to dzwoni, żeby dać
czas na załatwienie zastępstwa, bo jak nie, to klapa?

> "skoczył do jego domu i przekonał się, że auto stoi pod blokiem,
> ale nikt nie reaguje na dzwonienie dzwonkiem i domofonem.
> Zaczęliśmy sie poważnie martwić - może coś się stało?"
>
> Otóż, moim zdaniem martwienie się o zdrowie i życie ofiary nie leży w
> gestii firmy, lecz rodziny ofiary.

No, ale jeśli przypadkiem pracownik firmy pierwszy dowiaduje się, że coś się
stało, to chyba jakoś tą rodzinę powiadomić musi?
Przykład:
Widzisz, że facet wpadł pod samochód - dzwonisz po pogotowie, czy do jego
żony, żeby to ona zajęła się jego życiem i zdrowiem?

> Przepraszam, chodzi mi o przyczyny dla których wszczyna się poszukiwania
> bogu ducha winnego człowieka.

Może mają taki układ w firmie, że jak komuś się coś dzieje, to mu się podaje
rękę, zamiast kopać leżącego?

> To na dzisiaj koniec z tłumaczeniem Ci czegokolwiek, bo widzę że nie tylko
> mnie przerosło zadanie wytłumaczenia Ci kilku podstawowych kwestii :]

A może po prostu nie chcesz zrozumieć, że nie wszędzie jest tak, jak u
Ciebie?
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


127. Data: 2004-11-04 11:51:58

Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Napisalam jedna odpowiedz i skasowalam po wyslaniu na grupe. Jesli sie mimo to
pokaze to naprawde przepraszam czytajacych a Kasie w szczegolnosci za uzycie
slow powszechnie uznanych za niecenzuralne.
Ponizej wersja wlasciwa.

"Kaszycha" <k...@n...pl> wrote:


> > A sąsiadka jest mi obojętna. Tak jak większośc ludzi.

> I znów szczerze! A możesz sobie wyobrazić, że to być może niezwykle
> interesującą osoba i warto ją poznać?


Czytam te dyskusje i przestaje rozumiec jej sens. Zaczelo sie od wtracania w
trosce o czyjes zycie i granicach tej ingerencji. Przeszlo do wniosków, ze skoro
nie ma takiego ingerowania to Lia nie usmiecha sie do spotkanych ludzi -> ergo-
jest osoba niezyczliwa. Teraz mamy imputowanie, ze skoro obcy czlowiek jest jej
obojetny to jest to co najmniej dziwne i niewlasciwe i powinna zmienic tok myslenia

Na marginesie- przypomina mi to argumentacje z watku o dzieciach.

A- sasiadka jest mi obojetna / nie chce miec dzieci bo...
B- a mozesz wyobrazic sobie, ze jest niezwykle interesujaca i warto ja poznac?/
a mozesz wyobrazic sobie, ze ... i warto je miec?

Glupie moze pytanie- Kaszycha co wlasciwie chcesz w tej dyskusji udowodnic? Ze
sasiadka tez czlowiek? To przeciez oczywiste. Tyle, ze z powyzszego wcale nie
musi wynikac, ze trzeba sie z nia zaprzyjazniac, interesowac jej zyciem,
wkraczac w to zycie, wydzwaniac do drzwi, kiedy tylko swiatlo sie swieci zbyt
dlugo. Nic na sile. Jesli sasiadka jest mila i z czasem znajomosc z korytarza z
windy sie rozwinie- ok. Ale nic na sile.
Mieszkam juz w trzecim miejscu- wszedzie moje kontakty z sasiadami sa poprawne,
ale jakos nie odczuwam potrzeby rozmowy ani zaprzyjazniania sie z ludzmi na
sile, wylacznie dlatego, ze maja szczescie/nieszczescie mieszkac po sasiedzku,
czy np. pracowac ze mna. Sa mi obojetni. A jednoczesnie usmiecham sie do ludzi
spotykanych na ulicy, na korytarzu, w windzie, w sklepie, w aptece, etc bo
zyczliwosc do ludzi a chec poznawania ich to _zupelnie_ co inna kwestia.
A to, ze nie kazdy ma tak nisko próg wrazliwosci jak Ty, nie oznacza, ze od razu
jest wredna, egoistyczna, skupiona na sobie, patrzaca spode lba na ludzi -
osoba. Tak samo jak fakt, ze Ty masz ten próg nizej nie oznacza, ze
automatycznie jestes wscibska, wtracajaca sie non stop w zycie innych plotkara.
Poziomów wrazliwosci ludzi jest bardzo wiele i nie mozna z góry okreslac na ich
podstawie caloksztaltu czlowieka, zakladac, ze skoro ktos w jakiejs syt.
reaguje w okreslony sposób to jest gorszy bo Ty zareagowalabys inaczej / to
samo zreszta dotyczy Lii/ .
Tolerancja to takie piekne slowo...
Bo na razie patrzac na to jak potoczyla sie Wasza dyskusja zaczynam miec
wrazenie, ze próbujesz udowodnic Lii, ze skoro ma nieco inne spojrzenie na swiat
i ludzi to jest wredna i egoistyczna. Idac dalej tym tokiem rozumowania- nie
tylko Lii ale kazdemu, kto ma inne niz Ty spojrzenie na swiat i ludzi. Zapewne
nie o to Ci chodzilo ale tak sie odbiera te dyskusje i wyciagane przez Ciebie
wnioski. Spasuj. Nie wsadzaj ludzi w swoje ramki.


> > Czytam książkę - też mi się nie chce, i się nie zmuszam.
> > Niedziela rano - mam gdzieś, że ktoś się dobija, ja wolę zajmowac się
> > przyjemniejszymi rzeczami w łóżku.
> > No ale można jak pies Pawłowa reagowac na dzwonki, i nie wybierac na które
> > i kiedy chce się reagowac...
>
> Ja to nazywam egoizmem do 10 potęgi. I jak tu pogodzić to z watkiem o
> przyjaciołach. Za nic nie gra. Śmierdzi z daleka. Lia- superprzyjaciółka -
> pod wyżej wymienionymi warunkami. I pomyślę, że to ja pisałam, że szkoda mi
> czasu i to tylko na narzekaczy!


Kaszycha hmm...gdzie w powyzszych przykladach masz egoizm?

Def ( sjp) :
egoizm m IV, D. -u, Ms. ~zmie, blm
&#171;postawa człowieka myślącego wyłącznie o sobie, kierującego się jedynie własnym
interesem ze szkodą innych; samolubstwo, sobkostwo&#187;

Gdzie myslenie _wylacznie_ o sobie? Gdzie dzialanie _ze szkoda_ dla innych?

Ja powyzsze nazwe np. wyznaczaniem przez nia granic ingerencji w jej zycie.
Pytalas w tamtym watku jak sie je wyznacza.
Dla mnie to oczywiste- ja równiez nie bede dralowac z wanny wylacznie dlatego,
ze telefon wydzwania bo moja kolezanka ten wlasnie moment wybrala sobie na
pogaduszki. Ani sprawdzac po 10 razy czy swiatlo u sasiadów juz zgaslo.
A jesli moi znajomi wpadna bez zapowiedzi i bez zapytania czy nie przeszkadzaja
to albo z nimi posiedze albo wprost powiem, ze przyszli nie w pore. W zaleznosci
od tego jak sie czuje, co akurat robie i jaki jest powód wizyty. Bo moze
niekoniecznie mam ochote przyjmowac niezapowiedzianych gosci o 10 rano w
szlafroku, po nieprzespanej nocy spedzonej przy komputerze.

pzdr
agi wtracajaca sie troszeczke


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


128. Data: 2004-11-04 13:12:25

Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora


Hej Aga- rzeczywiście dyskutowanie ze mną weszło Ci w nawyk . Miejmy
nadzieję, ze z pożytkiem dla nas obu.

> Czytam te dyskusje i przestaje rozumiec jej sens. Zaczelo sie od wtracania
w
> trosce o czyjes zycie i granicach tej ingerencji. Przeszlo do wniosków, ze
skoro
> nie ma takiego ingerowania to Lia nie usmiecha sie do spotkanych ludzi ->
ergo-
> jest osoba niezyczliwa.
Rozumiem, że uważasz iż to wyłącznie moja wina/zasługa,że dyskusja właśnie
tak się potoczyła. Ja widzę, że Lia zamiast prosto odpowiedzieć na pytania-
idzie w dziwnych kierunkach. Dyskusja poszła tam gdzie poszła bo ja jej
odpowiadam a ona zmienia notorycznie temat. A ja dalej odpowiadam....

Odpowiedziała na dwa pytania co przyjęłam z ulgą, zrozumieniem i tolerancją.
No inne nie odpowiada - woli EOT :) Też przyjmuję to z tolerancją- choć
oczywiście stanowi to czytelną odpowiedź.

Czytając to co pisze Lia o wyłączaniu telefonu, nie reagowaniu na dzwonek
domofonu, nie wchodzenie w relacje w miejscu pracy - bo szkoda czasu mam
jedno odczucie. Bardzo wyraźne. Osoba, która tak się zachowuje jest w moim
odczuciu- nieżyczliwa, niesympatyczna, skoncentrowana na sobie i
egoistyczna- zgodnie z definicją, którą przytoczyłaś.


Teraz mamy imputowanie, ze skoro obcy czlowiek jest jej
> obojetny to jest to co najmniej dziwne i niewlasciwe i powinna zmienic tok
myslenia

Aga- czy jednym zdanie sugerowałam aby Ona się zmieniała? Nie! Ja po prostu
chcę pojąć i zrozumieć osoby myślące podobne do niej. Zauważyłaś, że Ty
imputujesz pod moim adresem ewidentną nieprawdę? Przecież pytanie nie jest
wzywaniem do zmian. Pytanie jest niczym innym jak pytaniem i oczekiwaniem
odpowiedzi.


> Na marginesie- przypomina mi to argumentacje z watku o dzieciach.
>
> A- sasiadka jest mi obojetna / nie chce miec dzieci bo...
> B- a mozesz wyobrazic sobie, ze jest niezwykle interesujaca i warto ja
poznac?/
> a mozesz wyobrazic sobie, ze ... i warto je miec?

Twoj intrepretacja - i sorry za sformułowanie jest zwyczajnie głupia. Nie
wiem jak można na jednym poziomie umieścić znajomośc z sąsiadka i posiadanie
własnych dzieci? To co powyżej na pewno nie jest moja opinią a jakąś
karkołomna nadinterpretacją.


> Glupie moze pytanie- Kaszycha co wlasciwie chcesz w tej dyskusji
udowodnic?
Może są osoby, którzy dyskutują aby coś udowodnić. Ja nie! Jak już to kiedyś
pisałam- wiele dowiaduję się z dyskusji, wiele o ludziach i o życiu. Wierzę,
że dzięki temu dojrzewam. staję się mądrzejsza. Nie mam żadnej chęci aby
wszyscy postępowali jak ja, zachowywali się podobnie. Nie oczekuję tego i
nie jest to NIGDY celem żadnej mojej dyskusji.

Ze
> sasiadka tez czlowiek? To przeciez oczywiste. Tyle, ze z powyzszego wcale
nie
> musi wynikac, ze trzeba sie z nia zaprzyjazniac, interesowac jej zyciem,
> wkraczac w to zycie, wydzwaniac do drzwi, kiedy tylko swiatlo sie swieci
zbyt
> dlugo. Nic na sile. Jesli sasiadka jest mila i z czasem znajomosc z
korytarza z
> windy sie rozwinie- ok. Ale nic na sile.
Oczywiście- to prawda. Jednak dla mnie odmowa drobnej przysługi sąsiedzkiej
(np. pozyczenie mąki) jest niegrzeczne. Według mnie, podkreślam. Nie każe
się nikomu zaprzyjaźniać, w ogóle nic nikomu nie każe. Ale nie lubię
niegrzecznych sąsiadów i mam prawo o tym głośno mówić. Jak sądze mam
prawo....

> Mieszkam juz w trzecim miejscu- wszedzie moje kontakty z sasiadami sa
poprawne,
> ale jakos nie odczuwam potrzeby rozmowy ani zaprzyjazniania sie z ludzmi
na
> sile, wylacznie dlatego, ze maja szczescie/nieszczescie mieszkac po
sasiedzku,
> czy np. pracowac ze mna. Sa mi obojetni.
Jasne- a co robisz jak ktoś przychodzi po jajko, bo mu zabrakło do ciasta?

A jednoczesnie usmiecham sie do ludzi
> spotykanych na ulicy, na korytarzu, w windzie, w sklepie, w aptece, etc bo
> zyczliwosc do ludzi a chec poznawania ich to _zupelnie_ co inna kwestia.
> A to, ze nie kazdy ma tak nisko próg wrazliwosci jak Ty, nie oznacza, ze
od razu
> jest wredna, egoistyczna, skupiona na sobie, patrzaca spode lba na ludzi -
> osoba.
Jasne- ale je tego nie napisałam ja po prostu pytam czy osoba, która nie
otwiera sąsiadom drzwi lubi ludzi? Czy się uśmiecha do nich na ulicy? Pytam
przez prowokację bo Lia na to odpowiada - taki jej sposób na dyskutowanie.
Na proste pyutania nie odpowiada, przecież to widzisz. Dopiero w tym poście
mówię głośno i wyraźnie, że osoby postępujące w sposób opisywany przez Lię
(to nie znaczy, że ona osobiście- bo może tego nie robi tylko tak sobie
wymyśla dla potrzeb dyskusji) są według mnie egoistami, skupionymi na sobie.
Ale nie twierdzę, że patrzą spode łba ani że są wredni. To już Twoja opinia.

Tak samo jak fakt, ze Ty masz ten próg nizej nie oznacza, ze
> automatycznie jestes wscibska, wtracajaca sie non stop w zycie innych
plotkara.
> Poziomów wrazliwosci ludzi jest bardzo wiele i nie mozna z góry okreslac
na ich
> podstawie caloksztaltu czlowieka, zakladac, ze skoro ktos w jakiejs syt.
> reaguje w okreslony sposób to jest gorszy bo Ty zareagowalabys inaczej /
to
> samo zreszta dotyczy Lii/ .
> Tolerancja to takie piekne slowo...
> Bo na razie patrzac na to jak potoczyla sie Wasza dyskusja zaczynam miec
> wrazenie, ze próbujesz udowodnic Lii, ze skoro ma nieco inne spojrzenie na
swiat
> i ludzi to jest wredna i egoistyczna. Idac dalej tym tokiem rozumowania-
nie
> tylko Lii ale kazdemu, kto ma inne niz Ty spojrzenie na swiat i ludzi.
Zapędzasz się okrutnie w dodatku bez logiki i sensu. Nie uważam, że ktoś kto
reaguje inaczej niż ja jest GORSZY. Gdzieś Ty to znalazła? Uważam, że jest
INNY- i chcę się dowiedziec o nim jak najwięcej. Inny nie znaczy ani lepszy
ani gorszy. Inny to inny.


Zapewne
> nie o to Ci chodzilo ale tak sie odbiera te dyskusje i wyciagane przez
Ciebie
> wnioski. Spasuj. Nie wsadzaj ludzi w swoje ramki.
Nikogo nie wsadzam w żadne ramki ani swoje ani inne. Nie masz moim zdaniem
podstaw do wyciągania takich wniosków. I nie rozumiem dlaczego radzisz mi
pasować? No i chyba możesz napisać co najwyżej Ja- Aga tak odbieram Twoje
Kaszycha dyskusje- bo tak się odbiera jest nieuzasadnionym generalizowanie
i co to niby znaczy? Pewnie znalazłby się ktos kto odebrałby je inaczej i co
wtedy?


> > > Czytam książkę - też mi się nie chce, i się nie zmuszam.
> > > Niedziela rano - mam gdzieś, że ktoś się dobija, ja wolę zajmowac się
> > > przyjemniejszymi rzeczami w łóżku.
> > > No ale można jak pies Pawłowa reagowac na dzwonki, i nie wybierac na
które
> > > i kiedy chce się reagowac...
> >
> > Ja to nazywam egoizmem do 10 potęgi. I jak tu pogodzić to z watkiem o
> > przyjaciołach. Za nic nie gra. Śmierdzi z daleka. Lia-
superprzyjaciółka -
> > pod wyżej wymienionymi warunkami. I pomyślę, że to ja pisałam, że szkoda
mi
> > czasu i to tylko na narzekaczy!
>
>
> Kaszycha hmm...gdzie w powyzszych przykladach masz egoizm?

Twoja defincja- człowiek myśłi wyłącznie o sobie....Ktoś się dobija- czyli
czegos potrzebuje ode mnie.... Ale JA wolę się zajmować przyjemniejszymi
rzeczami w łóżku. Powiedz jak to się nazywa jeśli nie egoizm?



>
> Gdzie myslenie _wylacznie_ o sobie? Gdzie dzialanie _ze szkoda_ dla
innych?

Jak wyżej. Szkoda może być- bo normlanie nie wiadomo o co dobijącemu się
rozchodziło...


>> Dla mnie to oczywiste- ja równiez nie bede dralowac z wanny wylacznie
dlatego,
> ze telefon wydzwania bo moja kolezanka ten wlasnie moment wybrala sobie na
> pogaduszki.
A skąd to tak na 100 % wiesz skoro telefon dzwoni i nie wiesz ani kto ani po
co ani w jakiej sprawie? Wyznaczanie granic jest ok- ale jak już wiesz o co
chodzi. Skąd niby wiesz to wcześniej?


Ani sprawdzać po 10 razy czy swiatlo u sasiadów juz zgaslo.

I znów nadinterpretacja. Kto mówi, że 10 razy i ,że do sąsiadów. ja mówię o
starszej wiekiem, chorej sąsiadce.

> A jesli moi znajomi wpadna bez zapowiedzi i bez zapytania czy nie
przeszkadzaja
> to albo z nimi posiedze albo wprost powiem, ze przyszli nie w pore.
I to jest zupęłnie normalne i ok. Nie reagowanie na domofon, nie otwieranie
im drzwi to jednak coś innego, zgodzisz się? Ja tak samo umiem się obronic
przed nieoczekiwaną wizytą. Robię to tak jak Ty- sorry jestem zajęta,
szkoda, że nie zadzwoniliście to nie zmarnowalibyście czasu....itp.


Kaśka- która się nie wtrąca ale się troszczy.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


129. Data: 2004-11-04 13:37:47

Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: "Karolina \"duszołap\" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl> szukaj wiadomości tego autora

Kaszycha wrote:

> Czytając to co pisze Lia o wyłączaniu telefonu, nie reagowaniu na dzwonek
> domofonu, nie wchodzenie w relacje w miejscu pracy - bo szkoda czasu mam
> jedno odczucie. Bardzo wyraźne. Osoba, która tak się zachowuje jest w moim
> odczuciu- nieżyczliwa, niesympatyczna, skoncentrowana na sobie i
> egoistyczna- zgodnie z definicją, którą przytoczyłaś.

A ja tam uważam, że Lia po prostu szanuje swój czas. Doskonale ją
rozumiem, ja też nie czuję potrzeby bycia "best friend of all", mam z
kim chodzić do kina i na piwo, resztę ludzi traktuję grzecznie, ale z
dystansem. I naprawdę niecierpię, kiedy ktoś się usiłuje ze mną na siłę
zaprzyjaźnić, "bo tak wypada"[1], wtedy robię się niemiła.

[1] Ilekroć ktoś przy mnie mówi, że coś trzeba "bo tak wypada",
odpowiadam, że jak mu wypada, to niech sobie przymocuje sznureczkiem. Mi
tam nic nie wypada.

>> Teraz mamy imputowanie, ze skoro obcy czlowiek jest jej
>> obojetny to jest to co najmniej dziwne i niewlasciwe i powinna zmienic
>> tok myslenia
>
> Aga- czy jednym zdanie sugerowałam aby Ona się zmieniała? Nie! Ja po prostu
> chcę pojąć i zrozumieć osoby myślące podobne do niej.

E-e. Wybacz, ale ja cały czas odnoszę wrażenie, że bardziej zależy Ci na
przypięciu Lii łatki i wrzuceniu jej do konkretnej szufladki, niż na
próbie jej zrozumienia. Nieżyczliwa, niesympatyczna, egoistyczna itd.
Oceniasz Lię, a nie to, co nią powoduje -- a to w żadnym przypadku nie
prowadzi do zrozumienia drugiej osoby.



Pozdrawiam,
Karola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


130. Data: 2004-11-04 14:07:10

Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Karolina "duszołap" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl> napisał
w wiadomości news:cmdbc5$48v$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Kaszycha wrote:
>
> > egoistyczna- zgodnie z definicją, którą przytoczyłaś.
>
> A ja tam uważam, że Lia po prostu szanuje swój czas. Doskonale ją
> rozumiem, ja też nie czuję potrzeby bycia "best friend of all", mam z
> kim chodzić do kina i na piwo, resztę ludzi traktuję grzecznie, ale z
> dystansem. I naprawdę niecierpię, kiedy ktoś się usiłuje ze mną na siłę
> zaprzyjaźnić, "bo tak wypada"[1], wtedy robię się niemiła.
Twoje prawo! Rozumiem, że szanujsz swój czas i nie wahasz się czasem być w
obronie tegoż niegrzeczna.


> [1] Ilekroć ktoś przy mnie mówi, że coś trzeba "bo tak wypada",
> odpowiadam, że jak mu wypada, to niech sobie przymocuje sznureczkiem. Mi
> tam nic nie wypada.
Nie piszę, ze wypada czy nie wypada i nie lubie słuchać tego typu wyrażeń.
Tak samo jak nie lubię słuchać, że powinnam zrobic to czy tamto. Zgadzam się
więc z Toba choć nie wiem dlaczego akurat mi zarzucasz takie zwroty.


> >> Teraz mamy imputowanie, ze skoro obcy czlowiek jest jej
> >> obojetny to jest to co najmniej dziwne i niewlasciwe i powinna zmienic
> >> tok myslenia
> >
> > Aga- czy jednym zdanie sugerowałam aby Ona się zmieniała? Nie! Ja po
prostu
> > chcę pojąć i zrozumieć osoby myślące podobne do niej.
>
> E-e. Wybacz, ale ja cały czas odnoszę wrażenie, że bardziej zależy Ci na
> przypięciu Lii łatki i wrzuceniu jej do konkretnej szufladki, niż na
> próbie jej zrozumienia.
Jak napisałaś jest to twoje wrażenie. Moim zdaniem mylne.

Nieżyczliwa, niesympatyczna, egoistyczna itd.

Przecież jasno wypisąłam w poście do Agi, że nie uważam, że LIA jest taka.
Ludzie, którzy zachowują się w sposób opisany przez nią jawią się w moim
odczuciu jako egoiści. To, że ona coś opisuje to nie znaczy, że tak się
zachowuje rzeczwywiście. Ale jeśłi tak robi- to owszem według mnie jest
nisympatyczną egoistką. Co nie znaczy, że jest ode mnie gorsza. Jest inna bo
ja tak nie postępuję i to tyle.

> Oceniasz Lię, a nie to, co nią powoduje -- a to w żadnym przypadku nie
> prowadzi do zrozumienia drugiej osoby.
A jak ja niby oceniam? Zacytuj moją ocenę bardzo proszę....
I podaj z łaski swojej Twoje sposoby zrozumienia innych osób, bardzo
poproszę....


Pozdrawiam
Kasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 12 . [ 13 ] . 14 ... 18


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Dobry humor od rana
Kupcie Garba bo.......
Dziecko a rodzina
nic mi sie nie chce
święta, jak poradziliście sobie?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »