Data: 2005-10-20 19:03:38
Temat: Re: Róz w kremie. Perfumy orientalno-pudrowe.
Od: Aneta Reluga <a...@p...pl.invalid>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jedyna w swoim rodzaju osoba, chcąca być znana jako Kruszyzna,
napisała w wiadomości <dj8lc1$kpd$2@inews.gazeta.pl>:
[...]
> > He, he, to ja tez plebejskie gusta mam. :-)
> No to ja tez :) Jest taki zapach Coty Wild Musk. Rany, gdyby byl bardziej
> trwaly, nie zmienialabym. To jest jedyny zapach, ktory kupowalam 6 razy!
> Nie znalazlam podobnych. Sowo, witaj w klubie kolnierzowych
> puchowcow-kanapowcow :)
Kiedyś, baaardzo dawno temu (ludzie tyle nie żyją), Margaret Astor
produkowała bardzo specyficzne perfumy. Nazywały się "Moschus
Love Dream". Pachniały jak skrzyżowanie piżma, Orientu, barokowej
garderoby i salonu prababki z klasą. :) Wild Musk bardzo odlegle
je przypomina, dlatego je lubię - niestety, ich nietrwałość jest
irytująca. A za Moschusem nadal tęsknię, zostawiłam sobie
nawet w przebłysku jakiejś prekognicji pustą buteleczkę, którą
co jakiś czas wącham, żeby sobie przypomnieć (skąd mogłam wiedzieć,
że łobuzy zaprzestaną produkcji...)
An.
--
< aneta @ hell:pl ~~~~ - o, kropki mi pączkują, jak miło >
< http://hell:pl/aneta/ ::strona:: ... >
|