Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Rozmowa ze Świadomością.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Rozmowa ze Świadomością.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 68


« poprzedni wątek następny wątek »

51. Data: 2017-11-25 09:44:57

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

j...@o...pl pisze:
> W dniu wtorek, 21 listopada 2017 11:27:46 UTC+1 użytkownik LeoTar
> Gnostyk napisał:
>> j...@o...pl pisze:
>>> W dniu sobota, 18 listopada 2017 22:07:12 UTC+1 użytkownik LeoTar
>>> Gnostyk napisał:
>>>> j...@o...pl pisze:
>>>>> W dniu sobota, 4 listopada 2017 08:59:43 UTC+1 użytkownik
>>>>> LeoTar Gnostyk napisał:

>>>>>> Bo to, że odbierają swoje pożycie małżeńskie ze swoimi
>>>>>> mężami jako upokarzającą je prostytucję to rzecz bankowo
>>>>>> pewna.

>>>>> tak bankowo pewna, jak banki, albo bańki przez nie
>>>>> wytworzone:) zwlaszcza informatyczne:)

>>>> Kpiny to świetny sposób na skrywanie... niewiedzy.;)

>>> przestan - to tylko prawda byla. niekoniecznie kazdy zaraz musi
>>> w nia wierzyc;)

>> A co to jest ta "bańka informatyczna"?

> cos na ksztalt banki spekulacyjnej, z zakresu finansow; podaja
> informacje nieprawdziwe, az ich masa przekroczy poziom krytyczny
> dopuszczalnych oszustw i chamstwa w ich podawaniu. pozniej to juz
> malo ktorym sterowanym mass mediom bedziesz w stanie zaufac.

I wszyscy będą musieli zaufać sobie samym. A jakie sobie samemu to
dlaczegóż by nie partnerowi. I o to właśnie chodzi: skoro nie można
przekonać ludzi do dobrego po dobroci to trzeba tego dokonać siłą.
Jeżeli przekonają się, że sami są w stanie decydować o własnym losie to
cel zostanie osiągnięty. Ale po co ten cały ból stawania się świadomym
skoro można tę świadomość otrzymać, odebrać od rodziców w okresie
wzrastania do dojrzałości (dorosłości) w domu rodzinnym. Czyż nie
prostszą i łatwiejsza jest droga przez właściwe wychowanie a nie poprzez
wojny, morderstwa i wszelkiej maści patologie?


> pozdrawiam, jacek

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


52. Data: 2017-11-25 09:57:19

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

j...@o...pl pisze:
> W dniu wtorek, 21 listopada 2017 11:46:14 UTC+1 użytkownik LeoTar
> Gnostyk napisał:
>> j...@o...pl pisze:

>>>>> dawno, dzieki Bogu i sobie - choc nie wiem, prawde mowiac, w
>>>>> jakiej kolejnosci - dotarlem. ale nie jest to twoja Prawda:)

>>>> To podziel się z nami wszystkimi tą swoją Prawdą. Może okaże
>>>> się ona prawdą prawdziwszą od mojej. Bo tak to nie wiemy czy w
>>>> przysłowiowym worku, który nam oferujesz, jest żywy kot.:)

>>> Ty mi tu nie z Heisenbergiem nie wyjezdzaj. Regula
>>> nieoznaczonosci jest tylko dla was nieoznaczona:)

>> To o kota Schroedingera chodziło. No ale bez Heisenberga nie było
>> by Schroedingera.

> przeciez wiadomo, ze stad nawiazanie. jednak sa stany martwe i zywe
> jednoczesnie.

Jest kot albo go nie ma. Ten sam kot nie może być i żywy i martwy
jednocześnie tak jak dla połączonych ze sobą stanów nieświadomości i
świadomości Bytu (Świadomości) istnieje tylko jednoznaczna
Rzeczywistość. Nieoznaczoność Heisenberga to bariera reprezentująca
nieprzekraczalną dla nieświadomego ludzia barierę między tym co świadome
i tym co nieświadome, którą stworzył nieświadomy ludź (nie śmiem nazwać
go człowiekiem), który chciał się czymś wyróżnić spośród innych po to by
chwilowo chociaż poczuć sie lepszym od innych i skompensować sobie
nierozwiązany kompleks Edypa.:)


> jacek


>> A co do samej nieoznaczoności Heisenberga to istotnie, uważam jego
>> wymysł jako coś co wydawało mu się nie do obalenia. Coś dzięki
>> czemu nikomu nie udałoby się go przyłapać na manipulacji i
>> oszustwie. Wszak świat cząstek elementarnych to wielka parada...
>> oszustów. To świat ludzi, którzy wymyślają niestworzone i
>> nieistniejące byty po to by się wywyższyć nad innych, by chociaż
>> chwilowo uciec od doskwierającego im poczucia niższości
>> wywoływanego nierozwiązanym kompleksem Edypa. A w przypadku kobiet
>> nierozwiązanego i zakłócającego umysł kompleksu Elektry...

> Ty Looś to chyba masz kompleks na tle tych kompleksow. kompleks
> Edypa, Elektry i tylko Bog wie jeszcze jakie. pieprz to; po prostu
> nie czytaj kompleksow zakompleksionych ludzi; zwlaszcza, ze te niby
> kompleksy to tylko odwzorcowanie psychiki niektorych osob. doprawdy
> nic nadzwyczajnego:) tak mi podpowiada moje zwyczajne ego:)

I bardzo celnie Ci podpowiada.:)


> jacek

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


53. Data: 2017-11-30 10:12:04

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: j...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

W dniu sobota, 25 listopada 2017 09:37:47 UTC+1 użytkownik LeoTar Gnostyk napisał:
> j...@o...pl pisze:
> > W dniu wtorek, 21 listopada 2017 11:27:46 UTC+1 użytkownik LeoTar
> > Gnostyk napisał:
> >> j...@o...pl pisze:
> >>> W dniu sobota, 18 listopada 2017 22:07:12 UTC+1 użytkownik LeoTar
> >>> Gnostyk napisał:
> >>>> j...@o...pl pisze:
> >>>>> W dniu sobota, 4 listopada 2017 08:59:43 UTC+1 użytkownik
> >>>>> LeoTar Gnostyk napisał:
>
> >>> wszystko ma swoje granice, sam wiesz:)
>
> >> Jestem odmiennego zdania. Granice to zniewolenie i ograniczenie
> >> umysłowe.:)
>
> > częstokroć to one są wolnością. i to dopiero wtedy prawdziwą, kiedy
> > sam z siebie niektóre z nich przestrzegasz, bo wiesz, ze to dobre.
>
> Ale by samemu ocenić, że coś jest dobre lub złe musisz mieć punkt
> odniesienia, wzorzec, bazę. I ja właśnie o tym budowaniu wzorców mówię.

mozesz miec racje. tylko, ze we mnie tych wzorcow nikt nie budowal.
moze Bog w niewiadomych dla mnie czsasach, wowczas byc moze.
ja, na ten przyklad, zechcialem/zapragnalem byc wzorcem wszystkich
usrednionych ludzi. wiec dokladnie wiem, jak to jest.

dlatego tez malo kiedy, moze nawet nigdy, kogos potepie.
ojejku, przepraszam, to juz mialem w sobie wczesniej.
dlatego tez wszystkich potrafie zrozumiec,
choc nawet psioczyc, i to bardzo ostro, tez moge.
i to tez tak zawsze odkad pamietam, bylo.
wynika wiec, ze tym wzorcem to zawsze bylem.
choc nie wiem, czy jestem,
bo zdrajcow narodu, jego okradania, zrozumiec po prostu nie potrafie.

po prostu nie widze mozliwosci,
abym takim mogl byc kiedykolwiek.
moge wyobrazic sobie, ze moglbym byc zboczencem, morderca,
zlodziejem, gangsterem i wszystkim, co najokropniejsze.

jednaj zeby zdrajca narodu i sprzewawczykiem,
to juz nie.


> O ile pełniejsze byłoby nasze życie gdyby tych wzorców dostarczyli nam w
> okresie wychowania nasi rodzice.

co mogli dostarczyc, dostarvzyli. ty sam decydujesz,
jakie wartosci do ciebie bardziej przemawiaja.

> A tak musimy te wzorce zdobywać w
> niejednokrotnie krwawej i niszczącej walce, której napęd, już na
> poziomie rodziny, daje nieświadoma i niezaspokojona kobieta wywołując
> zazdrość, wrogość aż po nienawiść między ojcem i synem.

to wasz przypadek. ja kocham zone i syna.

(...)

> gdy walczą ze sobą o nią ojciec i syn,
> dwóch mężczyzn, którzy powinni być sobie najbliżsi a nie potrafią się ze
> sobą porozumieć.

to tylko, znaczy zapewne prawie tylko, w waszej rodzinie.
normalnie tak po prostu nie jest.


> >>>>>> Działamy dokładnie tak, jak wskazują nam kobiety, od
> >>>>>> naszych matek poczynając, które hołubią wszystkich innych
> >>>>>> poza tym jednym,
>
> >>>>> calkowita nieprawda; u Ciebie byc moze tak bylo, jak Lindy
> >>>>> kwestia: zla kobieta byla.
>
> >>>> Dopóki nie urodzą dziecka dopóty są bardzo słodkie. Ich
> >>>> perfidia ujawnia się wraz narodzinami potomka.
>
> >>> co Ty, kochany czlowieku, opowiadasz? moze po prostu zle
> >>> doswiadczenia miales? moze po prostu, jak wczesniejn pisalem, to
> >>> zla kobieta byla:)
>
> >> Mylisz się. Ja po prostu przestałem się bać że zostanę odstawiony
> >> od hymenu i obnażyłem babską manipulację oraz specjalność kobiet:
> >> psychiczną przemoc.
>
> > ja nigdy takiego odstawienia sie nie balem:)
>
> Albo tak sprytnie byłeś/jesteś manipulowany albo boisz się sobie
> uświadomić tego gdyż zostałeś doszczętnie spacyfikowany. Sorry, że tak
> wale prosto z mostu, ale pewnie boisz się porzucenia z czego
> niekoniecznie musisz sobie zdawać sprawę; ukrywasz to przed samym sobą.
>
>
> > po prostu sa rzeczy pewne, na zasadzie wzajemności chyba. ja nie
> > opuszcze zony, gdybym nawet swiecie zakochal sie w innej kobiecie,
> > wiec ona tez, gdybym nawet stal sie szowinista meskim. to takie
> > normalne sprawy:)
>
> Ja tez tak kiedyś myślałem i takiego życia pragnąłem. I dążyłem do tego
> rezygnując nawet z własnej godności dopuszczając się samoponiżania.

ja nie zrezygnowalem nigdy, choc jesli zasluzxylem na to,
przyjmuje to z pokora. byl tylko chyba taki jeden przypadek,
i coz? jAKOSXC TE SWOJA GODNOSC WOWCZAS PRZELKNAC TRZEBA.
najwazniejsze, czy ona miala racje? i jakbys nie wiedzial,
zapytaj sie siebie, jak ty wowczas bys sie zachowal
w odwrotnej sytuacji.


> Byłem nawet gotów zaprzeć się własnych korzeni. Ale to nie wystarczało
> kobiecie, wciąż było tego kobiecie za mało. Aż wreszcie materiał nie
> wytrzymał naprężeń i coś pękło. I to pęknięcie natychmiast próbowała
> zapełnić inna kobieta, która jednak miała dokładnie taki sam cel:
> wykorzystać mnie materialnie bym wspierał wychowanie jej!!! dzieci.
> Traktowała swoje córki jak swoja prywatną własność, którą odizolowała od
> ich biologicznego ojca, z którym się rozstała. Schemat działania
> identyczny z tym, który mnie zaserwowała moja była Teresa M., która
> odcięła mi całkowicie kontakty z dziećmi po naszym rozstaniu, które to
> rozstanie ona wymusiła wyrzucając mnie z naszego domu.

tak sobie wymusila, mowiac spierdalaj, czy nakaz jakis dostales - tak szczerze.



>
> Ale wbrew temu co sobie pewnie teraz o mnie myślisz

NIE JESTEM MYSLIWYM; wogole malo myslacy ze mnie czlowiek.
(...)


ja nie jestem
> wrogiem kobiet, nie jestem męskim szowinistą. Ja wychwalam kobiety za
> to, że dzięki nim, dzięki przemocy, która w stosunku do mnie stosowały,
> stałem się świadomym człowiekiem, świadomym ojcem i świadomym
> wychowawcą. To dzięki nim przestałem być niewolnikiem nieświadomości,
> nieświadomym S(T)wórcą naszego wspólnego potomstwa, w której to
> nieświadomości trwają mężczyźni szantażowani przez kobiety tym, że
> niekoniecznie muszą być biologicznymi ojcami dzieci, którymi się zajmują
> i na których utrzymanie ciężko pracują. W ten sposób kobiety gnębią
> ojców swoich dzieci pogłębiając ich brak poczucia własnej wartości,
> który jest pierwotnie konsekwencją nierozwiązanego kompleksu Edypa. W
> ten sposób na więzach krwi łączących dziecko rzekomo wyłącznie z matką
> zbudowany został matriarchat, dominacja kobiety oraz jej rzekoma większa
> ważność w życiu i wychowaniu dziecka. Ja, dzięki przemocy kobiet,
> dojrzałem do tego, że wszystkie dzieci traktuję identycznie jakby
> wszystkie one były moimi dziećmi biologicznymi. Ja mam być jedynie ich
> wychowawcą i edukatorem by przekazać im wiedzę o życiu i relacjach
> równości, zaufania, szacunku oraz miłości między kobietą i mężczyzną. Te
> relacje, które nie są oparte na samoświadomości nie są relacjami
> partnerskimi lecz niewolniczymi, w których jedna ze stron musi być panem
> a druga niewolnikiem. I nie ma tutaj znaczenia, że w obecnej rodzinie
> dominuje (i szerzy psychiczną przemoc) kobieta. Ważne jest, że istnieje
> czynnik mobilizujący (przemoc) do poszukiwania wyzwolenia. Ten czynnik
> napędzał moje poszukiwania wyjścia z pułapki przemocy a że rozwiązanie
> wydaje się obrazoburcze dla tych, którzy dzięki zakazowi, dominacji i
> przemocy wygodnie się w życiu urządzili... No cóż, będą musieli zmienić
> swoje postępowanie albo będą tęgie jatki.
>
>
> > co do przemocy psychicznej, to jest ona obustronna i zazwyczaj
> > wszechobecna przy wszelkich zdan roznicach, choc najczesciej malo
> > zauwazalna.
>
> Mylisz się. Specjalistkami od przemocy psychicznej i manipulacji, która
> jest tej przemocy zalążkiem, są przede wszystkim kobiety;

w 9/10 mniej więcej to racja. jednak my duzo czesciej popelniamy rozne wykroczenia.

(...)

> psychicznych mechanizmów obronnych nie zmienia się z dnia na dzień ani
> też dobrowolnie. Dlatego od uświadomienia sobie rozwiązania do jego
> pełnego wdrożenia droga jeszcze daleka. Ale myślę sobie, że została już
> wskazana.:)
>
>
> >>>>>> którego sobie same wybrały na całe życie, i którego
> >>>>>> wykorzystują maksymalnie jak się tylko da same
> >>>>>> zawłaszczając co lepsze kąski z życiowych osiągnięć
> >>>>>> rodziny.
>
> >>>>> z tym wykorzystywaniem to tak sie zdarza, zreszta
> >>>>> obustronnie, pewnie z tym zawlaszczaniem tez, jednakze ja
> >>>>> osobiscie niczego podobnego nie doswiadczylem. ot, sa ludzie
> >>>>> i ludziska.
>
> >>>> A masz/macie dzieci, że zadam niedyskretne pytanie?
>
> >>> wiesz, ze mamy. to normalne. pytanie tez:)
>
> >> A macie córki, synów czy tez mieszane?
>
> > corka, syn, corka - zadowolony?:)
>
> Ja mam: córka (I małż.), córka, syn, syn. Dzieci przyczyniły się bardzo
> do powstania tego, co tutaj prezentuję. A najbardziej młodsza córka.

Kochany Leo. mezczyzna kocha do lat przynajmniej piecdziesieciu przede wszystkim
zone, pozniej dopiero dzieci. pozniej na razie nie wiem, jak przezyje,
to ci powiem.
jesli nie wiesz, kogo kochasz bardziej, to odpowiedz sobie na pytanie:
kto ze wszystkich ludzi swiata jest na tyle wartosciowy,
zeby jako jedyny ocalal powierzajac mu przedstawicielstwo ludzkosci.



>
> >> Może odbierzesz to jako samochwalstwo z mojej strony, ale trzeba
> >> mieć trochę odwagi i byc mocno zdeterminowanym by odważyć się
> >> przeciwstawić kobiecie i całemu systemowi, który został zbudowany
> >> pod jej dyktando dla ochrony wyłącznie jej praw.
>
> > prawa kobiet do dzieci sa wieksze niz meskie, bo z wspolnej duszy,
> > ale niemalze tylko z ich ciala powstaly; stad nie dziw sie matkom,
> > ze bledy swych dzieci czesto bezkrytycznie wybielaja. natomiast my,
> > ojcowie, choc te bledy zauwazamy, to dajemy im wolnosc w ich wlasnej
> > drodze zyciowej.
>
> Oj, oj niewolniku. Wydaje ci się, że dajesz dziecku wolność a ty tylko
> zgadzasz się na kontynuację zniewolenia pod dyktando systemu


nie wiesz, ani co zarzucasz, ani o czym mowisz.
dla ciebie system to tylko twoje wlasme, rodzinne podworko.
pod spodem gmatwasz i przekrecasz, jak to zreszta lubisz czynic.
wytne za tem.

(...)


> >> Popatrz na rodzinę jak na stado. Jeżeli skrzywdzisz jedno z dzieci
> >> to jest to dla pozostałych sygnał, że tak samo mogą zostać
> >> skrzywdzone jeżeli tylko nie podporządkują się woli wszechwładnego
> >> rodzica. I jak myślisz długo się będą wychylać ze swoimi
> >> pragnieniami? Chociaż dziecko długo wierzy, że uda mu się zmienić
> >> rodzica. I poświęca się...
>
> > nawet Boga Jahwe moze zmienic czlowiek, oczywiscie o ile On byl taki,
> > jakim Go opisuja.
>
> Ależ był on wytworem nieświadomego ludu więc "myślał i działał"
> dokładnie tak samo jak ten lud. On wzrastał wraz z tym ludem, był jego
> obrazem.

ta, ta. na tyle sie znasz na tym, ze tylko tak rozumowac umiesz.

> > wiec dzieci rodzicow tez zmienic moga, choc zazwyczaj stare drzewa
> > trudniej poddaja sie zmiennosci, ale tez sa bardziej odporne na
> > nowomodne manipulacje.
>
> Masz rację, dzieci mogą bardzo zmienić swoich rodziców, czego ja jestem
> skrajnym przykładem. Moją jedyna "zasługą" odziedziczoną po moich
> rodzicach było to, że miałem wystarczająco dużo odwagi by się całkowicie
> otworzyć na dzieci i zacząć słuchać co mi mają do powiedzenia. A miały
> mi do powiedzenia bardzo dużo a o czym możesz poczytać w liście mojej
> córki Kasi z 2 września 1994 r. Dzieci zmieniały mnie a ja zmieniałem je
> dzięki PARTNERSKIEJ współpracy, współpracy bez zakazów, nakazów i
> ograniczeń; wszyscy mieli takie same prawa w podejmowaniu decyzji ale i
> wszyscy ponosiliśmy za te decyzje odpowiedzialność po równo.

widzisz, we swiecie boskim to jest troche inaczej: Bog daje ci prawo
samostanowienia. ty sam sobie nakladasz "kajdany" czy granice,
zeby nie daj Bog czegos nie spieprzyc; On, wiesz o tym, jest niewyobrazalnie
wiekowy i madrzejszy od ciebie - totez sie po prostu zabezpieczasz,
zabezpieczajac jednoczesnie ludzi i inne istoty.

oczywiscie, w tym wzgledzie ufasz sobie całkowicie.
jednakze, gdyby twe postanowienia naruszaly istnienie istot najszczodrzejszych,
Bog ma prawo czynic wszystko, co najsłuszniejsze.

jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


54. Data: 2017-11-30 10:47:56

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: j...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

W dniu sobota, 25 listopada 2017 09:57:23 UTC+1 użytkownik LeoTar Gnostyk napisał:
> j...@o...pl pisze:
> > W dniu wtorek, 21 listopada 2017 11:46:14 UTC+1 użytkownik LeoTar
> > Gnostyk napisał:
> >> j...@o...pl pisze:
>
> >>>>> dawno, dzieki Bogu i sobie - choc nie wiem, prawde mowiac, w
> >>>>> jakiej kolejnosci - dotarlem. ale nie jest to twoja Prawda:)
>
> >>>> To podziel się z nami wszystkimi tą swoją Prawdą. Może okaże
> >>>> się ona prawdą prawdziwszą od mojej. Bo tak to nie wiemy czy w
> >>>> przysłowiowym worku, który nam oferujesz, jest żywy kot.:)
>
> >>> Ty mi tu nie z Heisenbergiem nie wyjezdzaj. Regula
> >>> nieoznaczonosci jest tylko dla was nieoznaczona:)
>
> >> To o kota Schroedingera chodziło. No ale bez Heisenberga nie było
> >> by Schroedingera.
>
> > przeciez wiadomo, ze stad nawiazanie. jednak sa stany martwe i zywe
> > jednoczesnie.
>
> Jest kot albo go nie ma. Ten sam kot nie może być i żywy i martwy
> jednocześnie tak jak dla połączonych ze sobą stanów nieświadomości i
> świadomości Bytu (Świadomości) istnieje tylko jednoznaczna
> Rzeczywistość. Nieoznaczoność Heisenberga to bariera reprezentująca
> nieprzekraczalną dla nieświadomego ludzia barierę między tym co świadome
> i tym co nieświadome, którą stworzył nieświadomy ludź (nie śmiem nazwać
> go człowiekiem), który chciał się czymś wyróżnić spośród innych po to by
> chwilowo chociaż poczuć sie lepszym od innych i skompensować sobie
> nierozwiązany kompleks Edypa.:)

weź ty zostaw te kompleksy i Heisenbergowi ich nie przylepiaj.
znow zacytuje ci cos; oczywiscie akurat znow to sam napisalem.
choc zeby glowe sobie dac za to uciac, to juz w drugiej czesci az tak pewny
w tym nie jestem:)


Znaleźli się w czworoboku,
jednak co było po bokach
nikt nie powie ci dokładnie,
póki tego sam nie zgadniesz.

Wkrótce dotarli do bramy
inkaustowanej skrzydłami
tak martwymi jak żywymi
na tle złotej Polihymnii.

jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


55. Data: 2017-11-30 15:44:42

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: Trybun <c...@j...ru> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2017-11-21 o 13:21, LeoTar Gnostyk pisze:
>
>> I sądzisz że takie są faktyczne zapotrzebowania młodego człowieka?
>> Wiedza czyli osobiste zwierzenia starego pierdoły, bo w sumie poziom
>>  wiedzy owego nauczyciela bardzo niewiele się różni od poziomu
>> ucznia. To nie żadna "luka" ale ogrom niewiedzy sprawia że tak
>> naprawdę przydatność tych ich nauk dla ucznia staje pod dużym znakiem
>>  zapytania. I pytania zasadnicze - czy owe nauki sprawią że uczniowie
>>  staną się bardziej świadomi i ogólnie lepszymi ludźmi? Skąd pewność
>>  że nie jest dokładnie odwrotnie, nie lepiej, oczywiście chronić i
>> dbać, ale bez podawania gotowej  recepty na życie?
>
> Gdyby było tak jak twierdzisz to ni było by tyle patologii, nieszczęścia
> i przemocy w świecie ludzi i zwierząt. A przybywa tej patologii ze
> szczególną intensywnością w naszym , rzekomo tak dobrze wyedukowanym i
> zorganizowanym świecie. Ubywa tez, i na całe szczęście, autorytetów,
> których celem było zajmowanie eksponowanych stanowisk w zamian za
> tworzenie "tajemnic" dostępnych rzekomo tylko niektórym "wielkim
> umysłom". W zamian za to komu chociaż trochę zapachniała wolność bierze
> sprawy i decyzje za swój los we własne ręce decydując się również na
> podejmowanie odpowiedzialności za decyzje co do własnego życia. Tyle
> tylko, że brak identyfikacji przyczyny patologii prowadzi do powstawania
> kolejnych patologii, kolejnych doskonalszych oszustw i coraz wiekszego
> napięcia między ludźmi.


Bez obłudy można stwierdzić że dwie patologie dzięki którym ludzka
egzystencja staje się mało przyjemna to tzw rodzina i 'jedynie "słuszny"
system wartościowania - kapitalizm. Egzystencja niewątpliwie byłaby
bardziej znośna gdyby nie te patologie, jednak czy zasadniczo by ją
zmieniły - raczej na pewno - nie. Nadal szukalibyśmy odpowiedzi te same
pytania i nadal bezskutecznie.

>
>
>> No dobrze, ale jakie z tego wnioski w kontekście metod wychowawczych,
>> i wpływu na przybliżanie czy oddalanie się istoty ludzkiej do/od
>> Prawdy/Rzeczywistości?
>
> Przemoc w wychowaniu, o dziwo, miała sens ale ma prowadzić do uwolnienia
> się od niej a nie do wiecznego jej stosowania. Bo w ślad za przemocą,
> szczególnie przemocą psychiczną, idą patologie psychiczne, które z kolei
> wywołują patologie somatyczne a te prowadzą w bliższej lub dalszej
> perspektywie do zagłady jednego gatunku i powstanie w jego miejsce
> innego, który podobnie jak jego poprzednik podejmuje próbę uwolnienia
> się od... perspektywy zagłady czyli od odwiecznego fatum. Nie da się,
> niestety, od tej perspektywy uwolnić dopóty dopóki nie zidentyfikuje się
> przyczyny patologicznych zachowań. Bo przemoc psychiczna prowadzi nie
> tylko do dezorganizacji psychiki i somy ale również generuje przemoc
> fizyczną skutkiem której były i są zagłady całych grup i gatunków.
> Przemoc wywołuje więc zagładę wewnątrzgatunkową przez patologizację
> psycho-fizyczną oraz zagładę międzygatunkową przez walkę o darwinowskie
> tzw. przetrwanie.

Przemoc różnie można oceniać. Konkretnie to co masz na myśli - co dzień
pas w użyciu, zakaz oglądania bajek, wstrzymanie kieszonkowego, tylko
słowna reprymenda, czy może odwrotnie - za wszystko co by dziecko nie
zrobiło - nagradzać?

>
>
>> No ale w tym wypadku nie ma tradycyjnych metod wychowawczych -
>> mama-tata. To już powinno coś zmienić w człowieku, o ile oczywiście
>> zakładamy że to metody wychowawcze mają kluczowe znaczenie na to
>> jakim kto będzie człowiekiem. A tak nie jest - nie rozpoznasz
>> człowieka  na podstawie metod wychowawczych.
>
> Mylisz się. Od pewnego czasu obserwuję 43-letnie bliźniaki jednojajowe,
> które wychowywały się w domu dziecka. Nie masz pojęcia jak silnie
> zostało u nich rozwinięte dążenie do dominacji właśnie ze strachu przed
> zaufaniem. Straszliwi dominatorzy a równocześnie ludzie niezdolni do
> zaufania. Znają swoją rodzinę biologiczną i nawet od czasu do czasu
> utrzymują kontakt z matką. Równocześnie szukają swoich korzeni w
> zamierzchłej przeszłości i bardzo się szczycą swoimi ponoć znamienitymi
> przodkami. Cechy niby pozytywne ale rzucające równocześnie cień na ich
> poczucie własnej wartości - powinni czuć się wartościowi sami z siebie a
> nie dlatego, że mieli cennych przodków. Moja teoria wychowawcza o
> niedoskonałościach dotychczas obowiązującego systemu wychowawczego
> wyjaśnia dlaczego tak właśnie się zachowują.


No, ale tak się przecie zachowuje większość ludzi.. I to właśnie jest
zagadkowe - skąd aż u tylu ludzi tak niskie oceny samego siebie? Te
upodobania do cytowania innych, to powoływanie się na swoje
autorytety..,? Skądinąd
 wiem że ludzie nie są tak debilni za jakich chcą uchodzić. I tu pewnie
zasadnicze znaczenie dla takiego a nie innego stylu bycia ma metoda jaką
wychowywani, skazująca człowieka na egzystencję w cieniu swoich mentorów.

>
>
>> Raczej mało prawdopodobne. Byłyby odnotowywane choćby pojedyncze
>> wyjątki kogoś wyjątkowego. Oczywiście nie mam tu na myśli tzw
>> talentów, bo te to ma każdy człowiek, ale naprawdę czegoś
>> wyjątkowego. A więc wniosek że blokada jest czysto fizyczna. Rzecz do
>> zastanowienia - są  hermafrodyty, ludzie z trzema rękami itp, jednak
>> w kwestiach mózgu, zdaje się pewna bariera jest nieprzekraczalna.
>> Przynajmniej ja nie słyszałem o takich przypadkach.
>
> Masz chyba problemy z logicznym wnioskowaniem gdyż z tego że coś jest
> "raczej mało prawdopodobne" wyciągasz wniosek, że "blokada jest czysto
> fizyczna". A cała resztę można bardzo łatwo wyjaśnić na bazie mojej
> teorii. Wystarczy zgodzić się z tym, że nasz budowa fizyczna jest
> realizowana dzięki zapisowi informacyjnemu zawartemu w Świadomości oraz,
> że zaburzenia emocjonalne powodują zaburzenia w tejże informacji dzięki
> której formy żywe są odtwarzane. A pierwotnym i "najskuteczniejszym" w
> zniekształcaniu informacji jest pierwotna trauma wywołana u kobiety i
> zapisywana w jej podświadomości pomimo wyparcia. Trauma ta staje się
> wirusem, uszkodzeniem umysłu, który dewastuje zasoby informacji w
> Świadomości i powoduje zniekształcenia w kopiowaniu organizmu potomnego.

Fizyczna z tego powodu że po dopalaczach ludzki mózg może osiągać stany
niedostępne bez tych "dopalaczy", odstawienie ich na ogół skutkuje do
powrotu do stanu wyjściowego. A więc sprawa raczej nie dotyczy psychiki.
Jeden z tworów Świadomości został stworzony z mózgiem o (możliwe)
nieograniczonych możliwościach, tymczasem jest w stanie wykorzystać
tylko ułamek jego możliwości.. Kłócić nie ma się tu o co, ale pomyśl
realnie o rodzaju blokady biorąc pod uwagę powyższe.

>
>
>
>> I Ty nie napisałeś o tym książki-poradnika. Tymczasem poza
>> książkami, także w wielu "rodzinnych" sprawach sądowych powoływanie
>> sa bezdzietne osoby w roli tzw rzeczoznawców. Przemocy? Zaprawdę
>> powiadam Ci że zarówno Ty jak i ta pani Miller mieliście pecha trafić
>> na złych/nieodpowiednich partnerów i na podstawie tak wykrzywionego
>> obrazu próbujecie budować ogólną teorię.
>
> A może właśnie dzięki ekstremalnym doświadczeniom możemy wnieść nowe
> światło, nowe spojrzenie w zagadnienie objaśnienia przyczyn ludzkiej
> niedoskonałości i spróbować podnieść ludzkość na wyższy poziom rozwoju
> społecznego. Czy uważasz to również za nie warte pochylenia się i "mało
> prawdopodobne"?


Oczywiście że może wnieść. Jednak na zagadnienie należałoby patrzeć i je
oceniać z szerszej perspektywy, a nie tylko poprzez pryzmat swoich złych
doświadczeń. No, przecież tak naprawdę my samce nie możemy powiedzieć -
samica - twój wróg.. ;-)


>
>
>> Od samego początku u gatunku ludzkiego były wykształcone
>> predyspozycje w przywiązaniu do konkretnej płci. Tak więc samica -
>> dzieci i dom, samiec - sam wiesz. W miarę postępu cywilizacyjnego ma
>>  to coraz mniejsze znaczenie, ale oczekiwać od kobiet żeby wyzbywały
>>  się na naszą korzyść swoich pierwotnych instynktów, to, przynajmniej
>>  mi, się wydaje więcej niż trochę - niestosowne.
>
> Te tzw. predyspozycje zostały wykształcone na skutek nieświadomości
> uczestnictwa pierwotnego samca (mężczyzny) w tworzeniu potomstwa. Dzięki
> temu oraz dzięki swoistym cechom psychofizjologii jej seksu samica
> (kobieta) zdominowała samca i stała się jego władczynią dla której
> pracował w zamian za trochę pozornych uciech seksualnych. Jednakże żadne
> z nich nie ufało drugiemu dlatego, że nie znali swego pochodzenia i
> przeznaczenia. Za ten brak zaufania kobieta zapłaciła stawkę wysoka
> stając się prostytutką handlującą własnym ciałem w zamian za kawałek
> chleba wymuszonego u samca. Samiec został zaś oddzielony od potomstwa, w
> którego kreacji uczestniczył na równi z samicą. I Ty uważasz ten stan za
> normalny i godny kontynuacji. Weź Ty palnij sobie w ten swój głupi
> czerep.:) A to, że kobieta nie chce zrezygnować z uprzywilejowanej
> pozycji, która zajęła w społeczeństwie dzięki uprawianej przez siebie
> prostytucji wcale nie znaczy, że my samce mamy się z tym pogodzić. Bo
> nie ma nic piękniejszego nad prawdziwie intymne, szczere i pełne miłości
> i jedności relacje między kobietą i mężczyzną.

A coś się zmieniło od tamtego czasu? Przecie kiedyś tam w przeszłości
zdarzało się że samiec był dużo bliżej do samicy i potomstwa niż jest to
dzisiaj.

No dobrze - widzę że to dla Ciebie mocno drażliwa sprawa. Czego w sumie
oczekujesz, jakiegoś ekstra prawa które by miało sobie partnerów
podporządkowywać? Może wtedy i jedno z partnerów czułoby się wtedy
szczęśliwe, o drugim też pomyślałeś?. I tak konkretnie to o co chodzi z
tym "swobodnym dostępem do potomstwa"? Na ogół partnerka nie zamyka
dzieci przed ojcem.

>
>
>>>> Ale nie wiesz że z próżnego to i jakieś bóstwo nie potrafiło
>>>> nalać? Czego mogą nauczyć potomka wychowawcy skoro sami są także
>>>>  zwykłymi ciemniakami?
>
>>> Więc trzeba ich szkolić, przenosić kaganek oświaty z miejsca na
>>> miejsce. Az do skutku.
>
>> Ale to chyba nie jedyna droga do Prawdy?
>
> Można ich również wytrzebić tak jak to zrobił homo sapiens z
> neandertalczykiem.:) Albo pozostawić samym sobie by sami wyginęli
> zabezpieczając tylko ludzi świadomych. I jednego i drugiego sposobu
> należy przestrzegać w sposób bezwzględny.

Zgroza, i bezsilność.. I jak tu nie zazdrościć tzw ludziom wiary...

>
>> Te relacje każdy człowiek ma, przynajmniej powinien mieć w sobie.
>> Każda nauka, każde poprawianie natury w tym temacie to tylko próba
>> wypaczenia porządku rzeczy.
>
> Dobrze, że chociaż zauważasz, że nie każdy może te relacje mieć w sobie,
> rozumieć i akceptować. Ja twierdze, że takich ludzi jest, jak na razie,
> niewielu. Nie zgadzam się natomiast z Twoim twierdzeniem, że nie mamy
> poprawiać tzw.natury. Przecież sami jesteśmy jej częścią i nikt nie może
> nam zabronić poprawiania samych siebie jeżeli tylko jesteśmy w stanie
> dostrzec swoje własne ułomności. Bronisz niewolniczego systemu gdyż
> jesteś niewolnikiem, częścią tego systemu i nie wyobrażasz sobie innego
> życia poza tym, do którego zostałeś wdrożony przez nieświadome
> społeczeństwo.

A ja odnoszę wrażenia że to poprawianie skutkuje tylko tym że z Raju
powoli nasza rzeczywistość staje się Czyśćcem i już tylko mały kroczek
aby stała się czystym Piekłem. Smak zanika, kolory zanikają, ludzie
zaczynają sięgać po sztucznych partnerów seksualnych.. Co w naszej
egzystencji nam pozostanie i po co gdy ostatecznie zanikną te wszystkie
bodźce dzięki którym człowiek mógł powiedzieć że "życie jest piękne"?

>
>
>
>>> Ale trzeba by wierzył w Prawdę a nie w iluzję. Tedy trzeba wpierw
>>> tę Prawdę odnaleźć by ją móc głosić.
>
>> Niektórzy ludzie Ją znajdują, właśnie za pomocą religii.
>
> A ja uważam, że Prawdę można znaleźć tylko dzięki Umysłowi. Religia to
> zaledwie część, chociaż niezwykle ważna część, Umysłu.

No ale nam chyba nie chodzi czyjąś Prawdę.?


>
>
>
>>>> Już tu w tym przykazaniu jest błędne założenie. Miałoby to sens
>>>> gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.
>
>>> A nie jesteśmy?
>
>> Zdecydowanie - NIE! - Sadyści-masochiści, Komuniści-kapitaliści itd,
>>  itp. Mamy tylko bardzo podobny wygląd zewnętrzny.
>
> Nasze umysły są zaś kształtowane przez obowiązujący system wychowawczy.
> Systemy społeczno-ekonomiczne powstają jako dzieło tychże różnych
> doświadczeń, które odebraliśmy w domach rodzinnych.

Uogólniane i na dodatek niezgodne z stanem faktycznym. Jeden przykład - 
nie słyszałeś o rodzinach wypierających się jednego ze swojego grona
ponieważ ów posiada odmienne preferencje seksualne. Kto go/ją niby w tej
samej rodzinie wychował na pedała czy lesbijkę?

>
>
>>>> Sorry ale także nie widzę u Ciebie cech które sobie przypisujesz.
>>>> Ot choćby tej rezygnacji z dążenia do dominacji nad innymi
>>>> ludźmi. Przecie nawet te nasze miłe pogawędki na tym forum to w
>>>> jakiś sposób chęć zdominowania adwersarza swoimi poglądami.
>
>>> Celem dyskusji jest dotarcie do, albo uznanie, wspólnej Prawdy.
>
>> Raczej pokazania że ma się inne - lepsze poglądy.
>
> Nie tyle poglądy, lecz ze dysponuje się mocniejszymi argumentami na
> obronę tychże poglądów.

W sumie na to samo wychodzi..

>
>
>>> A próbowałeś tego? Próbowałeś tak postępować z małym dzieckiem?
>
>> Jasne, po tym jak Tara, l.3 weszła na odkryty balkon, stał on się dla
>> niej terenem zamkniętym z wyznaczoną strefą buforową.
>
> Czy był to błąd dziecka czy dorosłego/dorosłych?

Zawsze wina będzie dorosłego. A więc będą (muszą być) i ZAKAZY.

>
>
>>>> Daleki jestem od nazywania człowieka który nagle wyłączył się z
>>>> chóru i zaczął śpiew na własna modłę - wariatem.. Twoja
>>>> koncepcja Boga, jest bardzo ciekawa i tym samym prawdopodobna.
>>>> Ale to samodoskonalenie człowieka poprzez metody wychowawcze
>>>> najzwyczajniej pod słońcem - nie trzymają się kupy.
>
>>> Więc przemyśl to starannie jeszcze raz. A potem jeszcze raz...:)
>
>> Nic to nie da. Raczej prawie na pewno nie tędy droga do Oświecenia.
>
> Skoro uważasz moją za błędna to pewnie masz jakąś własną? Chętnie
> wysłucham co masz do zaoferowania...

Myślę że akurat w wychowaniu małych dzieci nie ma już miejsca na jakieś
eksperymenty. Nic przez to pozytywnego nie osiągniemy.

>
>> Raczej myślałem o metodach wychowawczych, a raczej ich braku, czyli
>> - małolaty róbta co chceta. Nadzór dorosłych musi być. Zakaz
>> seksualny czy wolność w tej kwestii nie stanowi żadnych barier czy
>> szybowania w stronę Prawdy.
>
> Nie żadne róbta co chceta lecz zaspokajanie wszystkich pragnień dziecka
> budującego swój zaufany system wiedzy, który zapewni bezwarunkowe
> poczucie własnej wartości i umożliwi odpowiedzialne życie w
> społeczeństwi.
>

Parę przykładów możesz podać, na czym miałoby konkretnie polegać to
spełnianie pragnień dziecka?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


56. Data: 2017-12-03 16:18:36

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

j...@o...pl pisze:
> W dniu sobota, 25 listopada 2017 09:37:47 UTC+1 użytkownik LeoTar
> Gnostyk napisał:
>> j...@o...pl pisze:
>>> W dniu wtorek, 21 listopada 2017 11:27:46 UTC+1 użytkownik LeoTar
>>> Gnostyk napisał:
>>>> j...@o...pl pisze:
>>>>> W dniu sobota, 18 listopada 2017 22:07:12 UTC+1 użytkownik
>>>>> LeoTar Gnostyk napisał:
>>>>>> j...@o...pl pisze:
>>>>>>> W dniu sobota, 4 listopada 2017 08:59:43 UTC+1 użytkownik
>>>>>>> LeoTar Gnostyk napisał:

>>>>> wszystko ma swoje granice, sam wiesz:)

>>>> Jestem odmiennego zdania. Granice to zniewolenie i ograniczenie
>>>> umysłowe.:)

>>> częstokroć to one są wolnością. i to dopiero wtedy prawdziwą,
>>> kiedy sam z siebie niektóre z nich przestrzegasz, bo wiesz, ze
>>> to dobre.

>> Ale by samemu ocenić, że coś jest dobre lub złe musisz mieć punkt
>> odniesienia, wzorzec, bazę. I ja właśnie o tym budowaniu wzorców
>> mówię.

> mozesz miec racje. tylko, ze we mnie tych wzorcow nikt nie budowal.

A kto cię dotykał gdy byłeś oseskiem? Czy robił to wyimaginowany Bóg czy
ojciec i matka? Przecież już wówczas, kiedy byłeś zupełnie nieświadomy,
już wówczas wbudowywano w ciebie pierwsze wzorce. Faktem jest, że dużo
częściej robiła to twoja matka, gdyż z różnych, nie zawsze uzasadnionych
powodów, to ona miała częściej do ciebie dostęp i ona wywierała większy
wpływ na twój rozwój emocjonalny, psychiczny. A przecież rozwój to
właśnie budowanie w osesku świata wzorców bez którego nie będzie kiedyś
wiedział jak odróżnić dobro od zła.


> moze Bog w niewiadomych dla mnie czasach, wówczas być może.

No właśnie, Twój niedosięgły Bóg; niedosięgły gdyż w pewnym okresie
Twojego życia nie pozwolił Ci doświadczyć czegoś czego bardzo pragnąłeś,
czegoś co dopełniłoby Twój zbiór Wiedzy i pozwoliłoby Ci się stać tak
mądrym jak On, stać się mu RÓWNYM. Czy uważasz, że On postąpił dobrze? A
może bałeś się go wówczas skrytykować gdyż w tamtym czasie miał jeszcze
nad Tobą władze fizyczną: zapewniał Ci wyżywienie i w miarę wygodne
fizyczne życie?


> ja, na ten przyklad, zechcialem/zapragnalem byc wzorcem wszystkich
> usrednionych ludzi. wiec dokladnie wiem, jak to jest.

Bzdury pleciesz jacku. Nie można być wzorcem uśrednionym tak jak nie
można być w jednej chwili zarazem dobrym i złym; zawsze któraś z tych
postaw przeważy. Nie można tez być fizycznie białym i czarnym zarazem.


> dlatego tez malo kiedy, moze nawet nigdy, kogos potepie.

A to bardzo niedobrze i nie o potępianie tutaj chodzi lecz o zwyczajną
wymianę poglądów. Jeżeli nie jesteś w stanie się po to by zaprezentować
swoje poglądy to oznacza, że jesteś w stosunku do drugiego człowieka
zwyczajnie nieuczciwy jeżeli nie chcesz mu wytknąć tego, że on źle
postępuje gdy uważasz, że zgodnie z Twoimi wzorcami on źle postępuje.
Przecież wymiana myśli to szansa na dotarcie do wspólnej Prawdy. A może
Ty wcale nie jesteś pewien tego, że Twoje wzorce są właściwe i nie
mówiąc co myślisz asekurujesz się. Odnoszę wrażenie, że stajesz się
coraz bardziej śliski i fałszywy, niczym rajski wąż.


> ojejku, przepraszam, to juz mialem w sobie wczesniej. dlatego tez
> wszystkich potrafie zrozumiec, choc nawet psioczyc, i to bardzo
> ostro, tez moge.

Co innego starać się zrozumieć drugiego człowieka, być empatycznym, a co
innego nie potrafić mu powiedzieć, że Tobie jego postępowanie się nie
podoba. Bo wiedząc, że drugi człowiek jest w błędzie i nie mówiąc mu
tego możesz dążyć do tego by w pewnym momencie zacząć sprawować nad nim
władzę gdyż będziesz chciał wykorzystać jego niewiedzę; nie zwracając mu
uwagi że popełnia błąd i zatrzymując swą wiedzę jako tajemnicę dla
siebie możesz go w przyszłości wykorzystać. Tajemnica jest źródłem
władzy podobnie jak niewiedza jest przyczyną niewolnictwa. Nie zwracając
uwagi komuś na to, że popełnia błąd spełniasz obydwa te warunki by
czerpać satysfakcję ze sprawowania władzy nad nieświadoma tego drugą osobą.


> i to tez tak zawsze odkad pamietam, bylo. wynika wiec, ze tym wzorcem
> to zawsze bylem. choc nie wiem, czy jestem, bo zdrajcow narodu, jego
> okradania, zrozumiec po prostu nie potrafie.

Więc przeczytaj jeszcze raz to co napisałem akapit wyżej a może
zrozumiesz. Ale czy aby przywiązanie do jednego narodu nie było
szukaniem wspólników do przestępstwa przeciwko tym, którzy chcą należeć
do innego narodu lub nie chcą należeć do żadnego wybranego narodu gdyż
najwyżej cenią sobie jako dobro świadomość należenia do ludzkości, do
życia, do wszystkiego co dobre. Każdy nacjonalizm prowadzi do wynaturzeń
w postaci dążenia do wywyższenia się ponad inne narody. A czyż nie jest
to próba zbiorowego poprawienia sobie poczucia własnej wartości, wyjścia
ze stanu poczucia niższości będącego pozostałością po nierozwiązanym
kompleksie Edypa/Elektry?

Nie przeczę, że nacjonalizm uważam za wyższą formą organizacyjną w
dziejach ludzi aniżeli było nią plemię czy stado, i stanowi konieczny
poziom przejściowy na drodze od niewolnictwa matriarchatu do wolności
absolutnej (Utopia), tym niemniej jest formą, dzięki której
zorganizowana w naród grupa ludzi (czyt. mężczyzn) jest w stanie
zapewniać swoim kobietom lepsze i bezpieczniejsze warunki życia po to by
otrzymać od nich seksualną gratyfikację, od tych gorzej zorganizowanych,
które poddadzą się wyzyskowi "lepiej zorganizowanych".

Trwamy więc nadal w matrixie (czyt. dominacji macicy), którego nie
sposób jest rozwiązać dopóki istnieć będzie przyczyna dla której
funkcjonuje powszechnie zjawisko braku poczucia własnej wartości
zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn. A napędu temu procesowi poszukiwań
dodaje życie seksualne ludzi, w którym kobiety dominują ze względu na
specyfikę psycho-fizjologii ich seksu: nie muszą ani chcieć ani
akceptować partnera by mogły seks uprawiać. Uprawiają seks dla korzyści
materialnych, których może im dostarczyć mężczyzna: poczucia
bezpieczeństwa, wyższego statusu społecznego i majątkowego, etc.

A wszystko w celu skompensowania braku poczucia własnej wartości oraz
braku poczucia bezpieczeństwa, które jest następstwem niewiedzy i
niewiary we własne siły. A obydwa te zjawiska są efektem nierozwiązanego
kompleksu Elektry.

Handlując więc seksem stają się kobiety prostytutkami. A ponieważ
uprawianie seksu bez satysfakcji i w poczuciu poniżenia jest
obrzydliwością więc zaczynają nienawidzić tę jakże ważną aktywność
życiową. Nie mogą jednak przyznać się do tego, że same są winne temu, że
ten proceder uprawiają, gdyż równałoby sie to z samozagładą lub totalną
rezygnacją z uprawiania seksu, co z kolei sprzeciwiałoby se boskiemu
nakazowi o konieczności płodzenia się i zaludniania Ziemi, więc
uprawiają seks ale odpowiedzialnością za swoją prostytucję obciążają
mężczyzn, których nienawidzą za to, że "zmuszają" je do uprawiania tego
wstrętnego procederu. Należy tutaj zauważyć, że kobiety nienawidzą
skrycie tylko tego jednego, tego, z którym płodzą dzieci; wszystkich
pozostałych są gotowe obdarzać swoimi wdziękami miedzy innymi również po
to by pokarać, poniżyć tego jedynego z którym płodzą dzieci.

Skutkiem tej nienawiści jest przyznanie sobie przez kobiety prawa do
wykorzystywania mężczyzn i to w atmosferze podświadomie ukrywanej
nienawiści. Tę nienawiść można ujawnić tylko w sytuacjach ekstremalnych,
gdy znikają u kobiety wszelkie hamulce i gdy jest ona przekonana o tym,
że ochroni ja prawo, które zostało zbudowane
przez mężczyzn pod jej dyktando i po to by mogła ona wykorzystywać
mężczyznę w glorii i chwale... prawa które on rzekomo sam stworzył.
Dlatego należy zniszczyć obowiązujący, matriarchalny system prawny.


> po prostu nie widze mozliwosci, abym takim mogl byc kiedykolwiek.
> moge wyobrazic sobie, ze moglbym byc zboczencem, morderca,
> zlodziejem, gangsterem i wszystkim, co najokropniejsze.
>
> jednaj zeby zdrajca narodu i sprzewawczykiem, to juz nie.

Naród i Ojczyznę kiedyś, dawno temu utożsamiano z Kobietą (Patrz: Georg
Baudler, "Bóg i Kobieta"). Nie z Człowiekiem lub Mężczyzną lecz z
Kobietą, Matką Wszechrzeczy i zarazem Wielką Ladacznicą. Teraz, w miarę
rozwoju świadomości Mężczyzny, ta identyfikacja Ojczyzny z Kobietą i
dominacją Kobiety w życiu codziennym, nieco się rozmydliła, ale nie
zniknęła całkowicie czego przejawy wszędzie możemy zaobserwować jeżeli
tylko przestaniemy myśleć w kategoriach, że Kobieta jest ważniejsza niż
Mężczyzna tylko dlatego, że jest dawczynią życia. To jest właśnie wielka
bzdura, której Ty jacku, uległeś i której bronisz broniąc przy okazji
Kobiety.


>> O ile pełniejsze byłoby nasze życie gdyby tych wzorców dostarczyli
>> nam w okresie wychowania nasi rodzice.

> co mogli dostarczyc, dostarvczyli. ty sam decydujesz, jakie wartości
> do ciebie bardziej przemawiaja.

Naiwny jesteś jacku - decydujesz na podstawie wzorców, które zostały w
Ciebie wbudowane przez twoich rodziców (Boga) w okresie, kiedy cię
karmili i zapewniali fizyczne bezpieczeństwo a zarazem uzależniali
Ciebie od siebie. I szczególnie perfidnie, gdyż seksualnie, uzależniała
Ciebie od siebie Twoja matka. Nie zawsze jednak potrafili zapewnić
bezpieczeństwo emocjonalne gdyż sami go nie posiadali na skutek braku
poczucia własnej wartości, z którego to powodu cierpieli oboje: ojciec
na pozostałości nierozwiązanego kompleksu Edypa a matka na pozostałości
kompleksu Elektry. I to raczej oni wykorzystywali Twoje emocje aniżeli
sami ich Tobie dostarczali.

A skuteczniejszą w tym wykorzystywaniu oseska była twoja matka, która
dawała ci cycka a przy okazji zaspokajała się na tobie seksualnie, gdyż
już wtedy zapewne unikała współżycia z twoim ojcem ponieważ go
nienawidziła. Jesteś synem matki, która na siłę zmusiła Twego ojca by
cię "porzucił". Przeczytaj sobie wspaniałą książeczkę Wojciecha
Eichelbergera "Zdradzony przez ojca"; może coś zrozumiesz i zmienisz
swoje zdanie o kobietach. Może zaczniesz widzieć również te drugie ich
oblicze, nieświadomie złe oblicze. Nie, ja nie namawiam Ciebie byś
kobiety odrzucił lecz do tego byś był empatyczny, byś widział ich nie
zarówno pozytywy i negatywy. Ale byś był zdolny to czynić musisz pierwej
uwolnić się od poczucia bycia kimś gorszym, mniej ważnym od kobiety. I
musisz pojąć dlaczego jesteś taki śliski niczym wąż.


>> A tak musimy te wzorce zdobywać w niejednokrotnie krwawej i
>> niszczącej walce, której napęd, już na poziomie rodziny, daje
>> nieświadoma i niezaspokojona kobieta wywołując zazdrość, wrogość
>> aż po nienawiść między ojcem i synem.

> to wasz przypadek. ja kocham zone i syna.

Ale nie kochasz siebie. Więc nie pleć bzdur, że kochasz syna i żonę
skoro nie potrafisz kochać siebie. A syna będziesz kochał naprawdę gdy
będziesz w stanie stać się dla niego prawdziwym, rzetelnym i jedynym
edukatorem, który przygotuje go do życia z... kobietą. Który będzie w
stanie wskazać synowi w doświadczeniu wzorzec kobiety, na podstawie
którego syn wybierze sobie w przyszłości swoja partnerkę życiową. Chyba,
że nie ufasz swojej żonie - nawet nie zdając sobie z tego sprawy lub
ukrywając to przed sobą - tak bardzo ponieważ boisz się tego, że gdybyś
ujawnił swój brak zaufania do niej to zostałbyś przez nią porzucony. I
boisz się tego tak bardzo, że aż to wyparłeś ze swojej świadomości, a
przyjąłeś na wiarę jej zapewnienie, że ona cię nigdy nie porzuci. Nie
porzuci Ciebie bo się jej przy Tobie wygodnie całkiem żyje. Zastanów się
nad tym, czy byłaby z tobą gdyby był biednym...


> (...)
>
>> gdy walczą ze sobą o nią ojciec i syn, dwóch mężczyzn, którzy
>> powinni być sobie najbliżsi a nie potrafią się ze sobą porozumieć.

> to tylko, znaczy zapewne prawie tylko, w waszej rodzinie. normalnie
> tak po prostu nie jest.

Jest tak jak we wszystkich rodzinach, tylko kobiety starannie to
ukrywają z powodu materialistycznego podejścia, którym się kierują. Ale
wyobraź sobie, że każda kobieta czeka na księcia z bajki, który uwolni
ją od tego materialistycznego podejścia i któremu będzie mogła oddać
serce bez żadnych obaw i bez całej aureoli różnych maskujących działań.
Zastanów się dlaczego tak wielkim mirem kobiet cieszą się straceńcy i
mężczyźni niezwykłej odwagi. Bo to jest szansa na wyrwanie ich, kobiet,
z piekła samoponiżenia prostytucją.


>>>>>>>> Działamy dokładnie tak, jak wskazują nam kobiety, od
>>>>>>>> naszych matek poczynając, które hołubią wszystkich
>>>>>>>> innych poza tym jednym,

>>>>>>> calkowita nieprawda; u Ciebie byc moze tak bylo, jak
>>>>>>> Lindy kwestia: zla kobieta byla.

>>>>>> Dopóki nie urodzą dziecka dopóty są bardzo słodkie. Ich
>>>>>> perfidia ujawnia się wraz narodzinami potomka.

>>>>> co Ty, kochany czlowieku, opowiadasz? moze po prostu zle
>>>>> doswiadczenia miales? moze po prostu, jak wczesniejn
>>>>> pisalem, to zla kobieta byla:)

>>>> Mylisz się. Ja po prostu przestałem się bać że zostanę
>>>> odstawiony od hymenu i obnażyłem babską manipulację oraz
>>>> specjalność kobiet: psychiczną przemoc.

>>> ja nigdy takiego odstawienia sie nie balem:)

>> Albo tak sprytnie byłeś/jesteś manipulowany, albo boisz się sobie
>> uświadomić tego gdyż zostałeś doszczętnie spacyfikowany. Sorry, że
>> tak wale prosto z mostu, ale pewnie boisz się porzucenia z czego
>> niekoniecznie musisz sobie zdawać sprawę; ukrywasz to przed samym
>> sobą.


>>> po prostu sa rzeczy pewne, na zasadzie wzajemności chyba. ja nie
>>> opuszcze zony, gdybym nawet swiecie zakochal sie w innej
>>> kobiecie, wiec ona tez, gdybym nawet stal sie szowinista meskim.
>>> to takie normalne sprawy:)

>> Ja tez tak kiedyś myślałem i takiego życia pragnąłem. I dążyłem do
>> tego rezygnując nawet z własnej godności dopuszczając się
>> samoponiżania.

> ja nie zrezygnowalem nigdy, choc jesli zasluzylem na to, przyjmuje
> to z pokora. byl tylko chyba taki jeden przypadek, i coz? JAKOS TE
> SWOJA GODNOSC WOWCZAS PRZELKNAC TRZEBA. najwazniejsze, czy ona miala
> racje? i jakbys nie wiedzial, zapytaj sie siebie, jak ty wowczas bys
> sie zachowal w odwrotnej sytuacji.

Od jednego razu się zaczyna; wszystkie następne to już tylko kwestia
konsekwentnego egzekwowania przez kobietę tego jednego wyłomu, którego
dokonała w mężczyźnie. A kobiety są bardzo cierpliwe i nie szczędzą
czasu na rozpracowywanie słabych punktów w psychice mężczyzny. Mają
zresztą tego czasu bardzo dużo zajmując się powtarzalnymi zajęciami
domowymi czy tez opieką nad dzieckiem. Działają jak automaty wykonując
wciąż te same czynności ale w tym samym czasie myślą jakby tu mężczyznę
złapać za jaja i wykorzystać. A mężczyźni z reguły myślą "twórczo", w
swoim przekonaniu, podczas gdy są przez kobiety sprytnie pacyfikowani do
roli dostarczycieli pieniędzy, zabezpieczycieli żarcia i lokalu, no i
wszelkich innych wygód. A prawdziwym zarządcą rodziny jest kobieta,
która manipuluje, steruje przepływem informacji między dziećmi a ich
ojcem w taki sposób by to ona dominowała a on był zawsze tym gorszym.
Kobieta na barkach mężczyzny buduje swój image doskonałości, doskonałej
w oczach dzieci, mamuśki nie do zastąpienia. W ten sposób na barkach
mężczyzny dąży do poprawienia swojego własnego wizerunku, do poprawienia
swojego poczucia wartości. A mężczyźnie pozostaje budowanie tego
poczucia wartości poza rodzina, w otaczającym rodzinę świecie
zewnętrznym: w pracy, na wojnie, w zdobywaniu laurów w rywalizacji, etc.
Ale w ten sposób można tylko częściowo i chwilowo skompensować ten brak
wyniesiony z domu rodzinnego, z domu, w którym panowało
zakazowo-nakazowe wychowanie. Nie da si tego poczucia wartości odbudowac
na krzywdzie innych


>> Byłem nawet gotów zaprzeć się własnych korzeni. Ale to nie
>> wystarczało kobiecie, wciąż było tego kobiecie za mało. Aż
>> wreszcie materiał nie wytrzymał naprężeń i coś pękło. I to
>> pęknięcie natychmiast próbowała zapełnić inna kobieta, która jednak
>> miała dokładnie taki sam cel: wykorzystać mnie materialnie bym
>> wspierał wychowanie jej!!! dzieci. Traktowała swoje córki jak swoja
>> prywatną własność, którą odizolowała od ich biologicznego ojca, z
>> którym się rozstała. Schemat działania identyczny z tym, który
>> mnie zaserwowała moja była Teresa M., która odcięła mi całkowicie
>> kontakty z dziećmi po naszym rozstaniu, które to rozstanie ona
>> wymusiła wyrzucając mnie z naszego domu.

> tak sobie wymusila, mowiac spierdalaj, czy nakaz jakis dostales -
> tak szczerze.

Tak zupełnie szczerze to wyszedłem sam, bez żadnego nakazu, gdy
wyciągnęła przeciwko mnie nóż kuchenny i powiedziała: "wynoś się".
Wiedziałem, że następnej szansy mogę już nie dostać. Miedzy walka i
ucieczka wybrałem trzecią drogę, drogę poszukiwania odpowiedzi na
pytanie: DLACZEGO stało się tak źle, skoro wszystko zapowiadało lepsze
czasy? To co znajduję się na moich stronach to zapis i rezultat tych
poszukiwań.


>> Ale wbrew temu co sobie pewnie teraz o mnie myślisz

> NIE JESTEM MYSLIWYM; wogole malo myslacy ze mnie czlowiek. (...)

Nie ma ludzi niemyślących. Są ludzie, którzy dominują wśród naszej
populacji, którym zakazano samodzielnego myślenia po to by nie sięgali
po władzę, która niektórym należy się ponoć z urodzenia. A przecież
władza to czysta, żywa przemoc...


>> ja nie jestem wrogiem kobiet, nie jestem męskim szowinistą. Ja
>> wychwalam kobiety za to, że dzięki nim, dzięki przemocy, którą w
>> stosunku do mnie stosowały, stałem się świadomym człowiekiem,
>> świadomym ojcem i świadomym wychowawcą. To dzięki nim przestałem
>> być niewolnikiem nieświadomości, nieświadomym S(T)wórcą naszego
>> wspólnego potomstwa, w której to nieświadomości trwają mężczyźni
>> szantażowani przez kobiety tym, że niekoniecznie muszą być
>> biologicznymi ojcami dzieci, którymi się zajmują i na których
>> utrzymanie ciężko pracują. W ten sposób kobiety gnębią ojców swoich
>> dzieci pogłębiając ich brak poczucia własnej wartości, który jest
>> pierwotnie konsekwencją nierozwiązanego kompleksu Edypa. W ten
>> sposób na więzach krwi łączących dziecko rzekomo wyłącznie z matką
>> zbudowany został matriarchat, dominacja kobiety oraz jej rzekoma
>> większa ważność w życiu i wychowaniu dziecka. Ja, dzięki przemocy
>> kobiet, dojrzałem do tego, że wszystkie dzieci traktuję identycznie
>> jakby wszystkie one były moimi dziećmi biologicznymi. Ja mam być
>> jedynie ich wychowawcą i edukatorem by przekazać im wiedzę o życiu
>> i relacjach równości, zaufania, szacunku oraz miłości między
>> kobietą i mężczyzną. Te relacje, które nie są oparte na
>> samoświadomości nie są relacjami partnerskimi lecz niewolniczymi, w
>> których jedna ze stron musi być panem a druga niewolnikiem. I nie
>> ma tutaj znaczenia, że w obecnej rodzinie dominuje (i szerzy
>> psychiczną przemoc) kobieta. Ważne jest, że istnieje czynnik
>> mobilizujący (przemoc) do poszukiwania wyzwolenia. Ten czynnik
>> napędzał moje poszukiwania wyjścia z pułapki przemocy a że
>> rozwiązanie wydaje się obrazoburcze dla tych, którzy dzięki
>> zakazowi, dominacji i przemocy wygodnie się w życiu urządzili... No
>> cóż, będą musieli zmienić swoje postępowanie albo będą tęgie
>> jatki.


>>> co do przemocy psychicznej, to jest ona obustronna i zazwyczaj
>>> wszechobecna przy wszelkich zdan roznicach, choc najczesciej malo
>>> zauwazalna.

>> Mylisz się. Specjalistkami od przemocy psychicznej i manipulacji,
>> która jest tej przemocy zalążkiem, są przede wszystkim kobiety;

> w 9/10 mniej więcej to racja. jednak my duzo czesciej popelniamy
> rozne wykroczenia.

Nie 90% lecz 100% Jacku. A nasze wykroczenia to rezultat męskiej
niezaradności i prymitywnego dążenia do przypodobania się kobietom po to
by w drodze łaski otrzymać seksualną gratyfikację. Zostaliśmy wychowani
na "macho" przez nasze nieświadome matki, które rolę mężczyzny
sprowadziły do skutecznego rozpłodowca i wiernego sługi kobiety. A od
wychowywania dzieci są one, które dzięki dzieciom czują się ważniejsze i
lepsze od mężczyzn i maja w dzieciach oparcie we wszystkich sporach z
ojcem dzieci. Nie ma zaś miejsca na to by ojciec był wychowawcą dzieci.
Dlatego we wszystkich kulturach ojcowie otrzymują z rąk matek dostęp do
dziecka dopiero po dokonaniu przez kobietę wstępnej obróbki dziecięcej
świadomości i uzależnieniu dziecka od matki. Tych zmian w świadomości
dziecka nie uda się wycofać w późniejszym okresie życia dziecka tym
bardziej, e ojcowie nie są świadomi spustoszenia jakiego dokonała matka
w psychice dziecka w początkowym okresie jego życia.


> (...)
>
>> psychicznych mechanizmów obronnych nie zmienia się z dnia na dzień
>> ani też dobrowolnie. Dlatego od uświadomienia sobie rozwiązania do
>> jego pełnego wdrożenia droga jeszcze daleka. Ale myślę sobie, że
>> została już wskazana.:)


>>>>>>>> którego sobie same wybrały na całe życie, i którego
>>>>>>>> wykorzystują maksymalnie jak się tylko da same
>>>>>>>> zawłaszczając co lepsze kąski z życiowych osiągnięć
>>>>>>>> rodziny.

>>>>>>> z tym wykorzystywaniem to tak sie zdarza, zreszta
>>>>>>> obustronnie, pewnie z tym zawlaszczaniem tez, jednakze ja
>>>>>>> osobiscie niczego podobnego nie doswiadczylem. ot, sa
>>>>>>> ludzie i ludziska.

>>>>>> A masz/macie dzieci, że zadam niedyskretne pytanie?

>>>>> wiesz, ze mamy. to normalne. pytanie tez:)

>>>> A macie córki, synów czy tez mieszane?

>>> corka, syn, corka - zadowolony?:)

>> Ja mam: córka (I małż.), córka, syn, syn. Dzieci przyczyniły się
>> bardzo do powstania tego, co tutaj prezentuję. A najbardziej
>> młodsza córka.

> Kochany Leo. mezczyzna kocha do lat przynajmniej piecdziesieciu
> przede wszystkim zone, pozniej dopiero dzieci. pozniej na razie nie
> wiem, jak przezyje, to ci powiem.

Ja tez tak kiedyś myślałem. Nawet przez pewien czas po tym gdy doznałem
już olśnienia. A miałem wówczas lat 40 i 5.


> jesli nie wiesz, kogo kochasz bardziej, to odpowiedz sobie na
> pytanie: kto ze wszystkich ludzi swiata jest na tyle wartosciowy,
> zeby jako jedyny ocalal powierzajac mu przedstawicielstwo ludzkosci.

W tej chwili? musi ich być dwoje: On i Ona. I obydwoje muszą mieć umysły
Androgyna - każde z nich musi rozumieć doskonale i w pełni to drugie.
Oboje muszą być pełni empatii ale nie tej nastawionej na wykorzystanie
tego drugiego, tak jak to czynią kobiety lecz po to by wspólnie z tym
drugim wychować androgyniczne dzieci.


>>>> Może odbierzesz to jako samochwalstwo z mojej strony, ale
>>>> trzeba mieć trochę odwagi i byc mocno zdeterminowanym by
>>>> odważyć się przeciwstawić kobiecie i całemu systemowi, który
>>>> został zbudowany pod jej dyktando dla ochrony wyłącznie jej
>>>> praw.

>>> prawa kobiet do dzieci sa wieksze niz meskie, bo z wspolnej
>>> duszy, ale niemalze tylko z ich ciala powstaly; stad nie dziw
>>> sie matkom, ze bledy swych dzieci czesto bezkrytycznie
>>> wybielaja. natomiast my, ojcowie, choc te bledy zauwazamy, to
>>> dajemy im wolnosc w ich wlasnej drodze zyciowej.

>> Oj, oj niewolniku. Wydaje ci się, że dajesz dziecku wolność a ty
>> tylko zgadzasz się na kontynuację zniewolenia pod dyktando systemu

> nie wiesz, ani co zarzucasz, ani o czym mowisz. dla ciebie system to
> tylko twoje wlasne, rodzinne podworko. pod spodem gmatwasz i
> przekrecasz, jak to zreszta lubisz czynic. wytne za tem.

Co gmatwam i przekręcam? Wskaż te miejsca a nie rzucaj gołosłownych
potwarzy. Jesteś obrzydliwym, obślizłym i fałszywym wężem...


> (...)


>>>> Popatrz na rodzinę jak na stado. Jeżeli skrzywdzisz jedno z
>>>> dzieci to jest to dla pozostałych sygnał, że tak samo mogą
>>>> zostać skrzywdzone jeżeli tylko nie podporządkują się woli
>>>> wszechwładnego rodzica. I jak myślisz długo się będą wychylać
>>>> ze swoimi pragnieniami? Chociaż dziecko długo wierzy, że uda
>>>> mu się zmienić rodzica. I poświęca się...

>>> nawet Boga Jahwe moze zmienic czlowiek, oczywiscie o ile On byl
>>> taki, jakim Go opisuja.

>> Ależ był on wytworem nieświadomego ludu więc "myślał i działał"
>> dokładnie tak samo jak ten lud. On wzrastał wraz z tym ludem, był
>> jego obrazem.

> ta, ta. na tyle sie znasz na tym, ze tylko tak rozumowac umiesz.

Wyrosłem w Tradycji wszystkich wielkich monoteistycznych religii więc
nie powinieneś wątpić, że czuję i rozumiem więcej od tych, którym
przyszło żyć tylko w jednej z nich.


>>> wiec dzieci rodzicow tez zmienic moga, choc zazwyczaj stare
>>> drzewa trudniej poddaja sie zmiennosci, ale tez sa bardziej
>>> odporne na nowomodne manipulacje.

>> Masz rację, dzieci mogą bardzo zmienić swoich rodziców, czego ja
>> jestem skrajnym przykładem. Moją jedyna "zasługą" odziedziczoną po
>> moich rodzicach było to, że miałem wystarczająco dużo odwagi by się
>> całkowicie otworzyć na dzieci i zacząć słuchać co mi mają do
>> powiedzenia. A miały mi do powiedzenia bardzo dużo o czym możesz
>> poczytać w liście mojej córki Kasi z 2 września 1994 r. Dzieci
>> zmieniały mnie a ja zmieniałem je dzięki PARTNERSKIEJ współpracy,
>> współpracy bez zakazów, nakazów i ograniczeń; wszyscy mieli takie
>> same prawa w podejmowaniu decyzji ale i wszyscy ponosiliśmy za te
>> decyzje odpowiedzialność po równo.

> widzisz, we swiecie boskim to jest troche inaczej: Bog daje ci prawo
> samostanowienia.

Bóg-rodzic, który zakazuje Ci poznania Go pozbawia Cie wszelkich praw.
Staje się oszustem, któremu wybaczam tylko dlatego, że z racji swojego
nieznanego pochodzenia i braku rodziców, był/jest nieświadomy moich
potrzeb. Bo nie miał sie od kogo nauczyć tego, czego i w jaki sposób
powinien nauczyć swoje dzieci. Ale to wcale nie upoważnia go do upartego
trwania w jego niezawinionym błędzie. Ma słuchać swoich dzieci i zwracać
uwagę na to czego one potrzebują!!! Jeżeli nie jest w stanie zniżyć się
do poziomu komunikacji ze swoimi dziećmi to nie zasługuje na dalsze
trwanie. Koniec, kropka!!!


> ty sam sobie nakladasz "kajdany" czy granice, zeby nie daj Bog
> czegos nie spieprzyc;

Przestań koleś pierdolić. Bóg-rodzic mi zabronił pozn ania go a ja mam
być za to jeszcze odpowiedzialny. Popierdoliło Ci siw w twym pustym łbie!!!


> On, wiesz o tym, jest niewyobrazalnie wiekowy i madrzejszy od ciebie
> - totez sie po prostu zabezpieczasz, zabezpieczajac jednoczesnie
> ludzi i inne istoty.

On się uczy, gdyż na samym Początku, będąc w stanie Alfa, gówno
wiedział. I powtórzę Ci to jeszcze raz: ma się wsłuchiwać w odgłosy
wydawane przez jego dzieci.; I ty jako rodzic masz podążać jego śladem.
Bo to Ty masz być nauczycielem swoich dzieci a nie one Twoimi. Nie
możesz swoja niewiedzą obarczać swoich potomków ale możesz skorzystać z
ich intuicji i czystości umysłów większej od Twojej, gdyż Twój umysł
został skażony przez kobietę walczącą z Tobą wszelkimi sposobami o
podporządkowanie Ciebie jej hymenowi i jej woli.


> oczywiscie, w tym wzgledzie ufasz sobie całkowicie. jednakze, gdyby
> twe postanowienia naruszaly istnienie istot najszczodrzejszych, Bog
> ma prawo czynic wszystko, co najsłuszniejsze.

Wyczuwam niejaką groźbę w twoim ostatnim zdaniu. Gdybym przypadkiem
dalej naruszał postanowienia "istot najszczodrzejszych" jak je nazywasz.
Wyjaśnij mi proszę, które to istoty zasługują na takie miano, że czujesz
się wobec nich taki malutki iż nie śmiesz się zaliczyć do ich grona?
Jakim więc prawem spłodziłeś dzieci skoro nie czujesz się w mocy być dla
nich przykładem, którego one potrzebują by mogły kiedyś prowadzić
samodzielne i odpowiedzialne życie?


> jacek

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


57. Data: 2017-12-05 06:16:07

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

j...@o...pl pisze:
> W dniu sobota, 25 listopada 2017 09:57:23 UTC+1 użytkownik LeoTar
> Gnostyk napisał:
>> j...@o...pl pisze:
>>> W dniu wtorek, 21 listopada 2017 11:46:14 UTC+1 użytkownik
>>> LeoTar Gnostyk napisał:
>>>> j...@o...pl pisze:

>>>>>>> dawno, dzieki Bogu i sobie - choc nie wiem, prawde
>>>>>>> mowiac, w jakiej kolejnosci - dotarlem. ale nie jest to
>>>>>>> twoja Prawda:)

>>>>>> To podziel się z nami wszystkimi tą swoją Prawdą. Może
>>>>>> okaże się ona prawdą prawdziwszą od mojej. Bo tak to nie
>>>>>> wiemy czy w przysłowiowym worku, który nam oferujesz, jest
>>>>>> żywy kot.:)

>>>>> Ty mi tu nie z Heisenbergiem nie wyjezdzaj. Regula
>>>>> nieoznaczonosci jest tylko dla was nieoznaczona:)

>>>> To o kota Schroedingera chodziło. No ale bez Heisenberga nie
>>>> było by Schroedingera.

>>> przeciez wiadomo, ze stad nawiazanie. jednak sa stany martwe i
>>> zywe jednoczesnie.

>> Jest kot albo go nie ma. Ten sam kot nie może być i żywy i martwy
>> jednocześnie tak jak dla połączonych ze sobą stanów nieświadomości
>> i świadomości Bytu (Świadomości) istnieje tylko jednoznaczna
>> Rzeczywistość. Nieoznaczoność Heisenberga to bariera
>> reprezentująca nieprzekraczalną dla nieświadomego ludzia barierę
>> między tym co świadome i tym co nieświadome, którą stworzył
>> nieświadomy ludź (nie śmiem nazwać go człowiekiem), który chciał
>> się czymś wyróżnić spośród innych po to by chwilowo chociaż poczuć
>> sie lepszym od innych i skompensować sobie nierozwiązany kompleks
>> Edypa.:)

> weź ty zostaw te kompleksy i Heisenbergowi ich nie przylepiaj. znow
> zacytuje ci cos; oczywiscie akurat znow to sam napisalem. choc zeby
> glowe sobie dac za to uciac, to juz w drugiej czesci az tak pewny w
> tym nie jestem:)
>
> Znaleźli się w czworoboku, jednak co było po bokach nikt nie powie ci
> dokładnie, póki tego sam nie zgadniesz.
>
> Wkrótce dotarli do bramy inkaustowanej skrzydłami tak martwymi jak
> żywymi na tle złotej Polihymnii.

Nie wiem co to takiego.
Ale Ty chyba wiesz...?
Zdradzisz odpowiedź?


> jacek

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


58. Data: 2017-12-05 11:38:20

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

Trybun pisze:
> W dniu 2017-11-21 o 13:21, LeoTar Gnostyk pisze:

>>> I sądzisz że takie są faktyczne zapotrzebowania młodego
>>> człowieka? Wiedza czyli osobiste zwierzenia starego pierdoły, bo
>>> w sumie poziom wiedzy owego nauczyciela bardzo niewiele się różni
>>> od poziomu ucznia. To nie żadna "luka" ale ogrom niewiedzy
>>> sprawia że tak naprawdę przydatność tych ich nauk dla ucznia
>>> staje pod dużym znakiem zapytania. I pytania zasadnicze - czy
>>> owe nauki sprawią że uczniowie staną się bardziej świadomi i
>>> ogólnie lepszymi ludźmi? Skąd pewność że nie jest dokładnie
>>> odwrotnie, nie lepiej, oczywiście chronić i dbać, ale bez
>>> podawania gotowej recepty na życie?

>> Gdyby było tak jak twierdzisz to ni było by tyle patologii,
>> nieszczęścia i przemocy w świecie ludzi i zwierząt. A przybywa tej
>> patologii ze szczególną intensywnością w naszym , rzekomo tak
>> dobrze wyedukowanym i zorganizowanym świecie. Ubywa tez, i na całe
>> szczęście, autorytetów, których celem było zajmowanie eksponowanych
>> stanowisk w zamian za tworzenie "tajemnic" dostępnych rzekomo tylko
>> niektórym "wielkim umysłom". W zamian za to każdy komu chociaż
>> trochę zapachniała wolność bierze sprawy i decyzje za swój los we
>> własne ręce decydując się również na podejmowanie odpowiedzialności
>> za decyzje co do własnego życia. Tyle tylko, że brak identyfikacji
>> przyczyny patologii prowadzi do powstawania kolejnych patologii,
>> kolejnych doskonalszych oszustw i coraz większego napięcia między
>> ludźmi.

> Bez obłudy można stwierdzić że dwie patologie dzięki którym ludzka
> egzystencja staje się mało przyjemna to tzw rodzina i 'jedynie
> "słuszny" system wartościowania - kapitalizm. Egzystencja
> niewątpliwie byłaby bardziej znośna gdyby nie te patologie, jednak
> czy zasadniczo by ją zmieniły - raczej na pewno - nie. Nadal
> szukalibyśmy odpowiedzi te same pytania i nadal bezskutecznie.

Właściwie to myślę, że się z Tobą kompletnie nie zgadzam. Gdyby nie
powstała rodzina nie byłoby szansy na taką... eskalację przemocy z jaka
mamy do czynienia. Nie byłoby zatem czynnika popychającego nieświadomego
S(T)wórcę ku: bezpośrednio poszukiwaniu uwolnienia się od tego fenomenu
a pośrednio ku sięgnięciu przezeń po świadomość samego siebie. Czyli
nieświadomy Stwórca uruchamia przemoc po to by odzyskać świadomość. Stan
końcowy nie byłby do osiągnięcia gdyby nie było przemocy, która napędza
poszukiwania. Potrzeba matka wynalazków - jakże to bliskie nam, Jego
materialnym emanacjom łączących Ducha (Świadomość, Mężczyznę) i Materię
(Nieświadomość, Kobietę) w Rzeczywistość na planie której toczy się
walka o Wolność Umysłu, o uwolnienie Umysłu z materialnego jarzma i
ograniczeń przypisywanych Materii.


>>> No dobrze, ale jakie z tego wnioski w kontekście metod
>>> wychowawczych, i wpływu na przybliżanie czy oddalanie się istoty
>>> ludzkiej do/od Prawdy/Rzeczywistości?

>> Przemoc w wychowaniu, o dziwo, miała sens ale ma prowadzić do
>> uwolnienia się od niej a nie do wiecznego jej stosowania. Bo w
>> ślad za przemocą, szczególnie przemocą psychiczną, idą patologie
>> psychiczne, które z kolei wywołują patologie somatyczne a te
>> prowadzą w bliższej lub dalszej perspektywie do zagłady jednego
>> gatunku i powstanie w jego miejsce innego, który podobnie jak jego
>> poprzednik podejmuje próbę uwolnienia się od... perspektywy zagłady
>> czyli od odwiecznego fatum. Nie da się, niestety, od tej
>> perspektywy uwolnić dopóty dopóki nie zidentyfikuje się przyczyny
>> patologicznych zachowań. Bo przemoc psychiczna prowadzi nie tylko
>> do dezorganizacji psychiki i somy ale również generuje przemoc
>> fizyczną skutkiem której były i są zagłady całych grup i gatunków.
>> Przemoc wywołuje więc zagładę wewnątrzgatunkową przez patologizację
>> psycho-fizyczną oraz zagładę międzygatunkową przez walkę o
>> darwinowskie tzw. przetrwanie.

> Przemoc różnie można oceniać. Konkretnie to co masz na myśli - co
> dzień pas w użyciu, zakaz oglądania bajek, wstrzymanie
> kieszonkowego, tylko słowna reprymenda, czy może odwrotnie - za
> wszystko co by dziecko nie zrobiło - nagradzać?

Ani nie karać ani nie nagradzać. Nie zakazywać POZNAWANIA świata relacji
emocjonalnych między opiekunami/wychowawcami dziecka. To jest dla
dziecka największa nagroda. Kłopot jest wówczas gdy relacje te stają się
narzędziami tworzenia atmosfery niepewności, manipulacji i przemocy
psychicznej, która przeistacza się konsekwentnie w przemoc fizyczną.
Niestety, taki stan relacji między opiekunami jest normą i łudził by się
ktoś, że to tylko niektóre pary tak funkcjonują. Tak działają wszystkie
pary rodzicielskie (w nich w szczególności kobiety) a różnią się jedynie
technikami oddziaływania maskując się po to by przemoc nie została
zidentyfikowana i usystematyzowana. By niemożliwą była jednoznaczna
diagnoza gdyż umożliwiło by to mężczyznom stworzenie jednolitego frontu
anty-przemocowego i przywrócenie wolności. Gdy wolność stanie się
powszechnością wśród mężczyzn to kobiety będą musiały zrezygnować ze
swej uprzywilejowanej pozycji rzekomych patronek ciepła domowego dzięki
której poprawiają we własnych oczach swoje poczucie wartości utracone na
skutek braku właściwego wychowania seksualnego w rodzinie. Skażone
brakiem poczucia własnej wartości wykorzystują swój pasywny seks,
potężne narzędzie służące do ujarzmiania mężczyzn, które nieświadomy
Stwórca dał im do ich rąk po to by na barkach dzieci i mężczyzn pomóc im
wyciągnąć się z bagna, w które sam je wpędził przez swoją nieświadomość.
Wyposażył je tak by zmuszały mężczyzn do wysiłku intelektualnego po to,
by któregoś pięknego poranka któremuś z nich udało się pod babską
seksualną presją odtworzyć ścieżkę prowadzącą do przyczyny skażenia i
stworzyć narzędzie do jej usunięcia. A największą nagrodą dla dziecka
będzie SZCZĘŚCIE RODZINNE, które zapanuje gdy z rodziny zniknie przemoc.
Tak mi napisała moja Córka i jest to mój drogowskaz, który traktuję jak
przykazanie. Drogowskaz, który zmienił całkowicie moje życiowe priorytety.



>>> No ale w tym wypadku nie ma tradycyjnych metod wychowawczych -
>>> mama-tata. To już powinno coś zmienić w człowieku, o ile
>>> oczywiście zakładamy że to metody wychowawcze mają kluczowe
>>> znaczenie na to jakim kto będzie człowiekiem. A tak nie jest -
>>> nie rozpoznasz człowieka na podstawie metod wychowawczych.

>> Mylisz się. Od pewnego czasu obserwuję 43-letnie bliźniaki
>> jednojajowe, które wychowywały się w domu dziecka. Nie masz
>> pojęcia jak silnie zostało u nich rozwinięte dążenie do dominacji
>> właśnie ze strachu przed zaufaniem. Straszliwi dominatorzy a
>> równocześnie ludzie niezdolni do zaufania. Znają swoją rodzinę
>> biologiczną i nawet od czasu do czasu utrzymują kontakt z matką.
>> Równocześnie szukają swoich korzeni w zamierzchłej przeszłości i
>> bardzo się szczycą swoimi ponoć znamienitymi przodkami. Cechy niby
>> pozytywne ale rzucające równocześnie cień na ich poczucie własnej
>> wartości - powinni czuć się wartościowi sami z siebie a nie
>> dlatego, że mieli cennych przodków. Moja teoria wychowawcza o
>> niedoskonałościach dotychczas obowiązującego systemu wychowawczego
>> wyjaśnia dlaczego tak właśnie się zachowują.

> No, ale tak się przecie zachowuje większość ludzi.. I to właśnie jest
> zagadkowe - skąd aż u tylu ludzi tak niskie oceny samego siebie?

Systemowy błąd wychowawczy: ZAKAZ. I jest to metoda powszechnie
stosowana, bez żadnych wyjątków. Stąd i powszechność występowania tego
zjawiska i stąd "wyścig szczurów", który jest złudzeniem możliwości
odzyskania utraconego w rodzinie poczucia własnej wartości. A
najskuteczniej można pozbawić człowieka pewności siebie i zakazać
poczucia własnej wartości jeżeli nie dostarczy się mu wiedzy potrzebnej
do życia z partnerem płci przeciwnej, z którym (i tylko z którym) może
podtrzymać trwanie Świadomości (Życia, Stwórcy, Istnienia, Logosu,
jakkolwiek to nazwać). Relacji uczymy się obserwując nasze autorytety
gdy tylko się urodzimy, a są nimi nasi opiekunowie, nasi nauczyciele,
którzy równocześnie zapewniają bezpieczeństwo od samego poczęcia.
Relacje między nimi mogą być albo niewolnicze (uzależnienia) albo
partnerskie i dziecko przejmuje od swoich wychowawców (powtarza ich
zachowania) to co zaobserwuje. Uczy się więc dobrego jeżeli między
opiekunami panują bezwarunkowe zaufanie i szacunek, wzajemne oddanie i
brak nieuczciwości, albo też uczy się oszustwa ze wszystkimi jego
konsekwencjami jeżeli jeden lub obydwoje opiekunów oszukują. Podkreślę
jeszcze raz: Dziecko uczy się od opiekunów obserwując ich i POWTARZA te
zachowania. Dziecko nie rodzi się ani dobre ani złe; staje się dobrym
lub złym pod wpływem środowiska rodzinnego, które je kształtuje. To, że
w późniejszym wieku zaczyna przyjmować wiedzę (i znowu nie ważne dobrą
czy złą) z dalszego otoczenia jest wynikiem sprzeczności, które
dostrzega między co mówią a co robią jego opiekunowie, i poszukuje
prawdy, której opiekunowie/rodzice dostarczyć nie potrafili. No bo
jeżeli istnieje sprzeczność to co jest prawdziwe: to co mówią czy to co
robią (jak postępują)? Zakazanie dziecku poznania i utrwalenia poznania
w doświadczeniu jest PRZEMOCĄ wobec dziecka. Szczególnie perfidną
przemocą jest pozostawianie dziecka w niepewności; chociaż z drugiej
strony niepewność - w sytuacji gdy prawda nie jest znana - stwarza
dziecku pewną szansę na to, że kiedyś w przyszłości podejmie ono
decyzję, która pozwoli mu dotarcie do prawdy. A więc gdy nie wiemy na
pewno to dajmy dziecku szansę na samodzielne eksplorowanie świata. I
znowu wracamy do tezy głównej, że każdy ZAKAZ jest ograniczeniem dążenia
do poznania, nawet za cenę błędów, a więc jest przemocą.


> Te upodobania do cytowania innych, to powoływanie się na swoje
> autorytety..,?

Bo to jest strach przed odpowiedzialnością za to co się zrobi, to jest
unikanie samodzielności i ZAKŁADANIE, że są mądrzejsi od nas a więc
należy im absolutnie ufać. A co się stanie jeżeli, pożal się boże,
"autorytety" popełniają taki sam błąd (błąd powtarzania zachowań i
błędnych przekonań) z pokolenia na pokolenie? Kto wówczas powinien
ponieść odpowiedzialność i zapłacić za bezrozumność "autorytetów"?


> Skądinąd wiem że ludzie nie są tak debilni za jakich chcą uchodzić.

Bo nie są. Tylko na skutek braku wiedzy boją się podejmować
odpowiedzialność. A ponieważ większość to oportuniści i tchórze więc
toczy się to wszystko z pokolenia na pokolenie, przez całe tysiąclecia.
Łatwiej jest się rżnąć na wojenkach aniżeli odważyć się zgłębić własna
nieświadomość bo a nuż znalazłoby się w niej coś co nie spodobałoby się
naszym Bogom-rodzicom. Coś co naruszyłoby ich spokój ducha zbudowany na
dziecięcych barkach. Szanujmy rodziców ale nie bądźmy niewolnikami ich
idei, na których powstanie nie mieli wpływu wskutek nieświadomości
samego S(T)wórcy czyli naszej Świadomości, która na Początku, w stanie
Alfa, była całkowicie pusta, bez jakiejkolwiek historii doświadczeń.
Musiała więc doświadczyć czegokolwiek by zbudować jakikolwiek pierwszy
wzorzec, z którym mogłaby porównywać swoje następne doświadczenia i
korygować go by w końcu osiągnąć stan doskonały, stan Omega. A do
osiągnięcia tego stanu potrzebna jest kompletna wiedza o swoich
zachowaniach czyli o wszystkich potencjalnych stanach Umysłu; również
tych nieprawdopodobnych jak na przykład możliwość samozagłady. Co zrobić
gdy staniesz na krawędzi samozagłady? Czy poddasz się, czy też będziesz
starał się za wszelka cenę ocalić siebie?


> I tu pewnie zasadnicze znaczenie dla takiego a nie innego stylu
> bycia ma metoda jaką wychowywani, skazująca człowieka na egzystencję
> w cieniu swoich mentorów.

I dlatego przestałem cenić sobie buddyzm, w którym naczelna zasadą jest
to, że Mistrz nie mówi Uczniowi całej Prawdy wprost lecz zmusza go do
samodzielnego po nią sięgnięcia. Z jednej strony jest to dobre bo
pozwala Uczniowi budować poczucie własnej wartości. A z drugiej strony
śmierdzi to fałszem, gdyż Uczeń i tak nie osiągnie Prawdy ponieważ
sięgnięcie po nią (inicjacja seksualna Dziecka w trójkącie Rodzice +
Dziecko) zostało rzekomo zakazane przez samego S(T)wórcę. Jeżeli Mistrz
zna tę Prawdę a społeczeństwo zakazuje zrealizowania takiego
doświadczenia to Uczeń nigdy nie dorówna Mistrzowi i po wsze czasy
zostanie jego niewolnikiem. Będzie się doskonalił fizycznie i
psychicznie, będzie się starał poznać myśli Mistrza, ale ten skrzętnie
skrywa Prawdę przed Uczniem. A może czyni tylko iluzję, że ja zna i w
ten sposób oszukuje Ucznia. A przecież relacja między Mistrzem a Uczniem
powinna zakończyć się zrównaniem Ucznia z Mistrzem gdyż tylko wówczas
mogą się stać partnerami, ludźmi wolnymi od przemocy.


>>> Raczej mało prawdopodobne. Byłyby odnotowywane choćby pojedyncze
>>> wyjątki kogoś wyjątkowego. Oczywiście nie mam tu na myśli tzw
>>> talentów, bo te to ma każdy człowiek, ale naprawdę czegoś
>>> wyjątkowego. A więc wniosek że blokada jest czysto fizyczna.
>>> Rzecz do zastanowienia - są hermafrodyty, ludzie z trzema
>>> rękami itp, jednak w kwestiach mózgu, zdaje się pewna bariera
>>> jest nieprzekraczalna. Przynajmniej ja nie słyszałem o takich
>>> przypadkach.

>> Masz chyba problemy z logicznym wnioskowaniem gdyż z tego że coś
>> jest "raczej mało prawdopodobne" wyciągasz wniosek, że "blokada
>> jest czysto fizyczna". A cała resztę można bardzo łatwo wyjaśnić
>> na bazie mojej teorii. Wystarczy zgodzić się z tym, że nasz budowa
>> fizyczna jest realizowana dzięki zapisowi informacyjnemu
>> zawartemu w Świadomości oraz, że zaburzenia emocjonalne powodują
>> zaburzenia w tejże informacji dzięki której formy żywe są
>> odtwarzane. A pierwotnym i "najskuteczniejszym" w zniekształcaniu
>> informacji jest pierwotna trauma wywołana u kobiety i zapisywana w
>> jej podświadomości pomimo wyparcia. Trauma ta staje się wirusem,
>> uszkodzeniem umysłu, który dewastuje zasoby informacji w
>> Świadomości i powoduje zniekształcenia w kopiowaniu organizmu
>> potomnego.

> Fizyczna z tego powodu że po dopalaczach ludzki mózg może osiągać
> stany niedostępne bez tych "dopalaczy", odstawienie ich na ogół
> skutkuje do powrotu do stanu wyjściowego.

Wróci albo i nie do stanu wyjściowego. Zapewne bariera poznawcza
zostanie przesunięta a co za tym idzie obniżony zostanie próg dla
zachowań powszechnie nieakceptowanych. Dla mnie, że tak powiem,
"dopalaczami" były: samobójcza śmierć mojego bossa i list córki, który
możesz sobie przeczytać. Nie korzystałem z żadnych halucynogenów.
Jedynym dopalaczem, którego używałem - ale już po dokonaniu się przełomu
w mojej świadomości - był Hennessy, który przyśpieszał "czyszczenie"
mojego umysłu z wieloletnich złogów. Był i smaczny i niezwykle skuteczny
w działaniu.:)


> A więc sprawa raczej nie dotyczy psychiki.

Mylisz się. Dotyczy wyłącznie psychiki, ustawienia danych rozruchowych,
tak jak w komputerze danych konfiguracyjnych. Jeżeli zostały źle
zapodane to się wszystko wysypie albo nic nie wystartuje. A szkody będą
jeszcze większe jeżeli na rozruchu wpiszesz do software'u wirusa. A
takim wirusem dla Umysłu jest zakaz obowiązujący od samego początku
szkolenia (wychowywania, doświadczania) dziecka. Takim bardzo istotnym
zakazem egzekwowanym elastycznie przez kobiety jest "zakazywanie"
dziecku (oseskowi) kontaktów fizycznych z ojcem. Ostatnio ukuto nawet
twierdzenie, że kobieta wydziela jakoweś nieznane fluidy, które otaczają
dziecko opieką i zabezpieczają je przed działaniem zarazków i wszelkiej
maści drobnoustrojów. Kobieta buduje wokół oseska florę, której rzekomo
mężczyzna nie jest w stanie dostarczyć. A może chodzi najzwyczajniej o
odczuwanie przez oseska poczucia bezpieczeństwa wynikającego z
fizycznego kontaktu z innym ciałem. Przecież spędził w macicy, w
kontakcie z tkanką ileś tam miesięcy czując się bezpiecznie dzięki
dotykowi więc poród jest dla niego szokiem i każdy kontakt z ciałem
działa nań zbawiennie. A sprytne i ZABORCZE kobitki wymyśliły sobie, że
tylko dzięki kontaktowi z ciałem mamuśki dziecko będzie zabezpieczone. A
może chodzi o psychikę malucha, o jego poczucie bezpieczeństwa
niezależnie od tego, kto tego bezpieczeństwa dostarcza. Czyż nie jest
prawdopodobnym, że WSZYSTKIE choroby zaczynają się od bałaganu
(disorder) w psychice?


> Jeden z tworów Świadomości został stworzony z mózgiem o (możliwe)
> nieograniczonych możliwościach, tymczasem jest w stanie wykorzystać
> tylko ułamek jego możliwości..

Tak, wykorzystujemy zaledwie ułamek naszej mocy Umysłu. Wyobraź sobie do
czego, w pozytywnym sensie, zdolny byłby człowiek, gdyby usunąć te
psychiczne kajdany, które narzucił mu nieświadomy S(T)wórca, czyli
sam... człowiek. Wystarczyło tylko by nie był w stanie poznać swoich
korzeni, a już zaczął wątpić w samego siebie.


> Kłócić nie ma się tu o co, ale pomyśl realnie o rodzaju blokady
> biorąc pod uwagę powyższe.

Psychiczna. Wyłącznie!


>>> I Ty nie napisałeś o tym książki-poradnika. Tymczasem poza
>>> książkami, także w wielu "rodzinnych" sprawach sądowych
>>> powoływanie sa bezdzietne osoby w roli tzw rzeczoznawców.
>>> Przemocy? Zaprawdę powiadam Ci że zarówno Ty jak i ta pani
>>> Miller mieliście pecha trafić na złych/nieodpowiednich partnerów
>>> i na podstawie tak wykrzywionego obrazu próbujecie budować
>>> ogólną teorię.

>> A może właśnie dzięki ekstremalnym doświadczeniom możemy wnieść
>> nowe światło, nowe spojrzenie w zagadnienie objaśnienia przyczyn
>> ludzkiej niedoskonałości i spróbować podnieść ludzkość na wyższy
>> poziom rozwoju społecznego. Czy uważasz to również za nie warte
>> pochylenia się i "mało prawdopodobne"?

> Oczywiście że może wnieść. Jednak na zagadnienie należałoby patrzeć
> i je oceniać z szerszej perspektywy, a nie tylko poprzez pryzmat
> swoich złych doświadczeń. No, przecież tak naprawdę my samce nie
> możemy powiedzieć - samica - twój wróg.. ;-)

A gdzie i kiedy ja tak powiedziałem? Jeżeli pokazuję meandry przemocy to
nie po to poniżyć samicę, która jednak ma być mi partnerką a nie
manipulantką i dominantką. Wolność, równość i braterstwo a nie jakieś
tam oszukańcze "wolność, równość, solidarność", tak jak została oszukana
nasza polska solidarność.


>>> Od samego początku u gatunku ludzkiego były wykształcone
>>> predyspozycje w przywiązaniu do konkretnej płci. Tak więc samica
>>> - dzieci i dom, samiec - sam wiesz. W miarę postępu
>>> cywilizacyjnego ma to coraz mniejsze znaczenie, ale oczekiwać od
>>> kobiet żeby wyzbywały się na naszą korzyść swoich pierwotnych
>>> instynktów, to, przynajmniej mi, się wydaje więcej niż trochę -
>>> niestosowne.

>> Te tzw. predyspozycje zostały wykształcone na skutek nieświadomości
>> uczestnictwa pierwotnego samca (mężczyzny) w tworzeniu potomstwa.
>> Dzięki temu oraz dzięki swoistym cechom psychofizjologii jej seksu
>> samica (kobieta) zdominowała samca i stała się jego władczynią dla
>> której pracował w zamian za trochę pozornych uciech seksualnych.
>> Jednakże żadne z nich nie ufało drugiemu dlatego, że nie znali
>> swego pochodzenia i przeznaczenia. Za ten brak zaufania kobieta
>> zapłaciła stawkę wysoka stając się prostytutką handlującą własnym
>> ciałem w zamian za kawałek chleba wymuszonego u samca. Samiec
>> został zaś oddzielony od potomstwa, w którego kreacji uczestniczył
>> na równi z samicą. I Ty uważasz ten stan za normalny i godny
>> kontynuacji. Weź Ty palnij sobie w ten swój głupi czerep.:) A to,
>> że kobieta nie chce zrezygnować z uprzywilejowanej pozycji, która
>> zajęła w społeczeństwie dzięki uprawianej przez siebie prostytucji
>> wcale nie znaczy, że my samce mamy się z tym pogodzić. Bo nie ma
>> nic piękniejszego nad prawdziwie intymne, szczere i pełne miłości i
>> jedności relacje między kobietą i mężczyzną.

> A coś się zmieniło od tamtego czasu? Przecie kiedyś tam w przeszłości
> zdarzało się że samiec był dużo bliżej do samicy i potomstwa niż jest
> to dzisiaj.

Tylko pozornie. Im kobieta była bardziej uzależniona od samca tym go
dopuszczała bliżej siebie i dzieci. I na odwrót - im była mniej zależna
tym bardziej go odpychała od siebie i dzieci zachowując jednak zawsze
pozory tego, że to nie ona tylko on odsuwa się od rodziny. Także prawo
pisane, szumnie zwane rodzinnym, zostało ukształtowane w sposób dający
prymat kobiecie, gdyż zostało ustanowione w większości przez mężczyzn,
którzy od kobiety byli uzależnieni i koniecznie chcieli się wkupić w jej
łaski by zaspokoić swoje potrzeby seksualne nadmiernie rozbudzone w nich
przez ich matki, które przyciągały ich do siebie odsuwając równocześnie
od siebie ich ojców. Nigdy nie słyszałeś o tym, że kobieta i przyciąga i
odpycha od siebie samca? Przyciąga by coś od niego uzyskać a odpycha bo
seks z partnerem, ojcem wspólnych dzieci, traktuje jak prostytucję za
którą odpowiedzialnym czyni... partnera.


> No dobrze - widzę że to dla Ciebie mocno drażliwa sprawa.

Jesteś w błędzie. Mogę tylko tyle napisać bo nie zamierzam Cię o tym
przekonywać - dostrzegam w tym stwierdzeniu Twoje przekonanie, że już
mnie złapałeś. A figa z makiem, pomyliłeś się.


> Czego w sumie oczekujesz, jakiegoś ekstra prawa które by miało sobie
> partnerów podporządkowywać?

Mylisz partnerstwo dobrowolne oparte na poczuciu własnej wartości z
równością wymuszoną siłą prawa bądx złudną niezależnością ekonomiczną.


> Może wtedy i jedno z partnerów czułoby się wtedy szczęśliwe, o
> drugim też pomyślałeś?.

Nie myśl tylko o kobiecie i jej zadowoleniu lecz pomyśl także o sobie.
Bycie empatycznym tylko w stosunku do kogoś a zapominanie o swojej
satysfakcji jest... głupotą i nieodpowiedzialnością.


> I tak konkretnie to o co chodzi z tym "swobodnym dostępem do
> potomstwa"? Na ogół partnerka nie zamyka dzieci przed ojcem.

Ale ustawia niewidoczne granice w taki sposób by ojciec nie mógł
rozmawiać z dziećmi na dowolny temat. W ten sposób manipulując
przepływem informacji w rodzinie kształtuje relacje tak, by to ona
rządziła i decydowała o wszystkim a by odpowiedzialność za te jej
decyzje spadała na mężczyznę. A robi tak dlatego, że brakuje jej
poczucia własnej wartości i wiedzy potrzebnych do podejmowania się
odpowiedzialności za to o czym się decyduje.


>>>>> Ale nie wiesz że z próżnego to i jakieś bóstwo nie potrafiło
>>>>> nalać? Czego mogą nauczyć potomka wychowawcy skoro sami są
>>>>> także zwykłymi ciemniakami?

>>>> Więc trzeba ich szkolić, przenosić kaganek oświaty z miejsca na
>>>> miejsce. Az do skutku.

>>> Ale to chyba nie jedyna droga do Prawdy?

>> Można ich również wytrzebić tak jak to zrobił homo sapiens z
>> neandertalczykiem.:) Albo pozostawić samym sobie by sami wyginęli
>> zabezpieczając tylko ludzi świadomych. I jednego i drugiego sposobu
>> należy przestrzegać w sposób bezwzględny.

> Zgroza, i bezsilność.. I jak tu nie zazdrościć tzw ludziom wiary...

Nie, zwyczajna prawda o sposobach przetrwania Świadomości.


>>> Te relacje każdy człowiek ma, przynajmniej powinien mieć w sobie.
>>> Każda nauka, każde poprawianie natury w tym temacie to tylko
>>> próba wypaczenia porządku rzeczy.

>> Dobrze, że chociaż zauważasz, że nie każdy może te relacje mieć w
>> sobie, rozumieć i akceptować. Ja twierdze, że takich ludzi jest,
>> jak na razie, niewielu. Nie zgadzam się natomiast z Twoim
>> twierdzeniem, że nie mamy poprawiać tzw.natury. Przecież sami
>> jesteśmy jej częścią i nikt nie może nam zabronić poprawiania
>> samych siebie jeżeli tylko jesteśmy w stanie dostrzec swoje własne
>> ułomności. Bronisz niewolniczego systemu gdyż jesteś niewolnikiem,
>> częścią tego systemu i nie wyobrażasz sobie innego życia poza tym,
>> do którego zostałeś wdrożony przez nieświadome społeczeństwo.

> A ja odnoszę wrażenia że to poprawianie skutkuje tylko tym że z Raju
> powoli nasza rzeczywistość staje się Czyśćcem i już tylko mały
> kroczek aby stała się czystym Piekłem. Smak zanika, kolory zanikają,
> ludzie zaczynają sięgać po sztucznych partnerów seksualnych.. Co w
> naszej egzystencji nam pozostanie i po co gdy ostatecznie zanikną te
> wszystkie bodźce dzięki którym człowiek mógł powiedzieć że "życie
> jest piękne"?

I nie dopuszczasz do siebie myśli, że jest to skutek jakiegoś
niezidentyfikowanego dotychczas błędu systemowego? No bo skoro jest
coraz gorzej to jest to równia pochyła prowadząca do zagłady gatunku. I
nie chcesz szukać wyjścia z matni? Czy Ty jesteś samobójcą, który
poddaje się przemocy bez walki, ot tak dobrowolnie dajesz się skazać na
śmierć?


>>>> Ale trzeba by wierzył w Prawdę a nie w iluzję. Tedy trzeba
>>>> wpierw tę Prawdę odnaleźć by ją móc głosić.

>>> Niektórzy ludzie Ją znajdują, właśnie za pomocą religii.

>> A ja uważam, że Prawdę można znaleźć tylko dzięki Umysłowi.
>> Religia to zaledwie część, chociaż niezwykle ważna część, Umysłu.

> No ale nam chyba nie chodzi czyjąś Prawdę.?

Dokładnie. Chodzi dokładnie o Uniwersalną Prawdę Absolutną. Tyle, że i
tak ktoś ja musi wypowiedzieć.:)


>>>>> Już tu w tym przykazaniu jest błędne założenie. Miałoby to
>>>>> sens gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.

>>>> A nie jesteśmy?

>>> Zdecydowanie - NIE! - Sadyści-masochiści, Komuniści-kapitaliści
>>> itd, itp. Mamy tylko bardzo podobny wygląd zewnętrzny.

>> Nasze umysły są zaś kształtowane przez obowiązujący system
>> wychowawczy. Systemy społeczno-ekonomiczne powstają jako dzieło
>> tychże różnych doświadczeń, które odebraliśmy w domach rodzinnych.

> Uogólniane i na dodatek niezgodne z stanem faktycznym. Jeden
> przykład - nie słyszałeś o rodzinach wypierających się jednego ze
> swojego grona ponieważ ów posiada odmienne preferencje seksualne. Kto
> go/ją niby w tej samej rodzinie wychował na pedała czy lesbijkę?

Ja tez zostałem wyparty/wyrzucony w kosmos przez moją eks- tylko
dlatego, że domagałem się partnerstwa i pokazałem to dzieciom. Córce,
która była najstarsza, bardzo się to spodobało, gdyż spodziewała się
wreszcie przeżyć SZCZĘŚCIE RODZINNE. Chociaż nie wiedziała wtedy na czym
to ma polegać to jednak jej pragnienie/marzenie stało się dla mnie
motywem przewodnim mojego dalszego działania oraz dociekań, z których
urodziło się to co tutaj prezentuje. Jak chcesz to przeczytaj sobie jej
list do mnie kiedy wyjeżdżała i kiedy juz wówczas spodziewała się bardzo
gwałtownej reakcji matki.


>>>>> Sorry ale także nie widzę u Ciebie cech które sobie
>>>>> przypisujesz. Ot choćby tej rezygnacji z dążenia do
>>>>> dominacji nad innymi ludźmi. Przecie nawet te nasze miłe
>>>>> pogawędki na tym forum to w jakiś sposób chęć zdominowania
>>>>> adwersarza swoimi poglądami.

>>>> Celem dyskusji jest dotarcie do, albo uznanie, wspólnej
>>>> Prawdy.

>>> Raczej pokazania że ma się inne - lepsze poglądy.

>> Nie tyle poglądy, lecz że dysponuje się mocniejszymi argumentami na
>> obronę tychże poglądów.

> W sumie na to samo wychodzi..

Niezupełnie, chociaż przyznam, że kiedyś zdolność, czy też umiejętność
zagadania interlokutora argumentami sprawiały mi niejaka przyjemność.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w ten sposób pozbywałem się resztek,
wyniesionego z domu rodzinnego, kompleksu Edypa. Ale z biegiem czasu ten
efekt zaniknął i teraz już co najwyżej ścigam się sam z sobą o to by
doprowadzić moja argumentację do perfekcji, bym mógł być sam z siebie
zadowolony i dumny. Jak to zodiakowy Leo.:)


>>>> A próbowałeś tego? Próbowałeś tak postępować z małym
>>>> dzieckiem?

>>> Jasne, po tym jak Tara, l.3 weszła na odkryty balkon, stał on
>>> się dla niej terenem zamkniętym z wyznaczoną strefą buforową.

>> Czy był to błąd dziecka czy dorosłego/dorosłych?

> Zawsze wina będzie dorosłego. A więc będą (muszą być) i ZAKAZY.

A czy nigdy nie pomyślałeś o tym, że dzieci zachowują się ryzykancko i z
przekorą właśnie dlatego, że spotkał je jakiś zakaz? Czy nie pomyliłeś
przypadkiem Skutku z Przyczyną? Może zakazałeś dziecku czegoś wcześniej
(poniżyłeś je) a to, że zareagowało w ten sposób to kwestia przypadku,
bo akurat nadarzyła się dziecku okazja do odkucia się na starym,
zakazującym zgredzie...?


>>>>> Daleki jestem od nazywania człowieka który nagle wyłączył
>>>>> się z chóru i zaczął śpiew na własna modłę - wariatem..
>>>>> Twoja koncepcja Boga, jest bardzo ciekawa i tym samym
>>>>> prawdopodobna. Ale to samodoskonalenie człowieka poprzez
>>>>> metody wychowawcze najzwyczajniej pod słońcem - nie trzymają
>>>>> się kupy.

>>>> Więc przemyśl to starannie jeszcze raz. A potem jeszcze
>>>> raz...:)

>>> Nic to nie da. Raczej prawie na pewno nie tędy droga do
>>> Oświecenia.

>> Skoro uważasz moją koncepcję za błędną to pewnie masz jakąś
>> własną? Chętnie wysłucham co masz do zaoferowania...

> Myślę że akurat w wychowaniu małych dzieci nie ma już miejsca na
> jakieś eksperymenty. Nic przez to pozytywnego nie osiągniemy.

A ja uważam, że właśnie tutaj, u samego korzenia znajduje się największe
pole do działania. Znasz chyba porzekadło, że "Czego się Jaś nie
nauczył, tego Jan nie będzie umiał"? Nie muszę Ci chyba rekomendować
tego, że przysłowia są mądrością ludów.:)


>>> Raczej myślałem o metodach wychowawczych, a raczej ich braku,
>>> czyli - małolaty róbta co chceta. Nadzór dorosłych musi być.
>>> Zakaz seksualny czy wolność w tej kwestii nie stanowi żadnych
>>> barier czy szybowania w stronę Prawdy.

>> Nie żadne róbta co chceta lecz zaspokajanie wszystkich pragnień
>> dziecka budującego swój zaufany system wiedzy, który zapewni
>> bezwarunkowe poczucie własnej wartości i umożliwi odpowiedzialne
>> życie w społeczeństwie.

> Parę przykładów możesz podać, na czym miałoby konkretnie polegać to
> spełnianie pragnień dziecka?

Zaczynając od dotyku nowo narodzonego. By nie był on zarezerwowany tylko
dla matki lecz by był dzielony po pałam a na otwartym wychowaniu
seksualnym kończącym się inicjacją seksualną dziecka w świętym trójkącie
Rodzice+Dziecko. Tylko tyle i aż tyle

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


59. Data: 2017-12-05 12:25:28

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: pinokio <p...@n...adres.pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 05.12.2017 o 11:38, LeoTar Gnostyk pisze:
> Zaczynając od dotyku nowo narodzonego. By nie był on zarezerwowany tylko
> dla matki lecz by był dzielony po pałam a na otwartym wychowaniu
> seksualnym kończącym się inicjacją seksualną dziecka w świętym trójkącie
> Rodzice+Dziecko. Tylko tyle i aż tyle

Podnieca cię to, że wciąż o tym piszesz?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


60. Data: 2017-12-05 18:28:29

Temat: Re: Rozmowa ze Świadomością.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

pinokio pisze:
> W dniu 05.12.2017 o 11:38, LeoTar Gnostyk pisze:

>> Zaczynając od dotyku nowo narodzonego. By nie był on zarezerwowany
>> tylko dla matki lecz by był dzielony po pałam a na otwartym
>> wychowaniu seksualnym kończącym się inicjacją seksualną dziecka w
>> świętym trójkącie Rodzice+Dziecko. Tylko tyle i aż tyle

> Podnieca cię to, że wciąż o tym piszesz?

Jesteś żałosny z tym swoim powtarzaniem niedorzeczności.
A przy okazji, tak a'propos mojego pytania, na które nie doczekałem się
od ciebie odpowiedzi. Czy masz dzieci lub czy kiedykolwiek jakieś
wychowywałeś? Czy wiesz w ogóle co to znaczy być wychowawcą?

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Rozmowa ze Świadomością
Rozmowa ze swoja Świadomością
zmiany, zmiany, zmiany
Brawo Ziobro!
Tragedia polskiego małżeństwa w Rimini.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????

zobacz wszyskie »