Data: 2005-05-30 20:43:36
Temat: Re: Rozmowy
Od: Olech <o...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Mon, 30 May 2005 19:53:07 +0200, Aneta <a...@g...SKASUJ-TO.pl>
wrote:
>> > Zaczyna sie edukację czytelniczą, gdy dziecko sika jeszcze w pieluchy.
>> > Jeśli
>> > nie zaskoczy do ok. 10 roku życia, to marne szanse, że zrobi to
>> > kiedykolwiek.
>>
>> Co to znaczy "nie zaskoczy"?
> Nie obudzi się w nim potrzeba czytania.
Czy mam rozumieć, że jeśli dziecko samo nie zachce czytać, to już nigdy
nie przeczyta książki nie cierpiąc przy tym katuszy?
>> Do czytania zmuszone są niemal wszystkie
>> dzieci, bo edukacja tego wymaga.
> Edukacja stawia sobie za cel m.in. wdrożenie dziecka do samodzielnej
> lektury.
> Natomiast tylko kiepscy nauczyciele stosują przymus w tej materii. Metody
> oparte o zabawę są znacznie efektywniejsze.
Owszem. Zabawa, czy jawny przymus, wciąż jest to konieczność i obowiązek.
Dlatego dzieci są "zmuszone", tak jak ja jestem zmuszony pracować, choć
nikt nade mną z batem nie stoi. :)
Niemniej zgadzam się tutaj całkowicie.
>> Nie wszystkie to kochają, co nie znaczy,
>> że nie są zdolne do zainteresowania się książką.
> Oczywiste.
No właśnie. Tylko czy jedynie do 10 roku życia? Potem to już musi być
katorga i poświęcenie?
>> > Większość nie czyta i jej święte prawo, aby taki stan pozostał
>> > nienaruszony.
>>
>> Przykre to, co mówisz. Pewnie że wolno mi nie czytać, ale czy każdą
>> wolność należy do bólu eksploatować?
> Tu już każdy postępuje według własnego uznania.
Racja. Nie trzeba nikogo siłą nad książką trzymać, ale podsunąć komuś coś,
co mogłoby mu się spodobać albo po prostu się przydać - to też nie jest
zły pomysł. Czy nie może być tak, że czytanie ksiażki ze względu na
dziewczynę - wciągnie?
>> > I co z tego wynika dla kontaktów z płcią przeciwną?
>>
>> Jakie kontakty masz na myśli? :-)
> Słowne.
W takim razie wynikać może to, że niedawno przeczytana książka i treści w
niej zawarte mogą być ciekawym tematem rozmowy, a przynajmniej do jej
zalążka.
Oczywiście, jeśli ktoś ma się tylko poświęcać i męczyć przez kilkaset
stron, żeby potem wydukać coś bez sensu, albo złorzeczyć na stracony czas,
to lepiej rzeczywiście sobie darować. To jest po prostu pewna propozycja:
przeczytaj jakąś książkę. Może się stać tak, że cię zaciekawi w jakiś
sposób, a w efekcie podzielisz się refleksjami z koleżanką. A jak nie - to
nie, trzeba spróbować czegoś innego.
>> >> Trzeba po prostu znaleźć coś dla siebie
>> > Święte słowa! Jednak nie musi być to sztuka. Jest na tym Bożym świecie
>> > wiele
>> > innych, a równie zajmujących rzeczy.
>> Zabrnęliśmy trochę. Zaczęło się od "obejrzyj film albo przeczytaj
>> książkę", czy jakoś tak. :) Jakkolwiek osobiście uważam powieść
>> przygodową
>> za formę sztuki, to przecież nie to samo, to malarstwo abstrakcyjne.
> Nie to samo, lecz o takiej samej wartości artystycznej.
Wartość artystyczna jest tutaj mało istotna; chodzi przede wszystkim o
łatwość odbioru dla danej osoby, odpowiednią tematykę i formę.
> Co jest sztuką, a co
> nią nie jest, decyduje odbiorca.
Osobiście myślę nieco inaczej, ale "sztuka" to tylko słowo, któremu nadano
jakieś znaczenie. A nawet kilka, a z czasem może jeszcze ich przybędzie.
> W mojej wypowiedzi ukrył się upiór indoktrynacji zwanej nauczaniem
> wychowującym. Bóg jeden wie, jakie trzepanie zaliczyłam, zanim wyzbyłam
> się
> wtłoczonych w świadomość jedynie słusznych poglądów. Bystrym wzrokiem
> wypatrzyłeś-wypada mieć nadzieję- ostatniego upiorka.
> Aneta
>
Zawsze do usług. :-) W miarę możliwości oczywiście.
Olech
|