| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-12-31 15:52:16
Temat: Re: Samotność (też... w Sylwestra...)
z "Smutny X" <b...@a...pl> Smutna napisała
w news:bsrfca$dg9$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Witam!
> Po raz kolejny jestem samotna w Sylwestra.
[... czyli coś ważnego i... zupełnie nieważnego!]
Och! Opisałaś swój problem, a jakiś conajmniej 'dziwaczny dziwak'
wycina twój tekst i jeszcze pisze, że to "coś zupełnie nieważne-
go"!!!
I to ma być "naukowa grupa dyskusyjna", która 'powinna pomagać
rozwiązywać' problemy, w tym osobom takim jak Ty i problemy wła-
śnie takie jak Twoje ????!!!!
A jednak!
_Dlaczego_ tekst, który napisałaś to 'coś zupełnie nieważnego'?
Opisywałem już kiedyś taką 'historyjkę', ('rzut oka' (raczej słów-
ka "założę") w googla i... już mam):
<< Nie tak dawno pewna moja znajoma w trakcie 'normalnej' rozmowy
"o niczym" opowiedziała mi o dla niej 'zdumiewającym'/'poza rozu-
mem'/'nie do przyjęcia' zachowaniu swojej innej znajomej. Pokiwa-
łem głową 'ze zrozumieniem'. Po dwóch minutach innego tematu pow-
tórzyła TO SAMO.
Znów 'kiwnąłem zrozumieniem'. Po pięciu - sytuacja się powtórzyła.
Wtedy powiedziałem: Stop! Wiesz, że w ciągu dziesięciu minut po-
wtórzyłaś TO SAMO _trzy_razy_? Założę się, że TO SAMO od momentu
owego zdarzenia... powtarzasz w myślach niemalże bez przerwy nie
wyłączając snu? Odpowiedziała: "Rzeczywiście, masz rację"... >>
Zanim napiszę cokolwiek ponadto, napisz, czy 'widzisz', a (jeśli
tak to co/w czym) jakiekolwiek podobieństwo (precyzyjniej - ana-
logię) pomiędzy twoją sytuacją/problemem a problemem mojej znajo-
mej... ???
...
A jednak napiszę, bo... gdybyś była już w stanie dobrze 'widzieć'
ową analogię, to... twój problem by nie istniał !!!
Popatrz i zgadnij, co powinien zrobić (i robi) psycholog po wysłu-
chaniu po raz n-ty (nie szkodzi, iż ty swój opis napisałaś tu tyl-
ko raz) TEJ SAMEJ 'opowieści' 'pacjenta' o jego problemie, (co naj-
wyżej w różnorodnych wariacjach/innych słówkach) ??? Ano - myśli
i takoż mówi - NIE CHCĘ TEGO WIĘCEJ SŁUCHAĆ !
(przeczytaj, niekoniecznie przy pierwszym czytaniu mojego postu:
http://www.google.pl/groups?selm=a43jfr%249ip%241%40
news.tpi.pl
a (może) będziesz wiedziała i powoli zaczniesz rozumieć, co dokła-
dniej znaczy: "nie chcę więcej tego słuchać!")
Dlaczego? To bardzo proste: skoro 'pacjent' powtarza _SWÓJ_ opis
_SWOJEGO_ 'problemu' po raz n-ty (jawnie i w myślach) i NIC MU TO
NIE DAJE, to w onym opisie NIE MA 'z natury rzeczy' właściwej przy-
czyny owego... 'wirtualnego' kłopotu...(!!!)
W istocie... pacjent może mówić i mówi wyłącznie O SKUTKACH, a nie
o przyczynach, których po prostu nie widzi. Nieświadomie (przyczyn!)
w realnych czynnościach - i tak samo w myślach - powtarza ciągle
ten sam (JEDEN!) błąd... i ciągle dostaje zamiast rozwiązania po-
głębiające jego stres skutki SWOJEGO (niewidocznego dla siebie)
błędu... Którego, z natury rzeczy - szuka nie w sobie, a w przysło-
wiowych 'innych'...
I owe kółko permamentnej niemożności 'samonapędza' się - NIEŚWIADO-
MYM (przyczyn, emocjonalnym, WYŁĄCZNIE wewnętrznym) - 'wyścigiem
zbrojeń', co bywa nazywane (w kabaretowej wersji słownictwa) "grą
w króliczka"...
(Widziałaś może Pszoniaka i Fronczewskiego w skeczu ~"Student Awas
i docent Pietajew" ??? :-))) )
( Znów google - tym razem z kluczem "Lang i Lee".. i poczytaj:
http://www.google.pl/groups?selm=01bd2c99%24595e1b80
%2401000001%40jt )
Och, w kabarecie i w takich jak powyższe historyjkach jak najbar-
dziej celowo uwypukla się, często do 'przegięcia pały' istotną
treść właśnie po to, by ją 'cokolwiek ślepi' (emocjonalnie) odbior-
cy mogli 'zobaczyć'. I co ???
Ano na ogół... rżą z 'dowcipów'... (w kabarecie) nawet 'wzruszają
się' albo kiwają ze 'zrozumieniem' główkami (przy naukowych tekstach),
po czym... w ogóle ni cholery nie przyjmują do wiadomości, że rzecz
jest... o nich samych... ("Ale to śmieszne, jasne, tacy są niektórzy
'ludzie', 'sąsiedzi', 'oni', ale to NIE o mnie... no skądże !!!)
A życie toczy się po swojemu... o wiele bardziej kuriozalnymi (ty-
le, że już nie bardzo do śmiechu) realiami... niż jest w stanie wy-
dumać nawet najlepszy/najostrzejszy kabaret...)
Powtórzę: nie chodzi o to, że opisałaś swój problem tylko jednym po-
stem, bo napisałaś w nim o wielu swoich, tylko pozornie różnych czyn-
nościach, a które w rzeczywistości są praktycznie identyczne co do
ich przyczyn/twojej BŁĘDNEJ motywacji, fałszywych (bo nieświadomych)
emocji, które pchają cię do takich działań (i są ich _rzeczywistą_
przyczyną).
UKRYTYCH przed TOBĄ TWOICH nieświadomych _E_M_O_C_J_I_, (jeszcze raz:
EMOCJI), a nie jakichkolwiek działań !
Zrozumiałaś coś z tego, co dotychczas napisałem? Jeśli odpowiesz,
że tak lub "trochę"... to będzie znaczyło tylko tyle, że jeszcze
nic nie zrozumiałaś. Jeśli zaś odpowiesz, że ten tekst (treści ja-
kie powinien wywoływać) jest dla ciebie kompletnie niezrozumiałym
bełkotem, to... przynajmniej będzie to uczciwe i... poprawne, bo
tak... (prawie zawsze) być MUSI. (p. P.S.)
Dlaczego? Ano: twój problem - jak każdy bez wyjątku problem w psycho-
logii (A TAK, TAK, KAŻDY BEZ WYJĄTKU - zielska i inne 'profesjonali-
sty' spod ciemnej gwiazdy w krótkich porteczkach wydrukować wołami
i na ścianę nad łóżkiem!!!) daje się sprowadzić do wyłącznie jedne-
go zagadnienia: problemu nieświadomości, tzn.
do kwestii NIEŚWIADOMYCH EMOCJI.
Czyli to:
<< Z.P.: Jest to sekwencja wydarzeń lub zachowań, prowadząca nieuch-
ronnie do tego samego wyniku, mimo że zmieniają się jej uczestnicy,
czas i okoliczności. Chociaż skutek tych zachowań najczęściej wcale
nie jest pozytywny, człowiek powtarza je przez całe życie. Może to
być gra w "alkoholika" albo gra małżeńska, która toczy się wobec
pierwszej żony, a potem wobec drugiej i trzeciej... Nierozwiązywal-
ność pewnych sytuacji, przy ich jednoczesnej nieuchronności i pow-
tarzalności, jest właśnie tym, po czym można rozpoznać grę. >>
[Z. Pierzchałowa, z linku j.w.]
Jeszcze raz:
<< Chociaż skutek tych zachowań najczęściej wcale nie jest pozytyw-
ny, człowiek powtarza je przez całe życie. >>
To samo w literaturze powtarzane jest na miliony sposobów i wszel-
kich możliwych ujęć... ze skutkiem żadnym...
porównaj: "bajka o żabie i skorpionie"
( http://www.google.pl/groups?selm=af89ho%24pre%242%40
news.tpi.pl )
Popatrz, co wtedy napisałem w P.S.:
<< Wiecie, "co chcecie mi teraz powiedzieć" (a przynajmniej każdy,
kto szuka tu i gdziekolwiek konkretnego rozwiązania jakiegokolwiek
'psychologicznego problemu', choćby "studenta z siekierą") ????
"Idź i..." etc.
"Bo przecież powyższe nie ma związku z rozwiązaniem czegokolwiek!!!"
Błąd... gruby. Bo Myśl wskazywana przez ten tekst _JEST_ROZWIĄZANIEM_...
dowolnego problemu. Co najwyżej można próbować wyrazić ją w innej for-
mie... Ale forma to nie Myśl. Forma zawsze pozostanie wyłącznie wska-
zaniem do Myśli i niczym więcej... >>
Dlaczego więc "Chociaż skutek tych zachowań najczęściej wcale nie
jest pozytywny, człowiek powtarza je przez całe życie." ???
O czym dokładnie mówią owe wszystkie 'bajki', 'kabarety', 'metafory',
czy dobre 'naukowe' prace itd. itp. ??? (jak widać - jest wszystko
jedno, jaka jest forma, ważne czy coś jest dobre czy nie, czy mówi
o TYM SAMYM MERITUM !!!)
P. dalej (do porównania):
'Anegdotki' R. Feynmana z:
http://www.google.pl/groups?selm=bf3fe6%24ji8%243%40
nemesis.news.tpi.pl
"Ostatnia nauka Milarepy udzielona Gampopie" czyli:
http://www.google.pl/groups?selm=01bfce64%24ac803cc0
%240b01a8c0%40jtt
i stwierdzenie Anthony'ego De Mello:
"Ludzie słuchają tylko tego, co chcą usłyszeć"
(dokładnie:
<< Czy słuchasz w taki sposób, jak czyni to wiekszość ludzi, którzy
słuchają jedynie po to, aby się utwierdzić w tym, co i tak wcześniej
wiedzą ? >> [A. De Mello "Przebudzenie"] )
Ano: one wszystkie mówią i usiłują zwrócić uwagę wyłącznie na jedną
kwestię: jest nią istnienie i zasadnicza/podstawowa różnica dwóch
rodzajów (całkowicie różnych jakościowo i w skutkach) percepcji i
myślenia/kojarzenia:
A) Szukanie, nauka i wykonywanie najlepszych czynności zaspokajają-
cych stałe (i (bo) nieświadome) emocje
B) Szukanie najlepiej dostosowanych EMOCJI do stałych/określonych
czynności.
---
B) wymaga świadomości EMOCJONALNEJ, tj. umiejętności zdejmowania
i tworzenia (w sobie) emocjonalnych motywacji(potrzeb) i oporu
(niechęci, strachu, itd. itp.), ALE JEST blokowana NIEŚWIADOMYMI
emocjami. "Mają uszy a nie słyszą, mają oczy a nie widzą"... vel
"grochem o ścianę", czyli ktoś niby słucha po czym (a w myślach
cały czas) odpowiada (do u. ś.) jakże znaczącym "tak, ALE XXX"...
To jest zasadnicza umysłowa dychotomia (pierwotna właśność umysłu),
objawiająca się w dwoistości syntaktyka/semantyka, albo w różnicy
pomiędzy _wydźwiękiem_ pytania "JAK?" (coś zrobić) od "DLACZEGO?"
(coś działa tak jak działa).
Ostatnio nastąpił wielce interesujący wysyp postów/problemów ta-
kich jak twoje wg. tego samego schematu:
Po kolei:
1) Nie pamiętająca "nie pamiętam wypadku"
2) Meg "brak poczucia własnej wartości"
3) Silver "otaczanie się młodszymi"
4) Paweł "Proszę o pomoc" - (Jak najbardziej ten sam schemat...)
5) Anna Maria "Czy tak zawsze już będzie"
6) Tomik "A dlaczego"
7) Pejter "Kiedy mi to minie"...
8) Giermakowska "Kłótnie a święta"
9) Michał "Problem z kobietą"
10) mam_problem "Mąż"...
itd. itp. dodatkowo wszystko to, co 'przepuściłem', równie dobrze
można dopisać do tej listy.
To jest zawsze i wszędzie DOKŁADNIE ten sam problem, to problem
BRAKU EMPATII
A to rozumieją nawet 'dzikusy w Afryce'... (jak zawsze - nie wszy-
stkie, tylko _mądre_ 'dzikusy'):
"Nie wiesz, jak wielki jest ciężar którego nie niesiesz"...
[przysłowie afrykańskie, które ktoś tu namiętnie _automatem_ przy-
tacza]
W każdym z tych przypadków problemem są nieuświadomione przez delik-
wenta jego własne emocje, których nie jest w stanie zmienić!
A dlaczego jest to takie trudne? Bo emocji nie można ZOBACZYĆ!
"Zobaczyć" ("usłyszeć", w ogólności: "odebrać zmysłami") można kształ-
ty, ruchy, procedury, zaś emocje w odróżnieniu od tego wszystkiego
można jedynie (każdy musi jeśli będzie w stanie/'zechce') WYTWORZYĆ
samodzielnie we własnym mózgu i z definicji nie można ich wprost/
bezpośrednio przekazać.
Po prostu można 'zobaczyć'/świadomie odczuć wyłącznie WŁASNE EMOCJE!
Zobacz:
<< Europejscy fenomenolodzy ze swymi starannymi i drobiazgowo wypra-
cowanymi opisami mogą nas na nowo nauczyć, że najlepszą drogą do zro-
zumienia innej istoty ludzkiej, a przynajmniej drogą konieczną dla
pewnych celów, jest wniknięcie w jego Weltanschauung, by móc widzieć
jego świat jego własnymi oczami. Taki wniosek jest rzecz prosta nie-
łatwy do przyjęcia przez żadną pozytywistyczną filozofię nauki.>>
[A. Maslow, "W stronę psychologii istnienia"]
Zauważ: ~Żadna z osób z powyższej listy włącznie z tobą NIE JEST
ZAINTERESOWANA żadnym innym przypadkiem, poza swoim. A rozwiązanie
_nie_ tkwi w analizie JEJ przypadku, a w uwolnieniu się od niego
(zrobieniu emocjonalnego miejsca/swobody na... naukę uświadamiania
sobie własnych emocji) i w próbach analizy gry emocji stojących za
wszystkimi innymi przypadkami... i JAK NAJMNIEJ WŁASNYM!
I jest pewne jak amen w pacieżu, iż przy wszystkich takich anali-
zach... pozornie zupełnie innych przypadków 'obcych' jej osób/zda-
rzeń - taka osoba będzie popełniać DOKŁADNIE TEN SAM BŁĄD, który
jest przyczyną jej patologii.
O czym mówi "Ostatnia nauka Milarepy udzielona Gampopie"???
Ano o tym, iż możesz usiąść na kamieniu i nie ruszając palcem w bu-
cie SAMODZIELNIE WYMYŚLEĆ/_przeżyć_ wszystkie stany emocjonalne,
do przeżycia których inni (nieświadomi) _muszą_ (zupełnie niepo-
trzebnie, bo to tylko złudzenia) zmienić/'zburzyć półświata'/zni-
szczyć mnóstwo osób, zwierząt i rzeczy.
Na zrozumienie tego problemu (naukę uświadamiania sobie własnych
emocji) masz CAŁE ŻYCIE... bo i problem jest najtrudniejszy z tru-
dnych. W emocjach NICZEGO nie można zrobić wprost(od ręki/procedu-
ralnie). Jeśli zachodzi taki przypadek - _pozornie_ pod wpływem
jakiegoś zewnętrznego zbiegu okoliczności/określonej sytuacji, to
znaczy, że dana osoba była do owej zmiany JUŻ emocjonalnie (prawie)
gotowa/przygotowana. Zaś jeśli nie jest 'gotowa'/'nie dysponuje'
potrzebnymi emocjami, (których potencjalne stworzenie jest zabloko-
wane istniejącymi 'nie do podważenia'... błędnymi), to żadna sytua-
cja, i 'najlepsi specjaliści' nie zmienią tego stanu rzeczy... bez
jego zmiany osobieście i wyłącznie indywidualnie PRZEZ SAMEGO 'pa-
cjenta'.
Przy okazji szukania czegoś innego znalazłem to:
http://onet.allegro.pl/show_item.php?item=19377737
[ Akty świadomości i procesy poznawcze - Jerzy Bobryk ]
<< Punktem wyjścia książki jest analiza treści i funkcji pojęcia
przyczynowości pojawiającego się w wybranych teoriach współczesnej
psychologii poznawczej. Wnioskiem, do jakiego autor dochodzi, jest
konieczność starannego rozróżnienia w psychologii pojęcia aktu i po-
jęcia procesu. Procesy są, zdaniem Bobryka, zjawiskami zdeterminowa-
nymi przez tzw. przyczyny sprawcze i mogą być badane metodami obiek-
tywnymi. Akty natomiast są zjawiskami determinowanymi intencjonalno-
ścią, którą autor pracy rozumie jako specyficzną relację podmiotu
aktu z otoczeniem. Badanie aktów wymaga użycia metod subiektywnych,
m.in. takich, jakie wypracowała współczesna fenomenologia egzysten-
cjalna. Końcowa część pracy poświęcona jest zagadnieniu wolności
ludzkiego działania. >>
To jest przykład, który może przynajmniej niektórym choć troszkę
uświadomić, jak trudny jest to problem.
To co ważne a raczej najważniejsze: << Wnioskiem, do jakiego autor
dochodzi, jest konieczność starannego rozróżnienia w psychologii
pojęcia aktu i pojęcia procesu.>>
Tak, owa konieczność starannego rozróżnienia jest warunkiem sine
qua non świadomego myślenia. Ale jeśli ów tekst pochodzi od wydaw-
cy (a nie allegrowego sprzedawcy książki) i został w jakikolwiek
sposób 'zaakceptowany' przez profa... to znaczy, że zamiast owego
starannego rozróżnienia prof wygenerował... kompletne gówno.
Bo tylko idiota może wydusić z siebie taki dyrdymał: "Procesy są,
zdaniem Bobryka, zjawiskami zdeterminowanymi przez tzw. przyczyny
sprawcze i mogą być badane metodami obiektywnymi. Akty natomiast
są zjawiskami determinowanymi intencjonalnością, którą autor pra-
cy rozumie jako specyficzną relację podmiotu aktu z otoczeniem."
Na pierwszy rzut oka można ulec złudzeniu, że ma rację, bo wszak
mówimy: "proces produkcyjny/technologiczny" vs "akt twórczy",
tyle że w równie dużej liczbie przypadków używamy tych słówek
w znaczeniu zupełnie odwrotnym: np. akt pomiaru, akt prawny/ślu-
bu, akt (jako 'tfurcze' zdjęcie/bohomaz golizny), vs np.: PROCE-
SY ŻYCIOWE, procesy myślowe, gospodarcze, ewolucyjne itd. etc.
W tym miejscu najlepiej by było, byś SAMA zaczęła się zastanawiać
nad tym, co jest "procesem" a co "aktem" w odniesieniu do... abso-
lutnie wszystkiego (dowolnej rzeczy/kwestii)... Ot, choćby zacznij
od analizy czynności otwierania kluczem zamka przez małe dziecko.
Co możesz takiemu dziecku przekazać ucząc je właśnie takiej czyn-
ności ? O czym będziesz mówić i co pokazywać? Proces czy akt?
Możesz pokazać mu wyłącznie "proces" wg. Bobryka, czyli - w znacz-
nie mniej mylącym słówku - PROCEDURĘ otwierania zamka. Ale czy zna-
jomość owej procedury jest czymś wystarczającym, by dziecko zrozu-
miało, DLACZEGO w ogóle ów zamek się otwiera i co zrobić (jak się
zachować) gdy... mimo poprawnego wykonania owej procedury otwar-
cia... zamek 'nie puści'??? Czy aby wystarczy dokładać mu nowe pro-
cedury postępowania na wypadek 'nieprzewidzianego', czy w tym momen-
cie otwiera się droga i pole/miejsce dla... aktu/ów (wg. Bobryka)
TWÓRCZEGO MYŚLENIA ???
Jeśli wystarczająco 'namolnie' spróbujesz się wgryźć w rozstrząsania
co jest aktem a co procesem... vel "zjawiskami zdeterminowanymi przez
tzw. przyczyny sprawcze, które mogą być badane metodami obiektywnymi
vs czymś co wychodzi poza taką 'definicję', czyli w jeszcze innych
słówkach: możliwą do jawnego zdefiniowania i zwerbalizowania PROCEDU-
RĄ vs wszystkim pozostałym, co werbalizowalną procedurą nie jest...
to okaże się, iż cała sprawa zacznie przypominać próbę jednoznacznego
ustalenia, czy na obrazku http://free.polbox.pl/j/jeter/babamax.gif
(lub podobnych) widać jedną czy drugą figurę.
Zaraz, zaraz, a w ogóle to... cóż u diabła to ma wspólnego z twoją
samotnością ??? Ano to: dopóki będziesz szukać jakiejść nowej pro-
cedury otwierania zamka (ops... przespania się z facetem)... to, na-
wet wtedy, kiedy przy czyjejś PROCEDURALNEJ pomocy 'się uda', pozo-
staniesz równie samotna jak teraz. (Słyszałaś może coś takiego:
"samotność w tłumie" ???) Choć wejdziesz do onego niedostępnego do-
tychczas pokoju, to po być może krótkiej euforii... poczujesz się
w nim jeszcze gorzej niż teraz. (Fałszywe, niezidentyfikowane emo-
cje pozostaną niezależnie od tego, co proceduralnie zrobisz/wyko-
nasz/w czym będziesz uczestniczyć ciałem a nie DUCHEM!)
Zamiast inicjowania proceduralnego seksu odkryj EMPATIĘ... ot, choć-
by próbując pytać się facetów (z głupia frant), CO CZULI, gdy doty-
kali PIERWSZY raz (choćby) szyi _swojej_ dziewczyny...
Nie: "dlaczego CIEBIE nie chcą dotykać?", (bo po czymś takim opa-
dają wszystkie członki :-))) ), ale CO ODCZUWALI wtedy, kiedy wła-
śnie TO ODCZUWALI...
Empatię odkryjesz DOPIERO WTEDY, kiedy będziesz wyczuwać, co za-
gadnięci faceci rzeczywiście czuli... kompletnie niezależnie od
tego, co wypowiedzieli (czy... _nie_ powiedzieli) w werbalnej od-
powiedzi...
Przy okazji nauczysz się (być może) odróżniania proceduralistów
m-ki "niczego nie czułem, ważne że to było potrzebne/przydatne,
by dostać się do dupy" od potencjalnie wartościowej reszty. Tych
pierwszych radzę omijać szerokim - jak tylko się da - łukiem.
Nie tylko w seksie ale we wszystkim, bo to poprzebierane 'na lu-
dzia' siłowo tresowane 'w człowieczeństwie'... pawiany.
> Pozdrawiam
> Smutna
Dosiegoroczku (wszystkim 'psycholom')...
JeT.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-12-31 17:54:26
Temat: Re: Samotność (też... w Sylwestra...)
"Jerzy Turynski" <j...@p...com> wrote in message
news:bsuuog$l0a$1@nemesis.news.tpi.pl...
jeszcze pisze, że to "coś zupełnie nieważne-
> go"!!!
> << Nie tak dawno pewna moja znajoma w trakcie 'normalnej' rozmowy
> "o niczym" opowiedziała mi o dla niej 'zdumiewającym'/'poza rozu-
> mem'/'nie do przyjęcia' zachowaniu swojej innej znajomej. Pokiwa-
> łem głową 'ze zrozumieniem'.
Czyli - oklamales ja. Ani "rozumiales", ani, przeciez rozumiec chciec
raczyles.
A ladnie to tak?
A naukowo?
Znajoma czegos nie rozumie i - poruszajac te sprawe w romowie- ewidentnie
rozumiec sie stara. P y t a. A ty na to kiwasz glowa.
PO CO kiwasz ta glowa? Bo ja masz????? Bo latwoej ci wtedy liczyc?
A dlaczego nie wrzasnales na nia swoim ulubionym zwyczajem:
- MYSL!!!!!
Dlaczego nie kazales m y s l e c, kiedy ktos zmaga sie z
nieznanym/nierozumianym/niepojetym? Przeciez to BARDZO WAZNE - myslec. Nie?
Zwlaszcza jesli sie czegos nie rozumie.
Nie?
A jak inaczej zrozumiec?
No?
A ty masz to myslenie znajomej z a z l e, bo cie n u d z i. Bo t o
b i e wydaje sie niewazne.
Szalenie to naukowe, Jerzyku, a poza tym - Szczesliwego Nowego Roku ( a co
mi tam!;)
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-12-31 18:25:53
Temat: Re: Samotność (też... w Sylwestra...)Jerzy Turynski <j...@p...com> napisał(a):
>
> z "Smutny X" <b...@a...pl> Smutna napisała
> w news:bsrfca$dg9$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Witam!
> > Po raz kolejny jestem samotna w Sylwestra.
>
> [... czyli coś ważnego i... zupełnie nieważnego!]
>
> Och! Opisałaś swój problem, a jakiś conajmniej 'dziwaczny dziwak'
> wycina twój tekst i jeszcze pisze, że to "coś zupełnie nieważne-
> go"!!!
>
> I to ma być "naukowa grupa dyskusyjna", która 'powinna pomagać
> rozwiązywać' problemy, w tym osobom takim jak Ty i problemy wła-
> śnie takie jak Twoje ????!!!!
>
> A jednak!
> _Dlaczego_ tekst, który napisałaś to 'coś zupełnie nieważnego'?
>
> Opisywałem już kiedyś taką 'historyjkę', ('rzut oka' (raczej słów-
> ka "założę") w googla i... już mam):
>
> << Nie tak dawno pewna moja znajoma w trakcie 'normalnej' rozmowy
> "o niczym" opowiedziała mi o dla niej 'zdumiewającym'/'poza rozu-
> mem'/'nie do przyjęcia' zachowaniu swojej innej znajomej. Pokiwa-
> łem głową 'ze zrozumieniem'. Po dwóch minutach innego tematu pow-
> tórzyła TO SAMO.
> Znów 'kiwnąłem zrozumieniem'. Po pięciu - sytuacja się powtórzyła.
> Wtedy powiedziałem: Stop! Wiesz, że w ciągu dziesięciu minut po-
> wtórzyłaś TO SAMO _trzy_razy_? Założę się, że TO SAMO od momentu
> owego zdarzenia... powtarzasz w myślach niemalże bez przerwy nie
> wyłączając snu? Odpowiedziała: "Rzeczywiście, masz rację"... >>
>
> Zanim napiszę cokolwiek ponadto, napisz, czy 'widzisz', a (jeśli
> tak to co/w czym) jakiekolwiek podobieństwo (precyzyjniej - ana-
> logię) pomiędzy twoją sytuacją/problemem a problemem mojej znajo-
> mej... ???
>
> ....
>
> A jednak napiszę, bo... gdybyś była już w stanie dobrze 'widzieć'
> ową analogię, to... twój problem by nie istniał !!!
>
> Popatrz i zgadnij, co powinien zrobić (i robi) psycholog po wysłu-
> chaniu po raz n-ty (nie szkodzi, iż ty swój opis napisałaś tu tyl-
> ko raz) TEJ SAMEJ 'opowieści' 'pacjenta' o jego problemie, (co naj-
> wyżej w różnorodnych wariacjach/innych słówkach) ??? Ano - myśli
> i takoż mówi - NIE CHCĘ TEGO WIĘCEJ SŁUCHAĆ !
>
> (przeczytaj, niekoniecznie przy pierwszym czytaniu mojego postu:
> http://www.google.pl/groups?selm=a43jfr%249ip%241%40
news.tpi.pl
> a (może) będziesz wiedziała i powoli zaczniesz rozumieć, co dokła-
> dniej znaczy: "nie chcę więcej tego słuchać!")
>
> Dlaczego? To bardzo proste: skoro 'pacjent' powtarza _SWÓJ_ opis
> _SWOJEGO_ 'problemu' po raz n-ty (jawnie i w myślach) i NIC MU TO
> NIE DAJE, to w onym opisie NIE MA 'z natury rzeczy' właściwej przy-
> czyny owego... 'wirtualnego' kłopotu...(!!!)
>
> W istocie... pacjent może mówić i mówi wyłącznie O SKUTKACH, a nie
> o przyczynach, których po prostu nie widzi. Nieświadomie (przyczyn!)
> w realnych czynnościach - i tak samo w myślach - powtarza ciągle
> ten sam (JEDEN!) błąd... i ciągle dostaje zamiast rozwiązania po-
> głębiające jego stres skutki SWOJEGO (niewidocznego dla siebie)
> błędu... Którego, z natury rzeczy - szuka nie w sobie, a w przysło-
> wiowych 'innych'...
>
> I owe kółko permamentnej niemożności 'samonapędza' się - NIEŚWIADO-
> MYM (przyczyn, emocjonalnym, WYŁĄCZNIE wewnętrznym) - 'wyścigiem
> zbrojeń', co bywa nazywane (w kabaretowej wersji słownictwa) "grą
> w króliczka"...
> (Widziałaś może Pszoniaka i Fronczewskiego w skeczu ~"Student Awas
> i docent Pietajew" ??? :-))) )
> ( Znów google - tym razem z kluczem "Lang i Lee".. i poczytaj:
> http://www.google.pl/groups?selm=01bd2c99%24595e1b80
%2401000001%40jt )
>
> Och, w kabarecie i w takich jak powyższe historyjkach jak najbar-
> dziej celowo uwypukla się, często do 'przegięcia pały' istotną
> treść właśnie po to, by ją 'cokolwiek ślepi' (emocjonalnie) odbior-
> cy mogli 'zobaczyć'. I co ???
> Ano na ogół... rżą z 'dowcipów'... (w kabarecie) nawet 'wzruszają
> się' albo kiwają ze 'zrozumieniem' główkami (przy naukowych tekstach),
> po czym... w ogóle ni cholery nie przyjmują do wiadomości, że rzecz
> jest... o nich samych... ("Ale to śmieszne, jasne, tacy są niektórzy
> 'ludzie', 'sąsiedzi', 'oni', ale to NIE o mnie... no skądże !!!)
> A życie toczy się po swojemu... o wiele bardziej kuriozalnymi (ty-
> le, że już nie bardzo do śmiechu) realiami... niż jest w stanie wy-
> dumać nawet najlepszy/najostrzejszy kabaret...)
>
> Powtórzę: nie chodzi o to, że opisałaś swój problem tylko jednym po-
> stem, bo napisałaś w nim o wielu swoich, tylko pozornie różnych czyn-
> nościach, a które w rzeczywistości są praktycznie identyczne co do
> ich przyczyn/twojej BŁĘDNEJ motywacji, fałszywych (bo nieświadomych)
> emocji, które pchają cię do takich działań (i są ich _rzeczywistą_
> przyczyną).
>
> UKRYTYCH przed TOBĄ TWOICH nieświadomych _E_M_O_C_J_I_, (jeszcze raz:
> EMOCJI), a nie jakichkolwiek działań !
>
> Zrozumiałaś coś z tego, co dotychczas napisałem? Jeśli odpowiesz,
> że tak lub "trochę"... to będzie znaczyło tylko tyle, że jeszcze
> nic nie zrozumiałaś. Jeśli zaś odpowiesz, że ten tekst (treści ja-
> kie powinien wywoływać) jest dla ciebie kompletnie niezrozumiałym
> bełkotem, to... przynajmniej będzie to uczciwe i... poprawne, bo
> tak... (prawie zawsze) być MUSI. (p. P.S.)
>
> Dlaczego? Ano: twój problem - jak każdy bez wyjątku problem w psycho-
> logii (A TAK, TAK, KAŻDY BEZ WYJĄTKU - zielska i inne 'profesjonali-
> sty' spod ciemnej gwiazdy w krótkich porteczkach wydrukować wołami
> i na ścianę nad łóżkiem!!!) daje się sprowadzić do wyłącznie jedne-
> go zagadnienia: problemu nieświadomości, tzn.
> do kwestii NIEŚWIADOMYCH EMOCJI.
> Czyli to:
> << Z.P.: Jest to sekwencja wydarzeń lub zachowań, prowadząca nieuch-
> ronnie do tego samego wyniku, mimo że zmieniają się jej uczestnicy,
> czas i okoliczności. Chociaż skutek tych zachowań najczęściej wcale
> nie jest pozytywny, człowiek powtarza je przez całe życie. Może to
> być gra w "alkoholika" albo gra małżeńska, która toczy się wobec
> pierwszej żony, a potem wobec drugiej i trzeciej... Nierozwiązywal-
> ność pewnych sytuacji, przy ich jednoczesnej nieuchronności i pow-
> tarzalności, jest właśnie tym, po czym można rozpoznać grę. >>
> [Z. Pierzchałowa, z linku j.w.]
> Jeszcze raz:
> << Chociaż skutek tych zachowań najczęściej wcale nie jest pozytyw-
> ny, człowiek powtarza je przez całe życie. >>
>
> To samo w literaturze powtarzane jest na miliony sposobów i wszel-
> kich możliwych ujęć... ze skutkiem żadnym...
> porównaj: "bajka o żabie i skorpionie"
> ( http://www.google.pl/groups?selm=af89ho%24pre%242%40
news.tpi.pl )
>
> Popatrz, co wtedy napisałem w P.S.:
> << Wiecie, "co chcecie mi teraz powiedzieć" (a przynajmniej każdy,
> kto szuka tu i gdziekolwiek konkretnego rozwiązania jakiegokolwiek
> 'psychologicznego problemu', choćby "studenta z siekierą") ????
> "Idź i..." etc.
> "Bo przecież powyższe nie ma związku z rozwiązaniem czegokolwiek!!!"
> Błąd... gruby. Bo Myśl wskazywana przez ten tekst _JEST_ROZWIĄZANIEM_...
> dowolnego problemu. Co najwyżej można próbować wyrazić ją w innej for-
> mie... Ale forma to nie Myśl. Forma zawsze pozostanie wyłącznie wska-
> zaniem do Myśli i niczym więcej... >>
>
> Dlaczego więc "Chociaż skutek tych zachowań najczęściej wcale nie
> jest pozytywny, człowiek powtarza je przez całe życie." ???
>
> O czym dokładnie mówią owe wszystkie 'bajki', 'kabarety', 'metafory',
> czy dobre 'naukowe' prace itd. itp. ??? (jak widać - jest wszystko
> jedno, jaka jest forma, ważne czy coś jest dobre czy nie, czy mówi
> o TYM SAMYM MERITUM !!!)
> P. dalej (do porównania):
> 'Anegdotki' R. Feynmana z:
> http://www.google.pl/groups?selm=bf3fe6%24ji8%243%40
nemesis.news.tpi.pl
>
> "Ostatnia nauka Milarepy udzielona Gampopie" czyli:
> http://www.google.pl/groups?selm=01bfce64%24ac803cc0
%240b01a8c0%40jtt
>
> i stwierdzenie Anthony'ego De Mello:
> "Ludzie słuchają tylko tego, co chcą usłyszeć"
> (dokładnie:
> << Czy słuchasz w taki sposób, jak czyni to wiekszość ludzi, którzy
> słuchają jedynie po to, aby się utwierdzić w tym, co i tak wcześniej
> wiedzą ? >> [A. De Mello "Przebudzenie"] )
>
> Ano: one wszystkie mówią i usiłują zwrócić uwagę wyłącznie na jedną
> kwestię: jest nią istnienie i zasadnicza/podstawowa różnica dwóch
> rodzajów (całkowicie różnych jakościowo i w skutkach) percepcji i
> myślenia/kojarzenia:
> A) Szukanie, nauka i wykonywanie najlepszych czynności zaspokajają-
> cych stałe (i (bo) nieświadome) emocje
> B) Szukanie najlepiej dostosowanych EMOCJI do stałych/określonych
> czynności.
> ---
> B) wymaga świadomości EMOCJONALNEJ, tj. umiejętności zdejmowania
> i tworzenia (w sobie) emocjonalnych motywacji(potrzeb) i oporu
> (niechęci, strachu, itd. itp.), ALE JEST blokowana NIEŚWIADOMYMI
> emocjami. "Mają uszy a nie słyszą, mają oczy a nie widzą"... vel
> "grochem o ścianę", czyli ktoś niby słucha po czym (a w myślach
> cały czas) odpowiada (do u. ś.) jakże znaczącym "tak, ALE XXX"...
> To jest zasadnicza umysłowa dychotomia (pierwotna właśność umysłu),
> objawiająca się w dwoistości syntaktyka/semantyka, albo w różnicy
> pomiędzy _wydźwiękiem_ pytania "JAK?" (coś zrobić) od "DLACZEGO?"
> (coś działa tak jak działa).
>
> Ostatnio nastąpił wielce interesujący wysyp postów/problemów ta-
> kich jak twoje wg. tego samego schematu:
> Po kolei:
> 1) Nie pamiętająca "nie pamiętam wypadku"
> 2) Meg "brak poczucia własnej wartości"
> 3) Silver "otaczanie się młodszymi"
> 4) Paweł "Proszę o pomoc" - (Jak najbardziej ten sam schemat...)
> 5) Anna Maria "Czy tak zawsze już będzie"
> 6) Tomik "A dlaczego"
> 7) Pejter "Kiedy mi to minie"...
> 8) Giermakowska "Kłótnie a święta"
> 9) Michał "Problem z kobietą"
> 10) mam_problem "Mąż"...
> itd. itp. dodatkowo wszystko to, co 'przepuściłem', równie dobrze
> można dopisać do tej listy.
>
> To jest zawsze i wszędzie DOKŁADNIE ten sam problem, to problem
> BRAKU EMPATII
>
> A to rozumieją nawet 'dzikusy w Afryce'... (jak zawsze - nie wszy-
> stkie, tylko _mądre_ 'dzikusy'):
> "Nie wiesz, jak wielki jest ciężar którego nie niesiesz"...
> [przysłowie afrykańskie, które ktoś tu namiętnie _automatem_ przy-
> tacza]
>
> W każdym z tych przypadków problemem są nieuświadomione przez delik-
> wenta jego własne emocje, których nie jest w stanie zmienić!
> A dlaczego jest to takie trudne? Bo emocji nie można ZOBACZYĆ!
> "Zobaczyć" ("usłyszeć", w ogólności: "odebrać zmysłami") można kształ-
> ty, ruchy, procedury, zaś emocje w odróżnieniu od tego wszystkiego
> można jedynie (każdy musi jeśli będzie w stanie/'zechce') WYTWORZYĆ
> samodzielnie we własnym mózgu i z definicji nie można ich wprost/
> bezpośrednio przekazać.
> Po prostu można 'zobaczyć'/świadomie odczuć wyłącznie WŁASNE EMOCJE!
>
> Zobacz:
> << Europejscy fenomenolodzy ze swymi starannymi i drobiazgowo wypra-
> cowanymi opisami mogą nas na nowo nauczyć, że najlepszą drogą do zro-
> zumienia innej istoty ludzkiej, a przynajmniej drogą konieczną dla
> pewnych celów, jest wniknięcie w jego Weltanschauung, by móc widzieć
> jego świat jego własnymi oczami. Taki wniosek jest rzecz prosta nie-
> łatwy do przyjęcia przez żadną pozytywistyczną filozofię nauki.>>
> [A. Maslow, "W stronę psychologii istnienia"]
>
> Zauważ: ~Żadna z osób z powyższej listy włącznie z tobą NIE JEST
> ZAINTERESOWANA żadnym innym przypadkiem, poza swoim. A rozwiązanie
> _nie_ tkwi w analizie JEJ przypadku, a w uwolnieniu się od niego
> (zrobieniu emocjonalnego miejsca/swobody na... naukę uświadamiania
> sobie własnych emocji) i w próbach analizy gry emocji stojących za
> wszystkimi innymi przypadkami... i JAK NAJMNIEJ WŁASNYM!
> I jest pewne jak amen w pacieżu, iż przy wszystkich takich anali-
> zach... pozornie zupełnie innych przypadków 'obcych' jej osób/zda-
> rzeń - taka osoba będzie popełniać DOKŁADNIE TEN SAM BŁĄD, który
> jest przyczyną jej patologii.
>
> O czym mówi "Ostatnia nauka Milarepy udzielona Gampopie"???
> Ano o tym, iż możesz usiąść na kamieniu i nie ruszając palcem w bu-
> cie SAMODZIELNIE WYMYŚLEĆ/_przeżyć_ wszystkie stany emocjonalne,
> do przeżycia których inni (nieświadomi) _muszą_ (zupełnie niepo-
> trzebnie, bo to tylko złudzenia) zmienić/'zburzyć półświata'/zni-
> szczyć mnóstwo osób, zwierząt i rzeczy.
>
> Na zrozumienie tego problemu (naukę uświadamiania sobie własnych
> emocji) masz CAŁE ŻYCIE... bo i problem jest najtrudniejszy z tru-
> dnych. W emocjach NICZEGO nie można zrobić wprost(od ręki/procedu-
> ralnie). Jeśli zachodzi taki przypadek - _pozornie_ pod wpływem
> jakiegoś zewnętrznego zbiegu okoliczności/określonej sytuacji, to
> znaczy, że dana osoba była do owej zmiany JUŻ emocjonalnie (prawie)
> gotowa/przygotowana. Zaś jeśli nie jest 'gotowa'/'nie dysponuje'
> potrzebnymi emocjami, (których potencjalne stworzenie jest zabloko-
> wane istniejącymi 'nie do podważenia'... błędnymi), to żadna sytua-
> cja, i 'najlepsi specjaliści' nie zmienią tego stanu rzeczy... bez
> jego zmiany osobieście i wyłącznie indywidualnie PRZEZ SAMEGO 'pa-
> cjenta'.
>
> Przy okazji szukania czegoś innego znalazłem to:
> http://onet.allegro.pl/show_item.php?item=19377737
>
> [ Akty świadomości i procesy poznawcze - Jerzy Bobryk ]
> << Punktem wyjścia książki jest analiza treści i funkcji pojęcia
> przyczynowości pojawiającego się w wybranych teoriach współczesnej
> psychologii poznawczej. Wnioskiem, do jakiego autor dochodzi, jest
> konieczność starannego rozróżnienia w psychologii pojęcia aktu i po-
> jęcia procesu. Procesy są, zdaniem Bobryka, zjawiskami zdeterminowa-
> nymi przez tzw. przyczyny sprawcze i mogą być badane metodami obiek-
> tywnymi. Akty natomiast są zjawiskami determinowanymi intencjonalno-
> ścią, którą autor pracy rozumie jako specyficzną relację podmiotu
> aktu z otoczeniem. Badanie aktów wymaga użycia metod subiektywnych,
> m.in. takich, jakie wypracowała współczesna fenomenologia egzysten-
> cjalna. Końcowa część pracy poświęcona jest zagadnieniu wolności
> ludzkiego działania. >>
>
> To jest przykład, który może przynajmniej niektórym choć troszkę
> uświadomić, jak trudny jest to problem.
> To co ważne a raczej najważniejsze: << Wnioskiem, do jakiego autor
> dochodzi, jest konieczność starannego rozróżnienia w psychologii
> pojęcia aktu i pojęcia procesu.>>
> Tak, owa konieczność starannego rozróżnienia jest warunkiem sine
> qua non świadomego myślenia. Ale jeśli ów tekst pochodzi od wydaw-
> cy (a nie allegrowego sprzedawcy książki) i został w jakikolwiek
> sposób 'zaakceptowany' przez profa... to znaczy, że zamiast owego
> starannego rozróżnienia prof wygenerował... kompletne gówno.
>
> Bo tylko idiota może wydusić z siebie taki dyrdymał: "Procesy są,
> zdaniem Bobryka, zjawiskami zdeterminowanymi przez tzw. przyczyny
> sprawcze i mogą być badane metodami obiektywnymi. Akty natomiast
> są zjawiskami determinowanymi intencjonalnością, którą autor pra-
> cy rozumie jako specyficzną relację podmiotu aktu z otoczeniem."
>
> Na pierwszy rzut oka można ulec złudzeniu, że ma rację, bo wszak
> mówimy: "proces produkcyjny/technologiczny" vs "akt twórczy",
> tyle że w równie dużej liczbie przypadków używamy tych słówek
> w znaczeniu zupełnie odwrotnym: np. akt pomiaru, akt prawny/ślu-
> bu, akt (jako 'tfurcze' zdjęcie/bohomaz golizny), vs np.: PROCE-
> SY ŻYCIOWE, procesy myślowe, gospodarcze, ewolucyjne itd. etc.
>
> W tym miejscu najlepiej by było, byś SAMA zaczęła się zastanawiać
> nad tym, co jest "procesem" a co "aktem" w odniesieniu do... abso-
> lutnie wszystkiego (dowolnej rzeczy/kwestii)... Ot, choćby zacznij
> od analizy czynności otwierania kluczem zamka przez małe dziecko.
> Co możesz takiemu dziecku przekazać ucząc je właśnie takiej czyn-
> ności ? O czym będziesz mówić i co pokazywać? Proces czy akt?
> Możesz pokazać mu wyłącznie "proces" wg. Bobryka, czyli - w znacz-
> nie mniej mylącym słówku - PROCEDURĘ otwierania zamka. Ale czy zna-
> jomość owej procedury jest czymś wystarczającym, by dziecko zrozu-
> miało, DLACZEGO w ogóle ów zamek się otwiera i co zrobić (jak się
> zachować) gdy... mimo poprawnego wykonania owej procedury otwar-
> cia... zamek 'nie puści'??? Czy aby wystarczy dokładać mu nowe pro-
> cedury postępowania na wypadek 'nieprzewidzianego', czy w tym momen-
> cie otwiera się droga i pole/miejsce dla... aktu/ów (wg. Bobryka)
> TWÓRCZEGO MYŚLENIA ???
>
> Jeśli wystarczająco 'namolnie' spróbujesz się wgryźć w rozstrząsania
> co jest aktem a co procesem... vel "zjawiskami zdeterminowanymi przez
> tzw. przyczyny sprawcze, które mogą być badane metodami obiektywnymi
> vs czymś co wychodzi poza taką 'definicję', czyli w jeszcze innych
> słówkach: możliwą do jawnego zdefiniowania i zwerbalizowania PROCEDU-
> RĄ vs wszystkim pozostałym, co werbalizowalną procedurą nie jest...
> to okaże się, iż cała sprawa zacznie przypominać próbę jednoznacznego
> ustalenia, czy na obrazku http://free.polbox.pl/j/jeter/babamax.gif
> (lub podobnych) widać jedną czy drugą figurę.
>
> Zaraz, zaraz, a w ogóle to... cóż u diabła to ma wspólnego z twoją
> samotnością ??? Ano to: dopóki będziesz szukać jakiejść nowej pro-
> cedury otwierania zamka (ops... przespania się z facetem)... to, na-
> wet wtedy, kiedy przy czyjejś PROCEDURALNEJ pomocy 'się uda', pozo-
> staniesz równie samotna jak teraz. (Słyszałaś może coś takiego:
> "samotność w tłumie" ???) Choć wejdziesz do onego niedostępnego do-
> tychczas pokoju, to po być może krótkiej euforii... poczujesz się
> w nim jeszcze gorzej niż teraz. (Fałszywe, niezidentyfikowane emo-
> cje pozostaną niezależnie od tego, co proceduralnie zrobisz/wyko-
> nasz/w czym będziesz uczestniczyć ciałem a nie DUCHEM!)
> Zamiast inicjowania proceduralnego seksu odkryj EMPATIĘ... ot, choć-
> by próbując pytać się facetów (z głupia frant), CO CZULI, gdy doty-
> kali PIERWSZY raz (choćby) szyi _swojej_ dziewczyny...
>
> Nie: "dlaczego CIEBIE nie chcą dotykać?", (bo po czymś takim opa-
> dają wszystkie członki :-))) ), ale CO ODCZUWALI wtedy, kiedy wła-
> śnie TO ODCZUWALI...
>
> Empatię odkryjesz DOPIERO WTEDY, kiedy będziesz wyczuwać, co za-
> gadnięci faceci rzeczywiście czuli... kompletnie niezależnie od
> tego, co wypowiedzieli (czy... _nie_ powiedzieli) w werbalnej od-
> powiedzi...
>
> Przy okazji nauczysz się (być może) odróżniania proceduralistów
> m-ki "niczego nie czułem, ważne że to było potrzebne/przydatne,
> by dostać się do dupy" od potencjalnie wartościowej reszty. Tych
> pierwszych radzę omijać szerokim - jak tylko się da - łukiem.
> Nie tylko w seksie ale we wszystkim, bo to poprzebierane 'na lu-
> dzia' siłowo tresowane 'w człowieczeństwie'... pawiany.
>
> > Pozdrawiam
> > Smutna
>
> Dosiegoroczku (wszystkim 'psycholom')...
>
> JeT.
>
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-12-31 18:25:55
Temat: Re: Samotność (też... w Sylwestra...)Jerzy Turynski <j...@p...com> napisał(a):
>
> z "Smutny X" <b...@a...pl> Smutna napisała
> w news:bsrfca$dg9$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Witam!
> > Po raz kolejny jestem samotna w Sylwestra.
>
> [... czyli coś ważnego i... zupełnie nieważnego!]
>
> Och! Opisałaś swój problem, a jakiś conajmniej 'dziwaczny dziwak'
> wycina twój tekst i jeszcze pisze, że to "coś zupełnie nieważne-
> go"!!!
>
> I to ma być "naukowa grupa dyskusyjna", która 'powinna pomagać
> rozwiązywać' problemy, w tym osobom takim jak Ty i problemy wła-
> śnie takie jak Twoje ????!!!!
>
> A jednak!
> _Dlaczego_ tekst, który napisałaś to 'coś zupełnie nieważnego'?
>
> Opisywałem już kiedyś taką 'historyjkę', ('rzut oka' (raczej słów-
> ka "założę") w googla i... już mam):
>
> << Nie tak dawno pewna moja znajoma w trakcie 'normalnej' rozmowy
> "o niczym" opowiedziała mi o dla niej 'zdumiewającym'/'poza rozu-
> mem'/'nie do przyjęcia' zachowaniu swojej innej znajomej. Pokiwa-
> łem głową 'ze zrozumieniem'. Po dwóch minutach innego tematu pow-
> tórzyła TO SAMO.
> Znów 'kiwnąłem zrozumieniem'. Po pięciu - sytuacja się powtórzyła.
> Wtedy powiedziałem: Stop! Wiesz, że w ciągu dziesięciu minut po-
> wtórzyłaś TO SAMO _trzy_razy_? Założę się, że TO SAMO od momentu
> owego zdarzenia... powtarzasz w myślach niemalże bez przerwy nie
> wyłączając snu? Odpowiedziała: "Rzeczywiście, masz rację"... >>
>
> Zanim napiszę cokolwiek ponadto, napisz, czy 'widzisz', a (jeśli
> tak to co/w czym) jakiekolwiek podobieństwo (precyzyjniej - ana-
> logię) pomiędzy twoją sytuacją/problemem a problemem mojej znajo-
> mej... ???
>
> ....
>
> A jednak napiszę, bo... gdybyś była już w stanie dobrze 'widzieć'
> ową analogię, to... twój problem by nie istniał !!!
>
> Popatrz i zgadnij, co powinien zrobić (i robi) psycholog po wysłu-
> chaniu po raz n-ty (nie szkodzi, iż ty swój opis napisałaś tu tyl-
> ko raz) TEJ SAMEJ 'opowieści' 'pacjenta' o jego problemie, (co naj-
> wyżej w różnorodnych wariacjach/innych słówkach) ??? Ano - myśli
> i takoż mówi - NIE CHCĘ TEGO WIĘCEJ SŁUCHAĆ !
>
> (przeczytaj, niekoniecznie przy pierwszym czytaniu mojego postu:
> http://www.google.pl/groups?selm=a43jfr%249ip%241%40
news.tpi.pl
> a (może) będziesz wiedziała i powoli zaczniesz rozumieć, co dokła-
> dniej znaczy: "nie chcę więcej tego słuchać!")
>
> Dlaczego? To bardzo proste: skoro 'pacjent' powtarza _SWÓJ_ opis
> _SWOJEGO_ 'problemu' po raz n-ty (jawnie i w myślach) i NIC MU TO
> NIE DAJE, to w onym opisie NIE MA 'z natury rzeczy' właściwej przy-
> czyny owego... 'wirtualnego' kłopotu...(!!!)
>
> W istocie... pacjent może mówić i mówi wyłącznie O SKUTKACH, a nie
> o przyczynach, których po prostu nie widzi. Nieświadomie (przyczyn!)
> w realnych czynnościach - i tak samo w myślach - powtarza ciągle
> ten sam (JEDEN!) błąd... i ciągle dostaje zamiast rozwiązania po-
> głębiające jego stres skutki SWOJEGO (niewidocznego dla siebie)
> błędu... Którego, z natury rzeczy - szuka nie w sobie, a w przysło-
> wiowych 'innych'...
>
> I owe kółko permamentnej niemożności 'samonapędza' się - NIEŚWIADO-
> MYM (przyczyn, emocjonalnym, WYŁĄCZNIE wewnętrznym) - 'wyścigiem
> zbrojeń', co bywa nazywane (w kabaretowej wersji słownictwa) "grą
> w króliczka"...
> (Widziałaś może Pszoniaka i Fronczewskiego w skeczu ~"Student Awas
> i docent Pietajew" ??? :-))) )
> ( Znów google - tym razem z kluczem "Lang i Lee".. i poczytaj:
> http://www.google.pl/groups?selm=01bd2c99%24595e1b80
%2401000001%40jt )
>
> Och, w kabarecie i w takich jak powyższe historyjkach jak najbar-
> dziej celowo uwypukla się, często do 'przegięcia pały' istotną
> treść właśnie po to, by ją 'cokolwiek ślepi' (emocjonalnie) odbior-
> cy mogli 'zobaczyć'. I co ???
> Ano na ogół... rżą z 'dowcipów'... (w kabarecie) nawet 'wzruszają
> się' albo kiwają ze 'zrozumieniem' główkami (przy naukowych tekstach),
> po czym... w ogóle ni cholery nie przyjmują do wiadomości, że rzecz
> jest... o nich samych... ("Ale to śmieszne, jasne, tacy są niektórzy
> 'ludzie', 'sąsiedzi', 'oni', ale to NIE o mnie... no skądże !!!)
> A życie toczy się po swojemu... o wiele bardziej kuriozalnymi (ty-
> le, że już nie bardzo do śmiechu) realiami... niż jest w stanie wy-
> dumać nawet najlepszy/najostrzejszy kabaret...)
>
> Powtórzę: nie chodzi o to, że opisałaś swój problem tylko jednym po-
> stem, bo napisałaś w nim o wielu swoich, tylko pozornie różnych czyn-
> nościach, a które w rzeczywistości są praktycznie identyczne co do
> ich przyczyn/twojej BŁĘDNEJ motywacji, fałszywych (bo nieświadomych)
> emocji, które pchają cię do takich działań (i są ich _rzeczywistą_
> przyczyną).
>
> UKRYTYCH przed TOBĄ TWOICH nieświadomych _E_M_O_C_J_I_, (jeszcze raz:
> EMOCJI), a nie jakichkolwiek działań !
>
> Zrozumiałaś coś z tego, co dotychczas napisałem? Jeśli odpowiesz,
> że tak lub "trochę"... to będzie znaczyło tylko tyle, że jeszcze
> nic nie zrozumiałaś. Jeśli zaś odpowiesz, że ten tekst (treści ja-
> kie powinien wywoływać) jest dla ciebie kompletnie niezrozumiałym
> bełkotem, to... przynajmniej będzie to uczciwe i... poprawne, bo
> tak... (prawie zawsze) być MUSI. (p. P.S.)
>
> Dlaczego? Ano: twój problem - jak każdy bez wyjątku problem w psycho-
> logii (A TAK, TAK, KAŻDY BEZ WYJĄTKU - zielska i inne 'profesjonali-
> sty' spod ciemnej gwiazdy w krótkich porteczkach wydrukować wołami
> i na ścianę nad łóżkiem!!!) daje się sprowadzić do wyłącznie jedne-
> go zagadnienia: problemu nieświadomości, tzn.
> do kwestii NIEŚWIADOMYCH EMOCJI.
> Czyli to:
> << Z.P.: Jest to sekwencja wydarzeń lub zachowań, prowadząca nieuch-
> ronnie do tego samego wyniku, mimo że zmieniają się jej uczestnicy,
> czas i okoliczności. Chociaż skutek tych zachowań najczęściej wcale
> nie jest pozytywny, człowiek powtarza je przez całe życie. Może to
> być gra w "alkoholika" albo gra małżeńska, która toczy się wobec
> pierwszej żony, a potem wobec drugiej i trzeciej... Nierozwiązywal-
> ność pewnych sytuacji, przy ich jednoczesnej nieuchronności i pow-
> tarzalności, jest właśnie tym, po czym można rozpoznać grę. >>
> [Z. Pierzchałowa, z linku j.w.]
> Jeszcze raz:
> << Chociaż skutek tych zachowań najczęściej wcale nie jest pozytyw-
> ny, człowiek powtarza je przez całe życie. >>
>
> To samo w literaturze powtarzane jest na miliony sposobów i wszel-
> kich możliwych ujęć... ze skutkiem żadnym...
> porównaj: "bajka o żabie i skorpionie"
> ( http://www.google.pl/groups?selm=af89ho%24pre%242%40
news.tpi.pl )
>
> Popatrz, co wtedy napisałem w P.S.:
> << Wiecie, "co chcecie mi teraz powiedzieć" (a przynajmniej każdy,
> kto szuka tu i gdziekolwiek konkretnego rozwiązania jakiegokolwiek
> 'psychologicznego problemu', choćby "studenta z siekierą") ????
> "Idź i..." etc.
> "Bo przecież powyższe nie ma związku z rozwiązaniem czegokolwiek!!!"
> Błąd... gruby. Bo Myśl wskazywana przez ten tekst _JEST_ROZWIĄZANIEM_...
> dowolnego problemu. Co najwyżej można próbować wyrazić ją w innej for-
> mie... Ale forma to nie Myśl. Forma zawsze pozostanie wyłącznie wska-
> zaniem do Myśli i niczym więcej... >>
>
> Dlaczego więc "Chociaż skutek tych zachowań najczęściej wcale nie
> jest pozytywny, człowiek powtarza je przez całe życie." ???
>
> O czym dokładnie mówią owe wszystkie 'bajki', 'kabarety', 'metafory',
> czy dobre 'naukowe' prace itd. itp. ??? (jak widać - jest wszystko
> jedno, jaka jest forma, ważne czy coś jest dobre czy nie, czy mówi
> o TYM SAMYM MERITUM !!!)
> P. dalej (do porównania):
> 'Anegdotki' R. Feynmana z:
> http://www.google.pl/groups?selm=bf3fe6%24ji8%243%40
nemesis.news.tpi.pl
>
> "Ostatnia nauka Milarepy udzielona Gampopie" czyli:
> http://www.google.pl/groups?selm=01bfce64%24ac803cc0
%240b01a8c0%40jtt
>
> i stwierdzenie Anthony'ego De Mello:
> "Ludzie słuchają tylko tego, co chcą usłyszeć"
> (dokładnie:
> << Czy słuchasz w taki sposób, jak czyni to wiekszość ludzi, którzy
> słuchają jedynie po to, aby się utwierdzić w tym, co i tak wcześniej
> wiedzą ? >> [A. De Mello "Przebudzenie"] )
>
> Ano: one wszystkie mówią i usiłują zwrócić uwagę wyłącznie na jedną
> kwestię: jest nią istnienie i zasadnicza/podstawowa różnica dwóch
> rodzajów (całkowicie różnych jakościowo i w skutkach) percepcji i
> myślenia/kojarzenia:
> A) Szukanie, nauka i wykonywanie najlepszych czynności zaspokajają-
> cych stałe (i (bo) nieświadome) emocje
> B) Szukanie najlepiej dostosowanych EMOCJI do stałych/określonych
> czynności.
> ---
> B) wymaga świadomości EMOCJONALNEJ, tj. umiejętności zdejmowania
> i tworzenia (w sobie) emocjonalnych motywacji(potrzeb) i oporu
> (niechęci, strachu, itd. itp.), ALE JEST blokowana NIEŚWIADOMYMI
> emocjami. "Mają uszy a nie słyszą, mają oczy a nie widzą"... vel
> "grochem o ścianę", czyli ktoś niby słucha po czym (a w myślach
> cały czas) odpowiada (do u. ś.) jakże znaczącym "tak, ALE XXX"...
> To jest zasadnicza umysłowa dychotomia (pierwotna właśność umysłu),
> objawiająca się w dwoistości syntaktyka/semantyka, albo w różnicy
> pomiędzy _wydźwiękiem_ pytania "JAK?" (coś zrobić) od "DLACZEGO?"
> (coś działa tak jak działa).
>
> Ostatnio nastąpił wielce interesujący wysyp postów/problemów ta-
> kich jak twoje wg. tego samego schematu:
> Po kolei:
> 1) Nie pamiętająca "nie pamiętam wypadku"
> 2) Meg "brak poczucia własnej wartości"
> 3) Silver "otaczanie się młodszymi"
> 4) Paweł "Proszę o pomoc" - (Jak najbardziej ten sam schemat...)
> 5) Anna Maria "Czy tak zawsze już będzie"
> 6) Tomik "A dlaczego"
> 7) Pejter "Kiedy mi to minie"...
> 8) Giermakowska "Kłótnie a święta"
> 9) Michał "Problem z kobietą"
> 10) mam_problem "Mąż"...
> itd. itp. dodatkowo wszystko to, co 'przepuściłem', równie dobrze
> można dopisać do tej listy.
>
> To jest zawsze i wszędzie DOKŁADNIE ten sam problem, to problem
> BRAKU EMPATII
>
> A to rozumieją nawet 'dzikusy w Afryce'... (jak zawsze - nie wszy-
> stkie, tylko _mądre_ 'dzikusy'):
> "Nie wiesz, jak wielki jest ciężar którego nie niesiesz"...
> [przysłowie afrykańskie, które ktoś tu namiętnie _automatem_ przy-
> tacza]
>
> W każdym z tych przypadków problemem są nieuświadomione przez delik-
> wenta jego własne emocje, których nie jest w stanie zmienić!
> A dlaczego jest to takie trudne? Bo emocji nie można ZOBACZYĆ!
> "Zobaczyć" ("usłyszeć", w ogólności: "odebrać zmysłami") można kształ-
> ty, ruchy, procedury, zaś emocje w odróżnieniu od tego wszystkiego
> można jedynie (każdy musi jeśli będzie w stanie/'zechce') WYTWORZYĆ
> samodzielnie we własnym mózgu i z definicji nie można ich wprost/
> bezpośrednio przekazać.
> Po prostu można 'zobaczyć'/świadomie odczuć wyłącznie WŁASNE EMOCJE!
>
> Zobacz:
> << Europejscy fenomenolodzy ze swymi starannymi i drobiazgowo wypra-
> cowanymi opisami mogą nas na nowo nauczyć, że najlepszą drogą do zro-
> zumienia innej istoty ludzkiej, a przynajmniej drogą konieczną dla
> pewnych celów, jest wniknięcie w jego Weltanschauung, by móc widzieć
> jego świat jego własnymi oczami. Taki wniosek jest rzecz prosta nie-
> łatwy do przyjęcia przez żadną pozytywistyczną filozofię nauki.>>
> [A. Maslow, "W stronę psychologii istnienia"]
>
> Zauważ: ~Żadna z osób z powyższej listy włącznie z tobą NIE JEST
> ZAINTERESOWANA żadnym innym przypadkiem, poza swoim. A rozwiązanie
> _nie_ tkwi w analizie JEJ przypadku, a w uwolnieniu się od niego
> (zrobieniu emocjonalnego miejsca/swobody na... naukę uświadamiania
> sobie własnych emocji) i w próbach analizy gry emocji stojących za
> wszystkimi innymi przypadkami... i JAK NAJMNIEJ WŁASNYM!
> I jest pewne jak amen w pacieżu, iż przy wszystkich takich anali-
> zach... pozornie zupełnie innych przypadków 'obcych' jej osób/zda-
> rzeń - taka osoba będzie popełniać DOKŁADNIE TEN SAM BŁĄD, który
> jest przyczyną jej patologii.
>
> O czym mówi "Ostatnia nauka Milarepy udzielona Gampopie"???
> Ano o tym, iż możesz usiąść na kamieniu i nie ruszając palcem w bu-
> cie SAMODZIELNIE WYMYŚLEĆ/_przeżyć_ wszystkie stany emocjonalne,
> do przeżycia których inni (nieświadomi) _muszą_ (zupełnie niepo-
> trzebnie, bo to tylko złudzenia) zmienić/'zburzyć półświata'/zni-
> szczyć mnóstwo osób, zwierząt i rzeczy.
>
> Na zrozumienie tego problemu (naukę uświadamiania sobie własnych
> emocji) masz CAŁE ŻYCIE... bo i problem jest najtrudniejszy z tru-
> dnych. W emocjach NICZEGO nie można zrobić wprost(od ręki/procedu-
> ralnie). Jeśli zachodzi taki przypadek - _pozornie_ pod wpływem
> jakiegoś zewnętrznego zbiegu okoliczności/określonej sytuacji, to
> znaczy, że dana osoba była do owej zmiany JUŻ emocjonalnie (prawie)
> gotowa/przygotowana. Zaś jeśli nie jest 'gotowa'/'nie dysponuje'
> potrzebnymi emocjami, (których potencjalne stworzenie jest zabloko-
> wane istniejącymi 'nie do podważenia'... błędnymi), to żadna sytua-
> cja, i 'najlepsi specjaliści' nie zmienią tego stanu rzeczy... bez
> jego zmiany osobieście i wyłącznie indywidualnie PRZEZ SAMEGO 'pa-
> cjenta'.
>
> Przy okazji szukania czegoś innego znalazłem to:
> http://onet.allegro.pl/show_item.php?item=19377737
>
> [ Akty świadomości i procesy poznawcze - Jerzy Bobryk ]
> << Punktem wyjścia książki jest analiza treści i funkcji pojęcia
> przyczynowości pojawiającego się w wybranych teoriach współczesnej
> psychologii poznawczej. Wnioskiem, do jakiego autor dochodzi, jest
> konieczność starannego rozróżnienia w psychologii pojęcia aktu i po-
> jęcia procesu. Procesy są, zdaniem Bobryka, zjawiskami zdeterminowa-
> nymi przez tzw. przyczyny sprawcze i mogą być badane metodami obiek-
> tywnymi. Akty natomiast są zjawiskami determinowanymi intencjonalno-
> ścią, którą autor pracy rozumie jako specyficzną relację podmiotu
> aktu z otoczeniem. Badanie aktów wymaga użycia metod subiektywnych,
> m.in. takich, jakie wypracowała współczesna fenomenologia egzysten-
> cjalna. Końcowa część pracy poświęcona jest zagadnieniu wolności
> ludzkiego działania. >>
>
> To jest przykład, który może przynajmniej niektórym choć troszkę
> uświadomić, jak trudny jest to problem.
> To co ważne a raczej najważniejsze: << Wnioskiem, do jakiego autor
> dochodzi, jest konieczność starannego rozróżnienia w psychologii
> pojęcia aktu i pojęcia procesu.>>
> Tak, owa konieczność starannego rozróżnienia jest warunkiem sine
> qua non świadomego myślenia. Ale jeśli ów tekst pochodzi od wydaw-
> cy (a nie allegrowego sprzedawcy książki) i został w jakikolwiek
> sposób 'zaakceptowany' przez profa... to znaczy, że zamiast owego
> starannego rozróżnienia prof wygenerował... kompletne gówno.
>
> Bo tylko idiota może wydusić z siebie taki dyrdymał: "Procesy są,
> zdaniem Bobryka, zjawiskami zdeterminowanymi przez tzw. przyczyny
> sprawcze i mogą być badane metodami obiektywnymi. Akty natomiast
> są zjawiskami determinowanymi intencjonalnością, którą autor pra-
> cy rozumie jako specyficzną relację podmiotu aktu z otoczeniem."
>
> Na pierwszy rzut oka można ulec złudzeniu, że ma rację, bo wszak
> mówimy: "proces produkcyjny/technologiczny" vs "akt twórczy",
> tyle że w równie dużej liczbie przypadków używamy tych słówek
> w znaczeniu zupełnie odwrotnym: np. akt pomiaru, akt prawny/ślu-
> bu, akt (jako 'tfurcze' zdjęcie/bohomaz golizny), vs np.: PROCE-
> SY ŻYCIOWE, procesy myślowe, gospodarcze, ewolucyjne itd. etc.
>
> W tym miejscu najlepiej by było, byś SAMA zaczęła się zastanawiać
> nad tym, co jest "procesem" a co "aktem" w odniesieniu do... abso-
> lutnie wszystkiego (dowolnej rzeczy/kwestii)... Ot, choćby zacznij
> od analizy czynności otwierania kluczem zamka przez małe dziecko.
> Co możesz takiemu dziecku przekazać ucząc je właśnie takiej czyn-
> ności ? O czym będziesz mówić i co pokazywać? Proces czy akt?
> Możesz pokazać mu wyłącznie "proces" wg. Bobryka, czyli - w znacz-
> nie mniej mylącym słówku - PROCEDURĘ otwierania zamka. Ale czy zna-
> jomość owej procedury jest czymś wystarczającym, by dziecko zrozu-
> miało, DLACZEGO w ogóle ów zamek się otwiera i co zrobić (jak się
> zachować) gdy... mimo poprawnego wykonania owej procedury otwar-
> cia... zamek 'nie puści'??? Czy aby wystarczy dokładać mu nowe pro-
> cedury postępowania na wypadek 'nieprzewidzianego', czy w tym momen-
> cie otwiera się droga i pole/miejsce dla... aktu/ów (wg. Bobryka)
> TWÓRCZEGO MYŚLENIA ???
>
> Jeśli wystarczająco 'namolnie' spróbujesz się wgryźć w rozstrząsania
> co jest aktem a co procesem... vel "zjawiskami zdeterminowanymi przez
> tzw. przyczyny sprawcze, które mogą być badane metodami obiektywnymi
> vs czymś co wychodzi poza taką 'definicję', czyli w jeszcze innych
> słówkach: możliwą do jawnego zdefiniowania i zwerbalizowania PROCEDU-
> RĄ vs wszystkim pozostałym, co werbalizowalną procedurą nie jest...
> to okaże się, iż cała sprawa zacznie przypominać próbę jednoznacznego
> ustalenia, czy na obrazku http://free.polbox.pl/j/jeter/babamax.gif
> (lub podobnych) widać jedną czy drugą figurę.
>
> Zaraz, zaraz, a w ogóle to... cóż u diabła to ma wspólnego z twoją
> samotnością ??? Ano to: dopóki będziesz szukać jakiejść nowej pro-
> cedury otwierania zamka (ops... przespania się z facetem)... to, na-
> wet wtedy, kiedy przy czyjejś PROCEDURALNEJ pomocy 'się uda', pozo-
> staniesz równie samotna jak teraz. (Słyszałaś może coś takiego:
> "samotność w tłumie" ???) Choć wejdziesz do onego niedostępnego do-
> tychczas pokoju, to po być może krótkiej euforii... poczujesz się
> w nim jeszcze gorzej niż teraz. (Fałszywe, niezidentyfikowane emo-
> cje pozostaną niezależnie od tego, co proceduralnie zrobisz/wyko-
> nasz/w czym będziesz uczestniczyć ciałem a nie DUCHEM!)
> Zamiast inicjowania proceduralnego seksu odkryj EMPATIĘ... ot, choć-
> by próbując pytać się facetów (z głupia frant), CO CZULI, gdy doty-
> kali PIERWSZY raz (choćby) szyi _swojej_ dziewczyny...
>
> Nie: "dlaczego CIEBIE nie chcą dotykać?", (bo po czymś takim opa-
> dają wszystkie członki :-))) ), ale CO ODCZUWALI wtedy, kiedy wła-
> śnie TO ODCZUWALI...
>
> Empatię odkryjesz DOPIERO WTEDY, kiedy będziesz wyczuwać, co za-
> gadnięci faceci rzeczywiście czuli... kompletnie niezależnie od
> tego, co wypowiedzieli (czy... _nie_ powiedzieli) w werbalnej od-
> powiedzi...
>
> Przy okazji nauczysz się (być może) odróżniania proceduralistów
> m-ki "niczego nie czułem, ważne że to było potrzebne/przydatne,
> by dostać się do dupy" od potencjalnie wartościowej reszty. Tych
> pierwszych radzę omijać szerokim - jak tylko się da - łukiem.
> Nie tylko w seksie ale we wszystkim, bo to poprzebierane 'na lu-
> dzia' siłowo tresowane 'w człowieczeństwie'... pawiany.
>
> > Pozdrawiam
> > Smutna
>
> Dosiegoroczku (wszystkim 'psycholom')...
>
> JeT.
>
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-12-31 18:57:26
Temat: Re: Samotność (też... w Sylwestra...)Jerzy Turynski <j...@p...com> napisał(a):
>
> z "Smutny X" <b...@a...pl> Smutna napisała
> w news:bsrfca$dg9$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Witam!
> > Po raz kolejny jestem samotna w Sylwestra.
>
> [... czyli coś ważnego i... zupełnie nieważnego!]
>
> Och! Opisałaś swój problem, a jakiś conajmniej 'dziwaczny dziwak'
> wycina twój tekst i jeszcze pisze, że to "coś zupełnie nieważne-
> go"!!!
>
> I to ma być "naukowa grupa dyskusyjna", która 'powinna pomagać
> rozwiązywać' problemy, w tym osobom takim jak Ty i problemy wła-
> śnie takie jak Twoje ????!!!!
>
> A jednak!
> _Dlaczego_ tekst, który napisałaś to 'coś zupełnie nieważnego'?
>
> Opisywałem już kiedyś taką 'historyjkę', ('rzut oka' (raczej słów-
> ka "założę") w googla i... już mam):
>
> << Nie tak dawno pewna moja znajoma w trakcie 'normalnej' rozmowy
> "o niczym" opowiedziała mi o dla niej 'zdumiewającym'/'poza rozu-
> mem'/'nie do przyjęcia' zachowaniu swojej innej znajomej. Pokiwa-
> łem głową 'ze zrozumieniem'. Po dwóch minutach innego tematu pow-
> tórzyła TO SAMO.
> Znów 'kiwnąłem zrozumieniem'. Po pięciu - sytuacja się powtórzyła.
> Wtedy powiedziałem: Stop! Wiesz, że w ciągu dziesięciu minut po-
> wtórzyłaś TO SAMO _trzy_razy_? Założę się, że TO SAMO od momentu
> owego zdarzenia... powtarzasz w myślach niemalże bez przerwy nie
> wyłączając snu? Odpowiedziała: "Rzeczywiście, masz rację"... >>
>
> Zanim napiszę cokolwiek ponadto, napisz, czy 'widzisz', a (jeśli
> tak to co/w czym) jakiekolwiek podobieństwo (precyzyjniej - ana-
> logię) pomiędzy twoją sytuacją/problemem a problemem mojej znajo-
> mej... ???
>
> ....
>
> A jednak napiszę, bo... gdybyś była już w stanie dobrze 'widzieć'
> ową analogię, to... twój problem by nie istniał !!!
>
> Popatrz i zgadnij, co powinien zrobić (i robi) psycholog po wysłu-
> chaniu po raz n-ty (nie szkodzi, iż ty swój opis napisałaś tu tyl-
> ko raz) TEJ SAMEJ 'opowieści' 'pacjenta' o jego problemie, (co naj-
> wyżej w różnorodnych wariacjach/innych słówkach) ??? Ano - myśli
> i takoż mówi - NIE CHCĘ TEGO WIĘCEJ SŁUCHAĆ !
>
> (przeczytaj, niekoniecznie przy pierwszym czytaniu mojego postu:
> http://www.google.pl/groups?selm=a43jfr%249ip%241%40
news.tpi.pl
> a (może) będziesz wiedziała i powoli zaczniesz rozumieć, co dokła-
> dniej znaczy: "nie chcę więcej tego słuchać!")
>
> Dlaczego? To bardzo proste: skoro 'pacjent' powtarza _SWÓJ_ opis
> _SWOJEGO_ 'problemu' po raz n-ty (jawnie i w myślach) i NIC MU TO
> NIE DAJE, to w onym opisie NIE MA 'z natury rzeczy' właściwej przy-
> czyny owego... 'wirtualnego' kłopotu...(!!!)
>
> W istocie... pacjent może mówić i mówi wyłącznie O SKUTKACH, a nie
> o przyczynach, których po prostu nie widzi. Nieświadomie (przyczyn!)
> w realnych czynnościach - i tak samo w myślach - powtarza ciągle
> ten sam (JEDEN!) błąd... i ciągle dostaje zamiast rozwiązania po-
> głębiające jego stres skutki SWOJEGO (niewidocznego dla siebie)
> błędu... Którego, z natury rzeczy - szuka nie w sobie, a w przysło-
> wiowych 'innych'...
>
> I owe kółko permamentnej niemożności 'samonapędza' się - NIEŚWIADO-
> MYM (przyczyn, emocjonalnym, WYŁĄCZNIE wewnętrznym) - 'wyścigiem
> zbrojeń', co bywa nazywane (w kabaretowej wersji słownictwa) "grą
> w króliczka"...
> (Widziałaś może Pszoniaka i Fronczewskiego w skeczu ~"Student Awas
> i docent Pietajew" ??? :-))) )
> ( Znów google - tym razem z kluczem "Lang i Lee".. i poczytaj:
> http://www.google.pl/groups?selm=01bd2c99%24595e1b80
%2401000001%40jt )
>
> Och, w kabarecie i w takich jak powyższe historyjkach jak najbar-
> dziej celowo uwypukla się, często do 'przegięcia pały' istotną
> treść właśnie po to, by ją 'cokolwiek ślepi' (emocjonalnie) odbior-
> cy mogli 'zobaczyć'. I co ???
> Ano na ogół... rżą z 'dowcipów'... (w kabarecie) nawet 'wzruszają
> się' albo kiwają ze 'zrozumieniem' główkami (przy naukowych tekstach),
> po czym... w ogóle ni cholery nie przyjmują do wiadomości, że rzecz
> jest... o nich samych... ("Ale to śmieszne, jasne, tacy są niektórzy
> 'ludzie', 'sąsiedzi', 'oni', ale to NIE o mnie... no skądże !!!)
> A życie toczy się po swojemu... o wiele bardziej kuriozalnymi (ty-
> le, że już nie bardzo do śmiechu) realiami... niż jest w stanie wy-
> dumać nawet najlepszy/najostrzejszy kabaret...)
>
> Powtórzę: nie chodzi o to, że opisałaś swój problem tylko jednym po-
> stem, bo napisałaś w nim o wielu swoich, tylko pozornie różnych czyn-
> nościach, a które w rzeczywistości są praktycznie identyczne co do
> ich przyczyn/twojej BŁĘDNEJ motywacji, fałszywych (bo nieświadomych)
> emocji, które pchają cię do takich działań (i są ich _rzeczywistą_
> przyczyną).
>
> UKRYTYCH przed TOBĄ TWOICH nieświadomych _E_M_O_C_J_I_, (jeszcze raz:
> EMOCJI), a nie jakichkolwiek działań !
>
> Zrozumiałaś coś z tego, co dotychczas napisałem? Jeśli odpowiesz,
> że tak lub "trochę"... to będzie znaczyło tylko tyle, że jeszcze
> nic nie zrozumiałaś. Jeśli zaś odpowiesz, że ten tekst (treści ja-
> kie powinien wywoływać) jest dla ciebie kompletnie niezrozumiałym
> bełkotem, to... przynajmniej będzie to uczciwe i... poprawne, bo
> tak... (prawie zawsze) być MUSI. (p. P.S.)
>
> Dlaczego? Ano: twój problem - jak każdy bez wyjątku problem w psycho-
> logii (A TAK, TAK, KAŻDY BEZ WYJĄTKU - zielska i inne 'profesjonali-
> sty' spod ciemnej gwiazdy w krótkich porteczkach wydrukować wołami
> i na ścianę nad łóżkiem!!!) daje się sprowadzić do wyłącznie jedne-
> go zagadnienia: problemu nieświadomości, tzn.
> do kwestii NIEŚWIADOMYCH EMOCJI.
> Czyli to:
> << Z.P.: Jest to sekwencja wydarzeń lub zachowań, prowadząca nieuch-
> ronnie do tego samego wyniku, mimo że zmieniają się jej uczestnicy,
> czas i okoliczności. Chociaż skutek tych zachowań najczęściej wcale
> nie jest pozytywny, człowiek powtarza je przez całe życie. Może to
> być gra w "alkoholika" albo gra małżeńska, która toczy się wobec
> pierwszej żony, a potem wobec drugiej i trzeciej... Nierozwiązywal-
> ność pewnych sytuacji, przy ich jednoczesnej nieuchronności i pow-
> tarzalności, jest właśnie tym, po czym można rozpoznać grę. >>
> [Z. Pierzchałowa, z linku j.w.]
> Jeszcze raz:
> << Chociaż skutek tych zachowań najczęściej wcale nie jest pozytyw-
> ny, człowiek powtarza je przez całe życie. >>
>
> To samo w literaturze powtarzane jest na miliony sposobów i wszel-
> kich możliwych ujęć... ze skutkiem żadnym...
> porównaj: "bajka o żabie i skorpionie"
> ( http://www.google.pl/groups?selm=af89ho%24pre%242%40
news.tpi.pl )
>
> Popatrz, co wtedy napisałem w P.S.:
> << Wiecie, "co chcecie mi teraz powiedzieć" (a przynajmniej każdy,
> kto szuka tu i gdziekolwiek konkretnego rozwiązania jakiegokolwiek
> 'psychologicznego problemu', choćby "studenta z siekierą") ????
> "Idź i..." etc.
> "Bo przecież powyższe nie ma związku z rozwiązaniem czegokolwiek!!!"
> Błąd... gruby. Bo Myśl wskazywana przez ten tekst _JEST_ROZWIĄZANIEM_...
> dowolnego problemu. Co najwyżej można próbować wyrazić ją w innej for-
> mie... Ale forma to nie Myśl. Forma zawsze pozostanie wyłącznie wska-
> zaniem do Myśli i niczym więcej... >>
>
> Dlaczego więc "Chociaż skutek tych zachowań najczęściej wcale nie
> jest pozytywny, człowiek powtarza je przez całe życie." ???
>
> O czym dokładnie mówią owe wszystkie 'bajki', 'kabarety', 'metafory',
> czy dobre 'naukowe' prace itd. itp. ??? (jak widać - jest wszystko
> jedno, jaka jest forma, ważne czy coś jest dobre czy nie, czy mówi
> o TYM SAMYM MERITUM !!!)
> P. dalej (do porównania):
> 'Anegdotki' R. Feynmana z:
> http://www.google.pl/groups?selm=bf3fe6%24ji8%243%40
nemesis.news.tpi.pl
>
> "Ostatnia nauka Milarepy udzielona Gampopie" czyli:
> http://www.google.pl/groups?selm=01bfce64%24ac803cc0
%240b01a8c0%40jtt
>
> i stwierdzenie Anthony'ego De Mello:
> "Ludzie słuchają tylko tego, co chcą usłyszeć"
> (dokładnie:
> << Czy słuchasz w taki sposób, jak czyni to wiekszość ludzi, którzy
> słuchają jedynie po to, aby się utwierdzić w tym, co i tak wcześniej
> wiedzą ? >> [A. De Mello "Przebudzenie"] )
>
> Ano: one wszystkie mówią i usiłują zwrócić uwagę wyłącznie na jedną
> kwestię: jest nią istnienie i zasadnicza/podstawowa różnica dwóch
> rodzajów (całkowicie różnych jakościowo i w skutkach) percepcji i
> myślenia/kojarzenia:
> A) Szukanie, nauka i wykonywanie najlepszych czynności zaspokajają-
> cych stałe (i (bo) nieświadome) emocje
> B) Szukanie najlepiej dostosowanych EMOCJI do stałych/określonych
> czynności.
> ---
> B) wymaga świadomości EMOCJONALNEJ, tj. umiejętności zdejmowania
> i tworzenia (w sobie) emocjonalnych motywacji(potrzeb) i oporu
> (niechęci, strachu, itd. itp.), ALE JEST blokowana NIEŚWIADOMYMI
> emocjami. "Mają uszy a nie słyszą, mają oczy a nie widzą"... vel
> "grochem o ścianę", czyli ktoś niby słucha po czym (a w myślach
> cały czas) odpowiada (do u. ś.) jakże znaczącym "tak, ALE XXX"...
> To jest zasadnicza umysłowa dychotomia (pierwotna właśność umysłu),
> objawiająca się w dwoistości syntaktyka/semantyka, albo w różnicy
> pomiędzy _wydźwiękiem_ pytania "JAK?" (coś zrobić) od "DLACZEGO?"
> (coś działa tak jak działa).
>
> Ostatnio nastąpił wielce interesujący wysyp postów/problemów ta-
> kich jak twoje wg. tego samego schematu:
> Po kolei:
> 1) Nie pamiętająca "nie pamiętam wypadku"
> 2) Meg "brak poczucia własnej wartości"
> 3) Silver "otaczanie się młodszymi"
> 4) Paweł "Proszę o pomoc" - (Jak najbardziej ten sam schemat...)
> 5) Anna Maria "Czy tak zawsze już będzie"
> 6) Tomik "A dlaczego"
> 7) Pejter "Kiedy mi to minie"...
> 8) Giermakowska "Kłótnie a święta"
> 9) Michał "Problem z kobietą"
> 10) mam_problem "Mąż"...
> itd. itp. dodatkowo wszystko to, co 'przepuściłem', równie dobrze
> można dopisać do tej listy.
>
> To jest zawsze i wszędzie DOKŁADNIE ten sam problem, to problem
> BRAKU EMPATII
>
> A to rozumieją nawet 'dzikusy w Afryce'... (jak zawsze - nie wszy-
> stkie, tylko _mądre_ 'dzikusy'):
> "Nie wiesz, jak wielki jest ciężar którego nie niesiesz"...
> [przysłowie afrykańskie, które ktoś tu namiętnie _automatem_ przy-
> tacza]
>
> W każdym z tych przypadków problemem są nieuświadomione przez delik-
> wenta jego własne emocje, których nie jest w stanie zmienić!
> A dlaczego jest to takie trudne? Bo emocji nie można ZOBACZYĆ!
> "Zobaczyć" ("usłyszeć", w ogólności: "odebrać zmysłami") można kształ-
> ty, ruchy, procedury, zaś emocje w odróżnieniu od tego wszystkiego
> można jedynie (każdy musi jeśli będzie w stanie/'zechce') WYTWORZYĆ
> samodzielnie we własnym mózgu i z definicji nie można ich wprost/
> bezpośrednio przekazać.
> Po prostu można 'zobaczyć'/świadomie odczuć wyłącznie WŁASNE EMOCJE!
>
> Zobacz:
> << Europejscy fenomenolodzy ze swymi starannymi i drobiazgowo wypra-
> cowanymi opisami mogą nas na nowo nauczyć, że najlepszą drogą do zro-
> zumienia innej istoty ludzkiej, a przynajmniej drogą konieczną dla
> pewnych celów, jest wniknięcie w jego Weltanschauung, by móc widzieć
> jego świat jego własnymi oczami. Taki wniosek jest rzecz prosta nie-
> łatwy do przyjęcia przez żadną pozytywistyczną filozofię nauki.>>
> [A. Maslow, "W stronę psychologii istnienia"]
>
> Zauważ: ~Żadna z osób z powyższej listy włącznie z tobą NIE JEST
> ZAINTERESOWANA żadnym innym przypadkiem, poza swoim. A rozwiązanie
> _nie_ tkwi w analizie JEJ przypadku, a w uwolnieniu się od niego
> (zrobieniu emocjonalnego miejsca/swobody na... naukę uświadamiania
> sobie własnych emocji) i w próbach analizy gry emocji stojących za
> wszystkimi innymi przypadkami... i JAK NAJMNIEJ WŁASNYM!
> I jest pewne jak amen w pacieżu, iż przy wszystkich takich anali-
> zach... pozornie zupełnie innych przypadków 'obcych' jej osób/zda-
> rzeń - taka osoba będzie popełniać DOKŁADNIE TEN SAM BŁĄD, który
> jest przyczyną jej patologii.
>
> O czym mówi "Ostatnia nauka Milarepy udzielona Gampopie"???
> Ano o tym, iż możesz usiąść na kamieniu i nie ruszając palcem w bu-
> cie SAMODZIELNIE WYMYŚLEĆ/_przeżyć_ wszystkie stany emocjonalne,
> do przeżycia których inni (nieświadomi) _muszą_ (zupełnie niepo-
> trzebnie, bo to tylko złudzenia) zmienić/'zburzyć półświata'/zni-
> szczyć mnóstwo osób, zwierząt i rzeczy.
>
> Na zrozumienie tego problemu (naukę uświadamiania sobie własnych
> emocji) masz CAŁE ŻYCIE... bo i problem jest najtrudniejszy z tru-
> dnych. W emocjach NICZEGO nie można zrobić wprost(od ręki/procedu-
> ralnie). Jeśli zachodzi taki przypadek - _pozornie_ pod wpływem
> jakiegoś zewnętrznego zbiegu okoliczności/określonej sytuacji, to
> znaczy, że dana osoba była do owej zmiany JUŻ emocjonalnie (prawie)
> gotowa/przygotowana. Zaś jeśli nie jest 'gotowa'/'nie dysponuje'
> potrzebnymi emocjami, (których potencjalne stworzenie jest zabloko-
> wane istniejącymi 'nie do podważenia'... błędnymi), to żadna sytua-
> cja, i 'najlepsi specjaliści' nie zmienią tego stanu rzeczy... bez
> jego zmiany osobieście i wyłącznie indywidualnie PRZEZ SAMEGO 'pa-
> cjenta'.
>
> Przy okazji szukania czegoś innego znalazłem to:
> http://onet.allegro.pl/show_item.php?item=19377737
>
> [ Akty świadomości i procesy poznawcze - Jerzy Bobryk ]
> << Punktem wyjścia książki jest analiza treści i funkcji pojęcia
> przyczynowości pojawiającego się w wybranych teoriach współczesnej
> psychologii poznawczej. Wnioskiem, do jakiego autor dochodzi, jest
> konieczność starannego rozróżnienia w psychologii pojęcia aktu i po-
> jęcia procesu. Procesy są, zdaniem Bobryka, zjawiskami zdeterminowa-
> nymi przez tzw. przyczyny sprawcze i mogą być badane metodami obiek-
> tywnymi. Akty natomiast są zjawiskami determinowanymi intencjonalno-
> ścią, którą autor pracy rozumie jako specyficzną relację podmiotu
> aktu z otoczeniem. Badanie aktów wymaga użycia metod subiektywnych,
> m.in. takich, jakie wypracowała współczesna fenomenologia egzysten-
> cjalna. Końcowa część pracy poświęcona jest zagadnieniu wolności
> ludzkiego działania. >>
>
> To jest przykład, który może przynajmniej niektórym choć troszkę
> uświadomić, jak trudny jest to problem.
> To co ważne a raczej najważniejsze: << Wnioskiem, do jakiego autor
> dochodzi, jest konieczność starannego rozróżnienia w psychologii
> pojęcia aktu i pojęcia procesu.>>
> Tak, owa konieczność starannego rozróżnienia jest warunkiem sine
> qua non świadomego myślenia. Ale jeśli ów tekst pochodzi od wydaw-
> cy (a nie allegrowego sprzedawcy książki) i został w jakikolwiek
> sposób 'zaakceptowany' przez profa... to znaczy, że zamiast owego
> starannego rozróżnienia prof wygenerował... kompletne gówno.
>
> Bo tylko idiota może wydusić z siebie taki dyrdymał: "Procesy są,
> zdaniem Bobryka, zjawiskami zdeterminowanymi przez tzw. przyczyny
> sprawcze i mogą być badane metodami obiektywnymi. Akty natomiast
> są zjawiskami determinowanymi intencjonalnością, którą autor pra-
> cy rozumie jako specyficzną relację podmiotu aktu z otoczeniem."
>
> Na pierwszy rzut oka można ulec złudzeniu, że ma rację, bo wszak
> mówimy: "proces produkcyjny/technologiczny" vs "akt twórczy",
> tyle że w równie dużej liczbie przypadków używamy tych słówek
> w znaczeniu zupełnie odwrotnym: np. akt pomiaru, akt prawny/ślu-
> bu, akt (jako 'tfurcze' zdjęcie/bohomaz golizny), vs np.: PROCE-
> SY ŻYCIOWE, procesy myślowe, gospodarcze, ewolucyjne itd. etc.
>
> W tym miejscu najlepiej by było, byś SAMA zaczęła się zastanawiać
> nad tym, co jest "procesem" a co "aktem" w odniesieniu do... abso-
> lutnie wszystkiego (dowolnej rzeczy/kwestii)... Ot, choćby zacznij
> od analizy czynności otwierania kluczem zamka przez małe dziecko.
> Co możesz takiemu dziecku przekazać ucząc je właśnie takiej czyn-
> ności ? O czym będziesz mówić i co pokazywać? Proces czy akt?
> Możesz pokazać mu wyłącznie "proces" wg. Bobryka, czyli - w znacz-
> nie mniej mylącym słówku - PROCEDURĘ otwierania zamka. Ale czy zna-
> jomość owej procedury jest czymś wystarczającym, by dziecko zrozu-
> miało, DLACZEGO w ogóle ów zamek się otwiera i co zrobić (jak się
> zachować) gdy... mimo poprawnego wykonania owej procedury otwar-
> cia... zamek 'nie puści'??? Czy aby wystarczy dokładać mu nowe pro-
> cedury postępowania na wypadek 'nieprzewidzianego', czy w tym momen-
> cie otwiera się droga i pole/miejsce dla... aktu/ów (wg. Bobryka)
> TWÓRCZEGO MYŚLENIA ???
>
> Jeśli wystarczająco 'namolnie' spróbujesz się wgryźć w rozstrząsania
> co jest aktem a co procesem... vel "zjawiskami zdeterminowanymi przez
> tzw. przyczyny sprawcze, które mogą być badane metodami obiektywnymi
> vs czymś co wychodzi poza taką 'definicję', czyli w jeszcze innych
> słówkach: możliwą do jawnego zdefiniowania i zwerbalizowania PROCEDU-
> RĄ vs wszystkim pozostałym, co werbalizowalną procedurą nie jest...
> to okaże się, iż cała sprawa zacznie przypominać próbę jednoznacznego
> ustalenia, czy na obrazku http://free.polbox.pl/j/jeter/babamax.gif
> (lub podobnych) widać jedną czy drugą figurę.
>
> Zaraz, zaraz, a w ogóle to... cóż u diabła to ma wspólnego z twoją
> samotnością ??? Ano to: dopóki będziesz szukać jakiejść nowej pro-
> cedury otwierania zamka (ops... przespania się z facetem)... to, na-
> wet wtedy, kiedy przy czyjejś PROCEDURALNEJ pomocy 'się uda', pozo-
> staniesz równie samotna jak teraz. (Słyszałaś może coś takiego:
> "samotność w tłumie" ???) Choć wejdziesz do onego niedostępnego do-
> tychczas pokoju, to po być może krótkiej euforii... poczujesz się
> w nim jeszcze gorzej niż teraz. (Fałszywe, niezidentyfikowane emo-
> cje pozostaną niezależnie od tego, co proceduralnie zrobisz/wyko-
> nasz/w czym będziesz uczestniczyć ciałem a nie DUCHEM!)
> Zamiast inicjowania proceduralnego seksu odkryj EMPATIĘ... ot, choć-
> by próbując pytać się facetów (z głupia frant), CO CZULI, gdy doty-
> kali PIERWSZY raz (choćby) szyi _swojej_ dziewczyny...
>
> Nie: "dlaczego CIEBIE nie chcą dotykać?", (bo po czymś takim opa-
> dają wszystkie członki :-))) ), ale CO ODCZUWALI wtedy, kiedy wła-
> śnie TO ODCZUWALI...
>
> Empatię odkryjesz DOPIERO WTEDY, kiedy będziesz wyczuwać, co za-
> gadnięci faceci rzeczywiście czuli... kompletnie niezależnie od
> tego, co wypowiedzieli (czy... _nie_ powiedzieli) w werbalnej od-
> powiedzi...
>
> Przy okazji nauczysz się (być może) odróżniania proceduralistów
> m-ki "niczego nie czułem, ważne że to było potrzebne/przydatne,
> by dostać się do dupy" od potencjalnie wartościowej reszty. Tych
> pierwszych radzę omijać szerokim - jak tylko się da - łukiem.
> Nie tylko w seksie ale we wszystkim, bo to poprzebierane 'na lu-
> dzia' siłowo tresowane 'w człowieczeństwie'... pawiany.
>
> > Pozdrawiam
> > Smutna
>
> Dosiegoroczku (wszystkim 'psycholom')...
>
> JeT.
Twój tekst na sylwestrową noc nadaje się jak znalazł. Najfajniejszy kawałek
to
ten o empatii. Kapitalny!!! Kabaret!!!
Człowiek nie jest istotą jednowymiarową, ponadto posiada zdolność uczenia
się. Kierują nim rozliczne motywy (po części całkowicie świadome), niektórych
nawet Tobie trudno by się doszukać. Odpuszczę sobie, bo nie widzę sensu
wchodzenia w spory-Sylwester! Nie tylko dlatego.
Nigdy nie mogłam zrozumieć tej Twojej maniery, żeby o rzeczach banalnych
pisać naburszonym językiem. Nie pojmuję, co chcesz zyskać:pozór uczoności czy
odstraszyć mało gramotnych , potencjalnych czytalników, a może coś co nawet
nie przeszło mi przez myśl? Nic Ci nie dopiszę. Nie jestem empatyczna, za to
na tyle uczciwa, by nie zalepiać Ci oczu rozwałkowaną plasteliną.
Nie niesie prawdy żadna ze skrajności, a już na pewno nie ma jej w tandetnym
uproszaniu. Odnoszę nieodparte wrażenie, że z swoich czytelników traktujesz,
delikatnie mówiąc, ze znacznym pobłażaniem i ogłaszasz prawdy, w które sam
nie wierzysz.
Ponadto jestem przygotowaniami do świętowania potwornie zmęczona, to też
powód enigmatyczności mojej wypowiedzi.
Wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku, głównie więcej szacunku dla
człowieka.
Pozdrawiam
Ana
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-12-31 22:49:01
Temat: Re: Samotność (też... w Sylwestra...)TA <a...@g...pl> napisał(a):
Przepraszam Cię, Jet.
Twoje święte prawo pisać na dowolny temat i w formie, jaka Ci tylko żywnie
odpowiada. Moje zaś nie czytać lub pozostawić bez komentarza. Coś mnie
naszło, a teraz mi głupio.
Na szczęście wiem, że nie jesteś małostkowy.
Przyjmij jeszcze raz najlepsze życzenia na Nowy Rok.
Czas nalać kieliszek szampana!
TA
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-12-31 23:31:30
Temat: Re: Samotność (też... w Sylwestra...)TA <a...@g...pl> napisał(a):
<bsvjot$1nl$1@inews.gazeta.pl>
[...]
> Na szczęście wiem, że nie jesteś małostkowy.
Bardzo mi się podoba powyższe zaklęcie, zdradź mi proszę wszystkie niezbędne
komponenty do jego rzucania. Np. oko węża, język żaby itp... ;)
[...]
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
> TA
>
puciek.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-01 00:01:22
Temat: Re: Samotność (też... w Sylwestra...)puciek2 <p...@g...pl> napisał(a):
> TA <a...@g...pl> napisał(a):
> <bsvjot$1nl$1@inews.gazeta.pl>
>
> [...]
>
> > Na szczęście wiem, że nie jesteś małostkowy.
>
> Bardzo mi się podoba powyższe zaklęcie, zdradź mi proszę wszystkie
niezbędne
> komponenty do jego rzucania. Np. oko węża, język żaby itp... ;)
>
> [...]
>
> Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
>
> > TA
> >
>
>
> puciek.
Sięgnij do piosenki Gepert. Tam jest cała instrukcja. To działa, wybitnie na
próżnych Facetów.
Wszelkiej pomyślności
TA
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-01 02:40:10
Temat: Re: Samotność (też... w Sylwestra...)Hi
Lubisz bawic sie w osnowe slowna stosujac kakofon liczne sformulowania i
kreowania siebie na 'kaplana wiedzy tajemnej'.
Twoim adwersarzem jest 'duch' - teraz na speedowym kopie. Nie walcze z toba,
jeastes jak dym, 'spotykam Ciebie na sylwestrowej dzampie.
Moze pare slow o sobie - w formie auto ekspiacji- To troche faux pas, ze
korzystam z cudzego konta. Zaintrygowales mnie, simply
w amfetaminowym haju mam potrzebe dzialania. Odwolania do konwergencji z
psychologia nie dziala na mnie. W zakladzie karnym przechodfzilem
wszystkie 'stany' jak oslawiony De Mello (jest bardzo popularny). Mysle, ze
owa lektura jest wysmienita dala wrazliwej osobowosci bedacej
w jakims tam stanie depresji. Doszedlem do odkrywczego wniosku, ze opisane
zlo nie istnieje - to tez konwencja. Jest tylko dzialanie.
Dla mnie ww pojecie jest archaizmem. Czy masz w sobie sile by zabijac
masowo? Wiesz kiedys pod cela mialem dosyc pewna osobe -
chcialem ja 'zniknac' i pomyslalem, ze to wszystko jedno czy kasujesz kogos
kogo lubisz czy nie. Kiedys przerazala mnie mysl o 'znikaniu' innych
Bylem uwiklany w zabobonna wiare. Teraz jestm wolny i moglbnym zabijac
miliony. Dlaczego ten temat? Jestem drapizca i to impulsy pozwalaja na te
slowa ( jak wiesz atawistyczne) ale strach przed sankcjami
spolecvzno-prawnymi nie pozwala mi byc Stalinem. Teraz czuje sie bez
hamulcow i pozwalam
sobie na te mile dla mnie slowa. Nie jestem psychopata. Nie sprawia mi
przyjemnaosc robienie krzywdy, jedynie nie czuje nic z emocji wyzszych.
Jestem w 'hologramie' zyciowym i moja dzika natura nakuzeje mi dzialanie
jakie 'normalni' ludzie zwa bestia. Nie zamirzam Cie intrygowac ale jesli
kiedykolwiek poczujesz sie 'pusty i sparany' to moge uwolnic twoja ego.
Wystarczy jak wyslesz zwrotnego maila i oraz swoj real adres a Twoje zycznie
bedzie fachowo
zrealizowane. Jesli uwazasz to za nie stosowne, to nie odpisuj, gdyz nie
dziala na mnie |Twoja wyuczona ksiazkowo-akademicka madrosc. Czesto
zastanawiualem sie mjak nazwac naukowa logike polaczana z okrucienstwem. Mam
kolege, ktory jest jak moja kopia, jest platnym zabojca
( ksywa 'strzelec' - dosc glono o nim w swiatku) - brakuje mi go - ma
jeszcze 6 lat do siedzenia. Moze ktorys z nas 'zniknie' drugiego - to
bedzzie
normalne, szanuje go mamy wspolne 'wielkie' plany. Wiesz co to jest
doradzrtwo konsultingowe? Ludzie przychodza i maja vproblemy z kims. My
bedziemy je rozwiazywac. Dobra posada!!!
No dobra spadam frojdku :-)))
DUCH
Pokoj Twojej psyche
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-02 01:07:04
Temat: Re: Samotność (też... w Sylwestra...)Czołem :-)
Dla mnie przypowiastką ciekawą jest, sprawa z zamkiem.
- ciekawe...
Pyzol - "okłamałeś ją".
TA - słuszna śmiesznie :-))
Wszystko spotęgowane przez Ducha Sarny :-))
W sumie śliczne :-)
Coś czuję, że te trzy istoty (i kumpel w odsiadce),
to ta sama śpiewka, co 'wysłuchałeś' kiedyś.
Śwarnyduch - i pewnie reszta straciła kontrolę,
nad odróżnianiem, swojego widzenia rzeczy,
Twojego ględzenia, a świadomością istoty rzeczy.
Czyli, czarujący wampir, ma tak samo rację,
jak anielski latający słoń.
Wiadomo co jest dobre, i czego się wyrzeka.
(wiesz jakie to kłopotliwe dla programisty? :-)))
Tymbardziej, gdy nie został, poprzez... takie tam :-)
perfekt wampirem?
Kosiarz skosi, i tyle :-))
Wiesz dobrze, że jesteś jak mój pies. Zostawiasz ślady.
I świetnie!!! :-)
To mnie zawsze pobudza - Twoja kupa, jest moja :-))
Tylko świladt się urywa, gdy leje jak z cebra,
lub gdy kolosana śniegu pokrywa - a tymbardziej...
gdy ślad przez rzekę zniwelowany.
Dziś oglądnąłem trzeci raz, "wywiad z wampirem".
I nie znalazłem, żadnych (nie duperelnych) błędów.
Oprócz może podstawowego...
Nie jest pokazane jasno ... dla gawiedzi...
ich odór chęci.
Ok. :-)))
Dla mnie to Ty jesteś poeta,
przypominający. Taki 'kamień' energetyzujący,
który się pojawia :-)
Powaga ... - zastanawiam się czy wystarczy dojrzeć raz.
Mła, twierdzę nie wystarczy.
We wszystkich dywagacjach, ważny jest cel ostatni, ostateczny.
I tu duchsarniny wymięka - czyli jest zjadliwy, i na tym koniec
sarnyducha.
Sarnina? Smaczne zadowalająco. Aż mi się duch weseli.
kanibal.
I tym optymistycznym, akcentem...
:-)))
Wejdźmy w profesjonalizm nowego wieku.
Na wigilii spytano mnie, dlaczego narasta ilość
ludności świata? Jeśli nawet inkarnacja, przejście istnieje?
Odpowiedziałem. Zbudowaliśmy miliony żeźni.
Koniec tratysratyreferatu.
Sprasziwaju na żiwot gospodarnowo goda...
Oby Twój umysł doznał objawienia.
:-)
Jesteś niezbędny.
Powaga, i wiesz.
Michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |