Data: 2004-02-02 15:14:48
Temat: Re: Samotność w związku
Od: "Harmony Wroclaw" <b...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "E.W" <nie pisz na prv@brak.pl> napisał w wiadomości
news:bvjeha$mga$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Witam,
> Załóżmy że jest teoretycznie dobrze funkcjonujące małżeństwo w sensie nie
ma
> żadnych patologii typu alkoholizm , przemoc, zdrada - zwyczajna rodzina z
> dzieckiem. Oboje spokojni dbający o dziecko, nie awanturują się, starają
> się zgodnie żyć na co dzień. Jednak jedna ze stron czuje się samotna w tym
> przypadku - kobieta.
>
Eh... gdyby nie moja stara magisterka pewnie też bym mysłała tak jak Ty.
Pozwolę sobie jednak na odnalezienie i wklejenie fragmentów mojej pracy
(uwaga - nie są to moje przemyślenia, tylko fakty z literatury fachowej).
W trakcie małżeństwa kobieta wnosi wrażliwość emocjonalną, skłonność do
wzajemnej współzależności, tęsknotę za bliskością uczuciową i seksem jako
wyrazem emocjonalnej intymności. Mężczyzna natomiast postrzega swoje
obowiązki w ramach kontraktu małżeńskiego jako zapewnienie bezpieczeństwa
finansowego. W zamian oczekuje udanego życia seksualnego, w rezultacie
którego żona "zaludni" ich rodzinę, na czele której on stoi.
Zgodnie z badaniami Shere Hite 95% kobiet cierpi w związkach z powodu
emocjonalnego i psychicznego znęcania się nad nimi. 98% kobiet jest
sfrustrowanych brakiem werbalnej bliskości ze swoim partnerem. 79% wątpi,
czy nadal powinno wkładać tak wiele energii w związek miłosny, a 87%
przyznaje, że najgłębszy związek emocjonalny łączy je z inną kobietą.
Obie płcie inaczej pojmują także szczęście małżeńskie. Szczęście małżeńskie
mężczyzn zależy w głównej mierze od poziomu spełnienia przez ich żony trzech
"usług":
- atrakcyjny wygląd
- gotowanie
- zakupy.
Zadowolenie małżeńskie kobiet zależy natomiast od czułości ich mężów.
Jednym z wyrazów tej czułości jest rozmowa o uczuciach. Niestety mężczyźni,
nauczeni w dzieciństwie aby nie ujawniali swoich uczuć (m. in. nie płakali)
stawiają silny opór, kiedy partnerka próbuje rozmawiać z nimi o uczuciach.
Ta męska niechęć ma swoje korzenie także w biologii - ośrodek odczuwania
emocji jest bowiem u mężczyzn fizycznie oddzielony od ich zdolności do
artykułowania. Mężczyzna wyraża więc swoje uczucia przez czyny - podarunki,
uprzejmość i fizyczną pomoc, a nawet takie drobne gesty jak przytrzymanie
drzwi czy niesienie zakupów. Kolejną przyczyną powodującą, iż mężczyzna
ucieka od bliskości jest potrzeba przestrzeni. W trakcie eksperymentów
mężczyźni siadają od siebie w większych odległościach niż kobiety,
przestrzeń jest bowiem dla nich symbolem statusu. Dodatkowo męski mózg nie
jest przystosowany do intymności, dlatego między innymi mężczyźni nawiązują
ze sobą gorszy kontakt wzrokowy. Nic więc dziwnego, iż jedną z ulubionych
męskich rozrywek jest chodzenie na ryby, które wiąże się z samotnością,
przestrzenią i wolnością od wszelkich kontaktów z ludźmi.
Pomogło? ;-)
Może po prostu Twój mąż ma mniejsze potrzeby wyrażania uczuć, mniejsze
potrzeby kontaktów interpersonalnych, większą potrzebę przestrzeni. Różnimy
się między płciami i nic na to nie poradzimy. Może spróbujesz walczyć ze
swoją samotnością przez częstsze kontakty z innymi ludźmi ?
A odpowiadając na pytania:
>
> Czy czułyście/liście się kiedyś lub czujecie teraz samotne/i w waszych
> związkach?
Nie, ponieważ nie obarczałam winą za moją samotność męża (nie mówię, że Ty
tak robisz), tylko spotykałam się ze znajomymi, rozwijałam zawodowo itp.
> Czy uważacie że samotność w związku jest udziałem każdego na jakimś jego
> etapie?
Chyba bardziej dotyczy to kobiet niż męzczyzn.
> Czy samotność jednej ze stron jest tylko i wyłącznie " jej winą" w
sensie -
> "ma problem ze sobą niech sama sobie radzi"?
Nie pojmowałabym tego w kategoriach winy. Ale poczucie samotności jednej ze
stron powinno być chyba przede wszystkim rozpoznane i "leczone" przez tą
właśnie stronę.
> Czy strona czująca się samotnie ma moralne prawo do poszukiwania kogoś
> innego lub ucieczki w pracę w celu zapomnienia o samotności?
Kogoś innego w sensie partnera? imvho nie. Nie powinna też uciekać w pracę.
Powinna jednak zająć się tym, co jej sprawia przyjemność - nie na zasadzie
ucieczki, raczej na zasadzie zagospodarowania czasu.
> Czy waszym zdaniem lepiej jest żyć faktycznie samotnie niż żyć w związku w
> którym czujecie się samotni?
>
To zależy. Jeżeli jest to małżeństwo z dużym stażem to lepiej chyba żyć w
takim małżeństwie niż samotnie (tym bardziej że życie samotne to najpierw
rozwód i zrujnowanie tego co zbudowaliście przez te wszystkie lata). Jeżeli
jednak jest to kilkuletni związek, w którym już jedna strona czuje się
samotnie, to można się zastanowić czy nie lepiej dać sobie spokój, bo
prawdopodobnie wynika to z różnic w potrzebie kontaktów interpersonalnych -
czyli z niedopasowania. I w tym momencie mamy pełny wybór - czy będziemy
akceptować naszego partnera z jego mniejszą potrzebą obcowania z ludźmi czy
spędzania z nami czasu, czy będziemy mu to mieli ciągle za złe - bo jeżeli
tak, to nie ma sensu męczyć i siebie i jego.
Serdeczności
H.
|