>Nie da sie przewidziec, ale wlasnie na tym taki zwiazek polega ze nie
>ma zadnych obietnic, zapewnien czy czegokolwiek.

Każdy związek niesie za sobą zobowiązania z samej swej funkcji związku jako
takiego.
Zakładam, że powyżej uzyłas okreslenia "związek' trochę nieopatrznie.
Kiedy nie ma - jak twierdzisz - żadnych obietnic i zapewnień to znajomośc,
kontakt spotkaniowy dwojga ludzi nie może być związkiem.
Lecz to na marginesie.
Nadal grzeję zagadnienie skutków wynikających z seksu "bez zobowiązań" ale z
jednym stałym na dłużej partnerem. Niezależnie od tego, że to już są
wzajemne zobowiązania do wzajemnego świadczenia seksu ( bo przecież nie jest
powiedziane, że obydwojgu partnerom musi się zachcieć koniecznie o jednej i
tej samej , akurat wolnej dla seksu godzinie) to jeszcze istnieje
niebezpieczeństwo, że istniejące niezangażowanie uczuciowe zamieni się
niepostrzeżenie w to zobowiązanie. uprawianie seksu w momencie zakiełkowania
uczucia przestaje być seksem bez zobowiązań mimo, że partnerzy nadal tak
uważaja, sądzą lub chcą uważać.

>W momencie kiedy
>jedna strona oswiadcza ze zakochala sie, druga moze stwierdzic
>"dowidzenia" i nie mozna miec zadnych pretensji ani roszczen, bo taka
>byla umowa na poczatku.

zaistnieć może jednakowoż sytuacja, że jedno z partnerów po zakochaniu się
i nie tylko po zakochaniu) nie chce pozwolic odejść mimo wcześniejszych
ustaleń bezkonfliktowego rozstania w razie potrzeby jednej ze stron.
w tym momencie jakis tam seks, który miał byc bez zobowiązań stał się w swej
całości w efekcie seksem z jakąs płaszczyzną nie obojetnej relacji między
partnerami.

>> Możemy niczego nie obiecując tak postępować kierowani VIS MAIOR, że
będzie
>> to coraz bardziej realizowaną spirala zobowiązań chociaż bez żadnych
>> werbalnych deklaracji i oświadczeń.
>
>Zalezy tylko i wylacznie od ludzi bioracych udzial.

bardzo przepraszam ale to z Twej strony chyba jakieś qui pro quo.
napisałem wyraxnie VIS MAIOR, a zatem nie rozumiem twego zdania, że zależy
to tylko wyłącznie od ludzi biorących w tym udział. Określenie wskazuje na
działania poza mozliwościami ludzkimi choc oddziaływuje na sferę ludzkiej
świadomości a tym samym ich poczynań. I Ty to wiesz, więc...?

> zidentyfikować i ma on np. latyfundia?
>
>Nie wiem, nie rozmawialam z zadna prostytutka ktoraby byla w takiej
>sytuacji.

Ja też nie ale to nie znaczy, że tak nie jest. O tym mozna wiedzieć.
Wystarczy od czasu do czasu poczytać coś o przedmiotach spraw na wokandzie.
... i nie wierze, że nie słyszałas o fakcie prostytutki w ciąży .

>Rzecz jasna, to nie jest umowa cywilno-prawna :)

Niewątpliwie nie jest to umowa cywilno - prawna spisywana na arkuszu
papieru. Nikt tak przed stosunkiem wygłupiać się nie będzie. Nie znaczy to
IMHO, że sama sytuacja świadczenia usługi seksu przez prostytutkę nie
wywołuje skutków cywilno prawnych wynikających z odbytego stosunku, co z
kolei może być finałem sądowym.

pzdr.

st.b.