Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: "Cien" <s...@W...gazeta.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Śmierć i choroba
Date: Sat, 7 Aug 2004 15:51:13 +0000 (UTC)
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 148
Message-ID: <cf2tph$m0s$1@inews.gazeta.pl>
References: <ceg7vi$6kl$1@news.onet.pl> <ceinpd$l3h$1@inews.gazeta.pl>
<ceo05s$d1d$1@atlantis.news.tpi.pl> <ceocma$hbv$1@inews.gazeta.pl>
<cevm2a$m5u$1@nemesis.news.tpi.pl> <cf0g3i$ijf$1@inews.gazeta.pl>
<cf2lam$dqi$1@nemesis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: gw2.interpc.pl
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1091893873 22556 172.20.26.237 (7 Aug 2004 15:51:13 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 7 Aug 2004 15:51:13 +0000 (UTC)
X-User: sirra
X-Forwarded-For: 192.168.1.146
X-Remote-IP: gw2.interpc.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:283152
Ukryj nagłówki
Duch w news:cf2lam$dqi$1@nemesis.news.tpi.pl napisał(a):
>> Na pewno śmierć odegrała najważniejszą rolę.
>> Stanowi współny mianownik wszystkich (a już na
>> pewno większości wszelkich wierzeń)
> "Smierc odegrala najwazniejsza role" - zabrzmialo tak jakby
> smierc pojawila sie jako pewien czynnik w pewnym momencie :)
Nie - chodzi o to, że śmierć była bezpośrednią (lub jedną z bezpośrednich)
przyczyn powstania religii. Stopniowo zaczynała ona haczyć także o inne
aspekty życia.
> A co by bylo gdybysmy nie umierali?
Moim zdaniem nie powstałyby religie. Być może powstawałyby jakieś wierzenia
mające na celu tłumaczenie tego co dla ludzie niezrozumiałe. Jednak
takie 'religie' nie mają możliwości aby stać się bardziej trwałymi. Upadają
gdy pojawi się wytłumaczenie danego zjawiska. Śmierci nikt nie zgłebi i
dzięki temu religie są dość trwałe.
> Religie tez by istnialy - w koncy w religji ustala sie tez pewne
> cele, normy dobry-zlo.
To są już te inne aspekty życia. Jednak do ustalenia etyki nie potrzeba
religii.
> obawa przed przemijaniem. Ta obawa zmusza mnie do pewnego
> ustosunkowania sie do przemijania i smierci.
A nie sam fakt bycia śmiertelnym? Czy do refleksji może skłaniać tylko to co
wywołuje lęk?
> To jest wlasnie religijnosc i ona bedzie zawsze bo
> zawsze bedzie przemijanie.
Wyżej pisałeś, że bez przemijania także będą istnieć religie. To zdanie
jednak uzależnia istnienie wiary od przemijania. Chyba, że coś źle
zrozumiałem.
>>> Ludzie chca wlasnie poczuc *przejscie*, nawet doswiadczyc
>>> bolu przejscia i znalesc sie w nowej sytuacji.
>> Gdyby chodziło tylko o to, nie istniałaby "druga strona".
> Chcialem pokazac inny aspekt, ale nie napisalem ze to tylko to.
OK
>> Po co w takiej sytuacji mierzyć się z przeciwnościami losu,
>> skoro bez względu na to jakie człowiek będzie prowadzić życie
>> zawsze czeka go ten sam koniec.
> Zapewniam Cie, ze osoby tzw. niewierzace (takie ktore sie tak
> deklaruja), tak samo zmierzaja do celow, nawet jeszcze silniej!
A zastanawiałeś się dlaczego nie wierzą? Być może dlatego, że są na tyle
silnymi osobowościami, aby normalnie funkcjonować bez potrzeby wspomagania
się wierzeniami. Ktoś kto tej siły w sobie nie odnajduje musi w coś wierzyć,
aby normalnie funkcjonować (tworzy religię).
> Wiec wiara jako podparcie motywacji - to nie jest potrzebne!
Dla przykładu - są ludzie poruszający się o kulach (odpowiednik religii) i
bez nich. Wytrąć chromym z rąk kule, a upadną. Zgadza się - są tacy, którzy
poruszają się bez nich i świetnie sobie radzą. Ale oni akurat nie muszą się
na niczym wspierać. Ich sprawność nie może być argumentem przemawiającym za
tym, że chromi kul nie potrzebują.
>> Ale nie ślepo - za tym idzie jakieś doświadczenie.
>> W przypadku śmierci nie ma o nim mowy.
> Ojej - sam podales przyklad, w ktorym ludzie slepo wierzyli
> w gniew bogow, a teraz piszesz, ze musi isc za tym jakies
> doswiadczenie, to jak jest?
Dokładnie to napisałem:
******
Tej pewnosci nie mieli takze starozytni. Mieli co prawda doswiadczenia
cyklicznosci, ale byli przekonani, ze swit zawdzieczaja bogom. Zjawisko
jednak na tyle czeste, ze lek nie byl az tak duzy. Sytuacja komplikowala sie
w przypadku zacmienia Slonca, ktore wystepowalo znacznie rzadziej niz cykl
zmierzchow i switow. Mniejsze doswiadczenia (wiedza), wiec wiekszy lek.
******
>>> Taka wiedzo-wiara potrafi przekonac instynkt.
>> Fanatyzm tak. Jednak większość ludzi to ci, którzy jakieś
>> wątpliwości mają.
> No zaraz - czyli jesli wierze naukowcom, ktorzy mowia - ten srodek
> powoduje bezbolesna smierc - to znaczy ze jestem fanatykiem?
Fanatyzm (od łacińskiego "natchniony', "zagorzały"), zjawisko społeczne i
postawa społeczna (religijna, ideologiczna, polityczna) przejawiające się w
ślepiej wierze w przyjęte poglądy religijne, społeczne, polityczne.
Zgodnie z tą częścią definicji (bo dalej jest o nietolerancji) to tak. Ktoś
kto nie jest fanatykiem nie wierzy ślepo. Nie twierdzę, że jest na nie, ale
na pewno ma jakieś wątpliwości - choćby niewielkie.
>> Co czuł wiking, który dowiedział się, że po jego śmierci
>> żadna z rzeczy, które do niego należały nie zostaną
>> spalone.
> Bo to jest pewne przywiazanie, ktore moze byc fragmentem
> wiary, ale takie przywiazanie maja tez ludzie *niewierzacy*.
> Jesli powiesz osobie niewierzacej w "po smierci", ze
> jej cialo po smierci zostanie wywalone do smietnika -
> myslisz ze nie zrobi sie jej smutno?? Zrobi sie!!!
> I co ty na to? :))
To, że Wikingowi raczej nie zrobiłoby się "smutno". On by się wściekł lub
byłby przerażony. Ale przykład ciekawy i zmusza do zastanowienia.
> Czy to ma cos wspolnego z nadzieja?? Nie - to przywiazanie
> do pewnej ceremonii, do formy.
Akurat balsamowanie albo spalanie zwłok to nie była sztuka dla sztuki moim
zdaniem. Nie chodziło o samą "imprezkę". "Imprezka" była organizowana w
konkretnym celu. W przypadku osoby niewierzącej chodzi już tylko o samą formę
pożegnania osoby.
> To nie wiara w lepszosc!
W przypadku Wikinga jednak wiara. No chyba, że mówimy o niewierzącym Wikingu.
>> Dokładnie - chodziło o coś zupełnie innego, dlatego nie łącz
>> powodów i skutków balsamowania faraona i Lenina.
> Ale pytanie brzmi - dlaczego ludzie ktorzy uwarzali sie
> za niewierzacy (komunisci), mieli potrzebe mumifikowania Lenina,
> potrzebe trwania pewnej idei??? Dla pocieszenia?, zeby wodzu
> byl "wiecznie zywy"?
Pewnie wszystko po trochu.
> Wiec - potrzeba takiej ceremonii i nadziei jest rowniez
> w ludziach niewierzacych.
Zgadza się. O czym to Twoim zdaniem świadczy?
>> Nie pisałem o poziomie ich kultury, ale o podejściu
>> do śmierci, sposobach radzenia sobie z nią.
> Teraz jest lepiej czy gorzej?
Z poziomem kultury, czy podejściem do śmierci? Różnie.
--
pozdrawiam
Cień
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|