Data: 2010-04-09 22:12:52
Temat: Re: Spadam stąd
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 09 Apr 2010 17:06:29 +0200, Stalker napisał(a):
> Paskudnego maila napisałaś jakąś chwilę temu w sprawie gwałtów Rosjan na
> Niemkach.
I z całą odpowiedzialnością podtrzymuję to, co napisałam.
Jeszcze raz podkreślam winę niemieckich żołnierzy, niewytłumaczalną
podleganiem rozkazom ani tym, że "Polacy robili to samo" (a NIE robili:
masowe egzekucje i pacyfikacje ludności cywilnej nie były zawarte w żadnych
rozkazach ani planach działań dla polskiego żołnierza), podtrzymuję i będę
podtrzymywała moje stanowisko w sprawie słusznego z wymienionych przeze
mnie względów "podrasowania" narodu niemieckiego przez Rosjan i z całą
konsekwencją, czy się to komuś podoba, czy nie, będę je powtarzała.
Ponieważ odnosi się to do tych Niemek, które na placach Rzeszy powtarzały w
uniesieniu "sieg heil!", korzystały ze zrabowanych eksterminowanym narodom
dóbr, używały (w szczególności także) futer i innych przedmiotów zdartych i
wydartych Żydówkom i Polkom oraz polskiej kulturze, z pracy Polaków, Żydów
i ich rodzin jako niewolników, z ich ściętych w obozach koncentracyjnych
włosów jako wycieraczek do butów, z ich złotych zębów jako surowca na
biżuterię i jako zapłatę za zbrojenia, z ich tłuszczu jako surowca do
produkcji mydła... i tak dalej wymieniać można bez końca.
Jeżeli ktokolwiek tutaj chciałby mi powiedzieć, że przecież nie wszystkie
one były winne, uprzedzam fakt i odpowiadam, że powinni o tym pomyśleć
wcześniej ich przywódcy, podejmując napaść i eksterminację innych narodów.
Bo kiedy się idzie podbijać inne narody, trzeba się liczyć z tym, że samemu
można zostac podbitym. Los podbitych narodów dyktują wojny i nie mój post o
gwałtach jest paskudny, ale wojna jest paskudna: kto czym wojuje, tak i sam
ginie. Koszt napaści na inny naród czasem wielokrotnie przewyższa wartość
osiągniętych celów i to właśnie stało się z Niemcami. Ich nieuchronnie
poniesione z arcji wojny (także niewinne) ofiary powinny byc zawczasu
wliczone w rozrachunek zysków i strat, ale tego oczywiście żaden Niemiec
nie zrobił, zanim wydał jakikolwiek rozkaz na każdym poziomie dowodzenia.
Trudno o wszystko oskarżać tylko Hitlera.
Idąc zaprezentowanym tutaj wcześniej przez pewne osoby "tłumaczącym" tokiem
rozumowania da się oczyścić z winy każdego z żołnierzy niezależnie od
stopnia, każdego z ich dowódców oraz iść tak coraz wyżej w hierarchii
wojskowej - wszak każdy z nich miał rodzinę, był czyimś ojcem, mężem,
bratem, przyjacielem - i tylko "rozkaz żołnierski" był przyczyną ich karnie
dokonywanego na innych braciach, mężach, ojcach, matkach... ludobójstwa.
Zatem dajmy się też oczyścić w ten sam sposób dowódcom oddziałów
niemieckich, generałom, całej wierchuszce nazistowskiej łącznie z
centralnym dowództwem w Berlinie, gdzie siedzieli ludzie osądzeni przecież
potem jako najwięksi zbrodniarze wojenni, bo przecież oni TYLKO wypełniali
żołnierski rozkaz.
Na koniec przypomnę tylko fakt, kiedy to Kazimierz Moczarski ("Rozmowy z
katem"), siedząc w celi śmierci z katem warszawskiego getta, Jurgenem
Stroopem, szczegółowo opisuje jego postawę, w której nie ma on sobie NIC do
zarzucenia, ponieważ (jak sam się wyraża) "postępował zgodnie z rozkazem, a
tam, gdzie nie było rozkazu, kierował się domyślną(!!!) intencją (!!!)
swoich przełożonych".
Tak samo jak on postępowali żołnierze niemieccy niezależnie od stopnia.
Malutki przykładzik, niegodny porównania, ale przytoczę: moja Tesciowa jako
mała dziewczynka bawiła się pod płotem domu, kiedy przechodzili niemieccy
żołnierze na przepustce. Ponieważ nie zdążyła zawczasu uskoczyć, jeden z
nich potraktował ją kolbą karabinu w głowę. Odchorowala to nie tylko
fizycznie, ale też psychicznie - do tamtej pory NIKT jej przecież nigdy nie
uderzył. To taki maleńki przykład, ale jakże wiele mówiący myślącemu
człowiekowi. Ponieważ poza niewątpliwie przerażającą sferą działań
wynikających z rozkazów, istniała jeszcze MENTALNOŚĆ ludzka, wyzwalająca w
żołnierzach niemieckich najgorsze instynkty niezależnie od jakichkolwiek
rozkazów i poza żołnierskim "obowiązkiem".
Co zaś do polskości, którą osoby tłumaczące niemeickich żołnierzy sobie
przypisują - powiem tylko tyle na koniec: tak, nie narodowość czyni kogoś
Polakiem, ale jego stosunek do Niemców.
Koniec.
|