Data: 2003-07-24 08:24:56
Temat: Re: Spóźniony pierścionek...
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Xena" <tatiana_przecz ze spamem@linkor.com.pl>
napisał w wiadomości news:bfo441$3ta$1@nemesis.news.tpi.pl...
> [...] Nie wycinam, bo straci sens.
I tak dobrze, że w ogóle jakiś miało ;)
> Mam dziwne wrażenie, że osoby mieszkające ze sobą
> "na próbe" myślą dokładnie tak jak Ty - chcą być
> razem, ale patrzą przez pryzmat znajomych, swoich
> nieudanych związków itp. i od razu podświadomie
> zakładają, że sie nie uda.[...]
Po trzecim przeczytaniu (ech, kawę trzeba wypić) wyszło mi, że
(chyba) jednak nie odczytałaś mojej wypowiedzi jako wyrazu
zakładania, że się nie uda. Ale na wszelki wypadek... ;) Dla
mnie decyzja o wspólnym zamieszkaniu (notabene podjęta po trzech
miesiącach znajomości) była decyzją z kategorii tych "na
zawsze", w zasadzie, jakkolwiek pompatycznie by to brzmiało,
równie poważną jak ślub. A żeby było śmieszniej, podjętą z tak
niepoważnego powodu, że aż głupio się przyznawać - oboje akurat
wtedy szukaliśmy mieszkań do wynajęcia i doszliśmy do wniosku,
że nie ma sensu płacić za dwa. Natomiast nijak nie potrafię
przyswoić ścieżki myślowej w rodzaju "fajny facet, chcę się z
nim związać, chcę z nim mieszkać, a jak się układ sprawdzi, to
się z nim zwiążę już tak naprawdę". Takiego bycia razem na
osiemdziesiąt dziewięć procent nie rozumiem i już :) Pomijając
sprzeciw, jaki budzi w mojej naiwnej, romantycznej duszy
sytuacja testu na przydatność partnerską.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE
|