Data: 2003-07-24 08:06:50
Temat: Re: Spóźniony pierścionek...
Od: "Xena" <tatiana_przecz ze spamem@linkor.com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Osobnik znany jako Hanka Skwarczyńska mieszkający pod adresem
<a...@w...pl> w poście bfo052$t12$...@a...news.tpi.pl
napisał w ten deseń:
> Użytkownik "Ewa Ressel" <r...@p...fm> napisał w wiadomości
> news:bfnvgj$prg$1@atlantis.news.tpi.pl...
>> [...]wśród par kohabitujących przed ślubem współczynnik
>> rozwodów jest wyższy niż wśród niekohabitujących[...]
>
> ...co IMHO może równie dobrze wynikać z faktu, że osoby silnie
> przywiązane do idei nierozerwalności małżeństwa zazwyczaj przed
> ślubem nie kohabitują. Czyli nie częstsze rozwody wynikają z
> wcześniejszego wspólnego mieszkania (na zasadzie znudzenia,
> zmęczenia materiału czy nie wiadomo czego jeszcze), tylko i
> jedno, i drugie wynika z pewnej postawy światopoglądowej. Tak
> czy inaczej przebywanie ze sobą kilkanaście godzin na dobę w
> sytuacjach czasami skrajnie różnych od romantycznych spacerów
> pod gwiazdami, konieczność podejmowania wspólnych decyzji w
> sprawach znacznie poważniejszych niż wybór filmu i kawiarni,
> przysłowiowe skarpetki na podłodze itd. często odsłaniają
> zupełnie nieznaną twarz partnera. Co nie zmienia faktu, że ja
> nie bardzo rozumiem ideę zamieszkiwania ze sobą "na próbę" - w
> moim prywatnym rozumieniu jak już się decyduję z kimś mieszkać,
> to znaczy, że zamierzam z nim być; owszem, może się nie udać,
> ale zakładanie z góry, że przez rok się sprawdzamy i jak przez
> ten rok wszystko będzie w porządku, to bierzemy ślub, a jak nie,
> no to przykro - to dla mnie nonsens.
Nie wycinam, bo straci sens.
Mam dziwne wrażenie, że osoby mieszkające ze sobą "na próbe" myślą
dokładnie tak jak Ty - chcą być razem, ale patrzą przez pryzmat
znajomych, swoich nieudanych związków itp. i od razu podświadomie
zakładają, że sie nie uda. A jeśli się uda to fajnie. Lepiej przeżyć
"niespodziankę" niż rozczarowanie.
Rok to chyba wystarczająco dużo, żeby zachorować na jakies grypsko i
wymagac opieki, żeby zderzyć się z tymi skarpetkami na podłodze, żeby
napotkać przeszkody natury obiektywnej takie jak ciężki kac, telefony
"teściów" itp. IMHO jak ktoś rok wytrzyma i nadal uważa, że to jest to,
to spokojnie może wiązac się z tym kims na całe życie.
--
Pozdrawiam
Tatiana
PS. odpisując na priv usuń "_przecz ze spamem" z adresu
|