Dnia Fri, 06 Mar 2009 23:13:09 +0100, medea napisał(a):

> Saulo pisze:
>
>> Ale pojechałaś.
>> A dlaczego miał symbolicznie a nie realistycznie pokazywać rzeczywistą kaźń?
>
> Mi to nie jest potrzebne. Mną wstrząsają o wiele mniejsze bodźce. Mam
> prawo do takiej oceny filmu.

Ale nie do obrażania mnie z powodu innej mojej, niż Twoja.

A co Ty myślisz, że to, co robiono Jezusowi, to nie jatka? Ależ oczywiście!
- i to zwielokrotniona. Ona Cię tak gorszy? Właśnie ją należało pokazać, by
ludziom takim, jak Ty, przyzwyczajonym w życiu do eufemizmów w słowach i
czynach, dać chwilę nie na eufemistyczne myślenie, lecz na zetknięcie się
oko w oko z cierpieniem człowieka na krzyżu. Bo inaczej ich eufemizm
osłabia im reakcje na prawdę, a już na fikcję to zupełnie przestają
reagować i, jak sami piszą, stają się "nudni", nic ich nie rusza już, po
wyjściu z kina nie odczuwają niczego.

Więc widzę wielką sprzeczność w tym, co napisałaś zakładając ten wątek , a
tym, co potem napisałaś o swoim odbiorze "Pasji", że niby za dużo jak na
Twoje nerwy. Jak to z Tobą w końcu jest? Jaką porcję emocji Ci trzeba podać
w filmie, aby było w sam raz i aby wrażenie nie było ani za słabe, ani za
mocne?