Data: 2010-05-28 10:32:47
Temat: Re: Starsi ludzie
Od: Lepszy nowy Piotr <l...@n...piotrek>
Pokaż wszystkie nagłówki
Odmieniony Druch pisze:
> "Lepszy nowy Piotr" <l...@n...piotrek> wrote in message
> news:htns0j$9et$1@news.onet.pl...
>
> Wiesz, ciekawe......
>
> Zachowanie tego czlowieka interpretuje inaczej.
>
> Samo dogadywanie sie z klientem to trudna sztuka,
> czesto trudniejsza niz samo wykonanie projektu!
>
> Klient dostaje czesto "malpiego rozumu",
> _zwlaszcza_ w projektach informatycznych,
> bo robota nie jest dokladnie zdefiniowana od poczatku.
> I to niestety daje pole popisu do "kombinowania".
>
> Bo np. z budowa domu jest latwiej bo tam od poczatku jest projekt i
> potem juz trzeba sie go trzymac.
>
>
> Dodatkowo w gre wchodza EMOCJE klienta ktory
> czesto lubi pokaprysic już na samym koncu,
> zwlaszcza przed placeniem :))))
>
> Taki urok tego.
>
> Oczywiscie jesli ten facet narazil Was na straty to
> powinien zostac uglebiony. Powinien odpowiedziec za swoje
> decyzje. Z drugiej strony troche go szkoda, ale skoro
> nie umie kiedowac, to nie powinien tego robic.
> To usprawiedliwia "kare".
> Nie sadze zeby starosc miala tutaj cos do rzeczy.
> Przeciez wczesniej wpolpraca ukladala sie dobrze.
>
> Pozdrawiam,
> Druch
Ta szczegółowa weryfikacja bazy jest w naszej branży obligatoryjna
od lat, więc nie wykonanie jej na początku wiążę z brakiem kompetencji,
a nawet etyki w moim pojęciu.
Do głowy mi nie przyszło, że ten staruszek od tego nie zaczął,
zwłaszcza że wiedział doskonale, że na niej opiera się cały projekt.
Poza tym przypadku projekt robimy na sofcie, którego nie było jeszcze
ze 2-3 lata temu, ani jego możliwości.
Jest bardzo rozbudowany i ta weryfikacja dla mnie (jak już wiem jak się
ją robi), jako dla laika zajęła by max ze 2 dni, bez niego nie wiem,
z miesiąc chyba.
Podejrzewam, że staruszek ten ten soft chyba tylko po łebkach
i stąd też poniekąd wyszła taka sytuacja.
Brak wyobraźni i brak dobrej adaptacji do nowych możliwości technicznych.
Postaramy się zminimalizować straty jak się da jednak czeka nas
na pewno gęste tłumaczenie się przed inwestorem oraz 'naciąganie'
projektu, który kurcze był naprawdę niezły.
Ale tutaj zastanawiam się, jak ja bym wybrnął z sytuacji tego
gościa.
Czy lepiej się przyznać do błędu, czy wymyślić jakieś wiarygodne
czynniki zewnętrzne (na ile refleks pozwoli),
żeby błąd jak najmniej mnie obciążał?
Czy warto wyciągnąć też z tego morał i nie porywać się więcej
na takie zadania?
Bo kurcze palenie głupa teraz tego gościa, to chyba możliwie
najgorsze rozwiązanie i na mnie działa jakoś bardzo drażniąco.
Piotrek
|