Data: 2005-11-02 10:56:48
Temat: Re: Stomatolog, pieniądze i "darmowe leczenie"
Od: "LM" <l...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Adam Pietrasiewicz" <a...@p...com> napisał w wiadomości
news:YNCGBC01112005215844.nqcvrg@cbyobk.pbz...
/.../
> Tak mi przyszło do głowy, czytając ten wątek, że z dentystami jest coś
> dziwnego. O ile ludzie w swej większości są przekonani, że leczenie
> powinno być "darmowe", o tyle bez szemrania płacą dentystom i również
> w przytłaczającej większości uważają to za naturalne.
To jest kwestia sytuacji, w jaką zostaliśmy wmanewrowani. W pewnym momencie
niepostrzeżenie wprowadzono de facto odpłatnych dentystów, ale na tyle
sprytnie, że społeczeństwo się nie kapnęło. Owo "de facto" wynika z tego,
że zamykając szereg państwowych gabinetów oraz wprowadzając drakońskie
limity spowodowano, że kolejki wydłużyły się do takiego poziomu, że nikt nie
czuje się na siłach czekać. Zwłaszcza w sytuacji, gdy gabinety te oferują
bezpłatnie tylko podstawowe usługi i najgorsze materiały, a za wszystko co
ciut lepsze (a na świecie jest zwyczajnie standardem) i tak trzeba płacić. W
tej sytuacji większość kalkuluje, że skoro i tak płaci, to dołoży te parę
złotych więcej i pójdzie bez kolejki.
Choć to nie do końca jest tak - bo znam wiele ubogich osób, które skazane są
na państwowych dentystów.
Dlaczego to nie przenosi się na innych lekarzy? Otóż przenosi się jak
najbardziej, w takim zakresie, w jakim przenieść się może. Wiele osób idzie
prywatnie do lekarza specjality - bo co ma innego zrobić, jak np. kolejka do
państwowego ortopedy wynosi 3 miesiące? Barierą jest tutaj to, że w NFZ nie
są potem honorowane żadne skierowania od prywatnego lekarza - trzeba by
wszystkie badania wykonywać odpłatnie, a to staje się już często
poważniejszym problemem finansowym.
No i wreszcie - nie ma właściwie prywatnych szpitali, a przynajmniej nie na
naszą kieszeń, więc siłą rzeczy skomplikowane przypadki muszą przechodzić,
przynajmniej oficjalnie, przez państwową służbę zdrowia.
LM
|