Data: 2004-12-30 23:25:42
Temat: Re: Świadomość - Byt
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:33j0riF3viv4fU1@individual.net...
>
> "Redart" <r...@o...pl> wrote in message news:cr0r3n$je4$1@news.onet.pl...
> >> dzisiejszych społeczeństwach odbywa się zaawasowane programowanie
naszej
> >> podświadomość przez siły które, chcą nas pozbawić podmiotowości i
wolnej
> >> woli.
> >
> > :)
> > Np. taki temat do rozważań: regularne sadzanie dzieci przed
telewizorami,
> > w których na przemian lecą reklamy i przemoc (zawoalowana w głupawych
> > kreskówkach z kartona, gdzie piesek wali drugiego kotka wielkim młotem
> > w łeb a tamtemu wesoło kręcą się gwiazdy przed oczami - jak w wesołym
> > miasteczku)
>
> Filipie, jednak nie sadze, aby owo "sadzanie" rzeczywiscie wynikalo ze
> swiadomych i kontrolowanych zapalow do "pozbawienia nas podmiotowosci i
> wolnej woli".
Samo sadzanie nie ...
Ale warto pamiętać o tym, że tzw. Marketing jest NAUKĄ, czyli nierzadko
potężne umysły siedzą latami tylko nad tym, jak skutecznie
zmanipulować człowieka, by został klientem. Jak go zmanipulować,
by został stałym klientem. Jak go zmanipulować, by jego dzieci także
zostały klientami.
Marketing NIE ZAJMUJE SIĘ JAKOŚCIĄ. Interesują go etykietki, opakowania,
marki, metki, promocje.
I uważam, że to hmmm... trochę smutne. Miałem z tym styk zarówno
na studiach jak i w pracy zawodowej.
Warto też pamiętać o tym, że np. moja mama od lat pracująca w
przedszkolu była w stanie po zachowaniu dzieci odczuć, że nasz rynek
w pewnym momencie zalała fala właśnie głupawych kreskówek. Po
prostu dzieci NAPRAWDĘ bez wyczucia tłukły sie klockami zabawkami po
głowach i dopiero na gruncie przedszkolnym w obliczu wiadomych
skutków uczyły się, że coś tu jednak nie gra ...
> Chyba, ze w/w sily pojmujemy jako abstrakt. Ale...czy nie jest
> to juz to...intelektualizacja?;)
A tak, tak ... Na intelektualizację z pewnością muszę uważać :).
Jest co najmniej kilka mechanizmów obronnych, które u siebie
rozpoznaję jako "nieco przesadzone". Brzmi to trochę jak paradoks,
bo niby dzieje się to w podświadomości, więc nie powinienem
o tym mówić ... Ale ... Pewnie zbiorę się kiedyś, by o tym trochę
więcej napisać (jak ten lekarz z definicji intelektualizacji :).
Być może zresztą ktoś kiedyś mi udowodni, że dominującym mechanizmem
obronnym są u mnie reakcje upozorowane, czyli z lubością przyznam
się do każdej intelektualizacji, po to, by nie przyznać, że
miota mną skrajna regresja (nauczyłem się już na psp rozładowywać
napięcia seksualne - z pomocą twórczości i sublimacji) i
inkorporacja (ostatnio łykam w niebezpiecznych dawkach teksty
z psychoanalizy ... :).
A tak bardziej serio zastanawiam się w jakim stopniu
blokują mnie mechanizmy z grupy dysocjacja i izolacja. Myślenie
o nich napawa mnie największym lękiem, ale już kiedyś dawno
vonBraun zasugerował mi "nawiązanie większego kontaktu
z własnymi uczuciami". Nie da się też ukryć, że od tej
strony też najbardziej próbuje mnie zahaczyć cbnet (o wybacz,
że wymieniam tu tę osobę) i zdarza mu się dobrze trafić.
A kwestia izolacji nie jest w moim wypadku wymysłem
zupełnie przypadkowym, dlatego że jako dziecko, razem z bratem,
ciężko przeżywałem wieczne kłótnie rodziców. Nawet jeśli nie były
wieczne, to jednak taki obraz mi się w świadomości utrwalił
i pamiętam jak przez mgłę ten głęboki lęk, któremu wtedy
podlegałem. Czuję "w trzewiach" jego nieokreśloną naturę,
poczucie bezradności, czegoś na kształt wstydu i odpowiedzialności,
szarpaninę wewnętrzną, głęboki przymus, presję, by stanąć
po stronie jednego rodzica i RAZEM Z NIM WALCZYĆ z drugim rodzicem.
Wewnętrznie oczywiście - na wiecej małe dziecko się nie zdobędzie.
Tak ...
Te przeżycia nie umarły, nie zginęły gdzieś głęboko w mojej
podświadomości - czuję z nimi kontakt. Być może właśnie
dzięki intelektualizacji.
A że dziś trochę intelektualizuję, oswajam ...
Wiesz - trudno na grupie dyskusyjnej bezpośrednio pokazywać
emocje. Trudno też rozmawiać np. z cbnetem na wielu płaszczyznach
jednocześnie ... Ja osobiście uważam jednak, że ten dialog
ma pewien wymiar twórczy, dla obu stron.
Właśnie oglądałem film "Bojaźń i drżenie" - o Europejce
próbującej zrobić karierę w japońskiej firmie w Tokio.
Trochę przerysowane, ale ciekawie ujęty został temat
ZWIĄZKU dwóch osób, który wydaje się bardzo asymetryczny
(główna bohaterka - otwarta, wrażliwa, pokorna, próbująca
nawiązać kontakt kontra jej szefowa - cyniczna, chłodna,
nieludzka, wymagająca, mściwa, dominująca złość).
Pozdrowionka !
|