| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-11-02 09:03:31
Temat: Re: Syndrom "Piotrusia Pana"Co prawda kolega "bluzgacz" napisał:
Na poczatek przestan byc idiotka.
Jak juz to osiagniesz za pol roku odezwij sie jeszcze tutaj - na mojej
grupie.
Co prawda miałam się odezwać dopiero za pół roku ale pozwoliłam sobie
napisać jeszcze raz. Może zmądrzałam...
Poniżej trochę luźnych informacji, to co sobie w tym momencie przypominam,
może pominęłam coś ważnego. Więc jeśli ktoś będzie chciał napisać coś do
mnie to można zadawać pytania. Wszystkim piszącym dziękuję. Komentarze
pozwalają mi spojżeć na sprawę z innych stron. Zaliczyliśmy rozmowę na temat
naszej znajomości. To już trzecia tego typu rozmowa. Pierwsza była zaraz na
początku i nie miała większego znaczenia. Druga po jakiś dwóch miesiącach
znajomości. Wtedy powinno się było wszystko zakończyć ale się nie
zakończyło. Po pół roku znajomości doszło do kolejnej rozmowy. Z mojei
inicjatywy, on tej rozmowy nie chciał i wogóle chyba uważa że nie potrzebnie
go męczę tą rozmową. Sam od siebie nie chciał właściwie nic powiedzieć, że
nie wie, że z jednej strony byłoby fjnie, tak jak teraz, jeździmy razem w
góry, wspólne pasje... ale z drugiej strony są jeszcze inne strony życia.
Powiedziałam mu co myślę i zasugerowałam formalny związek. Rozmaowa
zakończyła się tekstem muszę to przemyśleć. Na drugi dzień wróciłam znów do
rozmowy. Usłyszłam: "Czego ty ode mnie oczekujesz". Powiedziałam, że chcę by
było tak jak do tej pory tylko normalnie, oficjanie, formalnie. Jego
odpowiedź: Nic z tego nie będzie, ja się nie nadaję do tego, takiego
chodzienia ze sobą, trzymania się za rękę, wpatrywanie się w siebie... Ale
ja też tego nie chcę, chcę by było jak do tej pory. Ale to go nie
przekonuje. Rozmowę do kończyliśmy wieczorem, powiedział jescze: co ty
wogóle we mnie widzisz, powiedz a wszystko zaneguję, uparta jesteś, inne
dziewczyny dawno by już dały spokój, że jak wyjechał za granicę to myslał,
że w tym czasie mi przejdzie, że problem się sam rozwiąże, i dajmy sobie
spokój, nic z tego nie będzie, jak do tej pory w jego podejściu nic się nie
zmieniło, postanowił sobie kiedyś, że nie będzie się z nikim wiązal, tak mu
jest wygodniej.
Czy po tym co usłyszałam powinnam go unikać i zrezygnować z dalszej
znajomości, czy zachowywac się po prostu normalnie, jakby rozmowy nie
było...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |