Data: 2004-01-29 12:25:20
Temat: Re: Szkoła - to jakiś obłęd! (długie)
Od: "tren R" <t...@s...na.sojusze>
Pokaż wszystkie nagłówki
w liter haszczach<news:slrnc1hsas.2j7i.tycztom@volt.iem.pw.e
du.pl> rzekła
paszcza <tycztom>:
> << Całe życie zachowa Einstein gorzki żal do takiego systemu nau-
> czania, który polega na obarczaniu młodego umysłu faktami, nazwi-
> skami i formułkami. Nie potrzeba wyższych studiów, żeby się zapo-
> znać z tymi rzeczmi, można je znaleźć w książkach" - powtarzał
> stale Einstein. Nauczanie powinno służyć tylko do tego, żeby mło-
> dzi ludzie nauczyli się myśleć, żeby zdobyli potrzebną zaprawę
> umysłową, której nie może dać żaden podręcznik.>>
odniose się do tego - uwazam takie myślenie, za uproszczenie.
nie można nie znac całkowicie faktów, nazwisk czy formułek
- bo sama tylko wiedza o tym gdzie ich szukać jest niczym.
potrzebna jest pewna wiedza, nazwałbym ją, wstępna / selektywna
pozwalająca odcedzić kartofle z wody.
ergo
nauczanie powinno owszem uczyć myslenia, ale równolegle
wskazywac na pewne konkrety do przyswojenia. nie w sensie
uznania dogmatycznego ich za fakty bezdyskusyjne, ale w znaczeniu
wiedzy o nich jako_takiej.
ze obzrydzeniem wspominam sprawdziany z historii zatytułowane
'daty i fakty'
pani mówi datę, dzieci wpisuja fakt, pani mówi fakt, dzieci określają datę.
dziękuję pani, pani rogulska
;)
--
szeri szeri lejdi, kamą fiuę mołszon
gg #1290613
http://trener.blog.pl
|