Data: 2005-01-31 20:59:09
Temat: Re: TAK!!! NIE MA SENSU ŻYĆ.... po cholere...
Od: "Cien" <s...@W...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W news:ctlu01$jic$1@atlantis.news.tpi.pl Paula napisał(a):
>> Nienarodzonemu nie będzie żal czegoś, czego nie jest
>> w stanie doświadczyć, bo go nie ma. Nie doświadczy
>> on również żalu, że któregoś dnia przyjdzie mu się rozstać
>> z tym wszystkim co zobaczył, poczuł itd.
> Ale nie doświadczy też radości, ciepła, dobra, szczęścia.
> Jednym słowem nie doświadczy niczego. Sama ciemność, nicość.
Jaka ciemność? Ciemność to już przecież coś. No i ponownie - Ty piszesz z
perspektywy osoby żyjącej. Gdybyś nie istniała nie miałabyś takich dylematów.
Nie miałabyś niczego, a nawet to za dużo powiedziane, ponieważ aby mówić o
tym, że się czegoś nie ma też trzeba być.
Pofantazjujmy - na planetę X mieszkańcy często oddają się kąpieli w błocie
kferonowym - relaksuje jak cholera. Podczas jednej z tych kąpieli jakiś
x-ańczyk mówi:
- Wiesz... lepiej by było abym nigdy się na tej planecie nie pojawił.
Na co odpowiada mu drugi:
- Ale nie doświadczysz wtedy przyjemności kąpieli w błocie kferonowym!
Ty wiesz co to błoto kferonowe? Żal Ci za nim? Ten przykład w minimalnym
stopniu oddaje o co chodzi. Wyobraź sobie (nie jest to proste), że Twoja
niewiedza nie ogranicza się wyłącznie do tego błota, ale do wszystkiego. Nie
zdajesz sobie sprawy nawet z tego, że istniejesz, bądź nieistniejesz... Ciebie
po prostu nie ma. Tu nie chodzi nawet o sytuację w rodzaju:
- Wiesz... nie ma sensu abyś mi o tym opowiadał, bo i tak nie wiem o co chodzi.
> Czy rzeczywiście nie warto trochę pocierpieć, lecz jednak żyć,
> niż nigdy się nie narodzić? Nie rozumiem jak można tak myśleć.
Za jakiś czas umrzesz. Najprawdopodobniej nie pójdziesz do nieba, do piekła,
do Krainy Wiecznych Łowów, na Łono Abrahama, do Manitu... znikniesz. Stopniowo
ślad po Tobie będzie zanikać. Dla Ciebie zaś wszystko skończy się z chwilą
śmierci. Etap życia zostanie jakby wycięty. Nie będzie on miał dla Ciebie
żadnego znaczenia, bo Ciebie nie będzie. Z Twojego punktu widzenia (ale
przeciez go nie będzie) będzie to wyglądało tak, jakbyś nigdy się nie narodziła.
Albo spróbuj sobie wyobrazić, że jutro rano się obudzisz i stracisz pamięć o
tym co było. Albo, że stanie się cud i ponownie się narodzisz... znowu
będziesz miała jeden dzień, tydzień, roczek, osiemnastka, trzydziestka...
Znowu będziesz mówić, że warto. Ale nie będziesz wiedziała, że już tego raz
doświadczyłaś. Już się tym raz cieszyłaś i co? I znowu patrzysz na to od nowa.
To przy optymistycznym założeniu, że jednak będziesz.
Masz jakies pamiątki? Niektóre pamiątki zdobywa się z trudem. Czy podejmiesz
wysiłek wiedząc, że za godzinę i tak pamiątka się zdematerializuje, a Tobie
nie pozostanie nawet pamięc po tym, że ją miałaś?
> Tak, być może wszystko się ulotni, być może wszystko się skończy. A
> co mi z tego przyjdzie? To, że poznałam odpowiedzi na wiele pytań,
Jako osoba żyjąca. Po śmierci nie będzie już jednak tej wiedzy, nie będzie
odpowiedzi, nie będzie pytań. Będziesz w gorszej sytuacji niż sformatowany
dysk, bo ten chociaż czysty, to jednak jest. A Ciebie nie będzie.
> to, że osiągnęłam przynajmniej niektóre cele,
Ale po co to, kiedy efekt będzie dokładnie ten sam jakbyś nigdy się nie
narodziła. Nie będzie żadnej różnicy dla martwej Ciebie. Dla Ciebie teraz
(żywej) ma to znaczenie, ale po śmierci już nie będzie miało. A ma tylko
dlatego, że któregoś dnia się narodziłaś.
>> A co do innego postu - tak, jestem pewien.
> Kobiety są nieprzewidywalne
Marzenia - jedna z przyjemności jakie niesie nam życie.
--
pozdrawiam
Cień
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|