Data: 2014-05-13 19:51:45
Temat: Re: Temat macierzyństwa przegapiłyście...
Od: Miriam <5...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka
Taka sama dyskusja niedawno na Frondzie się odbywała :
"Redaktor nie odróżnia antykoncepcji od pigułki aborcyjnej. Ciąża nie zaczyna się w
momencie wniknięcia plemnika do komórki jajowej. W tym momencie nie można mówić o
początku nowego, ponieważ mieszanie genów następuje dopiero po 3 podziale
zapłodnionej komórki, a więc dobę później. Końcem procesu zapłodnienia jest
wszczepienie się blastocysty do ściany macicy. Ten moment jest początkiem ciąży.
Jeżeli Pan redaktor coś opisuje, to niech chociaż przeczyta materiał źródłowy, a nie
tylko komentarze i nie okłamuje czytelników. Antykoncepcja awaryjna jest legalna, a
zmiana endometrium nie równa się aborcji, a nawet jest w wielu przypadkach korzystna
dla zdrowia kobiet. Przypominam, że zdanie Kościoła w sprawie antykoncepcji awaryjnej
oparte jest na fałszywym założeniu, że ciąża zaczyna się od poczęcia, a zapłodnienie
jest aktem trwającym chwilę i kończy się na połączeniu komórek. W rzeczywistości
zapłodnienie jest procesem, które kończy się na zagnieżdżeniu blastocysty. Pani
ginekolog zgodnie z prawdą twierdzi, że istnieje antykoncepcja po. Nikt nie mówi o
pozbyciu się niechcianego dziecka, ale o zapobieganiu ciąży. Zapłodniona komórka
jajowa to nie dziecko. Matki również mają prawo do decydowania o ilości dzieci i
odstępach między ciążami. Wiadomości o antykoncepcji są tak samo ważne jak informacje
o pielęgnacji niemowlęcia. Pan redaktor dobitnie pokazał o co chodzi w katolickiej
akcji wypisywania bzdur o antykoncepcji - chodzi o to, aby kobiety nie miały dostępu
do prawdziwych informacji na ten temat. Chodzi o zmuszenie o rodzenia dużej ilości
dzieci, nawet bez zachowania odstępu, który gwarantuje bezpieczną ciążę, a więc
minimum 2 lata od porodu. Antykoncepcja awaryjna nie jest tym samym, co pigułka
wczesnoporonna. Antykoncepcja po stosunku chroni zagnieżdżony zarodek ze względu na
obecność progesteronu, który ze swojej natury utrzymuje ciążę. Tabletka
wczesnoporonna - jak wskazuje nazwa niszczy zarodek i z antykoncepcją nie ma nic
wspólnego. Kościół utożsamia obie tabletki, a tym samym celowo wprowadza wiernych w
błąd i oszukuje. Efekt takiego działania widać pod materiałem o antykoncepcji -
kobiety mylą lek ze specyfikiem niszczącym zarodek. Ciekawe są komentarze pod
artykułem z Frondy. Czytelnicy wyśmiewają niewiedzę redaktora. Zacytuję kilka
komentarzy. "Nie wiem czy administracja strony mamazone.pl jest pozbawiona kręgosłupa
moralnego" - ja wiem natomiast, że administracja strony Fronda.pl jest pozbawiona
wiedzy." "A co ma wspólnego tabletka wczesnoporonna z zabiciem dziecka ? Dziecka
jeszcze nie ma, po prostu. Znowu bzdury piszecie, mącicie ludziom w głowach. Jeśli
kobieta nie chce mieć dziecka, nie wolno jej do tego zmuszać. Gdyby antykoncepcja
była powszechnie dostępna, nie byłoby aborcji. To żaden paradoks, że właśnie "obrońcy
życia" prowokują aborcje przez swoje absurdalne ataki na edukację seksualną i
antykoncepcję. Jeśli chcą zrobić coś sensownego, niech się pofatygują do domów małego
dziecka, i tam jakieś opuszczone biedactwo adoptują, albo się nim przynajmniej zajmą
jako wolontariusze. A o zygoty nich ich tak bardzo głowy nie bolą, bo dostaną obrzęku
mózgu." " Frondo oraz pro-life, kiedy się w końcu douczycie i przestaniecie
kłamać!!?? Od stosunku do zapłodnienia mija do 72h - to zależy od wielu czynników w
tym czasie plemniki "czekają" na owulacje w macicy i są pulsacyjnie "wstrzykiwane" do
jajowodów. W tym czasie można - na co zgodzili się nawet niemieccy biskupi oraz
papieska akademia życia podać środek antyowulacyjny (w przypadku gwałtu).
Najpopularniejszy jest analog progestagenów(levonorgestrel), zaburza/opóźnia owulację
oraz blokuje skurcze macicy wstrzykujące plemniki do jajowodów i co udowodnione w
wielu badaniach nie wpływa na receptywność endometrium oraz rozwój zygoty do stadium
blastocysty."
|