Data: 2005-11-11 10:11:11
Temat: Re: Teoria o'błędnego koła
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"tren R" w news:4047ddf9e8a81eca44cb204d7b3a1794@news.home.net.
pl...
/.../
> jeśli wchodząc do twojego domu, stwierdzę, że "coś tu śmierdzi", to będzie
> to znaczyło, że wcześniej nie śmierdziało? a jesli wychodząc, powiem po raz
> kolejny - "starsznie śmierdzi" - to co - wczesniej również nie smierdziało?
Skoro używasz określeń, nie budzących w czytelnikach żadnych wyrafinowanych
skojarzeń, a jedynie wskazujących drogę, pozwól, że dostosuję się do twego
taktak-nienie.
Jeśli wchodzisz do czyjegoś domu, plądrujesz go, kradniesz biżuterię i gotówkę,
nie zważając, że skrępowana właścicielka krzyczy: ratunku! złodziej! - gdy udaje
ci się ją zakneblować i umknąć - i znikasz za rogiem, to co? - przestajesz
być złodziejem i bandziorem?
> daruj sobie te lingwistyczne dowody. śmierdzą.
Jeśli moje słowa tobie śmierdzą, to widzę kilka możliwych wyjaśnień
tego interesującego zjawiska:
a) masz ubabrany czymś paskudnym nos - co niekoniecznie łatwo sprawdzić,
b) nie rozumiesz moich słów z powodów leżących po twojej stronie,
c) nie rozumiesz moich słów z powodów leżących po mojej stronie,
d) nie rozumiesz moich słów z powodów lezących po obu stronach,
e) ulegasz uprzedzeniom i unikasz myślenia (toalety - patrz punkt a),
f) stajesz się chamski ujawniając swoją (śmierdzącą) naturę,
g) stajesz się chamski w celach prowokacyjnych,
h) moje zdolności lingwistyczne nie są dostatecznie wykształcone, by
trafić do takiego jak ty osobnika.
Cokolwiek by to było, nie usprawiedliwia używania, zakarbowanego we
wszystkich mózgach jako obrzydliwy - określenia "w twoim domu strasznie
śmierdzi", w środowisku, które nie ma nawet szansy na zrozumienie korzeni
sprawy, natomiast bardzo chętnie (w niektórych, sporadycznych przypadkach
- z przyklaskiem) posłucha plotek - na zasadzie naturalnego zamiłowania do
podglądactwa cudzych domów (patrz popularność seriali i innych big braderów).
Jeżeli jesteś inteligentnym facetem, to miałeś szansę zauważyć, że właśnie
_moja_niezgoda_ na swobodne rozszerzanie wyłącznie części METODOLOGII
JeTa, części ograniczającej się w oryginale do określenia "ubrany szympans",
oraz w skrajnych przypadkach - "kretyn", o wachlarz _dowolnie_ wybranych,
lekceważących, bulwersujących lub obraźliwych epitetów (takich, jakich
tycztom użył w stosunku do ciebie, oraz, jakiś czas potem w stosunku do
Driady Leśnej), ta właśnie moja niezgoda, stała się bezpośrednim powodem
rozczarowania tycztoma, poczucia odrzucenia i osamotnienia oraz inicjacją
jego emocjonalnego zwrotu o 180°, który nawiasem mówiąc w tym przypadku
rzeczywiście, niekoniecznie nie był do przewidzenia (a następnie wdrożenia
w życie swej nowej konstrukcji, opartej na gigantycznej manipulacji informacją
i emocjami wielu ludzi równocześnie).
Napisałeś wówczas:
"czekałem tylko na moment, kiedy tyczka skoczy ci do gardła. w pamięci
mam twój prywatny list /.../, w którym ostrzegasz przed tt. wypada
pogratulowac intuicji, a raczej inteligencji. ale z mojego punktu widzenia
- po prostu w walce o rząd dusz pogryzły się dwa psy - które na dodatek nie
widzą nic poza swoimi ambicjami.. takie fusopsy jakbyś ty je nazwał..."
[ news:146d5305cd2e28808660a3035c2827a4@news.home.net.
pl ]
Widzisz, bracie trenerze - niechętnie to mówię, ale ta Twoja diagnoza jest
do kitu, a pierwotnym powodem jest tu niezrozumienie tego, co przekazał
(bądź też dla ogromnej większości - tylko usiłował przekazać) JeT, i co ja
(i nie tylko), przez następne lata usiłowałem przybliżyć, innym nieco
językiem, powołując do życia pojęcie "jetologii stosowanej", posiłkując
się metaforą "autobusów", oraz "_prawej_ rękawiczki o pięciu palcach".
Wiem, że gdybym dzisiaj zapytał Cię, po co to było, bądź o co w tym
wszystkim chodzi, wyprodukowałbyś równie trafne diagnozy jak ta powyżej.
Nie rozumiejąc tego pierwotnego, fundamentalnego przekazu, nie masz
szans na zrozumienie mnie, ale również tycztoma wraz z jego teorią
i _wybuchami_ (poniekąd bezradności i bezsilności w gonieniu ale też
naśladowaniu wybranych wzorców). Co więcej, nie masz szans na
zrozumienie pojęcia względności rzeczy, a także masz ograniczone
szanse na wyjście z kręgu ... jakby to powiedzieć, żebyś nie poczuł się
dotknięty - z kręgu względnego mroku. A właśnie ten mrok nie pozwala
ci zrozumieć mojej argumentacji, skłania cię do używania takiej jak wyżej
retoryki, którą być może chcesz się zbliżyć do czegoś - ale tak jak ćma
do lampy, nie wiedząc, że jej promieniowanie nie składa się tylko z pasma
dla niej miłego.
Może więc jednak lepiej by było, byś się nie brał za latanie, i pozostał
poczciwym człowiekiem chodzącym po ziemi?
A przede wszystkim, nie brał się za próby dochodzenia do prawdy tam,
gdzie sama czynność oceniania w trybie tak-tak, nie-nie jest
"diagnostyczna".
/.../
> jezuś maria, piszesz do mnie na milion liter a na koniec cytujesz pana
> który stoi po mojej stronie. all, kotku, to losowa sygnaturka?
> :)
Niech Ci będzie na zdrowie.
Karmazynowy Pieszczoszku.
All
|