Data: 2010-04-16 10:39:43
Temat: Re: Test wawelski - kim jesteś ? Czy podział poglądów musi oznaczać podział narodu ?
Od: medea <X...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ender pisze:
> U mnie nowy rok był to zawsze czas planów. Nowy rok, nowy czas i nowe
> możliwości. Każdego roku stawialiśmy sobie jakiś cel, układaliśmy plan
> i dążyliśmy do niego.
> W tym roku postanowiłem zdać egzamin państwowy, który może dać mi nowe
> możliwości, choć tak naprawdę nie potrzebuję ani więcej zleceń, ani
> pieniędzy. Jednak sam fakt posiadania tych możliwości daje już mi komfort.
> No i poznałem nowych ludzi o dodatkowo dość ciekawych możliwościach.
> Celem następnego roku będą pewnie studia, na które chcemy się wybrać z tż.
> Niektórzy nasi znajomi maja podobnie implementacyjne podejście do życia.
Jeśli faktycznie tak masz, to podziwiam, naprawdę, bo to bardzo dobra
cecha. Ja to obserwuję na co dzień, ponieważ mój mąż jest taki.
Tylko że - jak we wszystkim - to jest kwestia osobowości. Trzeba być
dużym indywidualistą nastawionym przede wszystkim na samorozwój. Nie ma
przy tym za bardzo energii, ochoty i nawet czasu na innych, np. na
relacje typowo rekreacyjno-koleżeńskie.
No i to się chyba szkoli niemal od dziecka, bo taką naturalną
samodyscyplinę wyrabia się latami. Ja to sobie zawsze nazywałam
"charakterem sportowca" - trzeba zrobić jakiś wynik, więc rozpisuje się
określony trening i się jedzie wg planu. ;)
Ja jestem zupełnie inna pod tym względem - wpadam na pomysł, jakoś go
nawet realizuję, ale w trakcie zawsze maleje mi motywacja, chociaż
zwykle doprowadzam do końca, ale bez większej dla siebie satysfakcji.
Poza tym brakuje mi tej samodyscypliny. [No widzisz, chciałeś, żebym coś
o niedoskonałościach napisała]
Natomiast takie implementacyjne podejście, jeśli wejdzie zbytnio w krew,
może chyba czasem przeszkadzać w spontaniczności (powodować jej brak)
oraz w takim pełnym relaksowaniu się. Nie sądzisz? Czy planując wyjazd
rekreacyjny nie zastanawiasz się od razu, jakie z niego będziesz czerpał
korzyści, jakie cele zrealizujesz? A będąc już na wakacjach nie
zastanawiasz się nad następnymi? Czy ta "celowość" we wszystkim nie
przeszkadza czasami w pełnym odczuwaniu, oddawaniu się przyjemnościom?
Jak to jest u Ciebie?
> Każdy z dyskutantów, jakie głupoty by nie produkował, to i tak
> ma do zaoferowanie przynajmniej jedną wartość poznawczą - jaki jest on sam.
I ja też głównie z tego czerpię satysfakcję tutaj. Lubię patrzeć, jacy
są inni ludzie. W realu ludzi poznaje się zupełnie inaczej niż tutaj,
nie poznaje się ich najgłębszych przemyśleń (aż tak często i masowo), z
jakimi na grupach się spotykamy.
Chociaż na grupy dyskusyjne zajrzałam po raz pierwszy w zupełnie innym
celu, po prostu poszukiwałam konkretnych informacji.
> Tak jak mówiłem, zaczynam się zastanawiać, co tu można by jeszcze poznać,
> ale coraz mniej pomysłów przychodzi mi do głowy.
Chcesz sobie znowu zrobić przerwę? ;)
Ewa
|