| « poprzedni wątek | następny wątek » |
271. Data: 2007-09-28 15:32:28
Temat: Re: Trening umysłuFragile pisze:
>>>> Jednak niektorych trudnosci z tym zwiazane wcale nie
>>>> odstraszaja. Ba, wrecz ich nie zauwazaja.
I to jest właśnie groźne. Należy zauważac trudności, aby je w porę
ominąć, uniknąć, pokonać.
>>>> Bo wiesz, w chwili gdy
>>>> zaczynasz zauwazac tylko trudnosci, i gdy to one przwazaja nad
>>>> uczuciem radosci z tego, ze komus pomagasz,
Nigdy tak nie miałam :-)
> Powtorze - wierze w bezinteresowne pomaganie, i wiem, ze ludzie
> pomagający bezinteresownie istnieja.
> Polepszanie sobie samopoczucia poprzez pomaganie innym to już egoizm.
Ale taka jest większość ludzkich pobudek, abstrahując oczywiście od Dymnej.
>> Nie
>> sądzę, aby akurat pani Anna była godna porównania z Matką Teresą...
>>
> Ktos tu kogos porownuje??
> Anna Dymna nie jest Matka Teresa, Matka Teresa nie była Anna Dymna.
> Teraz jasne?
> I wcale nie oznacza to, ze Anna Dymna jest gorszym człowiekiem od
> Matki Teresy. Zostaw ocenianie Bogu :)
Nie oceniam Dymnej, gdzie to widzisz? To, że nie ma jej co porównywać z
Matką Teresą - to oczywiste, bo to dwa różne światy. Nie porównuję, bo
daleko jej do ww. Tam - absolutna jasność sytuacji, czystość intencji,
stuprocentowe oddanie, a tu - fasada jak najbardziej pozytywna, ale...
co tam z tyłu?
>> Ona jest przede wszystkim aktorką. Nie ma bezinteresownego aktora na
>> bożym świecie. Aktorstwo towarzyszy im na każdym kroku. Akcje
>> charytatywne - to też gra. Oni sami zapominają, kim są, bo dawno sobą
>> nie byli.
>>
> ???? Moim zdaniem piszesz bzdury :)
Własne zdanie mieć trzeba, ja zostaję przy swoim :-)
>>
> Moze dlatego tak sie roznimy... Ja jestem humanistka, dusza
> artstyczna, osoba niezywkle wrazliwa... Chyba się na tej płaszczyźnie
> nie zrozumiemy...
Oj, żebyś wiedziała, jak bardzo moja dusza jest artystyczna... Cóż, nie
wypada się obnosić...
Jednak jestem też umysłem ścisłym. Wiesz, jak się nazywa takich ludzi,
którzy mają i to, i to? - to tak na marginesie.
Ja, aby uniknąć pojęcia "renesans" jako przebrzmiałego, nazywam ich
samouwielbionymi, bo są zbyt hojnie obdarzeni przez życie zdolnościami,
aby sami nad sobą przechodzili do porządku dziennego ;-P
Mój ścisły umysł jednak nie pozwala mi błądzić po bezdrożach...
Pomagam na miarę możliwości, nie myślę w każdym momencie o oceanie zła,
który zalewa świat. Widzę przed sobą realne potrzeby ludzkie, ale przede
wszystkim realne moje możliwości. Nie zostawię za sobą dzięki temu ani
jednego zawiedzionego.
Nie potępiam Dymnej, nawet nie ja o niej tu pierwsza wspomniałam i nie
wiem, czemu zarzucacie mi czepianie sie właśnie jej. Ona - to tylko
przykład warsztatowy.
Chcę tylko pokazać, że nawet najpiękniejsza działalność może skrzywdzić.
Przeciwstawiam to zdanie temu, co powiedziałaś o choćby jednym
uratowanym i że dla tego jednego warto. Nie rozsądzam, czy warto,
poszukaj dobrze, czy gdziekolwiek napisałam, że nie.
Tak samo można uratować jednego, jak jednemu zaszkodzić. Czyje życie
ważniejsze? I kto się nad tym w ogóle zastanawia?
Liczą się tylko sukcesy, niepowodzeń nie uwiecznia się. Ale są jedne i
drugie, towarzysząc sobie wzajemnie, jak to w życiu.
Pomagać trzeba, bezdyskusyjnie. Jednak nie można wszystkim, nie można
wybranym, nie można tylko jednemu. Permanentnie - to znaczy sukcesywnie,
konsekwentnie, z głową, nie myśląc nawet o końcu drogi, bo on po prostu
nie istnieje. I trzeba mieć jasne kryteria, a u wielu dobrodziei
kryteria to punkt najsłabszy. Nie można "w cały świat", życie ludzkie
jest zbyt cenne i kruche.
>
> --
> Fragile
>
>
--
XL wiosenna
====================================================
==========================
Chwilami jestem tu:
http://groups.google.pl/groups/profile?enc_user=eJTu
XQ0AAACUGFDz9PzxwnRUed8hFQkm
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
272. Data: 2007-09-28 16:00:50
Temat: Re: Trening umysłumichal pisze:
> Ty widzisz w tym szukanie poklasku, a ja widzę szukanie wsparcia w
> pokrywaniu kosztów na pomocne działanie i pokazywanie istniejącego
> problemu szerokiej rzeszy ludzi dobrej woli, którzy mogą pomóc, a nie
> wiedzą komu mogliby.
Wiedzą, wiedzą: dla chcącego...
> Matka Teresa szukała go w inny sposób, ale także korzystała ze wsparcia.
Oczywiście, ale przecież nie zajmujemy się tu analiza porównawczą tych
dwóch osób.
Na pewno M.T. zdystansowałaby każdego.
>>>> Ona jest przede wszystkim aktorką. Nie ma bezinteresownego aktora na
>>>> bożym świecie. Aktorstwo towarzyszy im na każdym kroku. Akcje
>>>> charytatywne - to też gra. Oni sami zapominają, kim są, bo dawno
>>>> sobą nie byli. Dlatego z taka rezerwą podchodzę akurat do tej
>>>> działalności, choć widzę także jej pozytywne aspekty i efekty.
>
>>> Ja jestem przekonany, Ikselko, że każdy aktor jest inny prywatnie.
>>> Jeden będzie swołoczem, a drugi samarytaninem.
>
>> Tak, zależy, kogo gra, na kogo się kreuje. Dużo przebywałam kiedyś w
>> tym środowisku, z racji pewnej znajomości bliskiej teatrowi.
>> Napatrzyłam się i to potwierdziło moje wcześniejsze=aktualne sądy :-)
>
> I tak są subiektywne... ;)
A Twoje, lub Fra - nie są?
:-)
>
>>> Nie można sądzić, że aktor wszystko udaje.
>
>> Nie, może kochać, czuć smak kawy, przeżywać uniesienia miłosne, ale na
>> zewnątrz ciągle się kreuje, nie tylko na scenie.
>
> W to właśnie nie wierzę. :)
To nie jest kwetia Twojej wiary, oni po prostu tacy sa.
>
>>> W ten sposób możnaby powiedzieć, że każdy ginekolog to świnia, każdy
>>> trener naszych Złotek to erotoman, psychiatra to psychol, a pan od
>>> wf-u to pedofil.
>
>> To za daleko posunięte uogólnienie. Weź pod uwagę, że aktorstwo to
>> szczególny przypadek prostytucji, a może najgorszy: prostytuowanie się
>> i ciałem, i duszą. Jeśli aktor tego nie robi, nigdy nie będzie dobrym
>> aktorem. Dlatego ci dobrzy - już nie wiedza, kim są tak naprawdę, bo
>> gra zajmuje im większość życia.
>
> Sorry, ale teraz to już przesadziłaś! Każdy artysta musiałby być
> prostytutką, jako że daje innym siebie i chętnie bierze pieniądze za
> swoje dzieła.
> Podobnie brzmiące byłoby twierdzenie, że każda żona, która nie pracuje,
> sprzedaje się mężowi za utrzymanie domu. :)
Wybacz, ale małżeństwa w to nie mieszaj. To związek biologiczny. Dla
wielu - też emocjonalny i religijny. Ekonomiczny - na końcu.
Poza tym - nie sprzedaje się, lecz oddaje drugiemu. Nie myśl, że
uderzasz w moją czułą strunę. Na zimno Ci powiem, że jako niepracująca
żona dałam mojemu mężowi więcej, niż zdołałby kupić za wszystkie jego
pieniądze - wliczając w to tylko dzieci, to już starczy :-)
>
>> Powiedz, skąd się np. bierze u aktorów takie nasilenie rozwodów,
>> romansów, skandali?
>
> Większa wrazliwość, moja droga, większa wrażliwość. Dlatego nie każdy
> może być aktorem. :)
Raczej mniejsza. Mylenie rzeczywistości z fantazją. Jak dzieci i gry
komputerowe - "zabij go, zabij!" - i co, nic się przecież nie dzieje!
Przenieśmy to w rzeczywistość! I - mamy rozwód, zdrady, skandale.
>> I żeby nie było: w tym przypadku TA prostytucja nie budzi mego
>> zgorszenia, bo służy warsztatowi i rozwojowi kultury. Ale jednak to
>> prostytucja.
>
> Zamykam oczy nie mogąc tego czytać!... ')
Najwyraźniej słowo "prostytucja" kojarzy Ci się tylko ze sprzedajną
miłością :-)
Prostytucja nie musi gorszyć! - pozostając prostytucją w swej istocie.
>
>>> Wracając do aktorstwa to jestem nawet przekonany, że to oni właśnie
>>> potrafią odróżnić, kiedy grają, a kiedy są sobą - poniewasz dobrze
>>> znają swój warsztat, którym sie posługują.
Tak dobrze, że nie chce im sie wracać "w siebie", bo szkoda czasu i
energii na te powroty, można wypaść z wprawy :-)
> Dlaczego ucapiłaś się tej biednej Dymnej!
> Przecież historia zna wielu ludzi, którzy poświęcili się w całości dla
> innych, bo mieli presję, żeby pomagać możliwie wszystkim, komu uważają,
> że są w stanie. Zeby już daleko nie szukać: Kotański, Jan Paweł II,
> Owsiak... Jedni czuja sie lepiej w wielkich przedsięwzięciach, inni w
> lokalnych małych przypadkach. I jednym i drugim chwała za to! :)
Tylko że Jan Paweł II mało, że całkowicie poświęcił siebie, to jeszcze
zapewnił kontynuację swego dzieła po wsze czasy, czyli jego
permanentność. Zapewnia to instytucja, której był głową.
I nie świadczył pomocy materialnej na wielką skalę, lecz duchową. Czyli
dawał wędkę.
Co do "całości poświęcenia" pozostałych osób, które wymieniasz,
dyskutowałabym długo, nie umniejszając jednak wcale ich pozytywnego
znaczenia.
>> Branie odpowiedzialności za tłum potrzebujących to
>> nieodpowiedzialność. Matematycznie traktując - analogia do
>> odpowiedzialności zbiorowej, która jest też zawsze żadna.
>
> Nie rozumiem, jak można mniemać, że pomagając szkodzi się.
Nie mniemam tak! Tak to zrozumiałeś? Ja rozgraniczam aspekty pomocy.
Rozważam je. Biorę pod uwagę. Ważę. Myślę, czy stać mnie na konkretną
formę pomocy, obliczam.
> Nawet jak się
> nie uda, to lepiej było próbować niż zaniechać.
Nawet jak się zawiedzie czyjąś nadzieje?
> Nadzieja nie zabija. Chociaż wg Ciebie zdaje się, że tak.... ;)
Zawiedziona nadzieja zabija.
>> Ale to ciągle nie są kryteria wyboru konkretnego przypadku "do
>> pomocy". Obawiam się, że gra tu rolę tylko i wyłącznie medialność pani
>> Dymnej, branie pod uwagę, co ciekawiej będzie wyglądało przed kamerą,
>> co bardziej wpłynie na oglądalność - niestety...
>
> Przy dobrej organizacji nie ma osób pozostawionych bez pomocy.
Cała Afryka czeka na dobrą organizację...
Dzieci w Ameryce Łacińskiej też czekają.
Tysiące bezdomnych w Polsce też...
> Angażowanie w pomoc inne osoby, wykorzystywanie pomysłów innych osob,
> informowanie, ogłaszanie (tv, prasa), wykorzystywanie chęci niesienia
> pomocy od osób, które takiej pomocy doświadzyły i w ten sposób
> odwdzięczają się światu: pomagaja innym, bo cos odkryli w sobie, coś się
> w nich zapaliło...
Byleby tylko zabawa nie polegała na podobaniu się sobie.
--
XL wiosenna
====================================================
==========================
Chwilami jestem tu:
http://groups.google.pl/groups/profile?enc_user=eJTu
XQ0AAACUGFDz9PzxwnRUed8hFQkm
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
273. Data: 2007-09-28 17:42:08
Temat: Re: Trening umysłu
Użytkownik "michal" <6...@g...pl> napisał w wiadomości
news:fdiroh$87n$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "Sky" :
>
> >> >> >> >> > Kobry hipnotyzujemy ruchem fleta
> >> >> >> >> > żmijom rzucamy szczury na pożarcie
> >> >> >> >> > samice grzechotnika omijamy z daleka
> >> >> >> >> > co mozliwiają ich odstraszające odgłosy
> >> >> >> >> Nie mieszkałbym w zoo, znalazłbym sobie skromne terrarium...
;D
> >> >> >> > Na bezludną wyspę z wybraną samicą? ;P
> >> >> >> Jesteś egoistycznym monogamistą! ;DDD
> >> >> > Lustereczko prawdę ci powie ;P
> >> >> Pewnie nie uwierzysz, ale nawet nie wiem, jak wyglądam! ;D
>
> >> > Ożesz! To w pomieszczeniu bez szkieł cię trzymają?! ;P
> >> > Wyłacz monitor i się przejrzyj [o ile nie masz powłoki
> >> > antyrefleksyjnej]
> >> > ;)
>
> >> E, nie! Możliwości mam! ;)
>
> > To jakaś forma ascezy?
>
> Motywu mi brak? ;(
>
> W klasztorach tak ponoć mają ;)
>
> Mam kwalifikację wobec tego.
>
> > A jak sprawdzasz czy uszy dobrze z woskowin wymyłeś?
> > Pytasz rodziców/żony/kumpli w akademiku etc...? ;P
>
> Palcem sprawdzam. A Ty w lustrze? ;DDDDDDDDDD
> No to jest tak, jak myślałem! ;P
> Ups, przepraszam! Może nie masz małżowin? (:)
>
Już napisałem co mam...a co wystarcza zamiast lustra ;P
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
274. Data: 2007-09-28 17:42:53
Temat: Re: Trening umysłu
Użytkownik "michal" <6...@g...pl> napisał w wiadomości
news:fdisjv$cbq$1@inews.gazeta.pl...
> Użytkownik "Sky" napisał w wiadomości:
>
> >> >> >> >> Tyle, że ja mam miodek, a Ty nie. Należy spełniać marzenia!
> >> >> >> > pewnego "miodku" jednak jeszcze nie masz
> >> >> >> A tak poważnie - jakiego?
> >> >> > wskazówka:
> >> >> > gdybyś miała
> >> >> > nie zapytałabyś
> >> >> Niektórzy mają w uszach. ;P
> >> > Nie było mowy o wosku! ;)
> >> > Ty to jeszcze więcej masz
> >> > lekcji z pszczelarstwa
> >> > do odrobienia ;P
>
> >> Nie miałem tego przedmiotu. Ja tylko widzę słoik, w środku miód, płacę
i
> >> oddalam się. ;)
>
> > Płacisz za sam widok?! ;)
>
> To był skrót myślowy.
> Oddalam się ze słoikiem! :) Pełnym miodu! :)
>
> >> No i uszy myję. ;P
>
> > Ja nie muszę. Pozwalam
> > woskowi spływać po włoskach
> > które mi tam rosną... ;)
>
> Wiem. Widziałem, jak to robią. To się najpierw łapą obciera te włoski, a
> potem tę samą łapę liże. ;P
> Takie łapówkarstwo i lizusostwo... ;)
>
Fujjj!!!!!
;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
275. Data: 2007-09-28 20:05:45
Temat: Re: Trening umysłu
Użytkownik "Sky" napisał w wiadomości:
>> >> >> >> >> > Kobry hipnotyzujemy ruchem fleta
>> >> >> >> >> > żmijom rzucamy szczury na pożarcie
>> >> >> >> >> > samice grzechotnika omijamy z daleka
>> >> >> >> >> > co mozliwiają ich odstraszające odgłosy
>> >> >> >> >> Nie mieszkałbym w zoo, znalazłbym sobie skromne terrarium...
> ;D
>> >> >> >> > Na bezludną wyspę z wybraną samicą? ;P
>> >> >> >> Jesteś egoistycznym monogamistą! ;DDD
>> >> >> > Lustereczko prawdę ci powie ;P
>> >> >> Pewnie nie uwierzysz, ale nawet nie wiem, jak wyglądam! ;D
>> >> > Ożesz! To w pomieszczeniu bez szkieł cię trzymają?! ;P
>> >> > Wyłacz monitor i się przejrzyj [o ile nie masz powłoki
>> >> > antyrefleksyjnej]
>> >> > ;)
>> >> E, nie! Możliwości mam! ;)
>> > To jakaś forma ascezy?
>> Motywu mi brak? ;(
>> W klasztorach tak ponoć mają ;)
>> Mam kwalifikację wobec tego.
>> > A jak sprawdzasz czy uszy dobrze z woskowin wymyłeś?
>> > Pytasz rodziców/żony/kumpli w akademiku etc...? ;P
>> Palcem sprawdzam. A Ty w lustrze? ;DDDDDDDDDD
>> No to jest tak, jak myślałem! ;P
>> Ups, przepraszam! Może nie masz małżowin? (:)
> Już napisałem co mam...a co wystarcza zamiast lustra ;P
Pisałeś tylko, co ja mam... robić. ;)
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
276. Data: 2007-09-28 20:13:50
Temat: Re: Trening umysłuUżytkownik "Sky" napisał w wiadomości:
>> >> >> >> >> Tyle, że ja mam miodek, a Ty nie. Należy spełniać marzenia!
>> >> >> >> > pewnego "miodku" jednak jeszcze nie masz
>> >> >> >> A tak poważnie - jakiego?
>> >> >> > wskazówka:
>> >> >> > gdybyś miała
>> >> >> > nie zapytałabyś
>> >> >> Niektórzy mają w uszach. ;P
>> >> > Nie było mowy o wosku! ;)
>> >> > Ty to jeszcze więcej masz
>> >> > lekcji z pszczelarstwa
>> >> > do odrobienia ;P
>> >> Nie miałem tego przedmiotu. Ja tylko widzę słoik, w środku miód, płacę
>> >> i
>> >> oddalam się. ;)
>> > Płacisz za sam widok?! ;)
>> To był skrót myślowy.
>> Oddalam się ze słoikiem! :) Pełnym miodu! :)
>> >> No i uszy myję. ;P
>> > Ja nie muszę. Pozwalam
>> > woskowi spływać po włoskach
>> > które mi tam rosną... ;)
>> Wiem. Widziałem, jak to robią. To się najpierw łapą obciera te włoski, a
>> potem tę samą łapę liże. ;P
>> Takie łapówkarstwo i lizusostwo... ;)
> Fujjj!!!!!
> ;)
Co z Tobą? Źle się poczułeś? ;)
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
277. Data: 2007-09-28 20:59:39
Temat: Re: ludzie naprawde wierz? w piek3o, s?d i szatana...Dnia Fri, 28 Sep 2007 08:02:23 +0200, Vicky napisze:
>>>> cały czas było o tym samym z dygresją nt. kodowania
>>>
>>> Miało być o egzorcyzmach ....
>>
>> toż cały czas odprawiam...
>
> Aha, no to powodzenia :>
za późno ]:->
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
278. Data: 2007-09-28 21:04:46
Temat: Re: ludzie naprawde wierz? w piek3o, s?d i szatana...Dnia Thu, 27 Sep 2007 23:54:11 +0200, Bluzgacz napisze:
>> lubisz robić za adwokata diabła?
>
> Takiego diabla? Oczywiscie.
> A teraz jak juz powiedzialem: odpierdol sie od Niej.
nie ma sprawy, i tak nie jest wolna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
279. Data: 2007-09-28 21:08:03
Temat: Re: Trening umysłu
Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości :
>> Ty widzisz w tym szukanie poklasku, a ja widzę szukanie wsparcia w
>> pokrywaniu kosztów na pomocne działanie i pokazywanie istniejącego
>> problemu szerokiej rzeszy ludzi dobrej woli, którzy mogą pomóc, a nie
>> wiedzą komu mogliby.
> Wiedzą, wiedzą: dla chcącego...
Bez mediów nie wiedziałabyś nawet, co Dymna robi.
>> Matka Teresa szukała go w inny sposób, ale także korzystała ze wsparcia.
> Oczywiście, ale przecież nie zajmujemy się tu analiza porównawczą tych
> dwóch osób.
> Na pewno M.T. zdystansowałaby każdego.
Prawda.
>>>>> Ona jest przede wszystkim aktorką. Nie ma bezinteresownego aktora na
>>>>> bożym świecie. Aktorstwo towarzyszy im na każdym kroku. Akcje
>>>>> charytatywne - to też gra. Oni sami zapominają, kim są, bo dawno sobą
>>>>> nie byli. Dlatego z taka rezerwą podchodzę akurat do tej działalności,
>>>>> choć widzę także jej pozytywne aspekty i efekty.
>>>> Ja jestem przekonany, Ikselko, że każdy aktor jest inny prywatnie.
>>>> Jeden będzie swołoczem, a drugi samarytaninem.
>>> Tak, zależy, kogo gra, na kogo się kreuje. Dużo przebywałam kiedyś w tym
>>> środowisku, z racji pewnej znajomości bliskiej teatrowi. Napatrzyłam się
>>> i to potwierdziło moje wcześniejsze=aktualne sądy :-)
>> I tak są subiektywne... ;)
> A Twoje, lub Fra - nie są?
> :-)
Są.
>>>> Nie można sądzić, że aktor wszystko udaje.
>>> Nie, może kochać, czuć smak kawy, przeżywać uniesienia miłosne, ale na
>>> zewnątrz ciągle się kreuje, nie tylko na scenie.
>> W to właśnie nie wierzę. :)
> To nie jest kwetia Twojej wiary, oni po prostu tacy sa.
No to mamy swoje subiektywizmy czy nie? ;))
>>>> W ten sposób możnaby powiedzieć, że każdy ginekolog to świnia, każdy
>>>> trener naszych Złotek to erotoman, psychiatra to psychol, a pan od wf-u
>>>> to pedofil.
>>> To za daleko posunięte uogólnienie. Weź pod uwagę, że aktorstwo to
>>> szczególny przypadek prostytucji, a może najgorszy: prostytuowanie się i
>>> ciałem, i duszą. Jeśli aktor tego nie robi, nigdy nie będzie dobrym
>>> aktorem. Dlatego ci dobrzy - już nie wiedza, kim są tak naprawdę, bo gra
>>> zajmuje im większość życia.
>> Sorry, ale teraz to już przesadziłaś! Każdy artysta musiałby być
>> prostytutką, jako że daje innym siebie i chętnie bierze pieniądze za
>> swoje dzieła.
>> Podobnie brzmiące byłoby twierdzenie, że każda żona, która nie pracuje,
>> sprzedaje się mężowi za utrzymanie domu. :)
> Wybacz, ale małżeństwa w to nie mieszaj. To związek biologiczny. Dla
> wielu - też emocjonalny i religijny. Ekonomiczny - na końcu.
> Poza tym - nie sprzedaje się, lecz oddaje drugiemu. Nie myśl, że uderzasz
> w moją czułą strunę. Na zimno Ci powiem, że jako niepracująca żona dałam
> mojemu mężowi więcej, niż zdołałby kupić za wszystkie jego pieniądze -
> wliczając w to tylko dzieci, to już starczy :-)
Nie bierz tego, co napisałem, do siebie. Ja właśnie tak uważam, że ludzie
dają siebie innym ludziom, ale nie tylko w małżeństwach. Można dawać coś
bezpośrednio społeczeństwu i można jednej, dwóm i grupom osób. I nie
chciałbym się tutaj dopatrywać forsowania jakichś partykularnych interesów,
"bo są aktorami, bo są politykami czy reprezentują jakiekolwiek grupy
zawodowo-hobbystyczne. Każdy z nich może być tym aniołem i każdy może być
hohsztaplerem. To nie pomiędzy grupami zawodowymi biegnie linia podziału.
>>> Powiedz, skąd się np. bierze u aktorów takie nasilenie rozwodów,
>>> romansów, skandali?
>> Większa wrazliwość, moja droga, większa wrażliwość. Dlatego nie każdy
>> może być aktorem. :)
> Raczej mniejsza. Mylenie rzeczywistości z fantazją. Jak dzieci i gry
> komputerowe - "zabij go, zabij!" - i co, nic się przecież nie dzieje!
> Przenieśmy to w rzeczywistość! I - mamy rozwód, zdrady, skandale.
Nie masz przypadkiem jakiejś obsesji na punkcie środowiska aktorskiego? :)
>>> I żeby nie było: w tym przypadku TA prostytucja nie budzi mego
>>> zgorszenia, bo służy warsztatowi i rozwojowi kultury. Ale jednak to
>>> prostytucja.
>> Zamykam oczy nie mogąc tego czytać!... ')
> Najwyraźniej słowo "prostytucja" kojarzy Ci się tylko ze sprzedajną
> miłością :-)
> Prostytucja nie musi gorszyć! - pozostając prostytucją w swej istocie.
Nie znasz innych określeń, tylko musisz użyć słowa pejoratywnego? Nazywajmy
rzeczy po imieniu, a nie dzielmy prostytucję na złą i dobrą. Taką mam
propozycję... żebym nie musiał zgadywać, czy Ty chcesz aktorów obrazić, czy
podziwiać... ;)
>>>> Wracając do aktorstwa to jestem nawet przekonany, że to oni właśnie
>>>> potrafią odróżnić, kiedy grają, a kiedy są sobą - poniewasz dobrze
>>>> znają swój warsztat, którym sie posługują.
> Tak dobrze, że nie chce im sie wracać "w siebie", bo szkoda czasu i
> energii na te powroty, można wypaść z wprawy :-)
Z wypowiedzi znanych aktorów pamiętam zupełnie inne opisy relacji i
zależności na linii praca - życie prywatne. Zresztą w innych profesjach też
wielu ludzi wyraźnie odmiennie spędza czas w pracy i w domu. Dobrze na
zdrowie psychiczne działają przeciwieństwa i dystans między jednym a drugim.
>> Dlaczego ucapiłaś się tej biednej Dymnej!
>> Przecież historia zna wielu ludzi, którzy poświęcili się w całości dla
>> innych, bo mieli presję, żeby pomagać możliwie wszystkim, komu uważają,
>> że są w stanie. Zeby już daleko nie szukać: Kotański, Jan Paweł II,
>> Owsiak... Jedni czuja sie lepiej w wielkich przedsięwzięciach, inni w
>> lokalnych małych przypadkach. I jednym i drugim chwała za to! :)
> Tylko że Jan Paweł II mało, że całkowicie poświęcił siebie, to jeszcze
> zapewnił kontynuację swego dzieła po wsze czasy, czyli jego permanentność.
> Zapewnia to instytucja, której był głową.
> I nie świadczył pomocy materialnej na wielką skalę, lecz duchową. Czyli
> dawał wędkę.
> Co do "całości poświęcenia" pozostałych osób, które wymieniasz,
> dyskutowałabym długo, nie umniejszając jednak wcale ich pozytywnego
> znaczenia.
Nastawiasz się na ujemne skutki uboczne w działanu pasjonatów. A to
przesłania ich dokonania. Ja nie lubię szukać dziur w całym. Nie ma to dla
mnie większego sensu. Tym bardziej, że o jakichś spektakularnych
nieszczęściach wynikających z działalności tych i podobnych osób chyba nie
słyszałem.
Bo wybacz, ale Twoja teza o rozbudzeniu niespełnionych nadziei nijak się nie
ma do nieszczęść wszelakich.
>>> Branie odpowiedzialności za tłum potrzebujących to nieodpowiedzialność.
>>> Matematycznie traktując - analogia do odpowiedzialności zbiorowej, która
>>> jest też zawsze żadna.
>> Nie rozumiem, jak można mniemać, że pomagając szkodzi się.
> Nie mniemam tak! Tak to zrozumiałeś? Ja rozgraniczam aspekty pomocy.
> Rozważam je. Biorę pod uwagę. Ważę. Myślę, czy stać mnie na konkretną
> formę pomocy, obliczam.
A oni się nie chrzanią, tylko biorą byka za rogi. Resztę rozpatruja już w
praniu. I tym oni różnią się od nas, którzy się zastanawiamy, ważymy,
obliczamy... o psia mać! umarł ktoś! a ja chciałem mu pomóc, nie zdążyłem!
Spieszmy się kochać ludzi.... :)
>> Nawet jak się nie uda, to lepiej było próbować niż zaniechać.
> Nawet jak się zawiedzie czyjąś nadzieje?
Oczywiście że tak. Po trzykroć tak. Dlaczego obawiasz się niespełnionych
nadziei, skoro da Ci nawet dwie minuty radości z życia więcej. Tylko.
>> Nadzieja nie zabija. Chociaż wg Ciebie zdaje się, że tak.... ;)
> Zawiedziona nadzieja zabija.
Chyba tylko frustratów. Jeżeli coś kogoś zabija, to prędzej świadomość
własnego nieudacznictwa, prześladowcza mania lub jakieś inne kłopoty z
własna psychiką ale na pewno nie nadzieja, która się nie spełniła.
>>> Ale to ciągle nie są kryteria wyboru konkretnego przypadku "do pomocy".
>>> Obawiam się, że gra tu rolę tylko i wyłącznie medialność pani Dymnej,
>>> branie pod uwagę, co ciekawiej będzie wyglądało przed kamerą, co
>>> bardziej wpłynie na oglądalność - niestety...
>> Przy dobrej organizacji nie ma osób pozostawionych bez pomocy.
> Cała Afryka czeka na dobrą organizację...
> Dzieci w Ameryce Łacińskiej też czekają.
> Tysiące bezdomnych w Polsce też...
Więc czemu chcesz umniejszać osiągnięcia tych, których jest zbyt mało?
>> Angażowanie w pomoc inne osoby, wykorzystywanie pomysłów innych osob,
>> informowanie, ogłaszanie (tv, prasa), wykorzystywanie chęci niesienia
>> pomocy od osób, które takiej pomocy doświadzyły i w ten sposób
>> odwdzięczają się światu: pomagaja innym, bo cos odkryli w sobie, coś się
>> w nich zapaliło...
> Byleby tylko zabawa nie polegała na podobaniu się sobie.
XLko, błagam Cię, strząśnij z siebie te czarne okulary! ;DDDD
Nawet, jak ktoś pomaga innym skutecznie, bo ma wielkie parcie na szkło - to
i tak czyni bardzo wiele. :)
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
280. Data: 2007-09-28 21:22:13
Temat: Re: Trening umysłu
Użytkownik "Sky" napisał w wiadomości :
>> > "Niepoój jest zegarem
>> > on czas ludziom stwarza
>> > kto umożył niepokój
>> > wnet i czas umarza"
>> > A.Mick
>> A, to Mickiewicz miał ten dylemat czy erzet się pisze czy żet z kropką?
> ;DDD
> UWAGA HROMEGO
> "Kiedy pierwszy raz wnidę w jakie zgromadzenie,
> By poznać ludzi, zwarzam pierwsze ich spojżenie:
> Rozsądni naprzud spojżą na mą nogę prawą,
> Głupi napżud na lewą, którą mam kólawą."
> A.Mick.
> Zawszeć ta ma ułomność
> zaletą wykaże się snadnie
> wskazując kto nad treść
> w przekładanie formy wpadnie ;)
Są pszypatki, kiedy zawsze jest miło uszczypnąć. ;)
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |