Data: 2005-05-06 17:41:36
Temat: Re: Turystyka a niepełnosprawność
Od: "Adam Pietrasiewicz" <a...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W piątek 06-maja-2005 o godzinie 12:49:51 Bodzio napisał/a
>Nie jestem osobą niepełnosprawną tylko pisze pracę o turystyce jako sposobie
>aktywizacji osób niepełnosprawnych. Pomyslałem że najprawdziwszych i
>najmniej znanych opinii na ten temat dowiem sie od Was - najbardziej
>zaineresowanych czyli niepełnosprawnych.
Problem w tym, że każdy inwalida jest inny - jesteśmy jak ludzie,
jednych interesuje to, innych tamto. Więc jak sądzę w zasadzie nie ma
w tych kwestiach jednorodnych opinii wynikających z
niepełnosprawności.
> Chciałbym jednak abyście się wypowiedzieli czy dla Was turystyka
>jest naprawdę ważna?
A czy dla osób mających rude włosy jest ważna?
Ja na przykład lubię podróżować, ale nie za dużo, bo lubie również
siedzieć w domu. Tak jak niektórzy posiwiali blondyni o niebieskich
oczach.
> Czy jako osoby z różnymi niepełnosprawnościami
>odczuwacie potrzebę np: skakania na BUNGY ?
Skakałem. Bałem się okropnie. Tak jak mój kumpel - a jest skoczkiem
spadochronowym. Też się bał, mówił, że to nie to samo.
>A czy chcielibyście jeździć na
>nartach, nurkować, skakać ze spadochronem i uprawiać bądź po prostu
>sprubować jeszcze innych rodzai turystyki kwalifikowanej?
NO! Ja bym chciał! Nurkowałem trochę! Mój kumpel, który był w młodości
sprinterem, a dziś jest trenerem lekkoatletycznym też by chciał ...
>Pytań mam jeszcze wiele i bardzo będę wdzieczny za każdą okazaną i pomoc.
>Liczę na rozwój tego wątku jak również chętnie nawiąże kontakt np: email
Ja myślę, że temat jest bardzo modny i zaczyna powoli dochodzić do
absurdów. Zaczyna się traktować inwalidów na siłę jako jakąś grupę
jednorodną albo mogącą być traktowaną jako taka. A to zwyczajnie
nieprawda! Niewiele nas tak naprawdę łączy, zaryzykowałbym
stwierdzenie, że nie łączy nas więcej między nami niż łączy nas z
osobami nie będącymi inwalidami.
W pewnych tematach, jak na przykład turystyka, to zaryzykowałbym
twierdzenie, że o wiele lepiej jest badać środowisko blondynów o
niebieskich oczach, bo z pewnością łączy ich w tej tematyce o wiele
więcej, niż nas.
Nie sądzę, by podejście do turystyki osoby sparaliżowanej, na wózku,
zdanej na opiekę osób trzecich w każdej sytuacji życiowej mogło być
porównywane z moją sprzed chociażby 5 lat, gdy chodziłem bez problemu
o kulach i w ciągu 20 minut potrafiłem zadecydować, ze następnego dnia
rano wyjeżdżam z córkami do Chorwacji na dwa tygodnie.
Tak więc myśle, ze próbując robic takie badania staje się Pan
nieświadomie ofiarą przegięcia w kwestiach związanych z postrzeganiem
niepełnosprawności.
KAŻDA grupa społeczna, jakkolwiek określona (blondyni, mężczyźni po
trzydziestce a przed pięćdziesiątką, leworęczni z wyższym
wykształceniem...), będzie moim zdaniem lepsza do takich badań, niż
grupa określana jako "społeczność osób niepełnosprawnych". Moim
zdaniem w ogóle nie ma takiej "społeczności" w sensie wspólnych
potrzeb, chyba, że zaczniemy drążyć dalej, i zaczniemy mówić o
niewidomych, wóżkowiczach, osobach całkowicie zależnych od
otoczenia... Ale mnie, obecnie wózkowiczowi, kiedyś kulasowi o kulas,
nie wydaje się bym miał jakiekolwiek wspólne interesy z niewidomymi
czy głuchoniemymi... Warto o tym pamiętać zabierajac się za takie
badania.
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Hasło tyranii: "Stul pysk!"
Hasło demokracji: "Gadaj zdrów!"
|