Strona główna Grupy pl.soc.dzieci.starsze Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 134


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2007-10-15 12:31:03

Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: "Szpilka" <s...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...pl> napisał w wiadomości
news:fevm41$hkn$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "Szpilka" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
> news:fevlml$3vv$1@node1.news.atman.pl...
>>
>> Nie, no tak, niby jasne. :-)
>> A jesli rodzic nie pomaga nic dziecku, twierdząc że to ono chodzi do
>> szkoły i ma umieć, to do kogo miec pretensję za złą ocenę np z klasówki?
>> Do dziecka że nie umiało, do rodzica że nie wytłumaczył, czy do
>> nauczyciela że nie nauczył?
>> Klasa 3 sp.
>
> Znaczy "pałę" dostało?

No własnie nie pałę. Teraz w klasach 1-3 to sa jakieś literki, ale nie
dostała najgorszej tylko jakąś słabszą.

> Jeżeli dziecko zdolne to do dziecka.
> Jeżeli dziecko przeciętne to do nauczyciela.
> Jeżeli dziecko mało zdolne to do nikogo, nie wszyscy są orłami i żadne
> pretensje tego nie zmienią.

Dziecko zdolne, szybko łapie, rozumie, ale wydaje mi się że nalezy z
dzieckiem utrwalac w domu to co było na lekcji. Bo nawet zdolne dziecko może
zrobic jakiś błąd w zadaniu, albo ma coś źle w zeszycie napisane i potem tak
się nauczy na klasówkę.

A do jakiego wieku (której klasy) pomagaliście/sprawdzaliście dzieciom
lekcje?

Sylwia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2007-10-15 12:33:37

Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: "Agnieszka" <a...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Szpilka" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
news:fevmc3$44h$1@node1.news.atman.pl...
>
> Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...pl> napisał w wiadomości
> news:fevlq3$rif$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> Użytkownik "Szpilka" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
>> news:fevkhb$3jb$1@node1.news.atman.pl...
>>> Natchniona pewną sytuacją w rodzinie postanowiłam się Was zapytać o
>>> zdanie.
>>>
>>> Ile czasu powinni rodzice poświęcać swoim dzieciom pomagając w nauce?
>>> Czy wystarczy że dziecko chodzi do szkoły i stąd czerpie swoja wiedzę?
>>
>> A możesz bardziej rozbudować pytania?
>
> Mogię :-)
> Czy nauczyciel może mieć pretnesję do rodzica że ten nie sprawdza dziecku
> pracy domowej?
> Nawet dobry uczeń może zrobic jakiś błąd, nie sprawdzona praca domowa
> przekłąda się na gorszą ocenę.
> Rodzic wychodzi z założenia że skoro dziecko chodzi do szkoły to powinno
> umieć to co go tam uczą.

W zasadzie rodzic mógłby rację, ale... nie w tym momencie. Po pierwsze
dziecko jest jeszcze małe i kontrola rodzicielska jest wskazana. Po drugie
taka absolutna postawa "nic mnie to nie obchodzi" może wskazywać na
nienajlepsze stosunki w domu, złą postawę rodziców, brak zainteresowania
najogólniej.

>
>>Ale "czerpanie wiedzy" poza szkołą niekoniecznie musi oznaczać mozolne
>>odrabianie z dzieckiem lekcji i odpytywanie z ukształtowania terenów w
>>Polsce południowo-wschodniej ;-)
>
> No własnie chodzi mi o takie podstawowe zainteresowanie się zeszytem,
> lekcjami dziecka.
> Nie wymagam by każdy rodzic był alfa i omegą, ale na poziomie 3 klasy
> chyba każdy jest w stanie sprawdzić dziecku pracę domową pod kątem błędów,
> dobrego wyniku w działaniu, starnności pisma, czystości zeszytu itp

No więc w tym wieku to jeszcze - moim zdaniem - należy się interesować
takimi rzeczami. Nie poprawiać z dzieckiem, ale sprawdzić jak odrobiło i
zaaprobować/kazać poprawić.

>
>
>>> Czy nauczyciel może jakoś wpłynąć na rodzica, by ten pomagał swojemu
>>> dziecku w domu?
>>
>> Jak? Karnym jeżykiem? ;-) (Pliiz, napiszecie co to jest, nie oglądam
>> programu a nazwa jest tak komicznie niewydarzona, że chciałabym się w
>> końcu dowiedzieć o co chodzi ;-))
>
> Karny jeżyk to pomysł super niani (TVN) na karę dla dziecka :-)
> Jak dziecko jest niegrzeczne to zostaje zaprowadzone na takiego jeżyka
> (taka pufa/poducha wyglądająca jak jeżyk - pewnie i inne zwierzątko może
> być, ja swojemu swego czasu zrobiłam karne krezsełko na przespokoju :-))

Dzięki ;-)

>
> No tak po krótce:
> Dziewczynka, 3 klasa, mama jej nie pomaga w domu w nauce, twierdząc że to
> ona chodzi do szkoły i ma umieć. Nie sprawdza jej zeszytów, nic. Jak mała
> odbrania lekcje to mama już śpi (sic)
> Lekcje ma pilnowane tylko przez babcię, jesli ta akurat odbierze ją ze
> szkoły i weżmie do siebie (mama pracuje)
> Dziewczynka jest bardzo rozgarnięta, zdolna, ale wydaje mi się że takie
> podejście przez rodzica może ją szybko zniechęcić do nauki.
> Juz zaczyna dostawać słabsze oceny, pani pisze uwagi w zeszycie by pisała
> staranniej.
> Jak ostatnio przeglądałam jej zeszyty to zauważyłam bardzo dużo błędów,
> niedoróbek.
> A wystarczy tylko z takim dzieckiem przysiąść na kilka minut dziennie i
> przypilnowac by starannie napsiało, podkresliło, uzupełniło. No i
> sprawdzić błędy.
> Moim zdaniem mówienie że chodzisz do szkoły to masz umieć jest hmm złe
> Aha no i dochodzą jeszcze wyzwiska dziecka od głąbów :-/
> Jak dostanie słabszą ocenę to ma kary.

Tak pokrótce nie podoba mi się sytuacja w tym domu.

Agnieszka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2007-10-15 12:34:09

Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: "Szpilka" <s...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:47135d43$1@news.home.net.pl...
>
> Użytkownik "Szpilka"
>> A jesli rodzic nie pomaga nic dziecku, twierdząc że to ono chodzi do
>> szkoły i ma umieć, to do kogo miec pretensję za złą ocenę np z klasówki?
>> Do dziecka że nie umiało, do rodzica że nie wytłumaczył, czy do
>> nauczyciela że nie nauczył?
>> Klasa 3 sp.
>>
> Szpilka, nie kręć. :)
> Dawaj całą historię, tak w ciemno trudno coś orzec.

Już opisałam do Agnieszki.


> Dziecko chodzi do szkoły, żeby się nauczyć, belfer uczy, żeby umiało,
> rodzicowi zależy, żeby się nauczyło. W idealnym świecie wszystko gra. W
> praktyce obsuwę jednego z czynników nadrabiają dwa pozostałe. W
> szczególnych przypadkach nadrabia jeden, ale to orka na ugorze i na krótki
> dystans jest skuteczne. Jak się zbiegną wszystkie trzy, to mamy dziurę w
> wiedzy.

No to w tym przypadku niby rodzicowi zalezy ale nic w tym kierunku nie robi.
Tylko wymaga, nie pomaga.
Ostatnio przez 3 h prosili ją by się poszła uczyć. Ja to bym straciła na to
0,5 h . Po prostu bym usiadła z dzieckiem, zobaczyła co i jak, wytłumaczyła,
przypilnowała i luz.

Sylwia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2007-10-15 12:34:26

Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: Lolalny Lemur <shure1@nospam_o2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Szpilka pisze:

>>> Ile czasu powinni rodzice poświęcać swoim dzieciom pomagając w nauce?
>>
>> Tyle ile jest potrzebne, żeby dziecku pomóc. To trudno określić w
>> godzinach. Czasem wystarczy 15 minut a czasem 2 godziny...
>
> Nie, no tak, niby jasne. :-)
> A jesli rodzic nie pomaga nic dziecku, twierdząc że to ono chodzi do
> szkoły i ma umieć, to do kogo miec pretensję za złą ocenę np z klasówki?
> Do dziecka że nie umiało, do rodzica że nie wytłumaczył, czy do
> nauczyciela że nie nauczył?

A to już zależy od sytuacji - głównie albo do dziecka (bo się zleniło),
albo do nauczyciela (bo nie nauczył - jesli dziecko pilne a i tak nic z
tego nie wyszło). Na pewno nie do rodzica.

>>> Czy wystarczy że dziecko chodzi do szkoły i stąd czerpie swoja wiedzę?
>>
>> Ale w jakim sensie? Wiedzę szkolną? IMHO na piątki - tak. Na celujący
>> - nie.
>
> No ta, to co się przerabia na lekcjach.
> Np matematyka. W klasie wytłumaczenia, przykłady, zadania. Do domu praca
> domowa. I jeśli w pracy domowej sa błędy to czyja to wina? Rodzica że
> nie sprawdził zeszytu? Dziecka że źle rozwiązało zadanie, czy
> nauczyciela, że dziecko w szkole nie naumiało się dobrze?

Jedno z dwóch ostatnich. Rodzic nie ma obowiązku sprawdzać czy dziecko
dobrze rozwiązuje zadanie. Zwłaszcza, że rodzic nie ma obowiązku znać
materiału przerabianego przez szkołę. Ja kiedyś miałam wpadkę, bo u
córki pojawiły się jakieś dziwne "maszynki matematyczne" czy jakoś tak
będące de facto funkcjami liniowymi i jak dla mnie dziwne równania, na
policzenie których najprostsza była metoda z dwiema niewiadomymi. Młoda
nie wiedziała jak rozwiązać, ja metody pani nie znałam, więc
rozwiązałyśmy moją metodą, która dla Agi okazała się prosta i jasna.
Niestety dziecko zaliczyło pałę, bo chociaż wynik był dobry nie był
osiągnięty "na około" tylko po prostu. Na moje veto usłyszałam, że
poganiam dziecko, bo to jest wstęp do funkcji i równań z dwoma
niewiadomymi. Zapytałam po co taki dziwny wstęp skoro dziecko lepiej
rozumie sedno - niestety odpowiedzi się nie doczekałam (tak, wiem - taki
jest program. Ale nadal nie rozumiem, dlaczego nie zaliczyła jej dobrze
rozwiązanych zadań).

LL

--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2007-10-15 12:35:24

Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: "Agnieszka" <a...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:47135d43$3@news.home.net.pl...
>
> Użytkownik "Agnieszka"
>>
>> Jak? Karnym jeżykiem? ;-) (Pliiz, napiszecie co to jest, nie oglądam
>> programu a nazwa jest tak komicznie niewydarzona, że chciałabym się w
>> końcu dowiedzieć o co chodzi ;-))
>>
> koło zakreślone na ziemi kredą.

O, to mi się podoba. Ale zimą nie muszę z dzieckiem na tej ziemi kiblować,
mogę w ciepłym domu poczekać na koniec kary? ;-)

Agnieszka (bo metoda to mi się akurat nie podoba)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2007-10-15 12:36:40

Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: Yakhub <y...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Szpilka myślał, myślał i wymyślił, że:

>>> Czy wystarczy że dziecko chodzi do szkoły i stąd czerpie swoja wiedzę?
>>
>> Ale w jakim sensie? Wiedzę szkolną? IMHO na piątki - tak. Na celujący -
>> nie.

> No ta, to co się przerabia na lekcjach.
> Np matematyka. W klasie wytłumaczenia, przykłady, zadania. Do domu praca
> domowa. I jeśli w pracy domowej sa błędy to czyja to wina?/ciach dalej/

Nie rozpatruj tego w kategoriach "winy". To nie jest niczyja wina. To
jest błąd w zadaniu, które nauczyciel (jeżeli to zadanie sprawdzi)
powinien dziecku pokazać. Ale to nie jest czyjaś "wina", bo nikt nic
złego nie zrobił!

--
Nie pisz do mnie, i tak nie sprawdzam tej poczty.
Yakhub

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2007-10-15 12:36:51

Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: Lolalny Lemur <shure1@nospam_o2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Szpilka pisze:

> No to w tym przypadku niby rodzicowi zalezy ale nic w tym kierunku nie
> robi. Tylko wymaga, nie pomaga.
> Ostatnio przez 3 h prosili ją by się poszła uczyć. Ja to bym straciła na
> to 0,5 h . Po prostu bym usiadła z dzieckiem, zobaczyła co i jak,
> wytłumaczyła, przypilnowała i luz.

A ja bym kazała pójść i zrobić a jak ma kłopot to przyjść z zeszytem. I
zajęło by mi to zapewne tyle co napisanie tego zdania ;)

LL

--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2007-10-15 12:41:41

Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: "Qrczak" <q...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Szpilka" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
news:fevmc3$44h$1@node1.news.atman.pl...
>
> Czy nauczyciel może mieć pretnesję do rodzica że ten nie sprawdza dziecku
> pracy domowej?

Może. Choć uważam, że akurat od sprawdzania poprawności pracy domowej jest
nauczyciel, nie rodzic. Rodzic ma dopilnować, żeby dziecko odroboło pracę,
oczywiście też do jakiegoś momentu. A potem dziecko ma być w tej
działalności samodzielne.

> Nawet dobry uczeń może zrobic jakiś błąd, nie sprawdzona praca domowa
> przekłąda się na gorszą ocenę.
> Rodzic wychodzi z założenia że skoro dziecko chodzi do szkoły to powinno
> umieć to co go tam uczą.

W sumie rodzic ma tu rację. Ale w dużej mierze zależy to od dziecka.

> No tak po krótce:
> Dziewczynka, 3 klasa, mama jej nie pomaga w domu w nauce, twierdząc że to
> ona chodzi do szkoły i ma umieć. Nie sprawdza jej zeszytów, nic. Jak mała
> odbrania lekcje to mama już śpi (sic)

Co ona robi wczesniej, że tak późno odrabia lekcje? Ewentualnie, co robi
matka, że musi spać, kiedy dziecko jeszcze nie śpi?

> Lekcje ma pilnowane tylko przez babcię, jesli ta akurat odbierze ją ze
> szkoły i weżmie do siebie (mama pracuje)

Fakt, że pracuje IMO akurat matki nie tłumaczy.

> Aha no i dochodzą jeszcze wyzwiska dziecka od głąbów :-/
> Jak dostanie słabszą ocenę to ma kary.

A tego to już w ogóle nie rozumiem :-(

Qra

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2007-10-15 12:42:20

Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: "Agnieszka" <a...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Szpilka" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
news:fevmij$463$1@node1.news.atman.pl...
>
> Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...pl> napisał w wiadomości
> news:fevm41$hkn$1@atlantis.news.tpi.pl...
>> Użytkownik "Szpilka" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
>> news:fevlml$3vv$1@node1.news.atman.pl...
>>>
>>> Nie, no tak, niby jasne. :-)
>>> A jesli rodzic nie pomaga nic dziecku, twierdząc że to ono chodzi do
>>> szkoły i ma umieć, to do kogo miec pretensję za złą ocenę np z klasówki?
>>> Do dziecka że nie umiało, do rodzica że nie wytłumaczył, czy do
>>> nauczyciela że nie nauczył?
>>> Klasa 3 sp.
>>
>> Znaczy "pałę" dostało?
>
> No własnie nie pałę. Teraz w klasach 1-3 to sa jakieś literki, ale nie
> dostała najgorszej tylko jakąś słabszą.
>
>> Jeżeli dziecko zdolne to do dziecka.
>> Jeżeli dziecko przeciętne to do nauczyciela.
>> Jeżeli dziecko mało zdolne to do nikogo, nie wszyscy są orłami i żadne
>> pretensje tego nie zmienią.
>
> Dziecko zdolne, szybko łapie, rozumie, ale wydaje mi się że nalezy z
> dzieckiem utrwalac w domu to co było na lekcji. Bo nawet zdolne dziecko
> może zrobic jakiś błąd w zadaniu, albo ma coś źle w zeszycie napisane i
> potem tak się nauczy na klasówkę.

No już z wcześniejszych postów mi wyszło, że ta konkretna sytacja jest...
lekko mówiąc dziwna.

>
> A do jakiego wieku (której klasy) pomagaliście/sprawdzaliście dzieciom
> lekcje?

Synowi kontrolowałam zeszyty chyba do 4 klasy, chociaż pod koniec raczej
wyrywkowo (wypracowania dłużej, bo to antytalent jest ;-)). Córka jest w 2
klasie i przynosi zeszyty do sprawdzenia.
Do tej pory zgadzam się na pomoc przy zadaniach spoza podstawowego zakresu.
W szczególności pomagam przy zadaniach "znajdź w internecie".
Staram się rozwijać poza szkołą zainteresowanie przedmiotami, w kierunku
których dzieci mają szczególne uzdolnienia.

Agnieszka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2007-10-15 12:44:33

Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: "Szpilka" <s...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...pl> napisał w wiadomości
news:fevmqh$k4s$1@atlantis.news.tpi.pl...

>>>> Natchniona pewną sytuacją w rodzinie postanowiłam się Was zapytać o
>>>> zdanie.
>>>>
>>>> Ile czasu powinni rodzice poświęcać swoim dzieciom pomagając w nauce?
>>>> Czy wystarczy że dziecko chodzi do szkoły i stąd czerpie swoja wiedzę?
>>>
>>> A możesz bardziej rozbudować pytania?
>>
>> Mogię :-)
>> Czy nauczyciel może mieć pretnesję do rodzica że ten nie sprawdza dziecku
>> pracy domowej?
>> Nawet dobry uczeń może zrobic jakiś błąd, nie sprawdzona praca domowa
>> przekłąda się na gorszą ocenę.
>> Rodzic wychodzi z założenia że skoro dziecko chodzi do szkoły to powinno
>> umieć to co go tam uczą.
>
> W zasadzie rodzic mógłby rację, ale... nie w tym momencie. Po pierwsze
> dziecko jest jeszcze małe i kontrola rodzicielska jest wskazana. Po drugie
> taka absolutna postawa "nic mnie to nie obchodzi" może wskazywać na
> nienajlepsze stosunki w domu, złą postawę rodziców, brak zainteresowania
> najogólniej.

Tak, to się zgadza. Stosunki nie najlepsze.
I ja się zastanawiam czy jest jakiś sposób by temu dziecku pomóc.
Bo że ma się uczyć to wszyscy wiedzą i ona tez
Ale co zrobić by wpłynąć jakoś na postawę rodzica?
Przez nauczyciela? czy właśnie może nauczyciel porozmawiać z rodzicem i
wymagać by też sprawdzał i pomagał dziecku w domu?
Czy po prostu nikt nikogo nie tyla a dziecko sobie?

Kurcze trudna to trochę sytuacja.
Żal mi tej małej.
Bo wiem, ze taka postawa rodziców może ją szybko zniechęcić do nauki,
szkoły, spowodowac gorsze stopnie.


>>>Ale "czerpanie wiedzy" poza szkołą niekoniecznie musi oznaczać mozolne
>>>odrabianie z dzieckiem lekcji i odpytywanie z ukształtowania terenów w
>>>Polsce południowo-wschodniej ;-)
>>
>> No własnie chodzi mi o takie podstawowe zainteresowanie się zeszytem,
>> lekcjami dziecka.
>> Nie wymagam by każdy rodzic był alfa i omegą, ale na poziomie 3 klasy
>> chyba każdy jest w stanie sprawdzić dziecku pracę domową pod kątem
>> błędów, dobrego wyniku w działaniu, starnności pisma, czystości zeszytu
>> itp
>
> No więc w tym wieku to jeszcze - moim zdaniem - należy się interesować
> takimi rzeczami. Nie poprawiać z dzieckiem, ale sprawdzić jak odrobiło i
> zaaprobować/kazać poprawić.

Uważam tak samo.


>> No tak po krótce:
>> Dziewczynka, 3 klasa, mama jej nie pomaga w domu w nauce, twierdząc że to
>> ona chodzi do szkoły i ma umieć. Nie sprawdza jej zeszytów, nic. Jak mała
>> odbrania lekcje to mama już śpi (sic)
>> Lekcje ma pilnowane tylko przez babcię, jesli ta akurat odbierze ją ze
>> szkoły i weżmie do siebie (mama pracuje)
>> Dziewczynka jest bardzo rozgarnięta, zdolna, ale wydaje mi się że takie
>> podejście przez rodzica może ją szybko zniechęcić do nauki.
>> Juz zaczyna dostawać słabsze oceny, pani pisze uwagi w zeszycie by pisała
>> staranniej.
>> Jak ostatnio przeglądałam jej zeszyty to zauważyłam bardzo dużo błędów,
>> niedoróbek.
>> A wystarczy tylko z takim dzieckiem przysiąść na kilka minut dziennie i
>> przypilnowac by starannie napsiało, podkresliło, uzupełniło. No i
>> sprawdzić błędy.
>> Moim zdaniem mówienie że chodzisz do szkoły to masz umieć jest hmm złe
>> Aha no i dochodzą jeszcze wyzwiska dziecka od głąbów :-/
>> Jak dostanie słabszą ocenę to ma kary.
>
> Tak pokrótce nie podoba mi się sytuacja w tym domu.

Mnie tez nie. Niestety nie mam żadnego wpływu na tą sytuację, nie pogadam
(bo co mnie to obchodzi - pewnie tak usłyszę)
Ale dziecka mi szkoda, tym bardziej że ostatnio z nią odrabiałam lekcje,
rozmawiałam, wytłumaczyłam jakies działanie, i ona to szybko rozumie,
załapuje, poprawia.

Sylwia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 10 ... 14


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Tor samochodowy dla chlopca
Dylematy czterolatka ;-)
zdjecie
Zadanie z j. niemieckiego :(
Dziecko nie chce chodzic do szkoly.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Statystyki inicjacji seksualnej
Poszukuje tytułu książki
Jak wyobrazacie sobie otwarcie przedszkoli i klas I - III ?
Dobre rady i sprytne sposoby przydatne dla dzieci, młodzieży i dorosłych
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych

zobacz wszyskie »