Data: 2000-07-27 09:23:10
Temat: Re: Ufff... pytania.
Od: "Ania Lipek" <a...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Ty jednak powinnas koniecznie pojsc do psychologa.
> Masz tak rozpaczliwie male poczucie wlasnej wartosci (byc moze cos
jeszcze?
> egotyzm i egocentrym?)
> ze za wszelka cene starasz sie wymusic z grupowiczow slowa pochwaly,
> zwrocenie uwagi, zainteresowanie, podkreslenie twoich walorow.
Nie chce wymusic wcale slow pochwaly, wystarczy mi nadzieja, ze to co
twierdza o mnie rodzice to jest nieprawda. Stary caly czas powtarza mi, ze
mam swira i powinnam znalezc sie u czubkow. Tak, to prawda ze mam niskie
poczucie wlasnej wartosci, ale staram sie o tym nie myslec, zapomiec o
swoich wadach i zyc akceptujac siebie. Jednak ja tak nie potrafie. Nie chce
aby inni uzalali sie nade mna, nie pragne zainteresowania, chyba chce byc
wylacznie normalna, ale nie jestem i watpie abym kiedykolwiek byla kims
takim. Pragne byc traktowana jak kazdy inny czlowiek i pragne sie tez w taki
sposob zachowywac, ale nie potrafie tego uczynic, jestem psychiczna i to
wszystko. A dlaczego tak sadze? Oto jeden z powodow:
W osmej klasie (czyli nie tak dawno) nie przygotowalam sie na plastyke,
zapomialam zupelnie zapakowac ten przedmiot, a tu babsko lazilo i sprawdzalo
kto co ma, a czego nie ma i kazdemu po kolei wstawiala paly. Podeszla do
mnie i wstawila mi jedna za brak zeszytu, a druga za jakies badziewie
ktorego tez nie mialam. Wkurzylam sie strasznie, wiec chcialam powiedziec do
kumpelki pare slow na temat tej faci, ale ze panowala glucha cisza to
napisalam w brudnopisie cos w tym stylu: "jutro przyjde do szkoly i zadzgam
ta kurwe siekiera" (tylko cytuje), potem zaczelysmy na inne tematy pisac.
Baba zobaczyla, ze nie zajmujemy sie tym co trzeba, wiec zabrala nam zeszyt.
Najpierw ogladala zboczone obrazki oczywiscie w moim wykonaniu, potem
czytala roznego rodzaju wierszyki o gownach i innych bzdurach, potem motto
srodka zeszytu, a pod spodem bluzgi na nauczycieli, az na nastepnej stronie
doszla wlasnie do tego. Mialam przechlapane i nastepny dzien spedzilam na
rozmowach z facia, gdzie ona bawila sie w jakas durna pania psycholog. Na
poczatku tylko gadala ze mna na temat tego co napisalam, a potem probowala
dowiedziec sie czegos wiecej, wiec odpowiadalam na pytania. Wiem, ze potem
podobno stwierdzila, ze mam nierowno pod sufitem, ale dala mi swiety spokoj.
Nie wiem, moze obawiala sie o swoje zycie ;-). Jak ja mam miec o sobie dobre
zdanie, skoro jestem nienormalna? Ta baba od plasty podczas rozmowy
stwierdzila, ze myslala, iz jestem spokojna, niesmiala i sympatyczna
dziewczyna, ale prawda okazala sie zupelnie inna. Ja jestem psychiczna i nie
musze nigdzie isc, z nikim rozmawiac aby sama dojsc do wnioskow jak to sie w
moim przypadku przedstawia. Jednak ciagle mam nadzieje, ze moje najgorsze
przypuszczenia nie sa prawda... To jednak jest zludne.
Ania
|