Data: 2009-07-13 22:19:51
Temat: Re: WYBRALEM...
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 13 Jul 2009 21:20:05 +0200, Stalker napisał(a):
>
> P.S. A do "dowodu" Sartre sie na razie nie odniosłem, bo nie znam tematu i
> muszę najpierw sprawdzić w źródłach. Na pierwszy pobieżny rzut oka mogę
> jedynie stwierdzić, że nie tyle jest to dowód na istnienie Boga, co raczej
> obalenie dowodu Sartra na nieistnienie Boga (co nie jest równoznaczne)
Jest równoznaczne.
Zaprzeczenie zaprzeczenia ma wartość logiczną "jeden".
Zaprzeczenie fałszu to prawda.
Itd.
Chodzi o to, że on sam wyszedłszy od założenia, ze Boga nie ma (czyli
wyszedł od zaprzeczenia jego istnienia) i doszedł drogą poprawnych rozważań
i wniosków do oczywistej sprzeczności=absurdu.
Ponieważ załozenie "Boga nie ma" doprowadziło Sartre'a do oczywistego
absurdu, zatem było to założenie fałszywe i załozenie przeciwne ("Bóg
jest") z natury dopełnienia logicznego powinno byc założeniem prawdziwym.
Inaczej:
Jeśli wychodząc od założenia "Boga nie ma" dostanie się drogą spójnych
rozważań oczywisty absurd, że "białe jest czarne", to znaczy, że założenie
było fałszywe.
Jeśli wychodząc od założenia "Boga nie ma" dostanie się drogą spójnych
rozważań oczywistą prawdę, że białe jest białe, to znaczy, że założenie
było prawdziwe.
W matematyce nazywa się to dowodem nie wprost i jest uważane za równoważnik
dowodu wprost i na równi z nim uznawane. W filozofii (której w sumie
matematyka jest częścią) też.
|