Data: 2013-10-08 08:34:58
Temat: Re: Warcholstwo
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2013-10-08 00:06, Chiron pisze:
> No ciekawe. I Hanka pisała, jak socjal rozleniwia. W USA na ten
> przykład powstają całe opracowania na temat, jak tosocjal zdegenerował
> społeczność murzyńską. Ba! Powstają całe organizacje (jak ta
> zapoczątkowana przez Marsz Miliona Mężczyzn), który wręcz walczy z
> socjałem. Pisze po raz kolejny: w systemie socjalnym Ray Charles
> podbrzdąkiwał by coś w świetlicy dla niewidomych i popijał cienkie
> winko za kasę z zasiłku. Może inaczej:Ray Charles urodził by się 50
> lat później w USA. Ojciec by porzucił jego i matkę, a matka- zamiast
> chwytać się każdej pracy, by wyżywić chore dziecko- poszła by na
> socjał. Syn by ślepł, a ona by go oddała do szkoły dla niewidomych.
Kiedy właśnie Ray Charles chodził do specjalnej szkoły dla głuchych i
niewidomych - nie zapoznałeś się nawet z linkiem, który wkleiłeś?
> Tam by zauważyli, że ma talent do gry- więc poszedł by do klasy
> muzycznej. Dzieciak, nauczony życia z zasiłku- raczej nie przykładał
> by się do nauki. Pewnego razu w zborze pastor by go poprosił, żeby
> został- i zaproponował by mu grę na mszy. Dzieciak by się sprawdził-
> muzyka soul to jego miłość- więc na msze przychodziło by wielu ludzi.
> Dyrektor szkoły by z dumą opowiadał, że po jego szkole niepełnosprawni
> są bardzo samodzielni, i zarabiają sami na siebie: Ray Charles np gra
> w zborze, a Stevie Wonder założył nawet swoją kapelę i gra na weselach.
I bardzo możliwe, że tak właśnie wyglądały jego początki - że grywał na
różnych tego typu imprezach i w klubach, ponieważ: "Zanim Charles
ukończył szkołę, zaczął grać w wielu zespołach, wykonujących różne
gatunki muzyczne, w tym m.in. jazz <http://pl.wikipedia.org/wiki/Jazz>."
(należy pamiętać o tym, że w Ameryce tamtego okresu popularnością
cieszyła się inna muzyka niż disco polo ;) ).
Poza tym strzelasz sobie w stopę tym argumentem z socjalem, bo na socjal
właśnie skazujesz ludzi TY, oponując przeciwko podjazdom i windom, tym
samym odbierając im możliwość bycia samodzielnym.
>
> Oj tak. Ewo- dziecko jest irracjonalne (no dorosły także:-) ). Jednak
> to typowa IMO reakcja dziecka zaburzonego emocjonalnie. Kiedyś 2
> siostry powiedziały najstarszej, że nienawidziły jej, bo tatuś
> wszędzie z nią jeździł- a z nimi nigdy. I wtedy nie rozumiały- że
> jedził do lekarzy, bo ona była ciężko chora- a one zdrowe.
Jeśli niepełnosprawność czy choroba są widoczne gołym okiem, to śmiem
wątpić. Instynktu nie da się oszukać.
Owszem, dzieci bywają irracjonalne, ale nie w tym przypadku - w Twoim
przykładzie chodziło o _wspólnego_ ojca, a nie obcego faceta z innej
rodziny, którego miałyby siostry zazdrościć.
>
> Też. Przynajmniej czasem. Tyle, że jest różnica pomiędzy ratowaniem życia
No wiesz, pojęcie ratowania życia bardzo się rozszerzyło.
>, a deprawowaniem kogoś poprzez wysłaniem na socjał.
Cały czas usiłujesz przemycić w tej dyskusji swoją myśl, że ja walczę tu
o jakiś socjal dla niepełnosprawnych. A to jest kłamstwo, nic z tych
rzeczy. Jeszcze mnie nie przekonałeś, że ułatwienia architektoniczne dla
niepełnosprawnych są tożsame z socjalem. Ja uważam, że przed socjalem
właśnie chronią.
>
> Ciekawe, że w komunistycznym DDR nie wprowadzono tego przepisu- i
> policzyli sobie, że blok 4 piętrowy kosztuje prawie tle samo co 5
> piętrowy. Zobacz, ile tam bloków z wielkiej płyty 5 piętrowych. I u
> nich nie było takiego głodu mieszkaniowego, jak u nas. A społeczeństwo
> zdrowsze jakieś.
To zobacz sobie, ile teraz kosztują mieszkania w tych po-DDR-owskich
blokach.
I niby dlaczego społeczeństwo zdrowsze? (Nie odpowiadaj, bo to
rozciągnie naszą dyskusję do granic możliwości, zaznaczam tylko votum
separatum. ;) )
>To nie jest dokładnie to samo- ale naprawdę sporo jest "na rzeczy"- i
mi się nasunęło na myśl: człowiek może się zmienić- nie może żądać, żeby
inni się zmienili. Tu widzę takie właśnie >dziecinne żądanie:
społeczeństwo ma się zmienić- nie niepełnosprawni. Tak, to nie to samo-
ale mechanizm psychiczny jest podobny. Ściślej: jego efekt.
Tak, na pewno niepełnosprawni chętnie by się zamienili ze zdrowymi. :/
Myślę, że rozbieżności między naszymi poglądami są fundamentalne, więc
cała ta rozmowa to raczej bezowocne bicie piany.
Ewa
|