Data: 2011-04-23 18:12:14
Temat: Re: Wesolych...
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Dnia Sat, 23 Apr 2011 19:38:45 +0200, Paulinka napisał(a):
>
>> Ja zauważam aż za bardzo. Ostatnio mam wrażenie, że albo jestem już
>> permanentnym złośliwcem albo ludzie mnie tak rozczarowują swoimi
>> postawami, że jeszcze bardziej wyostrzyło mi się oko na niektóre rzeczy.
>
> To drugie, to drugie.
> Mam to samo - mniej więcej od czasu, odkąd skończylam tyle lat, ile Ty masz
> teraz.
> Po prostu mniej więcej w tym wieku zaczyna sobie człowiek podsumowywac
> swoje życie i wpływ na nie innych ludzi, odnosi się to także do ich działań
> z całej zapamiętanej przeszłosci. W tym wieku z reguły jest się już
> rodzicem, ma się spory bagaż doświadczenia, sporo obserwacji, więc i
> wniosków, autorskich, najwłaśniejszych - pod wplywem tego przegrupowuje się
> wiele swoich dotychczasowych wydawałoby się ugruntowanych stanowisk na
> nowe "pozycje".
Ja mam wrażenie, że stałam się bardziej krytyczna wobec siebie. O ile
kiedyś mogłam bez żadnych zbędnych refleksji wygłosić swój pogląd na
jakiś temat, bo jest mój, więc najprawdziwszy i właściwy, to teraz
zaczynam się zastanawiać, przemyśliwać, dostrzegać swoje wady.
Zaskakuje mnie to cały czas.
>> Dlatego między innymi tak mało piszę tutaj. Obserwuję sobie.
>
> Inaczej reagujesz niż ja - tylko tym się różnimy tak naprawdę. Ja nie
> potrafię "tylko" obserwować.
> I im bardziej walczę, tym bardziej kołacze mi się w głowie sentencja z
> książki "Rozalka Olaboga", którą w 5 klasie dostałam jako nagrodę na koniec
> roku - na wzburzenie dziewczynki otaczającym ją światem dorosłych, nie
> zawsze przyjaznym, a ją bardzo poruszającym w tym aspekcie, jej ciotka
> zwykła mawiać: "Oj, Rozalka, Rozalka Olaboga, świata nie przerobisz!"
> Czasem myślę o tej ksiazce jak o jakiejś przepowiedni na moje dalsze życie.
Zmieniłam się, ale chyba postawy ciotki nigdy nie osiągnę. Tak jestem
skonstruowana, że ciągle z czymś walczę. I najczęściej nie o siebie, a o
innych. Chociaż teraz zdarza mi sie myśleć o konsekwencjach, kiedyś
byłam prawdziwym kamikadze ;)
> PS. Czy już tutaj wspominałam o moim spotkaniu z Matką Boską jako
> dziewczynka w tejże 5 klasie? Hmmm, moze zatem lepiej nie... choć na pewno
> nie były to zacieki na szybie.
> Czasem dzięki temu spotkaniu mam wrażenie, że jednak do czegoś zostalam
> wybrana.
IMHO każdy z nas został do czegoś wybrany. Tak po prostu. Mam nadzieję,
że nie znajdzie się jakiś wesoły Romek, który obśmieje Twoje duchowe
doświadczenie.
--
Paulinka
|