Data: 2003-02-10 22:17:10
Temat: Re: Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@poczta.gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Elle" napisała:
> > [...] Czy ta "modna teoria" wyjaśni na przykład fakt
> > zawieszania się systemu Windows
>
> Oczywiście że tak :-)
> Programiści pracujący nad systemem Windows celowo tak go skonstruowali aby
> się zawieszał. Zrobili to po to żeby mieć później co naprawiać, bo gdyby
> stworzyli system idealny, to byliby już niepotrzebni. Jako bezrobotni
> prawdopodobnie mniej ochoczo rozmnażaliby się, a więc nie przekazaliby
> swoich genów :-)
> Jak Ci się widzi moja teoria? :-)
Ciekawe, ciekawe... Pół żartem napisałaś, pół serio odpowiem.
Ewolucja nie jest w stanie wyprodukować aż tak szczegółowych
wytycznych dotyczących zachowania w rozmaitych sytuacjach. Nie
może więc odpowiadać za konkretne, celowe i perfidne zachowanie
kilku(set) ludzi z jakiejś tam firmy - tylko co najwyżej za powstanie
czy wzmacnianie konkretnej cechy (na przykład "perfidii"). O ile okaże
się, że w dużym stopniu ta cecha jest wrodzona (zapisana w genach).
Jest jeszcze jeden kłopot z Twoją "ewolucyjną" próbą wyjaśnienia
błędów w systemie Windows. W rzeczywistości obserwujemy odwrotną
tendencję do tej, którą sugerujesz. Im biedniejsi ludzie, tym chętniej
się mnożą. Bogactwo chyba nie sprzyja prokreacji - co widać
choćby po ujemnych przyrostach naturalnych najbogatszych krajów
świata. To jest dopiero zagadka!
Podam jeszcze kilka przykładów, pozwalających wyobrazić sobie
działanie ewolucji w przypadku człowieka. Efektem jej "zabiegów"
może być na przykład większa czy mniejsza skłonność dziecka do
zabaw, które są istotnym składnikiem edukacyjnego etapu w życiu
człowieka. (W co konkretnie dziecko będzie się bawić, ewolucja nie
jest oczywiście w stanie w żaden sposób przewidzieć). Może być
również modyfikowane (z pokolenia na pokolenie, bo w przypadku
danego człowieka jest ono ustalone raz na zawsze!) natężenie takiej
cechy jak trwałość zainteresowań. Dziecko zwykle relatywnie szybko
nudzi się określoną zabawą czy rodzajem aktywności. I bardzo dobrze.
Rośnie w ten sposób szansa na wszechstronny rozwój psychofizyczny
dziecka. Ale jeśli dziecko nudzi się zbyt szybko, nie jest w stanie
dostatecznie "wyeksploatować" danego rodzaju zabawy, zatem nie
wyniesie z niej optymalnych korzyści. Nie wspominając zresztą o tym,
że nadmiernie zawraca głowę kochanym, ale zapracowanym rodzicom,
wołając co chwilę: "Mamo, nudzi mi się!" Coś w tym stylu miałem
na myśli, wspominając o beztroskiej zabawie dziecka w kontekście
działania samolubnych genów.
Wracając jeszcze na chwilę do tytułowego szczęścia - skoro badania
potwierdzają, że za odczuwany poziom szczęścia odpowiadają
nasze geny, to niejako z automatu ten poziom podlega prawom
ewolucji. Ustala się jakiś średnio rzecz biorąc optymalny poziom -
- nie za duży, nie za mały. Łatwo pokazać, że przesada w dowolną
stronę jest dla konkretnego "osobnika ludzkiego" szkodliwa,
skutkująca gorszym radzeniem sobie w życiu.
> albo perturbacje orbity Plutona?
> >
>
> Oj na astronomii to ja się nie znam, ale jak się uprzeć to na pewno jakiś
> związek istnieje ;-)
Ja bym zostawił trochę zajęcia (i chleba) naukowcom zajmującym
się ewolucją materii nieożywionej - astronomom czy astrofizykom.
Im też się trochę szczęścia od życia należy.
Myślę, że wystarczy tego przynudzania o ewolucji i o szczęściu.
Przynajmniej na jakiś czas. ;-) Zatem do zobaczenia w nowszych
wątkach!
--
Sławek
|