Data: 2011-11-10 12:58:42
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 10 Nov 2011 00:23:56 +0100, Paulinka napisał(a):
> Ikselka pisze:
>> Dnia Thu, 10 Nov 2011 00:14:39 +0100, Paulinka napisał(a):
>>
>>> Ikselka pisze:
>>>> Dnia Wed, 09 Nov 2011 23:38:43 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>
>>>>> Ikselka pisze:
>>>>>> Dnia Wed, 09 Nov 2011 23:14:45 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> Ikselka pisze:
>>>>>>>> Dnia Wed, 09 Nov 2011 22:47:36 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>>>>>
>>>>>>>>> Ikselka pisze:
>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> Jakie Wy macie hobby?
>>>>>>>>> Rozmaite :-)
>>>>>>>> Nie ma "rozmaite". Jakie?
>>>>>>> Premier League. Na ten przykład.
>>>>>> A inne?
>>>>> Siatkówka, scrabble, kuchnia wszelaka (zapraszam na spotkania swoich
>>>>> znajomych kucharzy - zawodowych) i dzieci! (tak to moje hobby uwielbiam
>>>>> im poświęcać czas), na taniec brzucha, malunki i inne duperelki jako
>>>>> Matka Polka nie mam po prostu czasu. Ale, ale ja mam 30 lat za jakieś 20
>>>>> będę robić to co TY :-).
>>>>> Jak mi magicznie wydłużysz dobę i moją zdolność działania, to obskoczę
>>>>> jeszcze fitness po trzydziestce, ale przed czterdziestką..
>>>> W Twoim wieku, prócz pracy zawodowej zwykle na półtora etatu, budowy domu w
>>>> trakcie, miłości do dzieci - z powodu chęci (a nie przymusu) zajmowałam
>>>> się programowaniem na dwojgu studiach podyplomowych informatycznych,
>>>> uprawiałam warzywa (więcej niż dziś), truskawki - jakieś pół ha, robiłam na
>>>> drutach, uczyłam się dobrej kuchni (sama), robiłam przetwory, szyłam (o
>>>> wiele więcej niż dziś, bo nawet kapelusz tropikalny i dżinsy dla męża jak
>>>> fabryczne...)...
>>>> Fitness i taniec brzucha to nie jest moje hobby, a zwykła konieczność. Nie
>>>> chcę na starość obwisnąć z przykurczami scięgien, a póki co chcę zachowac
>>>> linię i sprawność.
>>>>
>>>> Mój ojciec w wieku lat 70 miał ciało sportowca...
>>> No to ja biedna się nie nadaję do niczego. Spróbuj popracować w moim
>>> zawodzie z trójką dzieci i bez przerw innych niż urlop macierzyński.
>>> :-))))))))))
>>> O innych rzeczach łaskawie nie wspomnę. Naprawdę nie wiesz, o czym piszesz.
>>
>> Wiem, wiem.
>> Tyle że ja też wtedy pracowałam, sporo lat dojeżdżajac do pracy pekaesem...
>> A kiedy zamieszkaliśmy we wlasnym domu, bez samochodu - jeździłam do miasta
>> tym pekaesem po zakupy, żeby zaopatrzyć dom w postawowe artykuły,
>> ktorych... nawet w sklepie z reguły nie było. Wszędzie kolejki i pusto za
>> ladą. Schodził cały dzien po pracy, zeby pojechac i wrócić - czasem z
>> niczym. Nie miałam zbyt wiele czasu na cokolwiek innego.
>
> Oj Ikselka nie masz zielonego pojęcia, jak sie współcześnie bierze dupę
> w troki.
Nie masz zielonego pojęcia, co znaczyło rozpocząć dorosłe życie - pracować
na wsi, tam urodzić dziecko i wychować oraz wykarmić w okresie schyłku
komuny, "kartkowym", w stanie wojennym... nie mając pola.
Ani też co to znaczy kilka lat z rzędu zostawać samej z maleńkim dzieckiem
na 2 miechy (styczeń-luty) na tejże wsi, bez telefonu i samochod i bez
pensji (urlop bezpłatny się tylko należał), w pustym na wpół surowym domu,
piecem c.o. i górą węgla na dworze jako jedynym zabezpieczeniem, zdobytym
zresztą cudem.
Więc możesz mi... naskoczyć z tym "dzisiejszym braniem dupy w troki", kiedy
masz pełne sklepy, autobus pod blokiem, lekazra za rogiem, telefon obok
kapci i Twój problem polega TYLKO na tym, żeby zarobić 3-)
|