Data: 2007-02-28 07:08:02
Temat: Re: Wolna Wola->Wiara-Nadzieja-Miłość [było:Dobro wszystkich, dobro wspólne a dobro ogółu]
Od: "AW" <P...@h...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Maciej Woźniak" <m...@w...pl> wrote in message
news:es29ub$jqc$1@achot.icm.edu.pl...
>
> Użytkownik "AW" <P...@h...com> napisał w wiadomości
> news:D__Eh.2589
>
>
> >> Ja nie muszę. On musi. Bo jest dobry. Dobry człowiek nie może robić
źle.
> >
> >
> >
> > To jest czcza zabawa w semantykę.
>
> To jest zabawa w semantykę. Zabawa w semantykę nie
> jest czcza.
>
> > A w rzeczywistości nikt nie może robić
> > 'zła'
> > bo jeśli już je robi, to dlatego, że uznaje je za dobro. Czynisz zło, bo
> > jest
> > ono dobre (właściwe) w Twoim przekonaniu.
>
> Skoro jest w moim przekonaniu dobre, to dlaczego twierdzę,
> że jest złe?
>
> > Inaczej byś go nie czynił.
> >
> > Dlatego tej różnicy o której piszesz nie ma. Obaj robicie to, co w
wszym
> > zdaniem
> > jest słuszne.
>
> Ależ skąd.
> Mówisz, jakbym to ja zrobił pojęcie dobra. A w języku polskim
> ono coś znaczy. Znaczyło, zanim się urodziłem i znaczy dalej. I
> niestety, ono znaczy coś, z czym się niespecjalnie identyfikuję.
> Więc w języku polskim zdanie "jestem dobry" jest fałszywe.
> Koniec i kropka.
>
>
> >
> > To nie kwestia języka, lecz logicznego myślenia. Jeśli uważasz że
czynisz
> > zło,
> > to znaczy że uległeś praniu mózgu. Zło/dobro to kryterium jakie nosisz
w
> > sobie.
>
> Nie. Zło/dobro to seria kryteriów, które nosi w sobie język. W tym
> przypadku język polski.
>
> > To
> > jednak jeszcze nie powód, abyś twierdził, że cznisz zło, bo ktoś to tak
> > zdefiniował.
>
> Mam na ten temat inne zdanie.
>
>
> > Kiedyś, gdy sam byłem młody i głupi, zmagałem się z podobnym dylematem.
> > Łatwym
> > wyjściem było dla mnie relatwizowanie zła i dobra, ale nigdy nie
> > twierdziłem, że
> > czynię zło.
>
> Jak dojrzejesz, zrozumiesz, że dobra i zła nie należy relatywizować.
> Bo to jest głupie.
>
> > To byłby już najgorszy stopień wewnętrznej sprzeczności, tak
> > jakbyś
> > sam siebie potępiał i deprymował. W imię czego?
>
> Nie sam. To język mnie potępia. Jakbyś wiedział, co to jest
> język, to byś wiedział, dlaczego i w imię czego mnie potępia.
> I w ogóle, jakim cudem mnie potępia, kiedy w swoim
> antropocentryźmie ubrdałeś sobie, że ludzie mają monopol.
>
>
> >> Juz dawno dojrzałem, już dawno zrozumiałem, i nie będę zaprzeczał
> >> ani żywiołowo, ani nieżywiołowo.
> >
> > Dobry początek. Jeszcze wyjdziesz z potrzasku.
>
> To już jest koniec.
>
> >> I tu, ot, problem. Urazy , które mam, ewidentnie mnie nie nękają.
> >> Przyzwyczaiłem się do nich. Więcej, bez nich nie będę istniał.
> >
> > Otępiłeś swoją zdolność odczuwania aby uciec od bólu. Ale to minie.
>
> Pochopny wniosek. Bólu nie było, otępiałą zdolność odczuwania
> mam "od zawsze", najprawdopodobniej z powodu fizycznego
> urazu głowy. Wątpliwe, żeby minęła.
>
> >> Jestem Maciej Woźniak psychol. Potencjalny wyleczony
> >> z urazów Maciej Woźniak to nie będę ja, a jakiś typ, którego
> >> nie znam.
> > Jesteś tym, czym jesteś, nie tym za co się uważasz. Błędna
> > samoidentyfikacja oraz przyjęcie samodeprymujących tez może
> > rzeczywiście opóźnić twój rozwój.
>
> Błędna? A na jakiejż to podstawie twierdzisz, że psycholem
> nie jestem?
> Nie wierzysz w istnienie psycholi? Czy z jakiegoś powodu
> różnię się od Twojego modelu psychola?
>
> >> Konflikty wewnętrzne? Jakie mogę mieć wewnętrzne konflikty,
> >> kierując się głównie kaprysami?
> > Kaprysy właśnie o nich świadczą. Targają Tobą impulsy. To
> > oznaka że nie posiadasz wewnętrznego spokoju i równowagi.
>
> Kaprys nie targa. Kaprys to nie namiętność.
>
>
> >> Zagadki nurtujące mnie porozwiązywałem.
> >
> > Jeśli tak, toś rzeczywiście kawałek drewna. Ale tak nie jest.
>
> Jest.
>
> > Z zagadkami będziesz się borykał do śmierci. Zresztą jak wszyscy.
> > No, może jest tu kilku takich to już wszystko wiedzą
>
> Nie wszystko, ale reszta mnie nie nurtuje. Co ważne, wiem.
> Dużo tego nie ma.
>
> >> Bezpieczeństwo jest złudą i tak, i tak.
> >
> > Nie mniej ani nie więcej jak cokolwiek. Warto nabyć takich złud.
> >
>
> Weselej człowiekowi?
> Od naćpania się też podobno jest weselej, ale jakoś mnie
> nie ciągnie.
>
> >
> >
> >> I niespecjalnie mi na nim zależy, skoro śmierci się nie boję.
> >
> > O tym będziesz wiedział dopiero, gdy Cię śmierć zacznie zdławić
> > za gardło. Wtedy się przekonasz.
>
> Łapała mnie już kiedyś. Więc się przekonałem.
>
>
> >> Tyle logika. Ale nie różnię się aż tak... logika jest ważna,
> >> ale nie najważniejsza.
> > Jak mówiłem poprzednio, skoro wiesz żeś po prostu człowiekiem i nie
> > masz się za kogoś zupełnie wyjątkowego, to dojdziesz do równowagi.
>
> Nie jestem po prostu człowiekiem. Jestem psychopatą.
> Odbiegam od normy. Znacznie. I w dość nietypowym
> kierunku.
>
> >> Po drugie, idea dobra nie sprowadza się do "nie czyń, co
> >> niemiłe" tylko do "czyń, co miłe".
> >
> > Czy nie dostrzegasz, że to jedno i to samo?
>
> Oczywiście, że to nie to samo. Nie dostrzegasz, że
> bierność w pierwszej kategorii się mieści, a w drugiej
> nie?
>
>
Słuchaj uważnie chłopczyno i zanotuj w kajeciku:
Błąd nr 1:
Wiara, że rzczywistość Cię definiuje. Nieprawda, Ty definujesz
rzeczywistość. Nie dostosowywuj się do realu, lecz czyń real takim
jakim chcesz aby był. Mierzmy siły na zamiary, bracia Polacy!
Błąd nr 2:
Wiara, że słowa to rzeczywistość. Słowa są rzeczywistością wtórną,
urojoną. Słowa to symbole. Rzeczywistość właściwa to sam strumień
doznań świadomych, odbiór sam w sobie zanim mu cokolwiek zechcesz
przypisać. Poza owym strumieniem rzeczywistości nie ma. Zaś sposób
w jaki definujesz i interpretujesz rzeczywistość to rzecz drugorzędna.
Nie jesteś psychopatą, a ludzka duszą, świadomością, warunkiem
istnienia rzeczywistości i jej współtwórcą. Tak jak zresztą każdy.
Jeśli w tragikomiczny sposób przyjąłeś do serca deprymujące Cię i negujace
etykietki, typu 'psychopata' to tylko żałość ściska. Etykietka jest tylko
etykietką, pewnym zewnętrznym ujęciem. Ty natomiast znasz siebie samego od
wewnątrz. Czemu więc upierasz się, że słuszniejsze są szablonowe,
przypisane
Ci etykietki, niż twoje własne rozeznanie?
Może darzyłeś wielką miłością i szacunkiem osobę, która Ci wmówiła że jesteś
taki to a taki? Może bardziej wolisz dokonywać samokastracji niż narazić na
szwank jej autorytet?
Przecież Ty nie jesteś niczym, co można zdefiniować z zewnątrz. To Ty
dokonujesz
samodefinicji i tylko ona się liczy. Ty jesteś sobą i nie ma żadnej
konieczności,
abyś patrzył na siebie samego w kategoriach zdefiniowanych przez innych.
Jeśli
uwierzyłeś, że jest inaczej, to napewno znajdziesz sposób, aby to sobie
potwierdzić.
Odegrasz rolę psychopaty, bo taką przyjąłeś tożsamość.
A teraz skup się szalenie: Taka czy inna przyjęta tożsamość, czyli dana
samoidentyfikacja nie rzutuje w żaden sposób na właścia istotę Twojego bytu.
Nie wpłynie zupełnie na to czym jesteś w szerszym wymiarze, poza słowami i
pojęciami, w rzeczy samej. Oczywiście, że deprymująca Cię samokoncepcja może
Ci w życiu nieźle nabruździć, ale to i tak w sumie rzecz powierzchowna.
Jednakże twoje poczynania w lokalnej skaliTwojego życia tu mogą zyzkać
wiele,
jeśli świadomie odrzucisz deprymującą Cię bajkę i zastąpisz ją bajką
utrwierdzającą i afirmującą. Obydwie to bajki, ale skutkujące zupełnie
inną jakościa bytu.
Jako zły psychol nie zasługujesz na nic, jako doskonałe dzieło wszechświata
stajesz się godny wszystkiego. Pomyśl!
I zdradzę Ci jeszcze, choć to już wyższa szkoła jazdy, że rozwój duchowy
człowieka
polega na stopniowej destylacji własnego wizerunku, czyli zrozumienia istoty
własnej tożsamości od namacalnych konkretów ku kategoriom coraz to bardziej
abstrakcyjnym.
Człowiek wychowany we współczesnej cywilizacji początkowo ma potrzebę aby
widzieć
swoją tożsamość w kategoriach obiektu - czgoś niemal fizycznego, widzianego
jakoby
z zewnątrz.
Z tym, że gdy idziemy przez życie, jesteśmy zmuszeni aby taką samokoncepcję
modyfikować, bo zdarzenia stale nam wykazują, że jest ona nieścisła,
niewystarczająca i błędna. Gdy ją rafinujemy raz po rza, z czasem wykrusza
się z niej substancja.
Wyzwolenie nadchodzi wtedy, gdy uznasz, że nie potrzebujesz już dla niej
żadnych wykładników, bo w rzeczy samej jesteś czystą egzystencją,
świadomością
samą w sobie, pozbawioną atrybutów i nie wymagającą żadnych uzasadnień czy
definicji.
No a teraz porównaj to sobie z upartym powtarzaniem 'jestem złym
psychopatą'.
Kogo w ten sposób umniejszasz?
Jeśli nic nie dotarło, to może jednak naćpaj się czegoś, abyś przynajmniej
raz
w życiu pojął, jak przypadkowe i ostatecznie płynne są te wszystkie pojęcia,
które bezwiednie przyjąłeś i których się teraz trzymasz kurczowo.
AW
.
|