Data: 2006-09-29 10:01:01
Temat: Re: Wolnoć tomku w swoim domku ?
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta.onet.pl)@tutaj.nic>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta.onet.pl)@tutaj.nic>
napisał w wiadomości news:efhk8h$h0n$1@news.onet.pl...
>>> Czy ja kiedykolwiek mówiłem albo pisałem, że jestem niewierzący?
>>> Albo wierzący? Nie wiem, jaki jestem.
>>
>> Mówiłeś. Ale nie jestem pewny czy mówiłeś to poważnie.
>
>
> Słabo teraz pamiętam kontekst, szkoda, że nie nagrywałeś. ;-)
> Mówiłem do Flyera, koncentrowałem się na (nie?)praktykowaniu.
Przypomina mi się powoli ów kontekst sytuacji i dyskusji. O Jesus, jak powoli!
To były dwa jego krótkie pytania i dwie moje krótkie odpowiedzi. Nie
upieram się, że tak właśnie to wyglądało, ale mogę bezkarnie upierać się,
co chciałem powiedzieć, a co najwyżej mi nie wyszło. ;-)
- Czy jesteś niewierzący?
- Nie.
- Praktykujący?
- Tak.
A w ogóle i w szczególe, kategoryczne odpowiedzi nie są w moim stylu.
Niemniej w rozmowie nie zawsze można sobie pozwolić na subtelne dywagacje
("że w zasadzie tak, chociaż to zależy jak na to spojrzeć i co przez co rozumieć,
bo wtedy to wprost przeciwnie"). Insza inszość, że rozmowa to żywioł, niekiedy
wali się na skróty do celu, bez przesadnego zwracania uwagi na "poboczne"
drobiazgi. Dla kogoś z boku te - ewentualnie przekłamane - drobiazgi nie muszą
być wcale takimi drobiazgami, a w skrajnych sytuacjach powodują załamanie
się obrazu jakiejś osoby w głowach innych osób. Na co przykładów z bieżącej
polityki polskiej czy węgierskiej mamy od metra. Gdzieś tam się sufit trzeszczy
i wali, trza go z wysiłkiem podpierać, a przygłucha i ślepawa publika kręci
przewrażliwionym noskiem, że wysilający się podpierający puścił przy okazji
bączka.
Piszę od rzeczy, wrócę do rzeczy. Odpowiadając krótko i węzłowato chciałem
potencjalnie zburzyć w głowie interlokutora siłę stereotypu, który czaił się za
oczekiwaną przez niego odpowiedzią. Bo tak mi się właśnie wydawało - jakoby
Flyer chciał tylko potwierdzić ugruntowaną opinię na mój temat. Idąc pod
domniemany prąd chciałem go ewentualnie zastopować i zbić z pana tyłku,
zmusić do ponownej weryfikacji owej ugruntowanej opinii. W tej sytuacji
kwestia mojej wiary czy niewiary (oraz w co konkretnie) była rzeczą drugorzędną
i poboczną. Gdyby jednak ta sprawa była głównym punktem programu dyskusji,
powiedziałbym mniej więcej to, co tutaj:
> W takim razie wydaję oświadczenie. Logika jest za słabym narzędziem
> do rozstrzygnięcia kwestii metafizycznych, wiara (w cokolwiek) jest
> narzędziem skrajnie niewiarygodnym. I co pozostaje? Nic. I niech
> tak zostanie.
Dobrze to oddaje moje życiowe (wręcz) motto, dolepione do nadobnej
fizjonomii w Alei Zasłużonych w PSPHome. O ile jeszcze tam wisi...
-------------
Przeleciałem sobie z góry na dół to, co wyżej napisałem. Co najmniej
bynajmniej nie kombinuję jak koń pod górę w czasie każdej rozmowy,
a co mogłoby poniektórym zaświtać w głowie po zapoznaniu się
z powyższymi "wyjaśnieniami". Dokładam tylko post factum jakieś
racjonalizacje, gdy staram się dociec i wyciec, dlaczego palnąłem to
czy owo, a nie tamto i owamto. Jakby co - to wszystko szczera prawda
i tylko prawda/*.
--
Sławek
/* Co to jest prawda? Niesprzeczna teoria.
|