Data: 2007-03-28 21:27:04
Temat: Re: Wspolne pieniadze.
Od: " Nixe" <n...@f...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
X-No-Archive:yes
W wiadomości <news:euel0m$rjr$1@atlantis.news.tpi.pl>
bazyli4 <b...@p...onet.pl> pisze:
> Pilnowanie pracodawców raczej... nie zyczę sobie ciągłego przeglądania
> wyciągów i niepotrzebnej komunikacji... kochanie, tyle i tyle wpłynie
> w tym miesiącu... a dobrze... a umnie tyle i tyle.. o i te 2000 od
> tego pana już jest... o, 1800... aaa... to od tamtej pani... od pana
> jeszcze nie przyszło... etc... wiem, le zarabiam i o ile powinien mi
> się zwiększyć stan konta... na jaką khm ;) mam jeszcze pamiętać o
> tym, ile współmałżonek 'dowozi'
Eee, wiesz co? Pogubiłam się totalnie.
O czym Ty teraz piszesz??
To niby opis sytuacji małżeństwa ze wspólnym kontem?
> A Ty nadal nie rozumiesz, że można mieć osobne konta, i bez absolutnie
> żadnego planowania mieć co jeść do pierwszego, nawet nie planując
> wspólnych zakupów i całej tej niepotrzebnej logistyki, i spokojnie
> odkładać, inwestować niezależnie od siebie...
A kto mówi, że nie można?
Są jednak różne sytuacje.
Gdzie jedna osoba zarabia X a druga 4X.
W przypadku wspólnego konta nie ma wówczas NIGDY problemów, że ta pierwsza
musi prosić o doładowanie konta, że musi się spowiadać z wydatków, że musi
oszczędzać, że nie może sama zrobić większego zakupu. W przypadku kont
osobnych takie problemy MOGĄ zaistnieć. I o to mi w tym wszystkim chodzi.
Nie o to, że "osobne konta" = "zawsze złe rozwiązanie", lecz o to, że taka
opcja niesie za sobą większe ryzyko pogmatwania spraw okołofinansowych, niż
opcja konta wspólnego, gdzie wszystko idzie do wspólnego gara i każdy
wyciąga tyle, ile mu potrzeba w danej chwili.
> żonie też mie przyszło...
> zresztą spytałem, co sądzi o całej dyskusji... uśmiechneła się tylko:
> a, nieprzystosowaniu do zycia ;o)
Jacyż nieprzystosowani do życia muszą być moi rodzice ze swoim niemal
40-letnim stażem małżeńskim i ciągle tym samym wspólnym kontem (kiedyś
bodajże książeczką oszczędnościową PKO) :>
--
Nixe
|