Data: 2002-02-14 15:01:01
Temat: Re: Wspólne rozliczanie podatków
Od: Marek Kuchciak <m...@w...home.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
misiczka - Lesława Ignaszewska:
> Żyję z facetem cztery lata, urodziłam mu dwoje dzieci. Podczas trwania
> związku dorobiliśmy się mieszkania, dwóch samochodów i trochę rzeczy.
> Wyobraź sobie że jak mu się coś stanie, nikt nie wyda mi jego ciała z
> kostnicy, bo ja jestem OBCA dla niego.
Spokojnie. Napiszę jeszcze raz powoli i wyraźnie: Uważam, że osoby
żyjące w konkubinacie nie powinny mieć <B>przywileju wspólnego
rozliczania podatków</B>. Dodam też, że to samo powinno dotyczyć
przywilejów odnośnie spadków. Nie pisałem nic o innych relacjach
pomiędzy tymi osobami. Uważam, że każdy powinien mieć prawo do
decydowania np. o tym, kto może się nim opiekować w szpitalu (i
niekoniecznie musi to być ktoś z rodziny).
> A czy oprócz wizyty w USC lub kościele by powiedzieć TAK nasz związek
> różnił się czymkolwiek od innych??????
Jeżeli nie ma na to żadnego dokumentu, to formalnie (z punktu widzenia
prawa) Wasz związek nie istnieje i nie macie wobec siebie żadnych
zobowiązań "rodzinnych". Macie co prawda wspólne dzieci, ale
(przepraszam za porównanie) gwałciciel i jego ofiara też mogą mieć
wspólne dzieci. Dlatego właśnie każdy urząd potrzebuje jakiegoś
potwierdzenia Waszego związku - w naszym systemie prawnym jest to np.
małżeństwo ze skutkami cywilnymi.
Odnośnie powyższego przykładu z (brrrr) kostnicą: przecież nie można
wydać ciała każdej osobie, która przyjdzie z ulicy. Pracownik takiej
instytucji musi po prostu wiedzieć, że wydaje ciało osobie upoważnionej.
Domyślnie upoważniona jest rodzina. Jeśli Twój TŻ formalnie nie jest
Twoją rodziną, to przecież może chyba wydać jakąś dyspozycję na ten
temat (jakiś testament, akt notarialny czy coś w tym stylu - to już
sprawa dla prawników).
MWK
--
Marek Kuchciak, Wrocław m...@w...home.pl
|